5776
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Marca 08, 2012, 04:18:36 pm »
Też. A druga strona to once dla bohatera i ...cel... pal;)
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
O istnieniu "Gravity" dowiedziałem się zresztą z bloga faceta, który b. zachwala też "Melancholię" von Triera:Przede wszystkim nie poleciłabym (jak chce Pan Recenzent) : dosłownie każdemu. Nie wiem czym mam zmierzyć czy Melancholia jest taka dobra? Jest inna. Po prostu.
http://www.swiatkowski.net/index.php?option=com_content&task=view&id=92&Itemid=38
Oglądał ktoś? Faktycznie taka dobra? Krytycy podobno też b. chwalili...
Znaczy, zamiast najpierw przeczytać, to się od razu wziął za tłumaczenie. Tak to jest.
Ale problem jest serio. Oczywiście, tak tylko sobie gdybamy, ale jeśli to gdybanie miałoby
być w miarę interesującym ćwiczeniem umysłowym, to należałoby poczynić kilka założeń.
Według mnie byłaby praca dla kilku-kilkunastu procent ludzi, informatyków, naukowców, lekarzy - twórców procedur i nadzorców automatycznych chirurgów i innych, powiedzmy ogólnie, nadzorców systemu.
Ci mieszkaliby w willach z krytymi basenami pod miastem.
Po co matura człowiekowi, który na drugi dzień po jej otrzymaniu przejdzie na dożywotnią emeryturę?Cetarian - ależ teraz też tak jest - trzeba walczyć, by być wśród "rządców". Myślisz, że owi rządcy nie chroniliby dostępu do swojej grupy ( jak nie przymierzając - np. prawnicy teraz)? Trochę to pachnie Platonem i jego państwem:)
Po to, żeby rozumiał świat, w którym żyje i miał szansę dokonać wyboru, czy emerytura go zadowala, czy chce walczyć o wejście do „klasy zarządców”.
Zakładam, że skoro automaty będą odwalać robotę, to będzie to świat powszechnego dostatku, choć nie dobrobytu.(...)
Jeśli ten świat byłby demokracją parlamentarną, to partia (lub partie) emerytów miałyby silą rzeczy wielką przewagę nad klasą zarządców.
Czyli zarządcy zarządzali by światem, a emeryci zarządcami.
Trochę to paradoksalne.
Pracuję tu dwadzieścia pięć lat. Ćwierć wieku. I chcę pracować drugie tyle. Rząd daje mi jedzenie, mieszkanie, rozrywki. Daje mi dużo pieniędzy. Każdemu z nas. I co, mam to brać za darmo? Nie, odpłacam swoją pracą. Zresztą co tam Rząd, pracujemy dla siebie.
Jest i mniejsza pętelka:
-Dodgson/Carroll-Joyce-Słomczyński...
Zwracano uwagę na pokrewieństwa "Alicji..." z Joyce'm... i Słomczyński ponoć dlatego za oba się brał. (Zdaje się, że sam to przyznawał...)
(Czytałem o tym po raz pierwszy lata temu, bodaj na tylnej okładce starego wydania kieszonkowego "Alicji...", co u wiadomej ciotki w półce stało. Wtedy jeszcze w teksty okladkowe można było wierzyć zwykle.)
Aaa, więc to był eksperyment na żywym ciele Forum i jego uczestników (ewentualnie, jak to ujął Maziek, na ich synapsach).
Ładnie to tak?