mając jeszcze w główce letnie leniuchowanie, jak zwykle na smutno
To uśmiechnij się - najgorsze już za nami!
Rajty i Mejsony solowe to u mnie ciemność - dawaj, co tam masz fajnego.
Co do trzeciej Fiszki - nie zauważyłam jakiejś gwałtownej poprawy świata po odłączeniu się od tv - chociaż oglądam jeno nagrane filmy, może jakiś kabarecik. Mniejsza.
No, patrz! Czyli działa różnie. Mając na myśli świat wewnętrzny, u mnie znaczna poprawa. Tylko mniej tematów do rozmów ze znajomymi. W tej sytuacji młe gwarancje A.G. warte.
Skojarzenie było "słuszne" - ujęte w nawiasie - bez pisania o Ajronach w after kremie:)
Jak tak, to wiesioła pętelka, znaczy rajt.
Dobra! A tera dopnę temat lajfowy.
Coś te Stooges, tak jakby - tylko gitary bogatsze. Ale nawet nie to urzekło. Dawno nie widziałem, żeby muzyka tak niosła kapelę. To chyba cza mieć mniej niż 30. I być może, być z Białorusi.
Z rozpędu jeszcze coś, kiepska jakość. No i grają w puste. Gitary słabiej, za to wokal lepiej słychać. Na moj gust, nie taki zły.
IV Ciechan Cover Festiwal - The ToobesDezerter trio:
2/3 orginału i 1/3 młodsza. Brakujące ogniwo wokalne dawno już tu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Dariusz_Hajn_%28gr%C3%B3b%29_%283%29.JPGŚpiew przejął gitarzysta (jakoś sobie radzi). Tekściarz tradycyjnie - bębni.
Nie tak łatwo buntować się i protestować w tym wieku. Mając pół tego wieku na karku. Stąd moja doza tolerancji. Rozrzut protestu duży. Od ekologii, po Chiny. Po drodze kościół, politycy, ogólniki typu głupota...
Trzy lata temu wydali ostatnią płytę. Nic szczególnie nie ujęło. Całość równa, ale jakby...hmmm, pałera mniej?
Tym niemniej lubię, gdyż jak na punków (teraz postpunków) teksty mają niezgorsze.
To z ostatniej:
DEZERTER: JESTEŚMY SEKTĄ (wideoklip)A to z dawniejszej (do porównania):
Dezerter - Ostatnia ChwilaZagrali to.
Zaś z niedomielonej czwórki było Spytaj milicjanta i Ku przyszłości.
Na bis.
Głównie na to wyrwałem się z ciepłego legowiska.
Tides from NebulaTrzy gitary i perkusja. Muzyka instrumentalna. Chyba weszli w lukę po Indukti (tych trzeba już raczej pogrzebać). Indukti była ostrzejsza i bardziej połamana. Nieco w kierunku K.C. bodaj
trx linkował kiedyś mantrę.
Nebula bardziej klimatyczna. Dwie płyty na koncie (ostatnia z Preisnerem). Ładne.
Przyćmili cokolwiek gwiazdę wieczoru.
TIDES FROM NEBULA - THE TRAGEDY OF JOSEPH MERRICK (live at Trix, Belgium, 2011)Gwiazda -
Lao CheWyglądają jakby już byli na lekkim zejściu. Koncert dali przyzwoity, ale...
Ostatnia płyta, coraz więcej dźwiękowych gadżetów, coraz mniej muzyki. Coś tam ponoć w radiu puszczają, więc nie będę linkował.
Tyle.