Problem transhumanizmu nie polega na tym że zmiany są duże tylko na tym że nie są robione na sobie. Czyli zgodnie z moimi przekonaniami zmieniam kogoś innego, nie pytając go jakie ma przekonania.
Wbrew pozorom rasowy transhumanista byłby skłonny rozpocząć zmiany i eksperymenty właśnie od siebie... Robić za awangardę...
Dylemat zaś zmieniania kogoś bez zgody o zdanie, a raczej dylematy związane z rezygnacją z takiego zmieniania, jakkolwiek bolesna by ta rezygnacja nie była znane są doskonale transhumanistycznej SF - są jednem z wątków "Diaspory" Egana, a w dukajowej "Extensie" wysuwaja się wręcz na plan pierwszy...
Q, Ty nie zrozumiesz tego problemu bo jest Ci obcy, nie wczytuj się za bardzo.
Wbrew pozorom temat ten jest mi bliski, bliższy niż Ci się wydaje... Ale to dość osobisty temat i nie jestem gotów go rozwijać na publicznym Forum.
Zresztą Ciebie też przekonuję, nie zmuszam...
ps. cytacik:
"Albo dzieci, albo książki."
ponownie F. Nietzsche
Ja postawiłem na ksiązki
.