Podobnie do
Cetariana - nie zgadzam się, że był "przeciętnym członkiem organizacji".
Przeciętnym był ksiądz z mojej czy Twojej parafii. I w tym sęk, że Ci przeciętni go informowali i...nic...nic...
Co do organizacji - to nie zwykła organizacja - prawnie ma znacznie lepszą sytuację niż inne - nawet tego samego typu (religijnego). Nie mówiąc o rządzie dusz.
Ale ja się odezwałam właściwie przez Twoja słowa, których nie zacytowałeś:
Tak, czy siak, ocena wczesnego Wojtyły z dzisiejszego punktu widzenia jest równie sensowna co ocena palenia na stosie czarownic z punktu widzenia obecnego KK (PS, dodam dla jednoznaczności - KK - kodeks karny).
W sensie, że "tamte czasy" (wczesnego Wojtyły) to jakaś zamierzchła przeszłość, którą trudno sądzić dzisiejszymi przepisami.
Otóż te przepisy były jednakowe.
Przestępstwa seksualne wobec dzieci były w "tamtych czasach" przestępstwami i dlatego można oceniać wczesnego Wojtyłę z punktu widzenia obecnego KK (teraz chyba artykuł 200).
Owszem nie było klimatu do otwartego załatwiania takich spraw (myślę, że nawet teraz nie ma - z punktu widzenia ofiar) - ale można było po prostu przenieść danego księdza do sekcji geriatrycznej...zwolnić go z posługi całkowicie...jest trochę możliwości, które zaraz nie wywracają kościoła na nice, a rozwiązują problem.
Jako przełożony w jakiejś organizacji możesz wymagać od podwładnego by się zwolnił albo odszedł do innych obowiązków - nie musisz przy tym niszczyć tej organizacji. Tylko tyle.
Na marginesie - przeczytałam wywiad - nie dosyć, że w "Fakcie", to jeszcze z Terlikowskim - i o zgrozo z grubsza się zgadzam.
Ważne w nim to:
-
Sukces Gutowskiego i Overbeeka to pokazanie, że jedna z linii obrony Wojtyły przed rozmaitymi zarzutami jest nie do utrzymania. Nie można mówić, że Jan Paweł II myślał, jakoby takie rzeczy dzieją się rzadko i tylko w Stanach. Albo, że to działania bezpieki czy innych tajnych służb.
Widać, że Jan Paweł II miał kontakt z takimi sprawami. I wiedział, że są to sprawy prawdziwe. Teraz wiadomo, że bezpieka wcale nie wykorzystywała tych spraw do procesów, czy tym bardziej do ochrony małoletnich, tylko do werbowania księży. Procesy mieli wytaczani jedyni ci księża, którzy nie dali się zwerbować. On tego wiedzieć nie musiał, ale miał świadomość, że są to sprawy, z którymi każdy biskup na świecie się styka.-
Oczywiście trzeba zaznaczyć, że wiedza na temat tego, jak straszliwą zbrodnią i jak mocno oddziałującą na dziecko jest pedofilia, pojawiła się nieco później; na pewno nie w latach 50., 60. czy 70. Ale warto mieć świadomość, co głosi ówczesny kodeks prawa kanonicznego z 1917 r. I on mówi jasno, że tego typu czyny są nawet podstawą do wydalenia ze stanu duchownego, czyli pozbawienia urzędu. Czyli w Kościele była świadomość tego, jakie to jest przestępstwo i w jaki sposób powinno się ją karać.
Karol Wojtyła tych kar najsurowszych zwyczajnie nie stosował — a przynajmniej na razie nie mamy o tym wiedzy. Dopóki swoich akt nie ujawni metropolia krakowska, to nie będziemy wiedzieć, czy za tego typu przestępstwa Karol Wojtyła wydalił kogoś ze stanu duchownego, czy nie.https://www.fakt.pl/polityka/jan-pawel-ii-i-tuszowanie-pedofilii-terlikowski-mial-kontakt-z-tymi-sprawami/0ygfs9k?utm_source=wiadomosci.gazeta.pl_viasg_fakt&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=undefined&utm_v=2Toteż zanim przewrócimy pomniki, poczekajmy na odtajnienie tych akt - o ile ta organizacja nie spali ich wzorem innej organizacji;)