Ładne.
Moje skojarzenie:
Koniec carskiej Rosji, Wertyński, pijani biali gwardziści w kasynie. Obowiązkowo, kieliszki o podłogę
. Albo pojedynek.
Delikatna domieszka muzyki klezmerskiej. Szczypta przedwojennej knajpy, z Warszawy. Lub Odessy.
Łamie ten klimat głos pani, jako dodatkowy instrument. Trochę jak Bjork.
Może też troszkę oddech stepów Syberii, ale w końcu to Norwegowie, chyba?
korzystając z okazji, dzięki za Brahema.