Jakoś tu cicho od dwóch tygodni. W międzyczasie przeczytałem o maszynach opowiadających króla Genialona i chciałbym się podzielić wrażeniami.
Krótko o samym opowiadaniu, które budową i stylem przywodzi mocno na myśl Baśnie z tysiąca i jednej nocy, język natomiast jak w całej Cyberiadzie wzorowany jest na XVII wiecznej polszczyźnie Paska (a może bardziej jeszcze na [ch8222]trylogicznej[ch8221] Sienkiewicza?). Treść w największym skrócie jest następująca:
Do Trurla zgłasza się wysłannik króla Genialona. Król, który jest tak niezwykle mądry, że abdykował zrzekając się władzy i z pałacu przeniósł do jaskini by tam bez przeszkód uprawiać filozofię miewa chwile depresji na którą pomóc mogą tylko interesujące opowiadania. Prosi więc Trurla o skonstruowanie trzech maszyn opowiadających jednej od opowieści zawiłych lecz pogodnych, drugiej [ch8211] chytrych i dowcipnych, trzeciej [ch8211] otchłannych i poruszających.
Jak łatwo się domyślić (jeśli ktoś nie czytał) każda maszyna występuje po kolei ze swoimi opowiadaniami, które razem składają się na większą część bajki.
Pierwsza maszyna przedstawia historię wyprawy Trurla do kraju Wielowców, niesłychanie dumnych z tego, że jest ich wielu co Trurlowi jednak jakoś nie imponuje (mały cytat):
Wówczas oni bardzo oburzyli się tym lekceważeniem jakie okazał ich potężnej liczbie i liczebnej potędze; więc chuchnęli, tupnęli i usiedli aby udowodnić mu jak jest ich wielu i co z tego wynika.
Za czym trzęsienie ziemi przewróciło połowę drzew, rozgniatając stojących pod nimi, wiatr od chuchnięcia obalił ich resztę miażdżąc nowych siedemset tysięcy luda, a pozostali przy życiu nie mogli ruszyć ręką ani nogą
- Wielkie nieba! [ch8211] zawołał Trurl, który tkwił wśród siedzących jak cegła w ścianie. [ch8211] Co za nieszczęście!
Jak się zaraz okazało słowami tymi jeszcze bardziej ich obraził.
Proponuję małą licytację - kto poda więcej skojarzeń z Wielowcami (rzecz jasna nie muszą one dotyczyć wielości). Ja mogę zacząć od dwóch: Powód do dumy jaką było kiedyś dla polskiej szlachty liberum veto oraz nieoficjalna konkurencja między zespołami heavy metal na temat - kto gra głośniej.
Od króla Wielowców Mandryliona Trurl otrzymuje zadanie - skonstruować Doradcę Doskonałego. No i jak było do przewidzenia, pierwsza rada jakiej domaga się Mandrylion, to sposób na oszukanie Trurla czyli wykręcenie się od zapłaty. Doradca znakomicie wywiązuje się ze swego zadania (jest w końcu jak by nie było doradcą doskonałym) i Trurl może się cieszyć, że w ogóle wyszedł z życiem [ch8211] na szczęście przezornie wprogramował Doradcy zakaz działań na zgubę swojego konstruktora.
Sposób jaki wymyślił Trurl żeby odegrać się na królu [ch8211] oszuście jest wart przeczytania. Mogę tylko zdradzić, że z agrestu poddanego torturom niejedno da się wyciągnąć. No ale wszyscy [ch8222]starzy[ch8221] forumowicze na pewno dobrze o tym wiedzą. A mi się to znowu, jak wiele rzeczy w Cyberiadzie, kojarzy z tępotą i paranoją SB-cji a może raczej KGB (dlaczego Mandrylion gdy jest zadowolony ze swego Doradcy nazywa go [ch8222]moja duszeńka[ch8221]?)
Druga maszyna opowiada o wielkim reformatorze Malapucym i nieszczęściach jakie jego reformy sprowadziły na mieszkańców planety Legarii oraz jak ci ostatni usiłują się na nim zemścić w trzysta lat po jego śmierci. Znowu ulubiony temat Lema: dlaczego próby zaprowadzenia powszechnej szczęśliwości prowadzą niemal zawsze do czegoś wręcz odwrotnego? Tutaj mamy w dodatku do czynienia z uszczęśliwiaczem niepoprawnym, który nie wyciąga żadnych wniosków z własnych błędów.
Strach pomyśleć ilu takich wciąż kręci się po świecie czekając na nową szansę...
Do tej samej kategorii można chyba zaliczyć historię o Cembałach taplających się w złocie, kosztownościach i rozkoszach a mimo to nie zanadto szczęśliwych.