Autor Wątek: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska  (Przeczytany 60381 razy)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #15 dnia: Listopada 18, 2021, 12:42:09 am »
A bo ja wiem kto? Z Przytomnych nikogo nie posądzam (nawet jeden taki, co na Lemie wszystkie niemożliwe psy tu wieszał, deklarował wszak szacunek dla Jego intelektu), z Biografów - też nie (bo wiem, że z miłości ich prace się zrodziły). Ale mam wrażenie, że jak się kogo zaczyna analizować przez pryzmat tego, gdzie się wychował, jakie filmy oglądał, i co do obiadu pił, to zawsze gdzieś na horyzoncie czai się groźba takiej redukcji.
(Przy czym możliwe - sam, Wielkim nie będąc, poddam się ochotnie takiej analizie ;) - że przemawia przeze mnie swoisty romantyzm typka wychowanego na GOLEM-ach, HAL-ach, Paulach Atrydach, Q, Spockach, etc., w dodatku mizantropa, który wolałby w pewnych historycznych postaciach - z Patronem na nieostatnim miejscu w ich liczbie - widzieć raczej more than humans, niż zwykłych ludzi; prędzej elizejskie cienie wiodące gdzieś poza czasem wykwintne dialogi umarłych - obowiązkowo o sprawach najistotniejszych - niż postacie z krwi i kości, przelewające w ściśle określonych warunkach pot i łzy ;).)
« Ostatnia zmiana: Listopada 18, 2021, 02:08:40 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2231
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #16 dnia: Listopada 19, 2021, 03:12:03 pm »
Jak już napisałem obrońca oskarżający w swoim czasie to był standard w ZSRS. Są relacje natomiast spod okupacji niemieckiej że przy różnych okazjach tam było podobnie.
Jest tu spór bo Kompromitacje ida po linii że Lem powiedział to i to a tamci że ukrywał i dlatego powiedział. Że ukrywał uczęszczanie na religię mojżeszową.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #18 dnia: Listopada 21, 2021, 04:12:28 pm »
Deszyfrowanie mistrza. Stanisław Lem. Wypędzony z wysokiego zamku [RECENZJA] pana Piotra Kofty:
https://kultura.gazetaprawna.pl/ksiazki/artykuly/8295478,lem-jak-zrozumiec-lema-deszyfrowanie.html

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 314
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #20 dnia: Stycznia 02, 2022, 06:45:40 pm »
Skończyłam, ponad 700 stron! Naturalnie nie wszystko (jak np. ten wspaniały list Mistrza z 1945 r. do Hemara ze s. 186-7) jest tutaj ze złota i oszlifowanych szmaragdów. Moim zdaniem - wbrew buńczucznym zapowiedziom o "bezkompromisowości" - historia trudnego związku Mistrza z  marksizmem wymaga napisania od nowa. Trafiają się również naprędce wyheblowane dechy w rodzaju Autorki próby przybliżenia Czytelnikowi sławnej pracy Wienera z 1948 r.: ("[T]aka wizja wiązała się z określonym światopoglądem, w którym więzi społeczne powstają poprzez wymianę informacji podlegających entropii", s. 362). Bla, bla, bla. Co jakiś czas zgrzyta manieryczny czasownik, np. "generować": ("wyzwania etyczne generowane przez nowe technologie", s. 361; podobnie np.: strony: 10, 337), co razi, bo to jednak Pani Profesor od Literatury. No i jeszcze wolałobym, żeby to bardziej była "biografia intelektualna" niż "biografia", :).

Mimo tych niedociągnięć czapkuję z szacunkiem, lemologia już nigdy nie będzie taka jak wcześniej. Pani Gajewska ma pełne prawo powtórzyć: feci, quod potui, faciant meliora potentes.

Ciekawe, co o "Wypędzonym..." sądzą inni forumowicze.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 02, 2022, 09:26:16 pm wysłana przez .chmura »

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #21 dnia: Stycznia 02, 2022, 09:10:41 pm »
No i jeszcze wolałobym, żeby to bardziej była "biografia intelektualna" niż "biografia", :).

Tak, to byłoby jeszcze ciekawsze, ale nie wiem czy w takim wypadku nie przydałby się doktor Gajewskiej współautor, który wziąłby na siebie odpowiedzialność za komponent filozoficzny, jej pozostawiając biograficzny, z którym - mimo wspomnianych pomniejszych zgrzytów - radzi sobie ekstraordynaryjnie. Kiedyś skłonny byłbym w roli tego dopełniającego widzieć Okołowskiego, dziś - może Płazę?

Mimo tych niedociągnięć czapkuję z szacunkiem, lemologia już nigdy nie będzie taka jak wcześniej. Pani Gajewska ma pełne prawo powtórzyć: feci, quod potui, faciant meliora potentes.

Ma, jak już pisałem ;).
https://forum.lem.pl/index.php?topic=2161.msg89970#msg89970
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #22 dnia: Stycznia 02, 2022, 09:46:53 pm »
Skończyłam, ponad 700 stron!
Przeczytałam dopiero około 140 stron i przeniosłam się do "Wysokiego Zamku" - właściwie przez jeden cytat z "Wypędzonego".
Ponieważ od kilku miesięcy "siedzimy" z livem w  trylogii - rzucił mi się w oczy tekst p. Gajewskiej - drobiazg ze str. 130 - ale wg mnie doszło do lekkiego przesunięcia znaczeń:

To do Miecia Durzyka trafią opisane w Wysokim Zamku bibeloty ojca, m.in. „małe jak paznokieć u dziecka okulary z brylancikiem zamiast szkieł”[66]. W autobiograficznym eseju z lat sześćdziesiątych Lem ustawia te spieniężone podczas okupacji niemieckiej przedmioty na etażerkach i wkłada je z powrotem do szuflad. Choć łatwo w tych opisach odnaleźć sentyment do przedwojennego życia, to jednak jest w nich jeszcze dodatkowy element: wdzięczność za ocalenie oraz kłująca pamięć o targach o życie.

Tekst odnalazłam - w trylogii  brzmi dokładnie tak:
ludzie znosili Durzykowi kosztowności: małe jak paznokietki dziecka okulary z brylancikami zamiast szkieł  i cacka rżnięte w półszlachetnych kamieniach.
Tekst z "Wysokiego Zamku":
Były jeszcze w biurku ojcowym maleńkie bibelociki, z których pamiętam najlepiej okulary, nie większe od małej zapałki, z drutu złotego, z rubinami- szkiełkami, w także złotym futeraliku.

Owszem, narzuca się podobieństwo i punkt za jego wykrycie - przegapiliśmy owe okularki...

W Durzykowej wersji: tak. Tam wprost jest nakreślona rola owych bibelocików.
Ale w "Wysokim Zamku"? Kompletnie nie ma o tym mowy - to cudowności ukryte w domu - widziane oczami dziecka. Nie odniosłam wrażenia żeby w tych opisach przedmiotów była "kłująca  pamięć o targach o życie".  Jest nostalgia za utraconym dzieciństwem, miejscem, czasem. Przemijanie. Dorastanie.
Wiem, że to nic takiego, ale "kłująca  pamięć o targach o życie" jest mocnym stwierdzeniem - kiedy akurat te wspomnienia Lema o "skarbach świata całego" odebrałam jako radosne. Dysonans.

Dokończę powtórkę WZ i wrócę do książki p. Gajewskiej - bo poza wszystkim - po prostu dobrze się ją czyta.

Ptr

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 140
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #23 dnia: Stycznia 06, 2022, 11:11:21 am »
Wiem, że to nic takiego.

Ależ to nie jest "nic takiego". To świadczy o skłonności autorki do naciąganych interpretacji. Zważywszy na to, że nie jest to odosobniony przypadek, można zapewne mówić o bardziej ustalonej postawie. To ważne, bo nikt (albo prawie nikt) nie będzie sprawdzał dokładnie każdego przypisu i każdej stawianej w książce tezy. W większości przypadków czytelnicy po prostu ufają autorom. Jednak nie każdy autor zasługuje na taki kredyt zaufania.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #24 dnia: Stycznia 06, 2022, 05:59:18 pm »
Przeczytałam powtórkowo "Wysoki Zamek".
Akurat o owych bibelotach Lem napisał wprost - nie jako o przedmiotach, które zawierają ową " wdzięczność za ocalenie oraz kłującą pamięć o targach o życie" - w ostatnim rozdziale (str.115 w wydaniu "Wyborczym"):

Co właściwie tak urzekającego jest w rzeczach i kamieniach, które otaczały w dzieciństwie, że posiadają walor aż magiczny, z niczym nieporównywalnej jedyności? Skąd to ich kategoryczne żądanie, abym dał świadectwo, po zagładzie w chaosach wojny i na śmietnikach, ich istnienia? Ledwo kilka lat po przedstawionych tu sielskich czasach przychodziło zazdrościć martwym rzeczom trwałości, z dnia na dzień stawały się urągowiskiem, kiedy wybierano spośród nich ludzi, a nagłe sieroctwo, bezużyteczność opuszczonych krzeseł, lasek, bibelotów stawała się monstrualna. (...) Ale chociaż zyskiwały w wojennym krajobrazie moc niesamowitych znaków, nie miałem im tego nigdy za złe. Wierzyłem w ich bezwinę.
         
Czyli raczej rodzaj zazdrości, że przetrwały - ich kłująca obecność w czasach kiedy ich właściciele znikali - mordowani, wywożeni.
Ale rozumiem, że teza o dodatkowym znaczeniu tych przedmiotów generalnie jest w nich ukryta - jednak nie w tym tekście na który autorka się powołuje.
Może p. Gajewska mając dostęp do listów, pism, z rozmów dowiedziała się, że Lem tak później postrzegał te przedmioty - nie wiem.
Wiem, że to nic takiego.

Ależ to nie jest "nic takiego". To świadczy o skłonności autorki do naciąganych interpretacji. Zważywszy na to, że nie jest to odosobniony przypadek, można zapewne mówić o bardziej ustalonej postawie. To ważne, bo nikt (albo prawie nikt) nie będzie sprawdzał dokładnie każdego przypisu i każdej stawianej w książce tezy. W większości przypadków czytelnicy po prostu ufają autorom. Jednak nie każdy autor zasługuje na taki kredyt zaufania.
Trochę tak jest, że p. Gajewska czyta Lema pod swoim obranym kątem: jego pochodzenia i zdeterminowania tym jego życia i twórczości. Nie dziwne więc, że dopasowuje elementy do swojej układanki.
Nie jest tak, że u mnie pani Gajewska nie zasługuje na kredyt - zasługuje.
Ale tak, jak ona - będąc czytelniczką Lema - punktuje co Lem pomijał, czego unikał, gdzie zmyślał - jej czytelnicy też mają prawo do takiej punktacji;)
Wracam więc do lektury "Wypędzonego":)


Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #25 dnia: Stycznia 07, 2022, 10:59:01 am »
Trochę tak jest, że p. Gajewska czyta Lema pod swoim obranym kątem: jego pochodzenia i zdeterminowania tym jego życia i twórczości.

No i to bym uznał za "zaokrąglanie w dół" właśnie (a przynajmniej potencjalne niebezpieczeństwo tegoż), bo wiele rzeczy z dorobku Lema da się czytać przez pryzmat Jego biografii, i uczyni to - gdy dorzucić tę perspektywę do innych - lekturę pełniejszą (co pokazujecie teraz na przykładzie "Szpitala..." i reszty "Czasu..."), ale czy wszystko? Czy "Summę..." da się sprawdzić do ucieczki (myślą) między gwiazdy przed wspomnieniami o Zagładzie? Przecież - jak to "Solaris" pokazuje* - uciekać można na różne (zwykle bezproduktywne, albo i gorzej) sposoby. I pewnie wielu przed tymi wspomnieniami uciekało, a tylko jeden stworzył dzieło tej rangi. Mówiąc inaczej: Mistrz to także jego - odkrywane teraz dzięki Gajewskiej (za co jej chwała) - przemilczane wojenne doświadczenia, ale nie każdy w takie okoliczności wrzucony stałby się Lemem, którego znamy i cenimy, dochodzi bowiem komponent do tak pojętej biografii nieredukowalny - może geny i zdeterminowane przez nie zdolności, może coś bardziej nieuchwytnego (jak u - nie przymierzając - Pirxa)?

* Swoją drogą: może i "Solaris" warto przez wiadomy pryzmat odczytać? Sartorius byłby wtedy ubekiem lub innym aparatczykiem, Gibarian i Snaut - po staremu - samobójcą i pijakiem - a Kelvin - "Żona, żonie, w żonie, z żoną, o żono... na żonie... pod żoną."?

ps. Skądinąd wiadome lemowskie przemilczenia kojarzą mi się z innym człowiekiem osobnym naszej literatury (przypis już sugeruje z kim), którego biografia też jest teraz odkrywana:
https://culture.pl/pl/artykul/magdalena-grochowska-czego-sie-rozewiczowi-nie-robi-wywiad
Oraz pewnym jego wierszem:
http://projektpoezja.blogspot.com/2015/08/tadeusz-rozewicz-tego-sie-kafce-nie-robi.html
I tu znów można zrobić pętelkę do Jarzębskiego... i Szczepańskiego:
https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wiadomosci/news-jarzebski-rozewicz-w-prosty-sposob-wyrazil-gleboka-prawde-o-,nId,1414762
« Ostatnia zmiana: Stycznia 07, 2022, 01:31:37 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #26 dnia: Stycznia 08, 2022, 05:34:06 pm »
Czy "Summę..." da się sprawdzić do ucieczki (myślą) między gwiazdy przed wspomnieniami o Zagładzie?
A to p. Gajewska w ten sposób odczytała "Summę..."? I do tego punktu ją sprowadziła?
 
Cytuj
nie każdy w takie okoliczności wrzucony stałby się Lemem, którego znamy i cenimy, dochodzi bowiem komponent do tak pojętej biografii nieredukowalny - może geny i zdeterminowane przez nie zdolności, może coś bardziej nieuchwytnego (jak u - nie przymierzając - Pirxa)?
Jasne. I nie sądzę by p. Gajewskiej - jej modus operandi przesłaniał takie oczywistości.
Niemniej przyjęła dosyć niewdzięczną rolę osoby mówiącej o pochodzeniu Lema więcej niż on sam - kiedykolwiek - zechciał powiedzieć.
W związku z tym momentami mam wrażenie, że czytam historię lwowskich Żydów ze szczególnym uwzględnieniem przypadku Stanisława Lema.
Zobaczymy co będzie dalej, bo na razie doczytałam kilkadziesiąt stron czyli ciągle okres okołowojenny.

A z niego - kończąc temat rzeczy - Lem w wyjątkowym liście (z 1945 roku) do Hemara wspomina, że stracił wszystkie rękopisy i do dziś więcej ich od rzeczy żałuję (dodaje)...się uwzięłam;)

Poza tym dosyć zaskakujące stwierdzenie - a może tylko potwierdzające jak subiektywnie zapisują się nam w pamięci różne osoby, zdarzenia:
W archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego zachowały się dwa dokumenty dotyczące Konwersatorium Naukoznawczego prowadzonego przez Towarzystwo Asystentów UJ, z którym Lem współpracował
(...)
W zachowanych dokumentach nie ma wzmianki o roli, jaką w Konwersatorium odegrał filozof Mieczysław Choynowski, choć Lem wielokrotnie podkreślał, że to właśnie jemu wszyscy zawdzięczali rozbudowywanie biblioteki naukoznawczej; sprowadzał książki w kilku językach z całego świata oraz organizował zebrania, które po 1946 roku odbywały się u niego w domu przy alei Słowackiego 66.

strony 165-166
Chyba, że dokumenty przepadły...

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #27 dnia: Stycznia 08, 2022, 06:18:20 pm »
A to p. Gajewska w ten sposób odczytała "Summę..."? I do tego punktu ją sprowadziła?

Oczywiście, że nie, bo się nie da. I to właśnie dowodzi immanentnych (gödlowskich? że świadomie posłużę się ryzykownie nadużywaną kliszą) ograniczeń metody interpretacyjnej przez pryzmat biografii.

Niemniej przyjęła dosyć niewdzięczną rolę osoby mówiącej o pochodzeniu Lema więcej niż on sam - kiedykolwiek - zechciał powiedzieć.

Dodałbym: rolę konieczną (zapętlając do świeżego wątku z "DyLEMatów"). Można bowiem chyba zaryzykować opinię, że tak - jak zdaniem Lema - technologia sama szuka sobie drogi (dałoby się tu zapędzić w platonizmy), tak i prawda naukowa (Mistrz pisałby pewno w tym kontekście o prawach natury, ale da się to rozszerzyć na dane historyczno-biograficzne) poniekąd czeka na odkrycie/spisanie, i wcześniej czy później ktoś musi tego dokonać. A dzieje zarówno Patrona, jak i lwowskich Żydów z pewnością zasługiwały na to by się nad nimi nachylić.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #28 dnia: Stycznia 10, 2022, 04:24:02 pm »
Kontynuując...str. 182:
W trakcie całego procesu norymberskiego sędziowie i świadkowie musieli zmierzyć się z dowodami masowych zbrodni, takimi jak filmy z gett, garbowana ludzka skóra czy zeznania komendantki z Dachau, która z ludzkiej skóry robiła klosze do lamp[91]. Te artefakty wytworzone z ciał pomordowanych, będące dowodami zbrodni, Lem opisał w Szpitalu Przemienienia i Pamiętniku znalezionym w wannie.

Czy ktoś może przypomnieć mi odnośny fragment z "Pamiętnika..."?
Kojarzę abażur z "Wizji lokalnej" - rozmowa dyskuterów...ale co było w Gmachu? :-\

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku - Agnieszka Gajewska
« Odpowiedź #29 dnia: Stycznia 10, 2022, 05:28:46 pm »
Chyba chodzi o wizytę w Wydziale Zbiorów (Gmachu):

"- Jeżeli to pana interesuje, może obejrzy pan nasze kolekcje? Akurat na tym piętrze... gdzie te kolumny... to jest Wydział Zbiorów...
- Jak najchętniej - odparłem - ale nie wiem, czy możemy dysponować tak swobodnie czasem?
- Ależ naturalnie - odparł, wskazując mi z lekkim ukłonem właściwy kierunek - to nie będzie zresztą proste zaspokojenie ciekawości... Im więcej się w naszym fachu wie, tym lepiej....
Otworzył przede mną zwykłe, biało lakierowane drzwi. Za nimi lśniły pancerne. Po ustawieniu cyfrowego zamka rozsunęły się i tajny adiutant przepuścił mnie pierwszego. Znaleźliśmy się w wielkiej, suto oświetlonej, pozbawionej okien sali. Kasetonowy strop wspierał się na kolumnach, ściany pokryte były pysznymi gobelinami i makatami, utrzymanymi głównie w tonach czerni, złota i srebra. Podobnych jeszcze nie widziałem; materiał, z jakiego je wykonano, przypominał futro. Pomiędzy kolumnami stały na wywoskowanej posadzce oszklone gabloty, witryny na smukłych nóżkach i zamczyste, z uniesionymi wiekami skrzynie. Najbliższą wypełniały przedmiociki połyskujące jak klejnoty; poznałem w nich spinki od koszul. Były ich chyba miliony. Z drugiej skrzyni wznosił się kopiec podługowatych pereł. Porucznik poprowadził mię ku witrynom; za szklanymi płytami spoczywały, poręcznie oświetlone, na aksamitnej wyściółce, sztuczne uszy, mostki, nosy, imitacje paznokci, brodawek, rzęs, fałszywe fluksje i garby, niektóre ukazane poglądowo w przekroju, aby widoczna była ich wewnętrzna struktura; spotykało się nadymane, dominował wszakże włosień. Cofając się potrąciłem skrzynię z perłami i zadrżałem. To były zęby - rosochate i małe jak perełki, łopatkowate, z dziurką i bez, mleczne, trzonowe, mądrości.
Podniosłem oczy na mego przewodnika, który z powściągliwym uśmiechem wskazał mi najbliższy gobelin. Przyjrzałem mu się z bliska. Uszyty był z sążnistych bród, faworytów, peruk, nanizanych na nylonową osnowę z takim zamysłem, iż złotowłose tworzyły na tle całości wielki herb państwa. Przeszliśmy do następnej sali. Była jeszcze większa. Pod niklowymi reflektorami stały witryny, wypełnione sztucznymi podarkami, taliami kart, serem, z kasetonów modrzewiowego stropu zwieszały się fałszywe protezy, gorsety, ubrania, nie brak było i podrabianych owadów - te ostatnie, wykonane z precyzją, na jaką zdobyć się może tylko potężny, dysponujący wszelkimi środkami wywiad, zajmowały poczwórny rząd szklanych szaf. Adiutant nie narzucał się z objaśnieniami, jakby w przekonaniu, że zgromadzone corpora delicti mówią już same za siebie, czasem tylko, kiedy gotów byłem pośród mnogości eksponatów przeoczyć któryś godny obejrzenia, czynił w jego kierunku dyskretny ruch ręką. W ten sposób skierował moją uwagę na znaczną ilość maku, umieszczonego na białym jedwabiu pod szkłem oszlifowanym tak sztucznie, iż bezpośrednio nad kopczykiem makowych ziaren przezroczysta tafla przechodziła zgrubieniem w mocną soczewkę, dzięki której ujrzałem, że mak był, ziarenko po ziarenku, wydrążony. Zdumiony, zwróciłem się z niemym zapytaniem do porucznika, który uśmiechnął się tylko ubolewające i rozłożył ręce na znak, że nic nie może mi powiedzieć, a jego ocienione wąsikiem pełne wargi złożyły się, bez wydania głosu, w słowo tajne. Dopiero przy następnych drzwiach, otwierając je przede mną, rzucił:
- Ciekawe mamy trofea... prawda?
Echo naszych kroków wypełniło salę jeszcze świetniejszą. Podniosłem głowę. Całą ścianę na wprost zajmował gobelin; misterna kompozycja, utrzymana w barwach rudych i kruczych, przedstawiała akt państwowotwórczy. Adiutant, nie bez pewnego ociągania, pokazał mi przystrzyżone czarne baczki, które tworzyły część delii jednego z dostojników, dając do zrozumienia, iż pochodzą ze zdemaskowanego przezeń agenta.
Ciągnący zza kolumn chłodny powiew zwiastował bliskość szerokiej amfilady. Nie przypatrywałem się już eksponatom; zagubiony, osłupiały, kroczyłem w ślad za mym przewodnikiem przez ich skrzące się od lamp rojowiska, mijałem działy otwierania kas, kuszenia, wiercenia murów, przebijania gór i mórz osuszania, podziwiałem wielopiętrowe machiny do zdalnego kopiowania planów mobilizacyjnych, do zmieniania nocy w sztuczny dzień lub na odwrót; pod olbrzymią kryształową kopułą przeszliśmy przez aulę fałszowania plam słonecznych i planetarnych torów; wprawione w płyty drogocennego jakiegoś materiału lśniły, opatrzone etykietami z objaśniającym szyfrem, imitacje gwiazdozbiorów i falsyfikaty galaktyk; pod ścianami pracowały bezszelestnie potężne pompy próżniowe, utrzymując wysokie rozrzedzenie i właściwą moc promieniowania, w których jedynie trwać mogły podrobione atomy i elektrony. W głowie wirowało mi od nadmiaru wrażeń."
« Ostatnia zmiana: Stycznia 10, 2022, 05:42:29 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki