No właśnie, jest jeden pomysł, który mi się nie podoba - mianowicie pomysł wytwarzania sztucznego pola ciążenia za pomocą ruchu wirowego. Owszem, sama idea jest bardzo rozsądna, ponieważ organizm ludzki nie rozróżnia źródeł powstawania sił bezwładności, a zatem siła odśrodkowa doskonale może zastąpić grawitację.
W tym przypadku jednak rozmiary obiektu są stanowczo za małe, żeby zastosować tę metodę.
Licząc z grubsza, aby uzyskać przyspieszenie równe grawitacyjnemu na obwodzie o promieniu 5 metrów, rakieta musiałaby wykonywać obrót w ciągu ok. 4,5 sekundy. To jest raczej szybko, biorąc pod uwagę trudności w działaniu urządzeń nawigacyjnych i pomiarowych. Owszem, Lem zainstalował na pocisku obracany radar, który wiruje z taką samą częstotliwością w przeciwną stronę, ale mnie to jakoś nie przekonuje.
Natępna sprawa jest taka, że przy tak malych rozmiarach siła odśrodkowa zmienia się znacznie wraz z odległością od środka obrotu. I tak, biorąc pod uwagę człowieka o wzroście niecałych 2 metrów, należałoby liczyć przyspieszenie dla środka masy, który znajduje się ok. 4 metrów od centrum, nie zaś 5. Wynosi ono w tym miejscu już 76% wartości przy podłodze. Natomiast na wysokości, gdzie znajduje się głowa - ok. 61%.
Nie wydaje mi się, żeby takie różnice nie pozostały bez wpływu na funkcjonowanie organizmu człowieka, albo chociażby na jego samopoczucie.
No i ostatnia rzecz - może przegapiłam, ale gdzie w konstrukcji znajdują się boczne dysze, które wprawiają rakietę w ruch wirowy, lub go zatrzymują?
pozdr