Tylko zauważ Pan, że np. w Polsce jednostek aspołecznych nie brakuje, a terroryzmu jakoś nie mamy.Myśmy wystrzelali się w XIX wieku. I trochę XX.
Założyłem się o dużą wedlowską z c. o.Z grzejnikiem 8-o ?!
Maziek , nie bądż taki techniczny i zdradż co to jest to 8-o ? ;)Założyłem się o dużą wedlowską z c. o.Z grzejnikiem 8-o ?!
Norma budowlana?Jeśli chodzi o mnie, Toto jakiś rodzaj pomówienia ::)
Bo Ol i Kju odszyfrowali bezbłędnie: Ludwik Jerzy Kern oraz Ferdynand Wspaniały...
To kwestia umowna. Początek terroryzmu kojarzy mi się z Rote Armee Fraktion, Aldo Moro i Martinem Schleyerem 1977. Muszą być zabijani przypadkowi niewinni ludzie, a państwo nie może toczyć wojny. To są moje warunki/kryteria konieczne.
Właśnie przyszło mi do głowy, że Rewolucja Październikowa MUSIAŁA Rosję nawiedzićA to ciekawy objaw determinizmu społecznego. :)
Dlaczego oby nie? Boisz się bystrów ?"(...) bo w tym miescie przypada jeden szeryf na jednego mieszkanca. Lalala..."
Ja też łamię, ale przynajmniej się wstydzę trochę...Ja w kwestii formalnej;) Jaka jest różnica między łamaniem ze wstydem, a bez niego? Skutki jakieś inne?:)
Byłoby TYLKO Pańskie życie i zdrowie na Pańskiej, nie PUBLICZNEJ drodze. Bogu dzięki, istnieje Państwo, które nie pozwoli INNYM robić krzywdy i uchwali - kraj po kraju - KĘSIM elektoniczno-czipowe. Daj Boże dożyć takiego napohybla!Pan naprawde nic nie rozumie? Jesli martwie sie o moje zycie i zdrowie, to jest to najlepsza motywacja i sposob na nienarazanie zycia i zdrowia innych. Jest ta motywacja takze nieskonczenie bardziej motywujaca niz 3pkt i 30-60£. A jak tak Panu teskno do zachipowania, to moze Pan sie zachipowac juz teraz. SIEBIE.
VOSM
Przykład z wyprzedzaniem jest antylogicznyBo?
Upadek pudełka zapałek na sztorc, a tym bardziej upadek w taki sposób monety jest mało prawdopodobny, ale statystycznie występuje DOKŁADNIE z taką samą pewnością, jak banalny upadek na płask.Na mój rozum to jest tak, jakbyś twierdził, że 2+2=4 tak samo jak 5. Dopóki tego nieporozumienia (chcę wierzyć) nie wyjaśnimy, dalsza nasza rozmowa (na inne tematy) wydaje mi się bezsensowna :-)
(o czym świadczy jej istnienie)?Fenomenologicznym okiem patrząc, jej istnienie świadczy o tym, że ona istnieje. Oraz istnieje podmiot ją dostrzegający.
Przytaczam pytanie: Czy to prawda, że - jeśli wziąć pod uwagę dużą statystykę - wyraziste korelacje są niezbitym dowodem istnienia jakichś związków typu przyczynowo-skutkowego między skorelowanym?
1. Uważam, że dyskutanci typu pana Hokusa mogli zaprzeczyć mojej tezie (oraz wyjaśnić, czemu uważaja ją za fałszywą) już 26 maja 2013 o godzinie 11:42 forumowego czasu. To, że tego nie zrobili, świadczy o nich, nie o mnie :-)
2. Panie Hokusie, umysły najprymitywniejsze wyciagną wniosek, że np. taka kolejność jest wolą Przedwiecznego; umysły tępe, że np. ptaki swym ćwierkaniem budzą ludzi, a umysły standardowe poszukają czynnika sprawczego, który budzi ptaki i ludzi (przyczyna-skutek).
Zauważył Pan, że im dłuższy jeden z boków prostokąta, tym większe jego pole? Pewnie tak. "Korelacja, zdawałoby się, jednoznaczna. Jaki z tego wniosek?"
VOSBM
umysły tępe, że np. ptaki swym ćwierkaniem budzą ludziA to nieprawdziwy wniosek?
To, że tego nie zrobili, świadczy o nich, nie o mnie :-)O Tobie trochę też. Nie wymiguj. Poszukaj korelacji. ;)
Dlaczego o mnie??? Jaki jest związek przyczynowo-skutkowy między zadaniem pytania a brakiem odpowiedzi?
miejsce trafienia mego jestestwa przez meteor (wielkości ziarnka fasoli zwanej jaśkiem - skąd cytat?); historia dra Kouski; działanie ruletki i totka; ostrzelany znaczek z Marianną i sralimuszką* (która książka?)]
Jedną z tych skrajności jest przypadek, drugą kształtujący życie porządek. Czyżby wszystko, co sprawiło, że przyszedłem na świat i przetrwałem, pomimo że wielokrotnie groziła mi śmierć, aby w końcu zostać pisarzem - i to jeszcze takim, który nieustannie stara się godzić ze sobą sprzeczne elementy realizmu i fantastyki - może być postrzegane wyłącznie jako rezultat niezliczonej ilości przypadków? A może jednak zadziałała jakaś predestynacja - nie w formie nadprzyrodzone mojry, nie skrystalizowana w los kiedy leżałem jeszcze w kołysce, lecz gdzieś we mnie kiełkująca - powiedzmy w mym genetycznym dziedzictwie, jak przystało na agnostyka i empiryka? W każdym razie roli jaką przypadek odegrał w mym życiu nie sposób pominąć.c.d. pod http://solaris.lem.pl/home/biografia/przypadek-i-lad (http://solaris.lem.pl/home/biografia/przypadek-i-lad)
Panie Premierze, jak żyć?Pewnie trochę boli...po elbląskim kopniaku. :)
1.
1/65
2.
(1/65)2= 1/610
Oj, nic nie rozumiecie, kumaci zdawalo by sie ludzie...
bo przy polskim wymiarze sprawiedliwości w tego typu sprawach nie ma to większego sensu.
Więc nie wiesz, a piszesz.Ale CO KONKRETNIE napisałem nieprawdziwego? Cytat jakiś mały...
znalazł sposób na robienie pieniędzy "zgodnie z prawem".?
Czy Ty sugerujesz, że ja napisałem, iż MP znalazł sposób na robienie pieniędzy "zgodnie z prawem"?
A co, sugerujesz w swoich artykułach, że wynalazł sposób niezgodny z prawem, czyli jest oszustem? Odniosłem przeciwne wrażenie i zdaje się padło też tertium non datur? To jak mam rozumieć, np. poniższy fragment z A.G.VIII - jednak w jakiś trzeci sposób?
Amber Gold działał przez bite trzy lata i w tym okresie ze swych zobowiązań wobec klientów oraz wobec banków wywiązywał się terminowo i co do grosza; jeśli więc Marcin Plichta istotnie wynalazł nowy legalny sposób zarabiania pieniędzy – ma święte prawo swe zyskowne odkrycie/wynalazek i szczegóły całego przedsięwzięcia zachować w tajemnicy.
5. Uważam, że zawsze ponoszę pełną odpowiedzialność za to, co napisałem (nawet będąc pod wpływem).
4. Nie dzielę swej pisaniny na pisaną językiem publicystycznym i pisaną językiem ścisłym.
To ciekawe, jak bardzo można różnić się w opiniach o tym samym :-)
Ewentualnie, w ostatecznej ostateczności (to postulat minimum), załóż na Forum nowy, piąty dział „Rozmowy Maźka ze Staszkiem - „Dz40ls”.jest - po niejakiej modyfikacji - całkiem rozsądny. Modyfikacja ta to - rzecz jasna - przeniesienie wszystkich tych rozmów(ek), Plichtów, ZUSów, etc. do jednego wątku.
Ad pierwszy akapit: 1, 2, ..., 7- gdzie są jakieś rzeczowe argumenty na moje rzeczowe stwierdzenia? Dwa co najmniej - że Plichta Cię oszukiwał od początku, bo nie kupił złota za Twoje pieniądze jak obiecał i drugie, że żona Plichty jako członek ścisłego zarządu jest tak samo odpowiedzialna jak Plichta (a formalnie zdaje się nawet bardziej)? Z tym co napisałeś trudno dyskutować, skoro twierdzisz, że nic nie musisz, że piszesz jak piszesz, uważasz (uważasz!), że ponosisz - OK, z wyznaniami wiary nie dyskutuję.
Brawo, Panie Skrzacie, a dodatkowo raduję się z Pana forumowego znaku życia :-)
z respektem
VOSBM
(a pole prostokąta jest funkcją miary jego długości).Obawiam się, Panie Stanisławie, że sama długość nie wystarczy!
VOSMB
Ja proponuję: internet, telefon komórkowy, statyny, fotografię cyfrową, viagrę.Na mój rozum ;) wszystko wiąże się z pożyciem seksualnym i jak to ma odwrócić uwagę od tematyki smoleńskiej, to zapewne się uda :)
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1029.msg53551#msg53551Uważam, że głosisz fałsz. Albo mylisz się (ponieważ nie chce mi się wierzyć, byś robił to rozmyślnie), albo żartujesz, rzecz jasna.
praktyczny = niech będzie często używany przez dużo ludziE-papier toaletowy się zaraz wyświetlił. W e-rolkach. ;)
Uważam, że głosisz fałsz. Albo mylisz sięZamiast uważać, lepiej sprawdzić ;) . Bardzo nieprecyzyjnie sformułowałeś warunki po prostu. Wiele rzeczy zostało wynalezionych bardzo dawno, ale do użycia "obywatelskiego" (szerokiego) weszło dość niedawno. W wymienionych przypadkach możesz to łatwo stwierdzić, a to nawet nie będą daty wynalezienia, tylko praktycznego zastosowania, co prawda nie przez szeroki ogół tylko np przez redakcje gazet albo uczelnie. Niektóre były w praktycznym, ale bardzo tajnym użyciu jeszcze grubo wcześniej. Napisz, że chodzi ci o trafienie pod strzechy i będzie wszystko jasne.
Kury macać (jak mawiał bodaj Wieniawa-Długoszowski a może to sam Dziadek był) - a nie śledztwa prowadzić. Ale to kwestia pokonania lobby adwokacko-prokuratorsko-sędziowskiego, którego jedynym celem (i mówię to z coraz większym niestety przekonaniem) jest chyba tylko trwanie.
Powęszyłem i znalazłem kopalnię. Maziek się załamie :-)Czym? Załamać się mogą naiwni, którzy powierzyli mu pieniądze. Zawsze lepsze samopoczucie być zrobionym przez trust wielkich mózgów na posługach wielkiego kapitału niż nadziać się na prostacki chwyt cwaniaka. Albo ci, którzy uważają, że państwo pilnuje, aby nie zrobiono im krzywdy - ale do nich nie należę od pewnego czasu.
Ale czy kiedykolwiek i gdziekolwiek postulowal, ze lepiej dla ludzkosci bylo by zastopowac dalszy ped technologiczny? Albo wprowadzic jakies ograniczenia w tymze.
Panie, co najwyżej szach i pat. Nieprawda, że maździory witosieją w terpentynie!
Szczegóły oczywiście mają na ogóły, ale to generalium nie jest nowe (oryginalne) chyba?
W każdym razie podtrzymuję co trzeba.
zgred
O aspekcie religijnym milczę.Lecz - tu - łączę się z Tobą (i Mistrzem) w poglądzie na tę sprawę.
1. Mistrz wymyślił swego czasu obraz "Spławianie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej do Bałtyku", ja zaś na miejscu PT. eurosceptyków (którzy ostatnio coś zamilkli) zamówiłbym u jakiego pacykarza malowidło alegoryczne "Uwiedzenie cnotliwego Polanda przez dziewkę Europę" na podobieństwo "Venere e Marte" (https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1d/Venus_and_Mars_National_Gallery.jpg) Boticellego, przy czym Poland byłby to rycerz jak Roland, z krzyżem na tarczy i twarzą świętego - obowiązkowo blond - młodzianka, Europa zasię miałaby na głowie czapkę frygijską, tu i ówdzie masońskie symbole, gęba jej (śródziemnomorska z rysów cokolwiek, arabsko-żydowska) byłaby obliczem pijanej hetery (w obu - współczesnym i antycznym - znaczeniach), a namalowana by była tak, aby i co do jej płci budzić się mogły delikatne wątpliwości (czyli nie aż Conchita, ale...), z tyłu natomiast stałyby anioły i płakały 8).
(...)
Nic im nie ujmując, styl mają nie dość bohomazowaty, jak na potrzeby takiego dzieła... To raczej w poniższym kierunku należałoby iść:
https://dziennikzachodni.pl/ojciec-rydzyk-w-objeciach-matki-bozej-w-tv-trwam-ten-obraz-to-profanacja-internauci-komentuja/ar/c1-14313281
Pojadę myślotoczkiem bo nie stać mnie na nic innego.No, ja jakoś tego u Tokarczuk nie zauważyłem. Ale akurat "czułego" nie czytałem. Hmm...może byłem za mało czuły... i czujny? :)
Z niedawnej lektury "Czułego narratora" zrozumiałem że noblistka ceni sobie twórczość S. L.
i tak myślę - czemuż nie rospasała się więcej na temat Solaris?
Mózg mój euryknął: przecież tu jak ulał pasuje Jung z jego przestrzenią archetypów (gdzieś to pewnie na forum już było...)
Ocean to praocean i cała jego wieloforemność, to ten bagaż nasz poewolucyjny, który zdaniem pana Junga mamy zaklęty gdzieś w zwojach.
No stąd tak łatwo oceanowi było sięgnąć do umysłów astronautów, bo on tam już właściwie był.
Ubrał tylko jakieś stare lęki w indwidualne doświadczenia.
Czyli podróż w kosmos to taki literacki chwyt o grzebnięciu w sobie. Solaris - jądro świadomości, jakieś może światełko w nieświadomości.
Dalszych części myślotoczka nie rozwijam, żeby nie znużyć.
Pytanie, może ktoś coś może polecić na podobny temat, może jakiś wywiad z O. T. lub pyszny kawałek tego forum?
odbyło się forumowe (jedyne chyba) spotkanie z Lemem (w realu - pewnie da radę to wyguglać)
publiczne "przyznanie się" że Lem dał się czemuś ponieść przy pisaniu Solaris - i tak jakoś wyszło.Zastanawiam się, czy można to określić sformułowaniem, że "dał się ponieść", bo to wyrażenie znaczy tyle, że emocje człowieka przerosły, w szczególności jego rozum. Że zrobił coś, czego by nie zrobił kalkulując na zimno. Mnie się zdaje, że to nie pasuje do Lema. W każdym razie do jego obrazu, jaki mam. Jeśli już musiałbym znaleźć jakąś kalkę stereotypową czy wręcz popkulturową to twierdziłbym, że Lem wsłuchiwał się w podświadomość, ale nie sądzę, że "dał się jej ponieść". Posłuchał, zanotował, przeczytał, skreślił - albo zostawił.
P.S A jak Ty maziek rozumiesz stwierdzenie Lema, że sam "nie wiedział co i dlaczego tak napisał"? Wiedział że tak chciał ale nie wiedział dlaczego? Dokonywał wyborów ale nie starał się ich uzasadniać, co w takim przypadku przeważa, rozum czy emocje? Czy rozumne jest tworzenie czegoś nowego z niczego lub niewiadomoczego?Sorki nie zauważyłem. Nie mam pojęcia. Lem używał (lecę z pamięci) takiego sformułowania, że "książka się sama pisze", albo że cos się "samo napisało", mówił też, że kiedy pisał to w danym punkcie książki "nie wiedział, co się dalej zdarzy" i jak ostatecznie rozwinie się akcja i co się stanie i jak się to skończy. Po pierwsze: