Stanisław Lem - Forum

Polski => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Cetarian w Lutego 26, 2010, 10:41:41 pm

Tytuł: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: Cetarian w Lutego 26, 2010, 10:41:41 pm
Jak zapewne część z was wie, Artur Domosławski napisał książkę pod tytułem „Kapuściński – non fiction” w której, w największym skrócie, stawia tezę, że Kapuściński czasem mijał się z faktami. 

Wdowa po Kapuścińskim próbowała nie dopuścić do publikacji, jednak sąd odrzucił wniosek o zabezpieczenie powództwa w postaci zakazu publikacji, co oznacza, że książka za kilka dni trafi do księgarń.
Pozew będzie rozpatrywany merytorycznie, więc - teoretycznie - być może Domosławski będzie się musiał podzielić honorarium.     

U szeregu osób z powodu książki zachodzi parowanie adrenaliny w całej objętości, a Władysław Bartoszewski:

„ostro skrytykował pomysł wydania książki "Kapuściński non fiction". Polityk ma "dylemat moralny", czy nadal współpracować z wydawnictwem. - Są uprawnione wydawnictwa, które wydają przewodniki po domach publicznych, ale nie sądzę, żebym chciał wydać w takim miejscu swoją książkę historyczną - powiedział. „

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7604214,Bartoszewski_o_wydawcy__Kapuscinski_non_fiction__.html

Muszę przyznać, że gdybym pisał pod nazwiskiem, to użyłbym pod adresem Władysława Bartoszewskiego kilku dosyć ostrych słów.
Konwencja z nickiem, moim zdaniem, narzuca powściągliwość, więc powiem tylko, że mnie Bartoszewski zasmucił i rozczarował.
Rozczarował mnie nie pierwszy raz, bo już mu się kiedyś poważna, moim zdaniem, wtopa zdarzyła, ale tamto to był merytoryczny błąd, bardzo poważny, a w tym przypadku  Bartoszewski według mnie przyczynia się do zdziczenia obyczajów.

Ja w ogóle nie jestem jakimś jego wielkim fanem, a generalnie moja odporność na formalne autorytety jest mniej więcej taka, jak odporność Abramsa na pociski typu paint ball, ale sprawa mnie poruszyła, bo Bartoszewski to, że tak powiem, jedyny wspólny autorytet Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej.

Kiedy, dajmy na to, posłanka B.K. pluje jadem ze swoich kłów wielkich jak u hipopotama, to przyjmuję to dosyć spokojnie, choć przyznam, że miałem frajdę, kiedy była bliska łez z powodu tego, że jej wytknięto, że jest magistrem administracji, a podaje się (w biogramie na stronie Sejmu) za prawnika (dla niezorientowanych: różnica jest mniej więcej taka, jakby magister farmacji twierdził, że jest lekarzem).

Natomiast Bartoszewski ma jednak pewien autorytet i moim zdaniem powinien się chwilę zastanowić.
Mam dość silne przekonanie, że Bartoszewski książki nie przeczytał.

Ja też nie, ale przeczytałem wywiad Passenta z Domosławskim: 

http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1502331,1,rozmowa-z-arturem-domoslawskim.read

Polecam cały, ale szczególnie zwróciły moją uwagę następujące fragmenty: 
Zwraca pan uwagę, że Kapuściński tworzył własną legendę. Ale po co wspaniały pisarz, który odniósł światowy sukces, podpiera się legendą?
Pochodził z małego kraju, którego języka nikt za granicą nie rozumie, zza żelaznej kurtyny. Uważał, że aby go zauważono, potrzebuje legendy. Zasłużenie cieszył się sławą świadka rewolucji, upadku kolonializmu, narodzin Trzeciego Świata. Do tego wizerunku dopowiadał bądź pozwalał innym wierzyć, że znał, ba! nawet przyjaźnił się z wieloma legendarnymi postaciami: Lumumbą, Che Guevarą... Tymczasem do Afryki przyjechał, kiedy Lumumba już nie żył. O tym, że znał ich obu, napisano w nocie na okładce angielskiego wydania „Wojny futbolowej”, ale gdy zagadnął go o to biograf Che, Jon Lee Anderson, Kapuściński powiedział, że to błąd wydawcy. Nigdy błędu nie sprostował, informacja o przyjaźni z Che pojawiała się na okładkach kolejnych książek i w reportażach o nim... Legenda rosła sama.
I drugi:
Przyjaźniliście się. Nie było dla pana trudne ukazanie niepomnikowego Ryśka?
Trochę, na początku. Ale przecież ludzie nie żyją na pomnikach tylko na ziemi. Kapuściński miał swoje pomniki i hagiografie, a wciąż mało o nim wiedzieliśmy. To, co pisał i mówił, nie jest w Polsce przemyślane. Jak każdy autor naiwnie wierzę, że moja ksiażka to zmieni – bez takiej wiary nie ma po co siadać do komputera. Uważam też, że Kapuściński zagłaskiwany, złożony z laurek i bezrefleksyjnych zachwytów jest mało zajmujący, niczego nie uczy, nie stawia wymagań. Tylko Kapuściński non-fiction jest fascynujący i pouczający.
Nieraz w czasie pracy nad książką przypominała mi się rozmowa z profesorem ze Stanfordu Claybornem Carsonem, historykiem, wydawcą pism Martina Luthera Kinga. Carson był zaufanym wdowy, przekazała mu wszystkie papiery męża, udostępniła archiwum, a on odkrył, że King popełnił plagiat w pracy doktorskiej. I ogłosił to w prasie. Wdowa była wściekła, ale z czasem zrozumiała, że uczciwy badacz nie mógł postąpić inaczej. Miała klasę.

***

Przeczytałem też omówienie Orlińskiego:

http://wo.blox.pl/2010/02/Domoslawski-o-Kapuscinskim.html

który pisze tak:
W moich ustach to komplement, dla niektórych to będzie zarzut, tym bardziej wydaje mi się to więc w miarę obiektywnym podsumowaniem książki Domosławskiego o Kapuścińskim: czyta się ją tak, jakby to był polski przekład książki napisanej przez Amerykanina.

***
Stanowisko Bartoszewskiego budzi mój protest tym bardziej, że on jest historykiem.

On by najwyraźniej nie napisał o plagiacie Kinga, bo nie wypada.

A plagiować wypada ??!!
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 26, 2010, 10:51:25 pm
W tej chwili jest program w tym temacie na TVN 24...
Edit: koncowka programu juz byla.
Hm... tak ostre stawiania sprawy tej ksiazki (niemniej biografia Kapuscinskiego napisana przez pania Beate Nowacka i Zygmunta Ziątka nie wzbudzila takich emocji) jest oglednie mowiac nieco dziwne.Byc moze zmienilabym zdanie po przeczytaniu.Po prostu Pan Domoslawski wydaje sie byc osoba zauroczona pisarstwem Kapuscinskiego, nie jawi mi sie jako agresor, wypowiada sie nienapastliwie...nie wiem czy powodem calego zamieszania nie jest fatalna (chociaz dla wydawnictwa zyskowna) reklama tej ksiazki.Proba odpowiedzi na pytanie kim byl Kapuscinski: literatem czy dziennikarzem?Dla mnie literatem i rewelacyjnym obserwatorem rzeczywistosci.Czy to jest burzenie pomnika?Jedyny zarzut...szkoda ze ta ksiazka nie powstala kilka lat wczesniej.Kiedy Kapuscinski zyl.Moglby polemizowac.Teraz mozna pytac o zasadnosc takich drazliwych publikacji.
Wiecej trudno rzec bez przeczytania tej ksiazki.
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 27, 2010, 12:08:59 am
Cytuj
Stanowisko Bartoszewskiego budzi mój protest tym bardziej, że on jest historykiem.
Cetarian, tak nawet  nie żartuj ;).
Studiował polonistykę, historykiem jest raczej jako "świadek historii". Zresztą zajmuje się głównie II wojną, bo ją aktywnie przeżył, konspirując. W tym sensie to i Lem był historykiem. Panowie się przyjaźnili.
Co do Kapuścińskiego, to zgodzę się z tym co napisałeś. Jeden z moich ulubionych pisarzy, ale to nie zmienia, że miał lewicowe poglądy i musiał mieć kontakty z bezpieką, skoro wyjeżdżał. Jest to oczywiste dla każdego, kto pamięta tamte czasy. O tym, że nieco fantazjował, słyszałem dawno, w latach 90- tych formułowano takie opinie publicznie.
Dla mnie te fakty nie unieważniają wielkości jego pisarstwa. Talent i świętość nie muszą chodzić w parze. W nazwanej ;) książce, najbardziej ciekawią mnie jego relacje z kobietami. Zawsze miałem go za  wstydliwego, zamkniętego, cichego chłopca, a tu proszę :)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 27, 2010, 02:00:10 am
Cytuj
Jeden z moich ulubionych pisarzy, ale to nie zmienia, że miał lewicowe poglądy i musiał mieć kontakty z bezpieką, skoro wyjeżdżał. Jest to oczywiste dla każdego, kto pamięta tamte czasy. O tym, że nieco fantazjował, słyszałem dawno, w latach 90- tych formułowano takie opinie publicznie.
Inny ciezar ma tzw. opinia publiczna a inny ksiazka napisana przez osobe pozostajaca w bliskim kontakcie z opisywanym (nie wiem czy to dobre porownanie ale gdyby Skrzat(z gory przepraszam) napisal ksiazke o Lemie w ktorej opowiadalby o domniemanej wspolpracy,romansach itp...dysonans, prawda?).Niemniej Pan Domoslawski wydaje sie byc pelen dobrych checi (ktorymi brukowane sa polskie drogi...co pokazuja ostatnie dni)...tutaj (moze nieobiektywna bo na zlecenie i na blogu) rozmowa T.Toranskiej z Domoslawskim:
http://domoslawski.blox.pl/html (http://domoslawski.blox.pl/html)
Natomiast:
Cytuj
W nazwanej Wink książce, najbardziej ciekawią mnie jego relacje z kobietami.
ten temat zostal poruszony w rozmowie(w koncowce) w Tok FM miedzy Toranska (czytala ksiazke) a Bratkowskim (nie czytal)
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103089,7603503,Rozmowa_o_Kapuscinskim___A_co__to_nie_jest_lustracyjna.html (http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103089,7603503,Rozmowa_o_Kapuscinskim___A_co__to_nie_jest_lustracyjna.html)
i jakkolwiek nieco abstrakcyjna ta rozmowa...to zgadzam sie z Panem Bratkowskim iz pisanie o zyciu osobistym niezyjacego pisarza...majac na uwadze zyjaca zone...jest nazwijmy to nieeleganckie.Zwlaszcza ze nie sa sobie obcy.
Chyba ze Domoslawski zna miare a krzyki oburzenia sa przedwczesne.

Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: Q w Lutego 27, 2010, 11:42:48 am
Najłatwiej maja i tak przedstawiciele kręgów zawanych katolicko-narodowymi. Powiedzą sobie, że jedno podejrzane indywiduum broni pośmiertnie drugiego podejrzanego indywiduum przed trzecim podejrzanym indywiduum (no bo jak nie podejrzewać Domosławskiego skoro wywiad miał u Passenta, nie u Rydzyka). I w poczuciu własnej wyższości spokojnie udadzą się do kościółka, lub na wódkę.

A Wy tu włos na czworo dzielicie...
;)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: Hoko w Lutego 27, 2010, 02:30:52 pm
Najłatwiej to mam ja, bo Kapuściński mi ani ideowo, ani literacko nigdy specjalnie nie leżał, toteż temat mi jako tako zwisa - gdyby tam rzeczywiście były jakie sensacje, to bym i może przeczytał, a tak, nie będę trwonił czasu  ;D
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: ANIEL-a w Lutego 27, 2010, 03:59:15 pm
Czytałam dla odmiany w Newsweeku wypowiedź p. Domosławskiego (się po redakcjach nabiegał ostatnio ;) ) i miałam podobne wrażenie jak olka - wypowiadał się o Kapuścińskim z szacunkiem, ze zrozumieniem dla jego słabości, wręcz je usprawiedliwiał... Powiedział nawet coś takiego, że gdy dowiedział się o niektórych faktach z biografii Kapuścińskiego, to był wstrząśnięty i dopiero później musiał sobie to odtłumaczyć. Nie widać w nim w ogóle takiego zacietrzewienia, jakiejś satysfakcji "ha!, ja wam pokażę jaki był", wręcz przeciwnie, mówił że był to nie tylko wspaniały pisarz, ale i wspaniały człowiek.

Książki nie czytałam, ale coraz nabieram chęci, wtedy może się oburzę lub zmienię zdanie...  Choć uważam, że pisanie o pracy zawodowej (nawet w kontekście "nagiął prawdę"), a wyciąganie spraw łóżkowych dzieli spora różnica. I jestem zdecydowaną przeciwniczką wyciągania takich sensacji, jeżeli żyje najbliższa rodzina

A co do Bartoszewskiego - to nie wiem, na ile jego oburzenie wynika z treści książki, na ile z wieku  - trzeba wziąć pod uwagę, że w czasach, w których dorastał zakres tabu i spraw o jakich się nie mówi w porządnym towarzystwie, był dużo szerszy - a takie poczucie "co wypada" pozostaje w człowieku na całe życie. Więc nie oburzałabym się, że się oburzył. A autorytetem moralnym jest raczej nie ze względu na uprawiany zawód ale biografię... I powinien nim pozostać. Dla mnie pozostanie.
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Lutego 27, 2010, 11:17:04 pm
Cytuj
Postulat, żeby NIE pisać o pisarzach po ich śmierci, miałby na kulturę wpływ mniej więcej taki, jak potężny rozbłysk słoneczny na telekomunikację.
Cetarianie
Musze Cie uspokoic nie postuluje by pisac o pisarzach jeno za ich zycia i w domysle: w samych superlatywach.Wzniosles sie na zbyt wysoki poziom uogolnienia mojej wypowiedzi.Przypadek Kapuscinski - Domoslawski jest szczegolny.Panowie znali sie bardzo dobrze (pojawia sie wymiennie termin przyjaciel - mentor) i Domoslawski mial szanse przeprowadzic wywiad/rozmowe z Kapuscinskim w wymienionych przez Ciebie drazliwych tematach.Z sobie wiadomych przyczyn nie zrobil tego (byc moze nie bylo na to zgody samego Kapuscinskiego) i tu upatruje pewnej niezrecznosci i stawiam niesmialy zarzut ze moze rzeczywiscie przyjaciel/uczen tak nie postepuje."Tak" tzn krotko po smierci waznej dla siebie osoby nie rozprawia sie z funkcjonujacymi w spolecznej opinii ocenami zycia i pracy tegoz.Byc moze dla wielu ludzi nie ma to znaczenia.Wkraczamy na relatywny grunt oceniania ludzkich poczynan.Mysle ze gdyby ksiazke z podobnymi tezami napisal Z,Ż czy Ź mniej zwiazany z osoba pisarza nie byloby zgrzytu.Natomiast podtrzymuje co napisalam: nie ma sensu przedwczesnie bic w tarabany...jak ktos chce rzucac kamieniami winien przeczytac ksiazke .Do tej pory najagresywniej i nawet niekulturalnie zachowaly sie osoby wystepujace z pozycji obroncow Kapuscinskiego...nieelganckie zwlaszcza ze przyznaja sie iz ksiazki nie czytaly...
Cytuj
Ja uważam, że fabularyzowanie reportażu bez informowania o tym jest nieuczciwe.

Zgadzam sie z Toba w 100%.Tylko z Kapuscinskim nie mam tego problemu bo jego ksiazki zawsze traktowalam na wpol beltrystycznie.Niemniej pojmuje oburzenie ludzi dla ktorych byl guru reportarzu oraz jaki stwarza to precedens na przyszlosc.

Cytuj
Kolejną kwestią jest zakres współpracy Kapuścińskiego z tajnymi służbami/wywiadem PRL.
Ponieważ to jest temat, który wzbudza ogromne emocje, to chcę BARDZO WYRAŹNIE wskazać na konieczność oddzielenia faktów od ocen.
Uważam, że każdy ma prawo do informacji w tym zakresie.
A ja uwazam ze nie mozna żadac wybiórczego lustrowania ludzi.Albo cale srodowisko poddaje sie temu procesowi albo jest to nieucziwe by lustracje traktowac na zasadzie Entliczek Pentliczek na kogo wypadnie...Wg mnie bardzo wazne sa w tym temacie jasne i przejrzyste reguly.A nie ma ich.



Edit: "reportarzu" zostawiam...hihi...porazzka;)...moge zrzucic wine na Justyne ktora pochlaniala mi 98% uwagi;)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 01, 2010, 04:12:15 pm
Wydaje mi się, że zadawanie Kapuścińskiemu pytań typu: „Ryśku, po co ci te kłamstwa o znajomości z Che Guevarą i Lumumbą, przecież i tak jesteś wielkim pisarzem?” - nie miało  sensu, a dla obu stron byłoby skrajnie trudne - niezręczne.
Nie bardzo mogę zogniskować Twoje stanowisko (jeśli rozumiem głównie masz za złe Bartoszewskiemu, że stał się hamulcowym) ale IMO jeśli zadawanie takich pytań było rzeczywiście niezręczne - w znaczeniu, że wydawało się p. Domosławskiemu niewłaściwe (a nie, że bał się je zadać) - to tym bardziej nie powinien robić tego po śmierci niedoszłego interlokutora (co się zmieniło?). Lub, jak sam piszesz, odczekać 30 lat. Lub, przekazać te materiały komuś "niezamieszanemu". Gdyby chodziło tylko o prawdę, to te dwie ostatnie formy byłyby najwłaściwsze. Ale może chodziło o wywołanie drobnego skandalu dla darmowej reklamy, co zazwyczaj robi się dziś pod szyldem prawdy i całej prawdy i jest to już standard. Jeśli tak, to pewne, że dla Bartoszewskiego standardem to nie jest, nie był wychowany w takich czasach. Przypuszczam, że dla niego sam zamiar wywołania skandalu i to przez przyjaciela jest nikczemny i tym był tłumaczył - faktycznie obiektywnie niefortunną wypowiedź.
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 01, 2010, 05:48:41 pm
Pecunia non olet a ja dopowiadam: jeno ludzie ktorzy ich uzywaja;)

Cytuj
Jeśli zgodzimy się lub wręcz zalecimy biografom autocenzurę, to nie da się sensownie ustalić granic tego o czym pisać należy, a o czym nie wypada.
Alez nie chodzi o cenzure...pomijajac ze kazdy piszacy ma swojego wewnetrznego autocenzora (Ty na przyklad nie napisales o Bartoszewskim tak jak chciales - powod ktory podales: piszesz anonimowo, nie pod wlasnym nazwiskiem...dla kogos moze byc odwrotnie)...w nastepnym akapicie uchwyciles to w czym rzecz:
Cytuj
Moim zdaniem biograf powinien podawać wszelkie negatywne informacje, które zna, powinien jednak przy tym zadbać o proporcje, żeby nie było tak, że pięćdziesiąt stron jest o dziełach, a dwieście o kochankach, hazardzie i rozbitych po pijanemu samochodach
..to cienka granica dobrego smaku...ktora robi sie znacznie szczuplejsza kiedy do roboty zabiera sie przyjaciel rodziny (abstrahuje juz od pana D.)...bo jest swinstwem zostac dopuszczonym do wrecz rodzinnych informacji i wykorzystac je...przy oficjalnym sprzeciwie rodziny...do celow m.in. zarobkowych.
Inna poruszana przez Ciebie Cetarianie kwestia jest autorytet.Otoz nie trzeba byc wzorem cnot wszelakich by byc autorytetem w jakies dziedzinie.Tzn wg mnie np dobry pisarz nie jest synonimem dobrego ojca itp.Jakie znaczenie ma wiedza ze X zdradza zone jesli mowimy o autorytecie w dziedzinie np fizyki?Ze podobnie zdradzi czastki elementarne?;)
Natomiast rozumiem ze Autorytet winien byc konsekwentny w dzialaniu na swoim autorytetowym polu.Tzn jesli mowimy o fizyku to nie powinien falszowac danych, wynikow obserwacji itp. ale odmawiam sobie prawa do wiedzy czy bija w piatki zone a w czwartki upija sie do nieprzytomnosci...bo jest mi to niepotrzebne do oceny jego pracy.
Tak na marginesie...z definicji reportazu:
Cytuj
Reportaż (łac. reportare - donosić, oddać, zawiadamiać) - gatunek literacki z pogranicza publicystyki, literatury faktu i literatury pięknej (przez krytykę zwany przewrotnie "bękartem literatury pięknej i brukowej popołudniówki").
Takie podejscie w ogole rozgrzeszaloby Kapuscinskiego z koloryzowania swoich relacji;)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 01, 2010, 07:43:33 pm
Maziek , a już chciałem wysłać brygadę naprawczą uzbrojoną w towot,colę i zestaw mutrowo-śrubkowy. Ale widzę, sameś się odwiesił ;)
Względem meritum zaś, dochodzę do wniosku, że gdyby nie ta cała wrzawa ,książka wyszła by cichosza. Przeczytało by ja paru (no tysięcy) zainteresowanych i finito. Sadząc po przeciekach, niewiele ona wnosi istotnych tematów do biografii ,poza szczegółami (pewnie pikantnymi)
     Przecież trzeba być idiotą, żeby Szahinszha czy Cesarza traktować dosłownie. Tam minister, pokojówka czy pucybut, mówią tym samy ślicznym, literackim językiem. Ale to, podnoszono już po wydaniu tych książek.
Szwarcteczkę też opublikowano wcześniej.
Przywiązanie do systemu, lewicowość? Przecież jak ktoś czytał cokolwiek, samo się wylewało przed oczy. W to wierzył po prostu.
Zostają kobitki, dla miłośników plotek takich jak ja :)
    A tu narodowa dyskusja, jakby Domosławski Amerykę odkrył.  W której zresztą,  biorą udział także ci, którzy rzeczonego pisarza nie czytali. Jako, że nakręca ją głównie GW, domniemywam podłoże marketingowe.
Szerzej patrząc zastanawiam się nad przedziwną instytucją, od jakiegoś czasu modną u nas - "autorytetu moralnego". Kreują taki am, głównie media, by po jakimś czasie go zdemontować. Czyżby taki sposób na trwanie? Zamiast Nessi?
O ile dobrze mi się zdaje,  sam pisarz Kapuściński nie rościł sobie pretensji do takiego tytułu. Więc o co te boje?
Cytuj
Jak ktoś przez dziesięć lat wykłada historię na Uniwersytecie, to chyba zasługuje na miano  historyka?
Hmm, mięszane mam uczucia. Podobnie, jak kogoś 10 lat nazywają profesorem, to jest profesorem ;)
Szanuję go za coś innego, ale zda mi się, że daje sobą manipulować. Zresztą, może tego chce.
 Ale nieubłagana logika zdarzeń podpowiada, że za jakiś czas i jego odbrązowią (oby żył długo). Może dotarło to do niego przy okazji książki Domosławskiego (ktoś to ładnie nazwał heglowskim ukąszeniem). Stąd tak nerwowo zareagował.
Wszak rycerze bez skazy, żyli tylko w średniowieczu. Na dodatek wyłącznie w bajkach.
       Wkurza mnie notoryczne mieszanie pojęcia komunizmu z konformizmem. Wszak wiadomo, że od lat 60-tych, w PRL, komunistów nie było. Poza jednym chyba, ale ten wyemigrował do Albanii. Albowiem założona przez niego w l. 60 tych Komunistyczna Partia Polski okazała się być w PRL nielegalna. :D
E, właśnie patrzę, że miesiąc temu umarł - ostatni smok. I czym teraz dzieci straszyć?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Mijal (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Mijal)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 01, 2010, 08:54:50 pm
Maziek , a już chciałem wysłać brygadę naprawczą uzbrojoną w towot,colę i zestaw mutrowo-śrubkowy. Ale widzę, sameś się odwiesił ;)
Dzięki liv w sumie to nie było zawieszenie, tylko zapętlenie, po wewnętrznym poleceniu "naciągnąć ineksprymable" wybierak przeskakiwał na "ściągnąć ineksprymable" itd., z początku nie wyglądało to groźnie i chyba nawet rodzina była zadowolona, bo w końcu byłem całkowicie przewidywalny, tyle, że mnie przestawili sprzed łóżka, gdzie tarasowałem dojście drogiej małżonki do szafy - na balkon, dzięki Bogu sznurkami stabilizując, bo faktycznie wiatry były i mogłem się na doniczki przewrócić (co by tak cudownie naprostowane układy z żoną pewnie na zawsze popsowało) - jako też jedliną maskując, abym zgorszenia nie siał i sąsiadów Bogu ducha winnych do złego nie przywodził.

No ale po kilku dniach zacząłem się wycierać tu i ówdzie, nawet powiedziałbym, że szczególnie ówdzie, co nieoceniona towarzyszka mego życia uznała za zagrożenie dla klejnotów rodowych, jedynych zresztą, jakie posiadamy i z przedsiębiorczością właściwą zmotywowanej niewieście postanowiła mnie odblokować. Długo by opowiadać (sąsiedzi wciąż dzwonią z pretensjami, że o hałaśliwych remontach wypada zadzwonić i poinformować a używanie szlifierki kątowej i spawarki o 1 w nocy to jednak przesada) w każdym razie poskutkowało zrzucenie na uprzednio podstawione pod balkon kowadło.

Nie do końca mogę się jeszcze pozbierać po tym wszystkim szczególnie, że o 1 w nocy było nieco ciemno i połowica trochę na oślep jechała szlifierą itd. ale przecież każda kuracja niesie skutki uboczne a zresztą jakie to ma znaczenie skąd wyrastają ręce, pomijając, że 99% populacji nie może się podrapać między łopatkami a ja mogę i to nogą!
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: ANIEL-a w Marca 01, 2010, 10:48:25 pm
maziek po prostu mistrzowska forma

 ;D ;D ;D

Przesyłam więc postulat do żony - więcej szlifierki  ;D ;D ;D
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 01, 2010, 11:55:18 pm
Przed chwila rzucilam jednym okiem (moze nie doslownie;)) na Domoslawskiego u Lisa.Otoz na pytanie ktore sformulowalam tutaj pare postow temu: dlaczego D. nie zapytal Kapuscinskiego o te wszystkie drazliwosci podczas ich rozmow...tenze odpowiedzial ze nie sadzil iz bedzie pisal jego biografie, ponadto nie sadzil ze Kapuscinski umrze (?!)...a mnie sie nasuwa porownanie do wzorcowych rozmow Beresia z Lemem: skoro D. 9 lat rozmawial z K. to mial szanse na Tako rzecze...Kapuscinski :)
Zaczyna mnie draznic nachalna promocja tej ksiazki.Zeby tylko nie bylo z nia jak z wiadomym filmem Zulawskiego;)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: Hoko w Marca 02, 2010, 05:01:45 pm
Wydaje mi się, że zadawanie Kapuścińskiemu pytań typu: „Ryśku, po co ci te kłamstwa o znajomości z Che Guevarą i Lumumbą, przecież i tak jesteś wielkim pisarzem?” - nie miało  sensu, a dla obu stron byłoby skrajnie trudne - niezręczne.
Nie bardzo mogę zogniskować Twoje stanowisko (jeśli rozumiem głównie masz za złe Bartoszewskiemu, że stał się hamulcowym) ale IMO jeśli zadawanie takich pytań było rzeczywiście niezręczne - w znaczeniu, że wydawało się p. Domosławskiemu niewłaściwe (a nie, że bał się je zadać) - to tym bardziej nie powinien robić tego po śmierci niedoszłego interlokutora (co się zmieniło?). Lub, jak sam piszesz, odczekać 30 lat. Lub, przekazać te materiały komuś "niezamieszanemu". Gdyby chodziło tylko o prawdę, to te dwie ostatnie formy byłyby najwłaściwsze. Ale może chodziło o wywołanie drobnego skandalu dla darmowej reklamy, co zazwyczaj robi się dziś pod szyldem prawdy i całej prawdy i jest to już standard. Jeśli tak, to pewne, że dla Bartoszewskiego standardem to nie jest, nie był wychowany w takich czasach. Przypuszczam, że dla niego sam zamiar wywołania skandalu i to przez przyjaciela jest nikczemny i tym był tłumaczył - faktycznie obiektywnie niefortunną wypowiedź.

Ale przecież skandal został w dużej mierze wywołany pretensjami tych, co stoją za Kapuścińskim - nawet jeśliby Domosławski to ukartował, to ci dali się w te machinacje elegancko wciągnąć.

Po tym, jak przeczytałem ostatnie rewelacje Illga, to może się jednak skuszę, żeby przeczytać - jak książka trafi do biblioteki, bo rzucać groszem, to bez przesady  ;D
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 04, 2010, 09:49:03 pm
Uhm, ja Ciebie rozumiem, tylko życie jest takie, że nie da się wszystkiego jedna miarką. Ja u siebie obserwuję, że coraz trudniej jest mi się zachowywać zgodnie z tym, jak zostałem ułożony, kiedy krew mnie zalewa. Cierpimy dziś na próbę opisania wszystkiego wg jasnych reguł takich samych dla wszystkich co na ogół prowadzi do tego, ze winni wychodzą na wolność a Bogu ducha winni się tłumaczą. Dlatego rozumiem Bartoszewskiego, który (jak sądzę) najbardziej wyryte w pamięci zdarzenia przeżył w warunkach, w których życie od śmierci dzieliło mrugnięcie okiem i poleganie na niezawodnym przyjacielu. I to była by szczęśliwa śmierć, bo mogło ją dzielić od życia kilka miesięcy niewysłowionych męczarni.... Potem zaś długo żył w czasach, w których obowiązywała jedna zasada: nie sypać. I nie chodzi mi tu o credo gówniarzy idących środkiem ulicy. Co, tak po prawdzie, mogę wiedzieć o tym ja? Gdyby tak zestawić skalę doznań Bartoszewskiego i moją - ile bym "bartoszewskich" osiągnął? 0,01? 0,1? 0,15?

To jest człowiek. Nie mamy za złe ofiarom wypadku, że zlewają się zimnym potem i tracą humor słysząc długi dźwięk klaksonu - nie miejmy pretensji do człowieka, który przeżył coś więcej niż zderzenie dwóch samochodów. To jest człowiek i raczej ciekawsze od potępiania go wg naszych obecnych "standardów" byłoby zrozumienie, jakie są jego standardy...
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 23, 2010, 07:10:27 am
Kiedy szydziłem o "podejrzanych indywiduach" piętnowanych przez "głos jedynie słuszny", nie sądziłem, że aż tak blisko będę prawdy:
http://wiadomosci.onet.pl/1604458,2677,1,odbrazawianie_czy_lukrowanie,kioskart.html

Dlatego rozumiem Bartoszewskiego, który (jak sądzę) najbardziej wyryte w pamięci zdarzenia przeżył w warunkach, w których życie od śmierci dzieliło mrugnięcie okiem i poleganie na niezawodnym przyjacielu.

A'propos. Wspominam gdzie indziej o komiksie "Maus", tu chyba warto przypomnieć anegdotę z życia Spiegelmanów - ojca i syna, ilustrującą tą pokoleniowa różnicę:

"W 1958 roku Art Spiegelman, jeżdżąc z kolegami na wrotkach po Rego Park, przewrócił się, a koledzy pojechali dalej bez niego. Zapłakany poszedł do domu, gdzie na podwórku siedział ojciec i naprawiał jakieś drewniane sprzęty. Władek spytał syna, dlaczego płacze, a kiedy ten opowiedział mu o upadku i o kolegach, Władek przerwał pracę, spojrzał nań i burknął: - Koledzy? Twoi koledzy? Gdybyś ich zamknął na tydzień w jednym pokoju bez jedzenia, tobyś zobaczył, co to są koledzy!"
http://wyborcza.pl/1,75517,258690.html
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 16, 2010, 05:35:30 pm
Hmm...lezy przede mna "Non-fiction" - w bibliotece - chociaz ksiazka swieza- nikt sie o nia nie bil wiec skorzystalam;)Jestem w trakcie lektury (605 stron to nie byle co - same zrodla cytatow zajmuja omalze 30 stron;)).Na pierwszy rzut: Domoslawski zrobil naprawde kawal dobrej roboty jesli rzecz w docieraniu do przeroznych dokumentow, artykulow, zdjec, zadowalajacy indeks nazwisk (ktorego zabraklo mi np w czytanej ostatnio ksiazce Bunuela "Moje ostatnie tchnienie"): pod tym wzgledem ksiazka bez zarzutu.A propos stawianych przez nas tutaj pytan: dlaczego D. nie przeprowadzil z K. po prostu rozmowy a la Beres?Autor twierdzi iz Kapuscinski unikal rozmow o swojej przeszlosci a gdy rozmowa toczyla sie nieuchronnie w te strone, zrecznie zmienial watek.
Sposob na biografie ktory wybral Domoslawski to dosyc karkolomne zadanie ( stad pewne tez objetosc pozycji): kazde zdarzenie stara sie przedstawic z roznych punktow widzenia. I tak np korzenie Kapuscinskiego czyli Pińsk poznajemy przez cytaty z Kraszewskiego, z "Dwutygodnika Kresowego",notatek Kapuscinskiego, wspomnien siostry i szeregu innych materialow.Owszem, wiem teraz o Pinsku wiecej niz moglabym sie spodziewac zaczynajac lekture o...Kapuscinskim i mysle sobie ze rozumiem nieco zarzuty przeciwnikow Domoslawskiego (do tej pory nie napotkalam niczego niestosownego - niemniej do kobiet jeszcze nie dotarlam;)): bo czy zasadnym jest dyskutowanie z obrazem Pinska jaki uksztaltowal sie w dzieciecej wyobrazni malego Kapuscinskiego i przetrwal tak przetworzony wiele lat?Bo cala rzecz zasadza sie na takim chwycie: Kapuscinski opisuje Pinsk jako miejsce styku kultur, tolerancji, ktore niejako zaprogramowalo go na zycie w roznorodnosci, a Domoslawski zwraca nam uwage ze w Pinsku rej wiodl...antysemityzm ktoremu jak wiadomo daleko do tolerancji.Czyni to zupelnie nieagresywnie, wspiera sie wspomnianymi materialami.Natomiast wydzwiek tego jest taki: zobaczcie jak naprawde wyglada to miejsce na ziemi, tak wielbione przez Kapuscinskiego.Czy to insynuacja ze Kapuscinski klamal?Koloryzowal?
W ten sposob Domoslawski pisze o kolejnych etapach zycia Kapuscinskiego: opis zdjecia z danego okresu/wspomnienia Kapuscinskiego/materialy zgodne lub podwazajace wspomnienia/pytanie stawiane niejako tez samemu sobie w zwiazku z rozbieznosciami: czy Kapuscinski tworzyl wlasna legende?Podejrzewam ze odpowiedzi nie bedzie - zostana jeno te wlasciwie retoryczne pytania.Bo kto ma na nie teraz odpowiedziec?I to jest ten zgrzyt.Te znaki zapytania ktore masowo w ksiazce wystepuja - niczego nie wnosza a czytelnik i bez nich potrafi myslec - jak mi sie wydaje;)
Musze jednak przyznac ze czyta sie to calkiem dobrze. O koncowych wnioskach moze jeszcze wspomne;)
Ktos sie z ta ksiazka "zmierzyl"?:)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: liv w Września 16, 2010, 08:26:23 pm
Cytuj
O koncowych wnioskach moze jeszcze wspomne;)
Wspomnij Olu.
Ja po namyśle zrezygnowałem. Niech chociaż jeden mit mi zostanie, bo scynicznieję do reszty.
Chwilowo "Naga małpę" przerabiam.
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: maziek w Września 16, 2010, 09:44:29 pm
605 stron - Matko Boska - czuję, jak mi wybierak znów w wibracje wpada ;) .
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: Evangelos w Września 17, 2010, 03:55:15 pm
Jest u nas w domu, bo Lili przeczytala (ale mietolila strasznie dlugo i chyba na sile, nawet w miedzyczasie jakies krotsze pozycje czytala, stad mniemam, ze pozycja malo wciagajaca), ale jakos nie mam ochoty. Zawsze wolalem o artyscie czy pisarzu dowiadywac sie z jego dziel, niz od osob trzecich. Bardziej interesuje mnie przekaz odautorski, niz informacje prywatne.
Caravaggio (jako jedyny z wielkich malarzy) ma na koncie nawet zabojstwo. I co z tego?
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 17, 2010, 05:12:17 pm
605 stron - Matko Boska - czuję, jak mi wybierak znów w wibracje wpada ;) .
608 - ale balam sie ze rezonans bedzie trwaly;)

Jest u nas w domu, bo Lili przeczytala (ale mietolila strasznie dlugo i chyba na sile, nawet w miedzyczasie jakies krotsze pozycje czytala, stad mniemam, ze pozycja malo wciagajaca), ale jakos nie mam ochoty.
Jasne, nie kupilabym tej ksiazki - po prostu "zaatakowala" mnie w bibliotece;)Ale czyta sie ja szybko (przyznaje ze troche oszukuje i np teksty Kapuscinskiego pisane do Sztandaru Mlodych  jeno omiatalam bo sa typowe dla socrealu i nic nie wnosza) i wg mnie nie jest nudna chociazby z tego powodu ze Domoslawski bardzo czesto cytuje samego Kapuscinskiego  (gdzies czytalam ze az 30 % tekstu - to te cytaty;))  z jego najlepszych ksiazek wiec to troche podroz po jego tekstach.
Moze po prostu Lili podzielilaby sie swoimi przemysleniami po tej lekturze?:)

 
Cytuj
Zawsze wolalem o artyscie czy pisarzu dowiadywac sie z jego dziel, niz od osob trzecich. Bardziej interesuje mnie przekaz odautorski, niz informacje prywatne.
Caravaggio (jako jedyny z wielkich malarzy) ma na koncie nawet zabojstwo. I co z tego?
Oczywistosc z ktora nie ma co dyskutowac - wielokrotnie wspominalam o tym. Chociaz czy auto czy biografia moze byc rownie rzetelna-nie-rzetelna.Kreacja odautorska jest obecna w kazdym typie.Forma rozmow jest wg mnie calkiem dobrym sposobem - vide Lem- Beres.
Natomiast rozgrzebywanie czy artysta byl dobrym ojcem i wozil dziecko na spacer (vide Domoslawski w Non - fiction) jest bezsensowne i nie ma wplywu na odbior ksiazek Kapuscinskiego - to przekraczanie cienkiej linii prywatnosci. Zwlaszcza, ze czynione przez "przyjaciela" rodziny i wbrew protestom tejze.
Hm. Zabojstwa, przestepstwa karne.Dla mnie to nie jest tak jednoznaczne - w sensie ze nie ma wplywu na odbior. Pewnie zalezy od indywidualnego przypadku.Natomiast z Kapuscinskim jest nieco inna sprawa: chodzi o rzetelnosc reportera a nie o kochanki.
Liv a dla Ciebie Kapuscinski jest jakas takas postacia mityczna?;)Niczego mitowalacego nie ma w tej ksiazce - ze pisal do SzM?ze wierzyl w komunizm?ze mial zwykle ludzkie przywary? No chyba ze na 564 cos wyskoczy;)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: liv w Września 18, 2010, 09:01:33 am
Cytuj
Liv a dla Ciebie Kapuscinski jest jakas takas postacia mityczna?;)Niczego mitowalacego nie ma w tej ksiazce - ze pisal do SzM?ze wierzyl w komunizm?ze mial zwykle ludzkie przywary? No chyba ze na 564 cos wyskoczy;)
Postać nie, raczej jego teksty.
 Choć przyznam, nie przepadam za typami pochylającymi się z drżeniem rąk nad losem biednej części ludzkości, które z życiu prywatnym są bezwzględne dla bliskich itede.
Ale o to mniejsza.
"Mieszkanie, które wynajmuję  w Lagos, jest ciągle okradane(:)co prawda mógłbym wybrać sobie Ikoyi - bezpieczną luksusową dzielnicę nigeryjskich bogaczy, Europejczyków i  dyplomatów, ale jest to miejsce zbyt sztuczne, ekskluzywne, zamknięte i pinie strzeżone. A ja chcę żyć w mieście afrykańskim, przy ulicy afrykańskiej, w afrykańskim domu. Jak inaczej mogę poznać to miasto? Ten kontynent?"
Wolałbym nie dowiadywać się, że jednak rozdział z którego zacytowałem początek, tak bogaty w szczegóły, pisał w tejże Ikoyi, w klimatyzowanym pokoju, popijając drinka, wachlowany (bo klima akurat wysiadła ;) ) przez hebanową pokojówkę.
Ale, ale
Ostatnia z tytułowych postaci tego wątku, zniknęła z mediów.
Czyżby to był ostatni występ "profesora"?
http://bartek422.wrzuta.pl/film/2Kx6O82nkEL (http://bartek422.wrzuta.pl/film/2Kx6O82nkEL)
Filmik coraz rzadszy, z Tuby i nie tylko już pousuwany, więc jakby miodzio uznał też, że przekroczyłem, wie co ma robić ;)
Pomijając treści, a raczej jej brak, uważam ,że ma spore walory muzyczne. :D
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 18, 2010, 12:37:22 pm
Tlumaczy sobie:- Tylko w taki sposob poznam zycie ludzi, o ktorych pisze.Chce mieszkac jak oni, daje sie pogryzc przez te same co oni insekty, choruje na te same choroby, je to samo...Nie brzydzi sie, gdy dostaje na talerzu zgrillowane szarancze - tluste, bialawe odwloki, ledwo przypieczone.Nowak (zostali razem wyslani przez PAP do Afryki - moj wtret;)) ociaga sie - obrzydliwosc!Kapuscinski niemal rzuca sie na jedzenie;jest w Afryce, bedzie jadl to, co je Afryka.
Cytat oczywiscie z Non - fiction.Te "mity" (ktore D. nazywa "legendami" ) to ojciec uciekajacy z transportu do Katynia, nadawanie dramaturgii opisywanym wydarzeniom co mialo powodowac rozmijanie sie z faktami itp.
Ta ksiazka nie jest napastliwa - Domoslawski na kazdym kroku usprawiedliwia Kapuscinskiego: jesli pisze o jego zauroczeniu socjalizmem to daje obszerny obraz polskiej historii, polityki itp. i analize dlaczego ludzie wen wierzyli po wojnie.Zaczynam nawet myslec ze kupilabym ta ksiazke - no moze w antykwariacie;)
Ale, ale
Ostatnia z tytułowych postaci tego wątku, zniknęła z mediów.

Raczej nie zniknela...a wrecz przeciwnie;)Bartoszewski wlasnie wydal ksiazke pt Moj Auschwitz. Troche powtorki z Pamietnika wieznia + rozmowa z autorem.

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/302116,bartoszewski-nie-kazdy-ma-prawo-do-pouczania.html (http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/302116,bartoszewski-nie-kazdy-ma-prawo-do-pouczania.html)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: lilijna w Września 21, 2010, 01:56:44 pm
Cześć Olu! Witam też pozostałych forumowiczów po dłuuuugiej przerwie!  :)

"Non-fiction", zgodnie z tym, co napisał Evangelos, przeczytałam. Wcale nie w tak strasznych mękach. To, co Evangelos widział jako męki było raczej niezdecydowaniem, o czym dalej. Ogólnie czytało mi się dobrze, dzięki książce poznałam mnóstwo faktów, z którymi w inny sposób nie miałabym możliwości się zapoznać, o których wcześniej nie miałam pojęcia, przy czym żaden mit, w moim odczuciu, nie został obalony. Chwilami miałam jednak wrażenie jakbym czytała niepotrzebnie, bo po co mi znajomość wszystkiego o życiu Kapuścińskiego, skoro interesuje mnie głównie jako reportażysta, korespondent, więc książkę odkładałam, po czym zabierałam się za nią znowu nie będąc do końca przekonaną, czy dobrze zrobiłam sięgając po biografię, jednak ciekawość wygrywała z wątpliwościami. I tak kilka razy.
 
Skończyłam książkę jakiś czas temu, więc pierwsze wrażenia zasnuły się mgłą, a emocje świeże po lekturze, zdążyły już opaść. Przeczytałam powyższe posty i chwilami będę się trochę powtarzała.

Idąc przez kolejne rozdziały miałam silne wrażenie, że Domosławski wyciąga niechlubne fakty z życia Kapuścińskiego, po czym od razu usprawiedliwia się, że nie krytykuje, nie oskarża, a tylko opisuje jak było. Wyciągnął, wyszukał, wygrzebał, podał do wiadomości publicznej, a teraz umywa ręce, mówiąc: tak było, a wy zróbcie z tym co chcecie. Pomimo powyższego rzeczywiście nie jest w opisywaniu faktów pozytywnych i negatywnych stronniczy i to prawda, że zbierając materiały wykonał mnóstwo pracy, chcąc przedstawić Kapuścińskiego jak najdokładniej, z każdej strony.

Jeśli o mnie chodzi Kapuścińskiemu - autorowi "Non-fiction" nie zrobiło nic złego, a Kapuścińskiego człowieka, czytając cały czas usprawiedliwiałam: przecież musiał podpisać, przecież musiał mieć dobre układy, przecież musiał napisać trochę inaczej, bo bez tego, wszystko co od niego wyszło wyglądałoby zupełnie inaczej, albo nie byłoby teko wcale...

Cieszę się, że Kapuściński był, pisał i że chciał się tym wszystkim z nami podzielić i mimo, że w moim odbiorze "Non-fiction" jest mnóstwo sprzeczności nie przyszło mi do głowy, żeby wszystkie książki Kapuścińskiego zapakować do kartonu i wynieść do piwnicy...

Pozdrawiam
lil
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 22, 2010, 02:30:30 pm
Witaj lili:)No, dobrnelam do konca;) Z grubsza zgadzam sie z tym co napisalas - rowniez czulam sie przytloczona szczegolami, nie urzadzilam pogrzebu dla ksiazek Kapuscinskiego po lekturze Non - fiction i uwazam ze jest to calkiem dobrze napisana ksiazka (przyznaje jednak ze mam male doswiadczenie w czytaniu biografii). Zas z chudsza dodam pare szczegolow;):
- ksiazka moglaby byc nieco krotsza - dlaczego? otoz czytajac ja za jednym podejsciem poczulam znuzenie, znuzenie bliskie znudzeniu: sęk w motywie przewijajacym sie przez cala ksiazke czyli pogladach politycznych, spolecznych Kapuscinskiego. Domoslawski krazy ciagle wokol tego tematu, nawet sie nieco powtarza - po prostu wyciaga tego samego kroliczka przy okazji zagladanie w rozne kapelusze. Sadze, ze mogl sie z tym tematem rozprawic tresciwiej...kiedy czyta sie po raz n-ty o wsparciu udzielanym K. przez Frelka to chce sie zakrzyknac: ale to juz bylo i niech nie wraca wiecej!;)Natomiast nie widze w tych zdaniach niczego obrazoburczego. Tak bylo i tylko, jak stwierdza sam D., szkoda ze w Imperium K. nie mowi o tym bezposrednio - w ogole nie chcial dyskutowac w tym temacie.
- natomiast najbardziej niesmaczny i wg mnie zupelnie zbedny rozdzial to Ucieczka Zojki o relacjach corki Kapuscinskich z rodzicami, zahaczajacy rowniez o jej prywatne sprawy - wg mnie bardzo uzasadnione moga tutaj byc protesty Pani K.- zastanawialam sie nawet czy czytac dalej skoro D. zaczyna uderzac w takie prywatne tony.
- rozdmuchany rozdzial o kobietach: coz na pewno nie jest to przewodnik po domach publicznych (jak chcial Bartoszewski nie czytajac tej ksiazki). Czy potrzebny?Moze komus, ale bez wplywu na odbior ksiazek K.
- hmm...niestety calkiem obojetna nie zostawily mnie te rozdzialy ktore zawieraja spore stezenie wypunktowanych  niescislosci w ksiazkach K. Domoslawski swoim zwyczajem wrzuca kamyk i zaczyna usprawiedliwiac...zas czytelnik zostaje w pomieszaniu;)
Generalnie mam wrazenie ze D. prowadzi nas w kierunku: K. rewelacyjny pisarz - marny (bo zmyslajacy, koloryzujacy fakty) dziennikarz - reporter (a nagrody dostawal za prace reportera). Zreszta stawia pytania czy K. nie trzeba przeniesc z polki dziennikarskiej na beletrystyczna. A z drugiej strony mowi o tym co czynia z informacja obecnie media: jak na nia wplywaja przez selekcje, koloryzacje itp.
Generalnie rzecz w tym ze K. nie opatrywal swoich ksiazek przypiskiem: fiction, opowiadanie itp., nie prostowal funkcjonujacych w spoleczenstwie legend na swoj temat ( np znajomosci z Che, Lumumba, Allende) - to jest najpowazniejszy zarzut tej biografii - usprawiedliwiany na wiele sposobow a jednak pozostawiajacy nieco zmieniony obraz Kapuscinskiego. Natomiast nie az tak zeby rzucac kamieniami w D. i palic ksiazki K.
Zas pytanie czy Kapuscinski zasluguje na miano reportera wszech czasow pozostaje otwarte.Sadze ze to tez jeden z glownych zarzutow stawianych przez przeciwnikow D. : dziwny to przyjaciel zachwycony tworczoscia - jak sam mowi - Mistrza, ktory stara sie posmiertnie odebrac slawe reporterska Kapuscinskiemu by wcisnac go miedzy utalentowanych literatow.
Mam jeszcze takie pytanie a propos Bartoszewskiego - abstrahujac od jego przypadku (chociaz dlaczego?)- czy sytuacje w ktorej uwalniano jakiegos wieznia z obozow koncentracyjnych (przed koncem wojny) byly czeste?Tzn czy to nic nadzwyczajnego?Bo mam tu pewien zgrzyt.
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: liv w Września 22, 2010, 07:49:26 pm
Cytuj
czy sytuacje w ktorej uwalniano jakiegos wieznia z obozow koncentracyjnych (przed koncem wojny) byly czeste?
Kierowano tu także – od 1941 roku – tzw. więźniów wychowawczych na terminowy pobyt (56 dni), po którym byli zwalniani. Dla ok. 10 % takich więźniów pobyt ten zakończył się śmiercią.Jednocześnie możliwość zwolnienia z obozu była wykorzystywana przez rodziny więźniów oraz poszczególnych funkcjonariuszy nazistowskich, którzy głównie za łapówki takie zwolnienia ułatwiali lub umożliwiali – tak wykupiono np. Leona Schillera. Jak podaje w swoim raporcie rotm. Witold Pilecki takich zwolnień było około trzystu. Niekiedy zwolnienia były wynikiem interwencji zagranicznych - dzięki nim zwolniono z obozu Auschwitz m. in. Władysława Bartoszewskiego, Eryka Lipińskiego, Bohdana Korzeniewskiego. Zwalniani z obozu byli także Ślązacy, którym dawano do podpisania tzw. "Volkslistę" - listę narodową, w której musieli oni zadeklarować swoją przynależność do narodowości niemieckiej. Zdecydowana większość z nich była natychmiast wcielana do niemieckiej armii.
A to link do stronki
http://www.zgapa.pl/zgapedia/Auschwitz-Birkenau.html (http://www.zgapa.pl/zgapedia/Auschwitz-Birkenau.html)
Nie znam relacji Pileckiego, ale wygląda to wiarygodnie. 1940/41, to początki Auschwitz1, wiec i bałagan większy. Kasa plus "dojście" do stosownych urzędników zapewne pozwalało na taki manewr. W konkretnym przypadku są relacje, ale mało wiarygodne. Na wrogich mu stronach i z drugiej ręki.
 Nie będę ich powielał. Jak zechcesz sama znajdziesz. Natomiast interwencja zagraniczna w sprawie nikomu nie znanego 19-latka? Jaki ten świat piękny :)
W tym samym transporcie trafił do Auschwitz (tzw "drugim warszawskim") rotmistrz Pilecki. Założył tam konspirację.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Pilecki (http://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Pilecki)
Dopiero jego raporty, pony, ujawniły światu, czym był ten obóz. Ale to dużo później. Widocznie MCK miał lepsze źródła informacji ;)
Dzięki za wyczerpujące recenzje, Tobie i Lilianie
Pozdr.
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 23, 2010, 11:00:26 pm
Hm...moze racja ze lata 40/41 to dopiero "krzepniecie" praktyki obozowej ktora znalazla apogeum w nastepnych latach.
Niemniej liv widze ze zastanawia/dziwi Cie ta sama sprawa;) I szczerze powiedziawszy to dalej mi zgrzyta jeden niesforny trybik;)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: maziek w Września 23, 2010, 11:39:24 pm
Nie wiem, czy nie kombinujecie za bardzo. Ostateczne rozwiązanie powstało w 1942 roku. Natomiast jak się czyta to czy tamto o AK np. to wychodzi że za łapówkę/bimber/etc. można było wszystko albo bardzo dużo do końca wojny na każdym szczeblu.
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: liv w Września 24, 2010, 12:38:25 am
Mi akurat, to, nie zgrzyta. I nic nie kombinuję.
Chwilowo jestem porażony tym:
http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raport-witolda-1945.htm (http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raport-witolda-1945.htm)
Wiem długie.
 Pilecki przebywa w obozie równolegle z Bartoszewskim.  A poraża mnie piękno polszczyzny raportu, w zestawieniu z treścią.
Jeden fragment ad rem, drugi nie.
Zwolnionych z obozu w Oświęcimiu był minimalny procent. Byli to przeważnie koledzy z łapanek warszawskich, którzy spraw żadnych nie mieli, a których rodziny wykupywały za pieniądze, przez różnych pośredników trudniących się tym procederem, nieraz trafiając na szantażystów i szarlatanów. Lub też przez rodziny, które miały własne chody w konsulatach państw obcych, a nawet na Alei Szucha. W jesieni 1940 r. z warszawskich transportów zwolniono około 70-80 osób. W ciągu 1941 r. zwolnienia były bardzo rzadkie, dosłownie po kilku więźniów - razem do jesieni 41. Dopiero jesienią 1941 r. poszło około 200 więźniów na blok "wolnościowy" (specjalnie na ten cel przeznaczony), gdzie odbywali kwarantannę przed wyjściem z obozu. Karmiono ich lepiej, by doprowadzić do możliwego wyglądu, nie bito, a takich, co mieli ślady bicia przetrzymywano w szpitalu do zagojenia i wykurowania, by na świat nie wynieśli z sobą świadectwa potwornego obchodzenia się z więźniami w Oświęcimiu. Biorąc jednak pod uwagę, że w listopadzie 194 1 roku przyjeżdżający do obozu otrzymywali już numer bieżący ponad 25000, cóż znaczyło te ponad trzy setki zwolnionych...
        Koło dołu trzech esesmanów, nie mogąc odejść od komand w obawie przed Palitzschem lub komendantem, który kręcił się tego dnia po obozie, wymyśliło sobie rozrywkę. Zakładali się o coś ze sobą, każdy położył banknot na cegle. Następnie zakopywali jednego więźnia głową w piach, starannie zasypując dół. Patrząc na zegarki - liczyli, ile minut ruszać będzie nogami. Nowoczesny totalizator - pomyślałem sobie. Ten widocznie, który był najbliżej prawdy w określeniu, jak długo człowiek tak zasypany rusza się jeszcze zanim skona - ten zgarniał pieniądze.
Tak dobiegał końca rok 1940.
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 24, 2010, 12:49:56 am
Nie wiem, czy nie kombinujecie za bardzo.

Nie wiem, dlatego pytam:)
Dlugie, ale jak ma przestac zgrzytac to przeczytam;)Dzieki:)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: NEXUS6 w Września 27, 2010, 09:27:02 pm
Niesamowity ten raport Pileckiego!
Faktycznie, niezwykle zestawienie jezyka i tresci.  Coz za nieprawdopodobna sila ducha tego czlowieka. Doczytalem do polowy, reszte dokoncze pozniej, bo moja wizualizujaca wyobraznia moze tego nie zniesc na 1 raz.
Bardzo dobrze klimat tego raportu, a wiec i prawdziwych zdarzen oddaje film "Kornblumenblau" z Adamem  Kamieniem w roli glownej:
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: maziek w Września 27, 2010, 09:37:09 pm
To fakt. Ciężko coś napisać, bo wszystko banał. O postawie Rotmistrza świadczą także jego dalsze losy oraz niezłomność w obliczu pewnej śmierci. Kornblumenbalu... tak. Można jeszcze polecić świetną książkę Grzesiuka "Pięć lat kacetu".
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Grudnia 16, 2010, 02:25:00 am
Na domkniecie wątku:
Reporter "Gazety Wyborczej" Artur Domosławski został laureatem nagrody Dziennikarza Roku 2010 miesięcznika "Press" za książkę biograficzną "Kapuściński non-fiction".

Domosławskiego, autora biografii Ryszarda Kapuścińskiego - "Kapuściński non-fiction" - nagrodzono m.in. za: "zadane pytania i bezkompromisowość, z jaką udzielał odpowiedzi".

- Jest pewna w ironia w sytuacji, że nagrodę wręcza mi Andrzej Skworz i redakcja "Press", która nie zostawiła suchej nitki na mojej pracy, ale ja bardzo lubię ironiczne sytuacje - powiedział Domosławski, odbierając nagrodę.

http://wyborcza.pl/1,75248,8823147,Grand_Press_2010__Artur_Domoslawski_Dziennikarzem.html (http://wyborcza.pl/1,75248,8823147,Grand_Press_2010__Artur_Domoslawski_Dziennikarzem.html)

Grzesiuka czytalam - wszystkie trzy - rzeczywiscie warto.

Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: Q w Grudnia 16, 2010, 12:22:19 pm
Pytanie tera czy za lat 50 kto wyda podobną książkę o Domosławskim.

ps. i czekamy na pełną osobistych szczegółów biografię Mistrza, pióra skrzata ;)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Maja 30, 2015, 06:46:01 pm
Ooo...a ja wykopię topic sprzed 5 lat...no nic;)
ps. i czekamy na pełną osobistych szczegółów biografię Mistrza, pióra skrzata ;)
O miłości do chałwy?;)

Wykopałam, bo sprawa "Kapuściński i kobiety" się sądowo sfinalizowała:
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1451163,Znamy-wyrok-w-sprawie-biografii-o-Ryszardzie-Kapuscinskim (http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1451163,Znamy-wyrok-w-sprawie-biografii-o-Ryszardzie-Kapuscinskim)
Rozdzialik do usunięcia...a ten o córce - zostaje:)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: liv w Maja 30, 2015, 10:21:22 pm
I co teraz, mam sobie powycinać te nielegalne kartki?

Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Maja 30, 2015, 11:59:29 pm
I co teraz, mam sobie powycinać te nielegalne kartki?
Poczekaj...zapomnisz o czym czytałeś...ja już nie pamiętam...po co zaraz kartki rwać;)
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: liv w Maja 31, 2015, 12:07:18 am
I co teraz, mam sobie powycinać te nielegalne kartki?
Poczekaj...zapomnisz o czym czytałeś...ja już nie pamiętam...po co zaraz kartki rwać;)
Jejku, kiedy te żony, córki, kochanki akurat pamiętam. Icotera...urzędowa lobotomia?
Tytuł: Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Maja 31, 2015, 12:17:43 am
I co teraz, mam sobie powycinać te nielegalne kartki?
Poczekaj...zapomnisz o czym czytałeś...ja już nie pamiętam...po co zaraz kartki rwać;)
Jejku, kiedy te żony, córki, kochanki akurat pamiętam. Icotera...urzędowa lobotomia?
Tertium non...rwanie kartek albo pamięci;)
Chyba, że 451 Fahrenheita;)