Owszem, można zarzucić Saganowi naiwność i wiarę w dobrych wujków, ale na ten moment, jego scenariusz na kontakt jest równie prawdopodobny, co Lema, bo się nie zdarzył.
Tak mówiąc między nami
są elementy "Kontaktu", które cenię - dyskusja o relacjach Nauki z wiarą, pytanie o jakiegoś ew. Kreatora stojącego za Wszechświatem, wiążące się z obserwowalnym matematycznym ładem tego ostatniego (dziś kojarzy mi się to z dyskusjami z
LA ), warstwa społeczna (mocno clarke'owata, co za plus, cokolwiek zdezaktualizowana, co za minus, acz nie skreślający, bo wszak i Lemowi to czy owo się zanachronizowało). W sumie uznałbym go pod tym względem za swoiste uzupełnienie "Głosu Pana" wręcz.
Ma jednak ta powieść i spory mankament (tak duży, że łatwiej mi uwierzyć, iż Sagan
pozwolił sobie celowo, w ramach reklamowania SETI, a potem jednak uznał, że przegiął, i zakończenie udwuznacznił), i nie chodzi o dobrych wujków (ci od Hogartha też byli dobrzy - sygnał zabezpieczyli, możliwe, że Gozmoz
stworzyli), a o ideę przetelegrafowania niższej cywilizacji schematów zaawansowanej technologii tak, że jest ona w stanie nie tylko je ekspresowo zrozumieć, ale i opisane zaraz zbudować. (Opisz średniowiecznemu komputer i niech go wyprodukuje...) Stąd lemowska krytyka...
** Oczywiście, na b. upartego da się twierdzić, że kontaktowa ludzkość - trochę bardziej zaawansowana od naszej - wszystkie kawałki układanki już miała, list okazał się tylko katalizatorem, pozwolił złożyć je we właściwy kształt (przypomina się rozmowa o wynalazkach z wątku o "Summie..."), ale...
zobaczyłam Salut 7.
Dorzucę a propos:
ps. Poczytałem streszczenie fabuły tego "A.A.":
https://en.wikipedia.org/wiki/Ad_Astra_(film)#PlotChcę wierzyć
, że reżyseria ciągnie rzecz w górę, bo scenariusz...