To chyba oczywiste, że nic nie wiemy o końcu wszechświata, bo żadnego podobnego zjawiska jeszcze do tej pory nie obserwowano, a najbliższa ku temu okazja nadarzy się może za jakiś googol lat. Ale komu to przeszkadza?

Tak czy inaczej, o możliwych scenariuszach takiego wydarzenia możemy już dziś powiedzieć całkiem sporo, i jeśli już założyliśmy taki wątek, to warto byłoby je tu grubsza przedstawić. A więc przede wszystkim trzeba rozważyć trzy możliwe wersje geometrii czasoprzestrzeni:
*czasoprzestrzeń płaska (rys1), do której stosuje się do niej zwyczajna geometria euklidesowa,
*czasoprzestrzeń o dodatniej krzywiźnie(rys2., do takiej stosujemy geometrię sferyczną), w której dwie dowolne linie równoległe przecinają się w pewnym punkcie w czasie
*czasoprzestrzeń o krzywiźnie ujemnej (rys3.,takie coś opisuje geometria hiperboliczna), w której to wszystkie linie równoległe rozbiegają się we wszelkich możliwych kierunkach, i w nieskończonym czasie ich odległość przestrzenna też staje się nieskończona.

To jaką geometrię ma nasz Wszechświat, zależy od gęstości zawartej w nim materii. Każda masa powoduje dodatnie zakrzywienie przestrzeni (dowodem jest kulistość gwiazd i planet), więc jeśli jest jej dość dużo, to nasz Wszechświat jest zamknięty, i tempo jego ekspansji będzie stopniowo maleć, aż osiągnie wartość zero i wtedy proces się odwróci. I wszystko skończy równie gigantycznym hukiem, jak się zaczęło. Jeżeli jednak tajemnicza siła powodująca ekspansję przeważa nad grawitacją, to czasoprzestrzeń uzyska ujemną krzywiznę i Wszechświat będzie puchł w nieskończoność, aż stanie się tak rzadki, że go już wcale nie będzie widać. Mówimy wtedy o z tzw. Wszechświecie otwartym. W szczególnym przypadku, jeśli gęstość materii osiąga dokładnie pewną wartość krytyczną, szybkość ekspansji będzie asymptotycznie dążyć do zera, więc po odpowiednio długim czasie jakieś przyszłe rozumne istoty będą mogły stwierdzić, że Wszechświat w ogóle się nie rozszerza Nigdy jednak nie dojdzie do wielkiego kolapsu. Poniższe wykresy opisują to nieco zwięźlej...

Jak łatwo zauważyć, jedyną niewiadomą jest tu całkowita ilość materii we Wszechświecie- pojawia się to bowiem problem tajemniczej ciemnej materii, a jakby tego było mało, jakiś dowcipniś wymiślił nawet ciemną energię >:(Ale to juz zupełnie inna historia...