A gdzie te dziury?
Dziura polega na tym, że nikt ale to nikt na świecie nie jest w stanie udowodnić, że pierwsze żywe komórki mogły całkiem przypadkowo wyewoluować z materii organicznej... nawet jeśli ktoś do tego w laboratorium doprowadzi, to i tak cały taki dowód jest do kitu, bo tyle w tym przypadku, co w zbudowaniu wahadłowca (:
Sto ileśtam lat po Darwinie to by się chociaż można jakiejś spójnej wersji początku życia organicznego dorobić...a tu jakoś... nijak... tego... no... nie wychodzi. Co jest? Paredziesiąt lat po Einsteinie parę fajnych rzeczy z jego teorii mamy (przynajmniej trochę pochodnych ciekawych wniosków o naturze wszechświata, działające gpsy, sporo eksperymentów, które potwierdziły jego teorię)... I ludzie się jakoś niespecjalnie o to kłócą... A z ewolucjonizmem, coś tak jakby się trochę, że tak delikatnie to ujmę, w miejscu dreptało i z dowodami też jakoś tak... mętnie poniekąd. Ten artykuł to świetny przykład. Spory ewolucjonistów też. Dziury w paleontologii też. Sporo tego - takich różnych zastrzeżeń... pomimo tych stu dwudziestu lat mrówczej pracy ludzi, którzy za cel życiowy sobie postawili udowodnić prawdziwość teorii ewolucji. Ewolucjonizm przy teorii względności wypada blado... bardzo blado...
No, proszę mnie teraz zmiażdżyć tymi wszystkimi niepodważalnymi dowodami, heh (:<