Też nie, skoro ciężar to masa razy przyspieszenie grawitacyjne, które zakładam, jest constans.
Może się mylę, ale w moim rozumieniu, ciężar to siła, z jaką ciało np. ściska sprężynę wagi. Ciało astronauty w stanie nieważkości ma zerowy ciężar, aczkolwiek przyspieszenie grawitacyjne "g", dajmy na to, na pokładzie ISS mało różni się od takowego na Ziemi.
Pamiętam, kiedy byłem chłopcem, myślałem, iż kosmonauta na orbicie znajduje się w stanie nieważkości dlatego, że jest gdzieś wysoko w niebie, daleko od Ziemi, a na takiej odległości oddziaływanie grawitacyjne maleje do zera
. Tak jak magnes wydobyty z silniczka elektrycznego: z bliska przyciąga gwoździk lub agrafkę, a już z odległości 4..5 cm - nie
Nawiasem mówiąc to nie znaczy, że "waga nie drgnie" nawiązując do Twego pytania. Jak staniesz na wadze a potem podskoczysz to ona drgnie, aczkolwiek Twój ciężar się nie zmieni.
No właśnie. W chwili gdy podskoczę i stracę kontakt z wagą, strzałka ukaże zero, prawda? A gdybym tak miał skrzydełka i zawisł w powietrzu? A gdybym wówczas znalazł się wewnątrz odpowiednio dużego słoika?
He, he, przypomnieliście mi tym skakaniem stare - wspomniane w "Fif-ie" (i na Forum, dwakroć) - opowiadanie A.C.C. "Wielki wir II " ("Maelstrom II"), w którym astronauta po kapsule skikał, by jej kurs skorygować.
Streszczonko dla L.A., jeśli nie czytał:
http://variety-sf.blogspot.com/2007/09/arthur-clarkes-maelstrom-ii-totally.html
A dzięki
Czytałem to opowiadanko, ale nie pamiętam, żeby tamten facet skikał po kapsule. Zdaje się, opuścił kapsułę, mocno się od niej odepchnąwszy w kierunku lotu, tak że uzyskał kilka dodatkowych m/s prędkości. Których w końcu wystarczyło, by zamienić tor kolizyjny z Księżycem w zamkniętą, acz bardzo ekscentryczną orbitę.