Wciąż nie mogę przywyknąć że pieprzysz na tym internecie dla samego pieprzenia....
Dziwne, bo ja odnoszę dokładnie to samo wrażenie czytajac Twoje posty.
Nie chciałem doprowadzać do żadnej konkluzji. Luca napisał o pewnych tezach, uznałem je za uzasadnione. Ty napisałeś że są głupie. Poprosiłem o przytoczenie jakiś sensownych argumentów bo uznałem że przeciwstawne będą conajmniej tak samo ciekawe. Potem weszliśmy w jakiś absurdalny sofizm (jak zwykle!) by dojś do tego że powtarzam co napisałem w pierwszej wypowiedzi. Teraz stwierdzasz że... nieważne!
1. Nijak nie doszliśmy do tego co napisałeś w pierwszym poście, bo fakt, że Jones podał dla swych tez jakieś uzasadnienie, nie oznacza jeszcze, że te tezy są dobrze uzasadnione (zresztą słowo "tezy" dobrze tu pasuje - trąci dumnymi tezami teologów rzucanymi a priori). Skoro już zmuszasz mnie, żebym z nim polemizował uczynie to z chęcią:
- primo: dr Jones twierdzi, że ewolucję zahamował dobrobyt - przykro mi, to (jeśli juz w ogóle) można odnieść wyłącznie do euroatlantyckiego kręgu kulturowego, nie dotyczy to juz nijak plemiennej ludności Afryki i Ameryki Południowej, Arabów, Hindusów czy nawet Chińczyków;
- secundo: twierdzi, że starsi mężczyżni obecnie nie decyduja się na posiadanie dzieci (co hamuje występowanie nowych mutacji) przepraszam bardzo - wiek macierzyństwa (a więc i ojcostwa, bo rodzice dzieci są zwykle w podobnym wieku) stanowczo się w naszym kręgu kulturowym przesuwa (pomijam już fakt, że ludzie jakoś ewoluowali także w epoce gdy średnio dożywanno 40 lub mniej lat);
- tertio: dr Jones stanowczo uwierzył w pogląd Fukuyamy o końcu historii, skoro sądzi, że obecne warunki społeczne (jego zdaniem nie sprzyjające ewolucji) są czymś stałym i niezmiennym;
- quatro: "chów wsobny" powodujący, że (upraszczając) inteligentni-i-bogaci łączą się ze sobą, a biedni-i-głupi płodzą potomstwo raczej w swoim gronie
, bardziej już sprzyja tezie o specjacji (która też ma swoje słabe punkty zresztą).
Dodać też muszę, że niezbyt odpowiadaja mi rzucane pełnym przekonania tonem kontrowersyjne tezy o których sam autor dobrze wie, ze 100% pewnościa, że rozmówca nie dozyje ery w której mógłby zweryfikować ich prawdziwość. Wydaje mi się to skłonnością do "gwiazdowania" niegodną uczonego (aż się opowiadanie "Topolny i Czwartek" przypomina).
2. Dziwne, że tylko z Toba popadam w ten sofizm.
Zapytam zatem wyraźnie. Wiesz cokolwiek na ten temat i to podasz czy poprostu chcesz sobie popisać?
Uważałem, że dyskusja z kimś kto jednego dnia rzuca jedna tezę, drugiego dnia następoną, sprzeczną nie jest konieczna, ale skoro się uparłeś...