27
« dnia: Listopada 06, 2019, 10:59:40 pm »
Rozumiem znaczenie słowa antysemicki. Poza tym pisałem o swoich subiektywnych odczuciach dyskomfortu i osobistym poczuciu winy, z powodu faktu, że w ogóle zabieram głos w tej dyskusji, Tobie Kaganie nic do tego, jak ja odbieram tę dyskusję.
Skoro, jak twierdzisz, Lem gardził jidysz (nie podając na poparcie tego twierdzenia żadnego dowodu), a język hebrajski był językiem świętym, używanym jedynie w czasie obrzędów religijnych i w rozumieniu potocznym był martwy i nie używany przez diasporę żydowską w codziennym użytku, to znaczy, że językiem głównym, którym Lem się posługiwał był język polski, bo wątpię, że rozmawiał, pisał w języku, którym według Ciebie gardził, lub jest zarezerwowany do modłów.
Co swoją drogą, według mnie, to się kupy nie trzyma. Z tego co wiem, to diaspora żydowska posługiwała się właśnie głównie językiem jidysz. Mianem żargonu przezywali ten dialekt tylko ci Żydzi, którzy byli syjonistami i marzyli o niepodległości państwa Izrael. O ile mi wiadomo, Lem nie był syjonistą, nie marzył o własnym państwie dla Żydów w Palestynie, co w związku z tym, nie miał powodu, żeby dyskredytować język jidysz. No, chyba, że w ogóle nie uważał się za członka społeczności żydowskiej, ale wtedy cały Twój wywód trafiłby do kosza.
Co do narodowości Miłosza, to sam się wypowiedział na ten temat: Jaki ja Litwin!?. Przecież na Litwie wszystko było jasno określone, posługiwałeś się językiem polskim, to byłeś Polakiem.
Wracając do sportu, to odnoszę wrażenie, że mylisz pojęcia. Nie każdy Żyd jest Izraelczykiem, Lema nic nie łączy z Izraelem, więc nie wiem dlaczego miałby czuć dumę z osiągnięć sportowców z Izraela.
Podałem Einsteina jako przykład tego, czy Lem odczuwał dumę narodową (używając Twojego aparatu pojęciowego) z tego, że osoba pochodzenia żydowskiego odniosła sukces i miało to dla niego większe znaczenia od, bo ja wiem, nobla dla Skłodowskiej. Fakt, że się nie znali - Lem na pewno znał osiągnięcia, prace i teorie Einsteina - nie ma większego znaczenia.