Polski > Akademia Lemologiczna

Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae], czyli wszystkoizm stosowany

(1/57) > >>

Q:
Jak zacząć... "Początki są sprawą nader delikatną."

Stajemy w obliczu sporego wyzwania. Odważyliśmy się omawiać "Summę Technologiae", Lemowe Opus Magnum, zatem ustawiamy się w pozycji mrówków ;) lezących na himalajskie szczyty. Ale przecież góry należy zdobywać bo są. Więc zdobywajmy.

Odwagi niech nam dodadzą słowa samego S.L, który przystępując do pisania miał dylematy podobne naszym, a jednak rozstrzygnął je dość  prosto:

"Mowa ma być o przyszłości. Ale czy rozprawiać o przyszłych różach nie jest zajęciem co najmniej niestosownym dla zagubionego w łatwopalnych lasach współczesności? A badanie kolców tych róż, doszukiwanie się kłopotów praprawnuka, gdy z ich dzisiejszym nadmiarem nie umiemy się uporać, czy taka scholastyka nie zakrawa aby na śmieszność? Gdybyż mieć chociaż takie usprawiedliwienie, że szuka się środków krzepiących optymizm albo że działa się z umiłowania prawdy, widzialnej ostro właśnie w przyszłości, wolnej od burz, także dosłownych, po opanowaniu klimatów. Uzasadnieniem tych słów nie jest jednak ani pasja akademicka, ani optymizm niewzruszony, nakazujący wiarę, że cokolwiek się stanie, koniec będzie pomyślny. Uzasadnienie to jest zarazem prostsze, bardziej trzeźwe i chyba skromniejsze, bo biorąc się do pisania o jutrze, robię po prostu to, co umiem, mniejsza nawet o to, jak dobrze umiem, skoro jest to moja umiejętność jedyna. A jeśli tak, to praca moja nie będzie ani mniej, ani bardziej zbędna od każdej innej pracy, bo każda na tym przecież się opiera, że świat istnieje i że dalej będzie istniał."

Zatem — Start według fonii w chwili zero! Uwaga — pilot gotów? — Zero!!!

ps. Jeśli chodzi o stronę techniczną to proponuję byśmy sobie wstępnie założyli, że na każdy rozdział poświęcamy tydzień (z opcją przedłużenia w wypadku nadzwyczajnego rozkwitu - hehe, gorzkie hehe, bo niestety się nie spodziewam - poświęconej mu dyskusji).

Cetarian:


Czytałem Summę … „n” lat temu.
I nie chce mi się do niej wracać.
Pamiętam bez szczegółów, że wiele hipotez Lema z 1964 r. się sprawdziło.

Wiele pomysłów, rozproszonych w innych książkach, też: Opton/lekton z „Powrotu” (Choć dziś słucha się audiobooków czytanych przez ludzi, nie przez software), „Od półmatka do półmatka” z Kongresu Futurologicznego (bo już bywa tak, że kobiety rodzą dziecko poczęte nie ze swojego jajeczka), itd. 

Ale mnie, znacznie bardziej od przeglądu, co Lem przewidział trafnie, co nietrafnie, a w jakich obszarach prognozy czekają na potwierdzenie lub zanegowanie,
 interesują hipotezy na temat tego, jak będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat (a tyle z grubsza upłynęło od pierwszego wydania Summy [1964 r.]), albo tylko za trzynaście (dlaczego akurat trzynaście, o tym za chwilę.)

Jeśli pominiemy scenariusze katastroficzne (asteroida, wojna atomowa, epidemia, której naukowcy nie zatrzymają), to cywilizacja ziemska będzie meandrowała pomiędzy eutopią a dystopią.
   
Przykładowe eutopie to świat „Powrotu z gwiazd” i ten z „Wizji Lokalnej”. "Wizja" to książka wielowarstwowa (moja ulubiona), ale skoro 89% Luzan nie pracowało, a za roczny zasiłek można było kupić „trzysta tysięcy par spodni z lampasami” to była to eutopia. Załóżmy, że bezludne fabryki produkowały owe spodnie hurtem po dolarze sztuka. Za trzysta tysięcy dolarów netto można dziś żyć dostatnio nawet w drogim kraju.         
Pomijam (skądinąd bardzo ważny) fakt, że tamten świat był zbystrowany i ani sobie, ani nikomu innemu nie można było zrobić krzywdy.

Świat Indiotów to dystopia. Pokazana jako groteska, ale przecież odnosi się do realnego problemu, tylko w groteskowym wyostrzeniu. Fabryki stają się bezludne (bezindiockie), więc pracownicy stają się zbędni, skoro nie pracują, to nie zarabiają, więc nie mają za co żyć.
Wybitny konstruktor rozwiązuje problem, budując Machinę, która przerabia Indiotów na kółka, z których układa wzory na pustyni.         

Na marginesie: Kupiłem książkę Gajewskiej, ale tylko ją przekartkowałem. Wydaje mi się, że nie pisała o planecie Indiotów, ale może nie zauważyłem tego fragmentu.

Uświadomiłem sobie jednak niedawno, że jeśli Indiota był … bladawcopodobny, to nie dało się z niego wytłoczyć kółka, bo miał w sobie za dużo wody. Trzeba go było … podgrzać, żeby tę wodę odparować.
Innymi słowy, Indioci byli (najwyraźniej) masowo mordowani i paleni w piecach, a dopiero z prochów, zapewne z dodatkiem jakiejś żywicy, Machina formowała lekkie, trwałe i estetyczne kółka.   

Fizyczna likwidacja zbędnych pracowników to ekstremum dystopii. Na nic takiego raczej się nie zanosi.

Ale jak będzie?

“As many as 30pc[%] of existing roles in the UK could be automated by 2030 with the most at risk industries being waste management, transportation and manufacturing, according to an analysis by PwC. However, the report stressed that automation won't result in rocketing unemployment.”
http://www.telegraph.co.uk/technology/2017/03/24/robots-will-take-third-british-jobs-2030-report-says/

Wg PwC 30 procent istniejących dziś miejsc pracy zostanie zautomatyzowanych (obezludnionych) do roku 2030. W ciągu najbliższych trzynastu lat. (Tak się składa, że Forum Lema działa od trzynastu lat.)   
PwC zastrzega, że “that automation won't result in rocketing unemployment.”

Hmm, a jeśli unemployment będzie “non-rocketing”, but growing steadily?

To mnie interesuje przede wszystkim: jakie technologie się rozwiną i jakie będą miały wpływ na kształt ziemskich społeczeństw. 

Prawie na pewno nikt tu nie napisze „Summa technologiae cum sociologiae 2.0”

Ale jakieś wstępne rozważania nad zarysami hipotez
[;-)]
co do zasady są chyba możliwe?   


N./C.
     

miazo:
No to sprawdźmy, ile przewidywań z Summy... wytrzymało próbę czasu. Na zachętę rysunek Szymona Kobylińskiego z wewnętrznej strony okładki z wersji z dzieł zebranych:


Q:
@Cetarian/Nemo

Śmiało zakreślony program, Cetarianie (a może wolisz by zwać Cię Nemo?).

Też mam wrażenie, że Lemowi milsze by było gdybyśmy choć usiłowali pójść Jego futurologicznym śladem miast tylko odfajkowywać "sprawdziło się/nie sprawdziło" wedle jakiejś listy (choć nie uważam byśmy i na ów aspekt dyskusji mieli się zamykać, zwł, że "Tajemnica chińskiego pokoju" z "Bombą megabitową" - łącznie "Molochem" zwane - pod ręką, a odcinki "Summy po 20 latach...", nie wszystkie, co prawda, na JuTubie). Niemniej proponowałbym czerpanie w tych rozważaniach z "Summy..." choć trochę, tj. snucie własnych prognoz w takiej kolejności tematycznej w jakiej i Mistrz to czynił, z uwzględnieniem treści summowych rozdziałów choćby tylko o tyle, by nie wyważać otwartych drzwi, oraz - by stojąc na ramionach Giganta usiłować choć spojrzeć dalej.

Znaczy: rozumiem, że może Ci się nie chcieć (aczkolwiek... skoro przełamałeś się na tyle, by głos tu ponownie zabrać, to może i do lektury jakoś Cię zmotywuję ;)), ale chybaby należało. (Acz przyznać muszę, że jak dotąd i bez tego świetnie sobie radzisz, bo to, coś napisał, współgra b. dobrze z treścią wstępnego rozdziału "Dylematy", w którym jest właśnie mowa o przyspieszeniu postępu technologicznego jako imperatywie wymuszającym budowanie futurologicznych modeli i o założeniowych granicach w jakich mieścić się musi takie prognozowanie - jednym z wstępnych lemowskich założeń jest właśnie przyjęcie, iż jakaś ultymatywna katastrofa się nie zdarzy, przy świadomości, że różnie być może ;).)

@miazo

Ten obrazek chodzi za mną odkąd "Summę..." po raz pierwszy w rękach miałem :). Acz zawsze mam wrażenie, że do "GOLEMa..." równie (bardziej?) by pasował.

Przy czym przyznać trzeba Kobylińskiemu, że wprowadzenie w temat dał znakomite. Unaocznił z pomocą paru - pozornie prostych - kresek 1. o jakich skalach będzie mowa, 2. że postęp technologiczny - jeśli ma w prognozowany sposób trwać - się obezludni, 3. kim - w świetle powyższego - Konstruktor będzie (i gdzie, na jego tle, nasze miejsce). Ciekawe czy "Summę..." czytał, czy ze streszczeń sens wyłowił?

Cetarian:

Q

Niee, do lektury mnie nie namówisz.
Ale nie chciałbym, żeby to, co napisałem poprzednio, zostało odebrane jako próba zniechęcania kogokolwiek do lektury „S.T.” i robienia przeglądu, co się z prognoz Lema sprawdziło.
Jeśli takie wpisy zaczną się pojawiać, chętnie je przeczytam, ale właśnie tylko przeczytam.

Może się okazać, że dyskusja, jeśli się rozwinie, będzie, powiedzmy, jakby dwuwarstwowa i trochę meandrująca (pomiędzy przeglądem, a rozważaniami o bliższej lub dalszej przyszłości), w czym nie widziałbym nic złego.
 

C.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej