Ale w tym eksperymencie opisują najpierw przypadek gdzie in i out są "equal to" - więc na czym polega ta równorzędność?
O Pani... Ja to zrozumiałem, że równej długości są ciągi na wejściu i wyjściu w sensie, że jak wprowadzisz ciąg n-liczbowy to i dostaniesz ciąg n-liczbowy. Tak to rozumiem, że architektura fully-connected to jedno, a nakazanie, że akurat powyższa zasada ma być spełniona to drugie. Co się dzieje z wprowadzonym ciągiem zanim sieć go wypluje to inna sprawa. Przy czym oni to nazywają "warstwą", czyli sieć składała się z pierwszej podsieci fully-connected, która pobudzała kolejne podsieci (warstwy) mające już inną architekturę.
I tylko o to mi chodziło - że to co się dzieje w środku nie bierze się z "pustego umysłu".
Tak całkiem to jasne, że nie. Od czegoś trzeba zacząć. To jak zrzucenie kamienia na piarg. Zrzucić trzeba, a potem samo wszystko leci i nie da się przewidzieć jak.
Co do skucia to trzeba było poprosić panią o większy młotek i żeby waliła tak bardziej z góry, może by pomogło.