Koń to byt zewnętrzny. I materialny. Świadomość wyrasta z materii, ale ma naturę niematerialną. To modyfikujący się program (dostosowawczy, zarządzający instynktami?).
Ale trzymając się tej metafory, koń jest narzędziem do przemieszczania się w przestrzeni. Może samoświadomość to rodzaj odbioru przez organizm "wędrówki" w czasie. W każdym razie, jak mi się zdaje, poczucie upływu czasu, jest istotnym jej elementem (obok wiadomych zmysłów).
Mi się zdaje, że my trochę mieszamy dwie sprawy. Jedna to jest świadomość, która jednakowoż wcale nie pociąga za sobą ciągłego trwania. A druga to osobowość. Są ludzie, którzy po wylewie są świadomi, ale stają się zupełnie innymi ludźmi, bliscy stają się dla nich obcymi. Nie mają już z nimi stycznych punktów. Lem uważał, że AI nie będzie miało osobowości, aczkolwiek będzie oczywiście mogło ją naśladować dla wygody rozmówcy-człowieka.
To jest skomplikowany problem, trochę tak, a trochę odwrotnie jak z ciałem ludzkim. Człowiek, któremu utnie nogę tramwaj nie jest człowiekiem w mniejszym stopniu. Ani nawet jak mu utnie obie nogi i ręce i co mu tam jeszcze ludzkiego wystaje. W końcu dochodzimy do dziwnej sytuacji, że istotny jest tylko mózg. A myślę, że z osobowością jest nieco odmiennie, z jednej strony także można jej wiele amputować, ale z drugiej wystarczy niewiele, żeby się zmieniła, czyli stała się obca.
Pień mózgu jest jego najstarszą filogenetycznie częścią, odpowiedzialną wyłącznie za funkcje wegetatywne, jak regulacja ciepłoty, odruchów oddechowych itd. Można stracić korę i żyć, ale uszkodzenie pnia na ogół zabija. Nie ma w pniu krzty świadomości - a jednak jest to składnik niezbędny, jak wynika z tego filmu. To jest bardzo ciekawe.