Wiesz dobrze, Drogi L.A., że jeśli chodzi o kwestie wojenne, to ja jestem jastrząb (bo sądzę, że z rozumiejącymi tylko język siły, w nim właśnie rozmawiać trzeba), więc gdyby to ode mnie zależało, to i wyrzutnie byście mieli, i samoloty byście mieli, i broń nuklearną byście mieli, i otwarte, toczące się w trybie przyspieszonym rozmowy akcesyjne z NATO, od momentu gdy Putin zaczął manewry przy Waszej granicy, byście prowadzili (a zatem teraz już w Sojuszu byli)... Ale kto inny decyduje...