Wracając do tematu wątku:
Skończyłem "Doskonałą próżnię" i muszę powiedzieć, że książka jest moim zdaniem nieco dziwnie zbudowana. Świetny wstęp zaostrza apetyt i zdaje się obietnicą niepowtarzalnej lektury, ale następne teksty stopniowo i skutecznie gaszą zapał. Jest dosyć nudno, a kolejne koncepty nie są zbyt porywające*. Ciężko skupić uwagę i śledzić tok myśli autora - mi 2 albo 3 razy zdarzyło się nawet przysnąć. Byłem już bliski poddania się, ale na szczęście filozofia kończenia każdej zaczętej książki tym razem popłaciła. Ostatnie 4 recenzje są naprawdę interesujące, a już zwłaszcza przedostatnia ("Non Serviam") skłania do zmiany zdania na temat całości "Doskonałej próżni"...
Jest to rozwinięcie wątków, które u Lema można napotkać w wielu miejscach (światy zamknięte w skrzyniach szalonego naukowca z jednego z jego opowiadań, "Summa technologiae", ...) - więc stwarzania całych zamkniętych światów z inteligentnymi mieszkańcami nieświadomymi swego pochodzenia. Tutaj temat ten jest dosyć rozbudowany, a Lem "ustami" mieszkańców komputerowych kosmosów wypowiada ciekawe poglądy ontologiczne i epistemologiczne. Logicznym orężem zmaga się z koncepcją Stwórcy, wiary, życia pozadoczesnego i tym podobnymi. Zastanawia się też nad moralnym aspektem powoływania do bytu świadomych istot i kontaktów z nimi**. Oczywiście kreowane istoty są w sytuacji w pełni analogicznej do nas samych, więc służą za lupę powiększającą i wyostrzającą jątrzące nas od zarania zagadnienia. Rozdział ten naprawdę prowokuje do pewnego zastanowienia i bynajmniej nie prowokuje samodomykania powiek.
Co by szybko podsumować: początek "Doskonałej próżni" jest dosyć ciężki i naprawdę może zniechęcić, ale później czekają na czytelnika nagrody za cierpliwość. W mojej opinii prócz "Non Serviam" są tam jeszcze 3 conajmniej wartościowe rozdziały/recenzje - dziwnym trafem dokładnie na końcu:-? Oczywiście można skorzystać z doświadczeń innych i przeskoczyć od razu do deseru, ale któż zagwarantuje odpowiedniość cudzych ocen?...
*Rzeczone koncepty to w sporym skrócie między innymi:
>> Program zaradzenia potopowi informacyjnemu przez wprowadzenie systemu prewencji przeciw wszelkim przejawom twórczej działalności oraz funduszy stypendialnych dla tych, którzy się od takowej powstrzymują. Ponadto gruntowne zniszczenie wszystkiego co storzono w XX wieku. Lichy to koncept nadający się chyba wyłącznie na przelotną groteskę, a nie przelanie w powadze i sporej objętości na papier proroczych światopoglądów. Któż miałby napisać taką książkę i któż traciłby czas na jej recenzowanie?
>> Niby-powieść stworzona z pomocą bibliotecznych komputerów w ten sposób aby mieć możliwie największą liczbę wykładni, nawiązań, kontekstów, odnośników i tym podobnych. Recenzowana książka nosi tytuł "Gigamesh" i połączona jest od razu z odautorską Wykładnią objaśniającą jej konotacyjne zawiłości. Dla przykładu podam, że brak słowa L w tytule (GiLgamesh) ma wedle niej ponad 100 koneksji... No i cały twór Lema to taka zdaje się nieco parodystyczna wyliczanka, która pokazuje, że jak się chce, to można w dzieło wcisnąć wszystko: dowolne powiązanie i znaczenie... Niemniej jest to nieco nużące i wtórne.
>> Powieść opisującą grupę niemieckich oficerów zbiegłych do Ameryki Południowej po drugiej wojnie światowej. Tam posiadacz "skarbu Akademii SS" mianuje się Ludwikiem XVI i wykreowuje świat na podobieństwo siedemnastowiecznej Francji z kart książek Dumasa. Niedawni faszystowscy żołnierze przeistaczają się mimo woli w dworzan, biskupów, markizów itp. Potem oczywiście nie mogą się już wydrzeć z wykreowanej rzeczywistości nawet gdy mordują jego stwórcę-samozwańczego-króla, a drogocenna zawartość szkatuły okazuje się być wyczerpana. Pomysł również wydaje mi się nieco banalny i pretensjonalny, do tego bez większych nadziei na wyciśnięcie z niego głębszych myśli.
>> 8 innych... wstępu i 4 ostatnich nie licząc.
** W tym miejscu niezbyt godziłem się z prezentownym przez nibyautora recenzowanej książki punktem widzenia i chętnie pospierałbym się na ten temat, ale zapewne nikt nie pamięta jak to się przedstawiało, a ja nie chciałbym się szarpać na samodzielne, domyślnie nieudolne, wykładanie zagadnienia;-)