Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1780354 razy)

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #30 dnia: Grudnia 07, 2004, 01:17:45 pm »
Przeczytaj sobie presskity do filmów jakie są przysyłane do kin przez dystrybutorów, to zobaczysz, co to znaczy za dużo powiedzieć o filmie. (Można je znaleźć na stopklatce).

To, co napisałem, to prawie nic.

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #31 dnia: Grudnia 07, 2004, 01:39:00 pm »
wiem wiem, dlatego nigdy nie czytam a ufam sprawdzonym "doradzaczom" ktorzy wiedza co lubie ;)

Sokratoides

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #32 dnia: Grudnia 07, 2004, 05:14:22 pm »
A możeby tak "Waking Life". Kto nie widział niech cierpi niewiedzę  ;)

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #33 dnia: Grudnia 08, 2004, 02:59:03 am »
Ok cierpię :]

Socrates

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #34 dnia: Grudnia 13, 2004, 02:00:25 am »
Bardzo Dobre: (o tematyce SF lub jakos zwiazane z przyszloscia)
Clockwork Orange (chyba znane wszystkim), Space Odyssey 2001 (znane), THX 1138 (wczesniej opisane), Possible Worlds (Pomysl mozgu w klatce), Alien (wszystkie)(znane), Westworld (roboty i westen polonczone), Repo Man (mloda rola emilo estaveza), Matirx (wszystkie)(znane), Cube (obydwa) (co sie stanie jak paru ludzi zostaje zamknetych w pudle bez wyjscia?) , Boys from Brazil (Nazisci + geny = Hitler x 250), 28 Days Later (nie wypuszczac malp z klatek), Close Enocunters of the Third Kind (znany), Sleeper (woody allen w przyszlosci), Videodrome (telewizja jest diablem), Scanners (...az glowa boli...he he he...), Farhenheit 451 (ale ksiazki sie fajnie fajcza), Andromeda Strain (nie przesadzone troche z ta higiena?), Stalker (tarkovski, znane), Time after Time (HG Wells w Ameryce, circa 1970), Metropolis (obydwa)(dwie dystopje), 1984 (no, morze trzy), Terminator (wszystkie)(znane), Gattaca (facet mial genetycznego pecha), Dark City (albo facet zwariowal, albo cos sie tu dzieje...), 12 Monkeys (jak zmienic przeszlosc?), Akira (anime; japonia 2100), Lathe of Heaven (lepiej nie zasypiac...), Poltegeist (trzeba szafe czesciej sprzatac...), Mind Benders (effekt calkowitego odizolowania), The Abbys (Ocean i galaretowaci obcy)), Alphaville (Francuski; Detektyw ne innym swiecie), Naked Lunch (hm...zbyt trudne do opowiedzenia), Barbarella (jedno slowo - orgazmatron), Zardoz (klatwa niesmiertelnosci), Dune (wszystkie) (swiat 20000 lat do przodu)...

Na pewno cos zapomnialem.  Jak sobie przypomne to dopisze.

Socrates

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #35 dnia: Grudnia 13, 2004, 04:12:50 am »
Hehe... no jak to powiedział Jurek Stuhr, ,,ja tu widzę niezły burdel" :)

A tak poważniej: sporo tego ,,rzuciłeś" waćpan. No pokomentujemy to z pół roku :)

No ale najważniejsze: nie wiedziałem że Fahrenheit 415 został sfilmowany. Muszę zobaczyć :)

Falcor

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #36 dnia: Grudnia 13, 2004, 03:20:47 pm »
Ja tam nie chcę się czepiać, ale spora część tytułów podana przez Socratesa, nie stoi na zbyt wysokim poziomie artystycznym. Klasyki oczywiście można polecić każdemu, ale inne pozycje są raczej dla amatorów jakiegoś bardziej sprecyzowanego gatunku. Chociaż w sumie wszystko jest kwestią gustu  :)

Farhenheit został nakręcony dość dawno temu, więc super efektów nie ma się co spodziewać, ale i tak ogląda się przyjemnie.

Deckert

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #37 dnia: Grudnia 14, 2004, 11:40:50 am »
Uwaga!
Dotyczy wypowiedzi dzi, który napisał:

Cytuj
no i jak podajecie to choc troche napiszcie co w filmie fajne, bo np. The Ring to totalnie nie moj styl ale gdybym tego nie wiedzial musial bym sie opierac jedynie na tym ze Deckert mi go polecil...


Nie wiem czy dzi popełnił błąd, czy też źle przeczytał mojego posta. Nigdy, nikomu nie polecałbym filmu The Ring, gdyż jak to napisał sam dzi - "to totalnie nie mój klimat".
Polecałem film: The Thing (John'a Carpenter'a). Oto krótki opis: Rok 1982 - amerykańska stacja badawcza na Antarktydzie. Kontakt z Obcą istotą, która potrafi imitować inne fomy życia. To klasyczny horror SF. Opiera się na opowiadaniu Campbella "Who goes there?". Dawno temu zrealizowano już ekranizację tego opowiadania - wesja jeszcze czarno-biała. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się to zobaczyć. Ponadto polecam w tym filmie jeszcze jedno: wspaniałą, niesamowicie potęgują atmosferę grozy i izolacji, muzykę Enio Morricone.

Pozdrawiam,
Deckart

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #38 dnia: Grudnia 14, 2004, 09:39:04 pm »
Cóż, potworek zabijający ludzi to istotnie nośna fabuła dla horroru, ale nie sięga zbyt głęboko, jeśli chodzi o możliwości s-f.
Oczywiście widziałem ,The thing' (dla mojego pokolenia to klasyk), ale uważam go po prostu za sprawnie zrealizowany horror (gdyż, znów powtarzam, rozpatrywanie go jako s-f odsłania jego intelektualną płyciznę).

A jako że w horrorze jako takim zupełnie się nie obracam, więc za bardzo się nie mogę wypowiadać.
Ale jeśli ktoś lubi się bać, to oczywista godny polecenia...

Ja chwilowo jestem na etapie oglądania Brazil Gilliama w wersji reżyserskiej. Jak zwykle na raty... to co narazie widziałem jest po prostu genialne.

Socrates

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #39 dnia: Grudnia 14, 2004, 09:59:53 pm »
Oczywiscie, nie wszystkim beda sie podobaly filmy ktore podalem - to fakt.  Nie bede tych filmow bronil; mi sie podobaly, innym nie musza.  A tak a propos, ktore nie sa zbyt ciekawe wedlug ciebie, Falcor?

"Brasil" tez sie powinien znalezc na mojej liscie.

Socrates

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #40 dnia: Grudnia 15, 2004, 09:41:20 am »
dlatego postulowalem o dodanie krotkiego opisu badz to ogolnej tresci badz tego co sie danej osobie podobalo/nie podobalo :)

Falcor

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #41 dnia: Grudnia 15, 2004, 02:23:34 pm »
Nie widziałem kilku z wymienionych przez Ciebie (tzn. Socratesie) filmów i postaram się w miarę szybko nadrobić zaległości, ale z tych które dane mi było zobaczyć, to za twórczość tzw. drugiego sortu uważam następujące: Obcy - części pierwsza (horror sci-fi) i druga (sf akcji) jak najbardziej udane, no trzecią też można zaliczyć do serii, ale czwórka to chała. Nie ma w nim klimatu obcego, nie ma pomysłu, a co najgorsze scenariusz nie trzyma się przysłowiowej kupy. Klimat grozy starano się uzyskać poprzez brutalniejsze sceny, co może jednak albo rozbawić albo zniesmaczyć.
Podobnie sprawa ma się z Terminatorem i Matrixem. W przypadku tego pierwszego filmu, to jak dla mnie godna uwagi jest przede wszystkim część pierwsza, ale i druga trzyma dobry poziom. Trzecia jest głupkowata i prostacka. W Matrixie tragedia zaczyna się już od części drugiej. To dobry przykład, że jak się nie ma pomysłu to lepiej poprzestać na jednym filmie zamiast kręcić na siłę kolejne.
Diuna w wersji Lyncha, może nieco okrojona, ze względu na próbę zawarcia rozległej fabuły w jednym filmie, ale jest godna polecenia. Wszelkie późniejsze Diuny (choć może są jeszcze jakieś których nie widziałem), nie mają zupełnie klimatu Arrakis. Wszystko to jest sztuczne i bardziej kojarzy się z amerykanami poprzebieranymi w dziwaczne kostiumy niż faktyczną fabułą. Taka kolorowa historyjka.
Gattaca. Ładne zdjęcia (Sławomir Idziak zawsze używa ciekawych filtrów), ale poza tym trochę to puste. Sam pomysł może i jest ciekawy, ale znowu chodzi o wykonanie. Powiedziałbym, że to dobra rzemieślnicza robota.
Na 29 dni później pokładałem się ze śmiechu. Toż to kino klasy Z które jakimś cudem dostało się na ekrany kinowe, zamiast do podrzędnej wypożyczalni. Ciężko mi coś o tym pisać, bo musiałbym się czepiać wszystkiego. Ale jak ktoś szuka wesołego filmu do obejrzenia z paczką przy piwku to polecam. Do tego nadaje się idealnie.

Z innej beczki to odkąd powstał ten temat, nikt nie wspomniał przed Socratesem o tak świetnych filmach jak Tajemnica Andromedy, Zardozie czy znanym klasyku Bliskie spotkania trzeciego stopnia. A przecież to właśnie jest SF w najlepszym wydaniu. Nie jak sf akcji, czy sf horrory, którym sci-fi jest potrzebne tylko do tego, aby film mógł się oprzeć na jakichś realiach, gdy tymczasem jego treść ma z sci-fi (zwłaszcza ze science) niewiele wspólnego. Myślę, że jeśli przegapiło się któryś z tych tytułów to warto szybko nadrobić zaległości. Nie będę ich opisywał, bo i tak zabrałem tu sporo miejsca, nie będę więc zanudzał.

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #42 dnia: Grudnia 16, 2004, 03:02:52 am »
Z tego co wiem, to z Diuny wycięto Lynchowi połowę, nic  dziwnego, że dla kogoś, kto nie czytał książki, film jest zupełnie niezrozumiały. No... może i coś tam da się zrozumieć  (mówię na podstawie reakcji znajomych) ale w zasadzie to  klimat - jak najbardziej godny uwagi - jest najsilniejszą stroną filmu.  Spójność fabularna oczywiście została zachowana, ale okrojenia są niezwykle kolące.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wszystkie późniejsze

Diuny były nieudane.  Nakręcono dla potrzeb telewizji miniserię Diuna oraz niedawno Dzieci Diuny (w której zawarto wydarzenia z ,,Mesjasza Diuny'' i ,,Dzieci Diuny''). Obie te serie straszą słabymi, jak na dzisiejsze czasy efektami specjalnymi oraz nadmierną cukierkowatością scenografii (ty przypominam, że były to produkcje niskobudżetowe, podczas gdy Lynch, kręcąc swoje dzieło, wydał grube miliony (pewnie dlatego film okazał się klapą finansową)).  Uważam, że te miniserie, jakkolwiek, jak już wspomniałem, miejscami banalne, wyjaśniają fabułę ksiązki o wiele lepiej niż dzieło Lyncha. Mimo niższego poziomu artystycznego. Obie miałem przyjemność obejrzeć na DVD w postaci filmów pełnometrażowych.

Jeśli chodzi o Terminatora, to również uważam, że pierwsza część jest najlepsza, ale nie posuwałbym się do gwałcenia trzeciej na rzecz świetności drugiej. Delikatne różnice między pierwsza a drugą częścią uległy po prostu eskalacji, i powstała część trzecia. Mówiąc w przenośni , gdyby części pierwszą i drugą połączyć półprostą o początku w pierwszej, to trzecia też leżałaby na tej linii... Jednak kierunek wyznaczyła już druga.

To samo w moim mniemaniu jest z ,,Obcym''. W ogóle nie przepadam za tym filmem, ale nie uważam, że ortodoksyjne odcinanie się od wszystkich nowszych odcinków tej serii można umotywować czymkolwiek więcej, niż tylko sentymentem.

Sentymentem do tego, co nakręcono, gdy bylismy młodsi...

« Ostatnia zmiana: Grudnia 16, 2004, 03:05:29 am wysłana przez Terminus »

Deckert

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #43 dnia: Grudnia 16, 2004, 11:17:15 am »
Cytuj
To samo w moim mniemaniu jest z ,,Obcym''. W ogóle nie przepadam za tym filmem, ale nie uważam, że ortodoksyjne odcinanie się od wszystkich nowszych odcinków tej serii można umotywować czymkolwiek więcej, niż tylko sentymentem.  


Nie zgadzam się. Temat Obcego ma olbrzymi potencjał, o czym mówią same chociażby produkcje komputerowe i komiksowe. Wszystkie te produkcje są raczej mizerne i nie wypowiadam się o ich treści - zwracam uwagę tylko na nadal duże zainteresowanie tym tematem. Nie chodzi o odcinanie się, czy też sentyment - tylko o podejście do tematu. Moim zdaniem jest tak:

Obcy - 8 pasażer Nostromo - świetny, rewelacyjny, okrywczy

Obcy - Decydujące starcie - doskonały - świetna kontynuacja części pierwszej. Przy czym jest to bardziej kino akcji.

Obcy 3 - Też całkiem niezły chociaż musiało trochę potrwać zanim go polubiłem. I tu droga powinna się zamknąć. Chyba, że ktoś zaproponowałby zupełnie nowych bohaterów + świetny scenariusz............. Wbrem pozorom - jest to możliwe  :)

Obcy - Przebudzenie - nie wiem jak to się stało, że powstał. Weaver musiała dostać niesamowitą gażę, że zgodziła się na ten sequel. Kolosalny brak spójności z poprzednimi częściami. Kompletnie niedopracowany scenariusz - wystarczy posłuchać niektórych dialogów lub przyglądnąć się montażowi - kompromitacja. Cały film to bardziej cyrk osobliwości - który ma na celu obrzydzić widzowi temat.

AVP - Alien VS Predator - kolejne nieporozumienie, jak to zwykle bywa z produkcjami opartymi na grach komputerowych. Film ewidentnie zrobiony dla małolatów zakochanych w komputerowe AVP - które sam również uważam za bardzo słabe.

To samo tyczy się 3-go Terminatora. Powiem szczerze - nie widziałem go całego. Musiałem go wyłączyć po pierwszych wrażeniach. Po prostu nie chcę go oglądać, chyba że będę chciał się pośmiać, albo będę miał bardzo zły dzień.

I na sam koniec na temat Star Wars. Ten temat był już tutaj poruszany. Nigdy nie myślałem, że Lucas może tak zniszczyć wspaniały świat, którego sam jest twórcą. Jak pewnie wielu z Was, wyrosłem na SW i z wielkim napięciem czytałem doniesienia na temat produkcji. Jest to produkt wybitnie zrealizowany z myślą o dzieciach a nie dorosłych już fanach wcześniej zrealizowanych części. Trudno, być może taki jest obecny trend. Podsumowując - przerost formy nad treścią. I znowu - nie chodzi o sentyment, ale o podejście do widza i  jego oczekiwań.

I teraz już naprawdę na koniec. Ktoś wcześniej poruszył tu temat AI - Spielberga. Otóż nie zgadzam się z opinią, że film jest świetny - mogę powiedzieć, że jest średni. Spielberg od czasu Szeregowca Ryan'a nie nakręcił nic naprawdę dobrego. Mam nadzieję, że się to zmieni.

Pozdrawiam wszystkich,
Deckart


dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #44 dnia: Grudnia 16, 2004, 12:29:06 pm »
Cytuj
I na sam koniec na temat Star Wars. Ten temat był już tutaj poruszany. Nigdy nie myślałem, że Lucas może tak zniszczyć wspaniały świat, którego sam jest twórcą. Jak pewnie wielu z Was, wyrosłem na SW i z wielkim napięciem czytałem doniesienia na temat produkcji. Jest to produkt wybitnie zrealizowany z myślą o dzieciach a nie dorosłych już fanach wcześniej zrealizowanych części. Trudno, być może taki jest obecny trend. Podsumowując - przerost formy nad treścią. I znowu - nie chodzi o sentyment, ale o podejście do widza i  jego oczekiwań.

I teraz już naprawdę na koniec. Ktoś wcześniej poruszył tu temat AI - Spielberga. Otóż nie zgadzam się z opinią, że film jest świetny - mogę powiedzieć, że jest średni. Spielberg od czasu Szeregowca Ryan'a nie nakręcił nic naprawdę dobrego. Mam nadzieję, że się to zmieni.
co do Obcego to jakos nigdy nie wrzucalem go nawet do wspolnego worka z innymi tu wymienianymi. To sie dzieje o ile pamietam przy ktoryms ksiezycu Jowisza? :D Nie wnikam w fabule, moze i jest dopracowana, dla mnie to zwykly sobie filmik a ze tam ufo lata to zbieg okolicznosci jakby.
Jesli chodzi o Star Wars to tez calkiem odwrotnie. Psuly mi klimat komediowe wstawki czy wrecz cale postacie (ten glowny co z nimi biega caly czas) ale to jest film, a by film mi sie podobal musi byc rzeczywistoscia - takiego jeszcze w SF nie widzialem. (mowie o takim dopracowaniu fabuly, historii, swiata i wizualizacji tego ze poprostu nie ma watpliwosci ze taki swiat istnieje - patrz, Wladca pierscieni). Dlatego tez z filmow wyciagam jedynie przyjemne smaczki, np. pojedyncze sceny, albo klimat, tego natomiast w SW jest kupa (jak dla mnie warto obejrzec tą pierwsza nowa czesc tylko dla sceny bitwy miedzy robotami).
A co do AI... No podoba mi sie, jak dla mnie jest wysmienity. Z tym ze to co pisalem wczesniej, pod pewnymi wzgledami! Np pokazaniem relacji spolecznych miedzy AI i ludzmi itp.

Zaznaczyc bym chcial tez ze moim zdaniem w filmie (jak i w muzyce np) niekoniecznie liczy sie obiektywizm. Jestem typowym subiektywista i twierdze ze film jest taki jak go widz odbiera, zatem ciezko powiedziec (w tym threadzie) "film jest slaby, nie ogladaj", warto natomiast podkreslic co jest fajne a co jest nie fajne, albo nawet nie oceniac a poprostu napisac co w filmie wystepuje (typu "fajny robocik", "swietne statki kosmiczne", "dopracowane sceny walk", "dopracowany swiat akcj")