Autor Wątek: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski  (Przeczytany 28708 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #15 dnia: Marca 04, 2010, 09:49:03 pm »
Uhm, ja Ciebie rozumiem, tylko życie jest takie, że nie da się wszystkiego jedna miarką. Ja u siebie obserwuję, że coraz trudniej jest mi się zachowywać zgodnie z tym, jak zostałem ułożony, kiedy krew mnie zalewa. Cierpimy dziś na próbę opisania wszystkiego wg jasnych reguł takich samych dla wszystkich co na ogół prowadzi do tego, ze winni wychodzą na wolność a Bogu ducha winni się tłumaczą. Dlatego rozumiem Bartoszewskiego, który (jak sądzę) najbardziej wyryte w pamięci zdarzenia przeżył w warunkach, w których życie od śmierci dzieliło mrugnięcie okiem i poleganie na niezawodnym przyjacielu. I to była by szczęśliwa śmierć, bo mogło ją dzielić od życia kilka miesięcy niewysłowionych męczarni.... Potem zaś długo żył w czasach, w których obowiązywała jedna zasada: nie sypać. I nie chodzi mi tu o credo gówniarzy idących środkiem ulicy. Co, tak po prawdzie, mogę wiedzieć o tym ja? Gdyby tak zestawić skalę doznań Bartoszewskiego i moją - ile bym "bartoszewskich" osiągnął? 0,01? 0,1? 0,15?

To jest człowiek. Nie mamy za złe ofiarom wypadku, że zlewają się zimnym potem i tracą humor słysząc długi dźwięk klaksonu - nie miejmy pretensji do człowieka, który przeżył coś więcej niż zderzenie dwóch samochodów. To jest człowiek i raczej ciekawsze od potępiania go wg naszych obecnych "standardów" byłoby zrozumienie, jakie są jego standardy...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #16 dnia: Marca 23, 2010, 07:10:27 am »
Kiedy szydziłem o "podejrzanych indywiduach" piętnowanych przez "głos jedynie słuszny", nie sądziłem, że aż tak blisko będę prawdy:
http://wiadomosci.onet.pl/1604458,2677,1,odbrazawianie_czy_lukrowanie,kioskart.html

Dlatego rozumiem Bartoszewskiego, który (jak sądzę) najbardziej wyryte w pamięci zdarzenia przeżył w warunkach, w których życie od śmierci dzieliło mrugnięcie okiem i poleganie na niezawodnym przyjacielu.

A'propos. Wspominam gdzie indziej o komiksie "Maus", tu chyba warto przypomnieć anegdotę z życia Spiegelmanów - ojca i syna, ilustrującą tą pokoleniowa różnicę:

"W 1958 roku Art Spiegelman, jeżdżąc z kolegami na wrotkach po Rego Park, przewrócił się, a koledzy pojechali dalej bez niego. Zapłakany poszedł do domu, gdzie na podwórku siedział ojciec i naprawiał jakieś drewniane sprzęty. Władek spytał syna, dlaczego płacze, a kiedy ten opowiedział mu o upadku i o kolegach, Władek przerwał pracę, spojrzał nań i burknął: - Koledzy? Twoi koledzy? Gdybyś ich zamknął na tydzień w jednym pokoju bez jedzenia, tobyś zobaczył, co to są koledzy!"
http://wyborcza.pl/1,75517,258690.html
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #17 dnia: Września 16, 2010, 05:35:30 pm »
Hmm...lezy przede mna "Non-fiction" - w bibliotece - chociaz ksiazka swieza- nikt sie o nia nie bil wiec skorzystalam;)Jestem w trakcie lektury (605 stron to nie byle co - same zrodla cytatow zajmuja omalze 30 stron;)).Na pierwszy rzut: Domoslawski zrobil naprawde kawal dobrej roboty jesli rzecz w docieraniu do przeroznych dokumentow, artykulow, zdjec, zadowalajacy indeks nazwisk (ktorego zabraklo mi np w czytanej ostatnio ksiazce Bunuela "Moje ostatnie tchnienie"): pod tym wzgledem ksiazka bez zarzutu.A propos stawianych przez nas tutaj pytan: dlaczego D. nie przeprowadzil z K. po prostu rozmowy a la Beres?Autor twierdzi iz Kapuscinski unikal rozmow o swojej przeszlosci a gdy rozmowa toczyla sie nieuchronnie w te strone, zrecznie zmienial watek.
Sposob na biografie ktory wybral Domoslawski to dosyc karkolomne zadanie ( stad pewne tez objetosc pozycji): kazde zdarzenie stara sie przedstawic z roznych punktow widzenia. I tak np korzenie Kapuscinskiego czyli Pińsk poznajemy przez cytaty z Kraszewskiego, z "Dwutygodnika Kresowego",notatek Kapuscinskiego, wspomnien siostry i szeregu innych materialow.Owszem, wiem teraz o Pinsku wiecej niz moglabym sie spodziewac zaczynajac lekture o...Kapuscinskim i mysle sobie ze rozumiem nieco zarzuty przeciwnikow Domoslawskiego (do tej pory nie napotkalam niczego niestosownego - niemniej do kobiet jeszcze nie dotarlam;)): bo czy zasadnym jest dyskutowanie z obrazem Pinska jaki uksztaltowal sie w dzieciecej wyobrazni malego Kapuscinskiego i przetrwal tak przetworzony wiele lat?Bo cala rzecz zasadza sie na takim chwycie: Kapuscinski opisuje Pinsk jako miejsce styku kultur, tolerancji, ktore niejako zaprogramowalo go na zycie w roznorodnosci, a Domoslawski zwraca nam uwage ze w Pinsku rej wiodl...antysemityzm ktoremu jak wiadomo daleko do tolerancji.Czyni to zupelnie nieagresywnie, wspiera sie wspomnianymi materialami.Natomiast wydzwiek tego jest taki: zobaczcie jak naprawde wyglada to miejsce na ziemi, tak wielbione przez Kapuscinskiego.Czy to insynuacja ze Kapuscinski klamal?Koloryzowal?
W ten sposob Domoslawski pisze o kolejnych etapach zycia Kapuscinskiego: opis zdjecia z danego okresu/wspomnienia Kapuscinskiego/materialy zgodne lub podwazajace wspomnienia/pytanie stawiane niejako tez samemu sobie w zwiazku z rozbieznosciami: czy Kapuscinski tworzyl wlasna legende?Podejrzewam ze odpowiedzi nie bedzie - zostana jeno te wlasciwie retoryczne pytania.Bo kto ma na nie teraz odpowiedziec?I to jest ten zgrzyt.Te znaki zapytania ktore masowo w ksiazce wystepuja - niczego nie wnosza a czytelnik i bez nich potrafi myslec - jak mi sie wydaje;)
Musze jednak przyznac ze czyta sie to calkiem dobrze. O koncowych wnioskach moze jeszcze wspomne;)
Ktos sie z ta ksiazka "zmierzyl"?:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #18 dnia: Września 16, 2010, 08:26:23 pm »
Cytuj
O koncowych wnioskach moze jeszcze wspomne;)
Wspomnij Olu.
Ja po namyśle zrezygnowałem. Niech chociaż jeden mit mi zostanie, bo scynicznieję do reszty.
Chwilowo "Naga małpę" przerabiam.
« Ostatnia zmiana: Września 16, 2010, 08:28:23 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #19 dnia: Września 16, 2010, 09:44:29 pm »
605 stron - Matko Boska - czuję, jak mi wybierak znów w wibracje wpada ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #20 dnia: Września 17, 2010, 03:55:15 pm »
Jest u nas w domu, bo Lili przeczytala (ale mietolila strasznie dlugo i chyba na sile, nawet w miedzyczasie jakies krotsze pozycje czytala, stad mniemam, ze pozycja malo wciagajaca), ale jakos nie mam ochoty. Zawsze wolalem o artyscie czy pisarzu dowiadywac sie z jego dziel, niz od osob trzecich. Bardziej interesuje mnie przekaz odautorski, niz informacje prywatne.
Caravaggio (jako jedyny z wielkich malarzy) ma na koncie nawet zabojstwo. I co z tego?

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #21 dnia: Września 17, 2010, 05:12:17 pm »
605 stron - Matko Boska - czuję, jak mi wybierak znów w wibracje wpada ;) .
608 - ale balam sie ze rezonans bedzie trwaly;)

Jest u nas w domu, bo Lili przeczytala (ale mietolila strasznie dlugo i chyba na sile, nawet w miedzyczasie jakies krotsze pozycje czytala, stad mniemam, ze pozycja malo wciagajaca), ale jakos nie mam ochoty.
Jasne, nie kupilabym tej ksiazki - po prostu "zaatakowala" mnie w bibliotece;)Ale czyta sie ja szybko (przyznaje ze troche oszukuje i np teksty Kapuscinskiego pisane do Sztandaru Mlodych  jeno omiatalam bo sa typowe dla socrealu i nic nie wnosza) i wg mnie nie jest nudna chociazby z tego powodu ze Domoslawski bardzo czesto cytuje samego Kapuscinskiego  (gdzies czytalam ze az 30 % tekstu - to te cytaty;))  z jego najlepszych ksiazek wiec to troche podroz po jego tekstach.
Moze po prostu Lili podzielilaby sie swoimi przemysleniami po tej lekturze?:)

 
Cytuj
Zawsze wolalem o artyscie czy pisarzu dowiadywac sie z jego dziel, niz od osob trzecich. Bardziej interesuje mnie przekaz odautorski, niz informacje prywatne.
Caravaggio (jako jedyny z wielkich malarzy) ma na koncie nawet zabojstwo. I co z tego?
Oczywistosc z ktora nie ma co dyskutowac - wielokrotnie wspominalam o tym. Chociaz czy auto czy biografia moze byc rownie rzetelna-nie-rzetelna.Kreacja odautorska jest obecna w kazdym typie.Forma rozmow jest wg mnie calkiem dobrym sposobem - vide Lem- Beres.
Natomiast rozgrzebywanie czy artysta byl dobrym ojcem i wozil dziecko na spacer (vide Domoslawski w Non - fiction) jest bezsensowne i nie ma wplywu na odbior ksiazek Kapuscinskiego - to przekraczanie cienkiej linii prywatnosci. Zwlaszcza, ze czynione przez "przyjaciela" rodziny i wbrew protestom tejze.
Hm. Zabojstwa, przestepstwa karne.Dla mnie to nie jest tak jednoznaczne - w sensie ze nie ma wplywu na odbior. Pewnie zalezy od indywidualnego przypadku.Natomiast z Kapuscinskim jest nieco inna sprawa: chodzi o rzetelnosc reportera a nie o kochanki.
Liv a dla Ciebie Kapuscinski jest jakas takas postacia mityczna?;)Niczego mitowalacego nie ma w tej ksiazce - ze pisal do SzM?ze wierzyl w komunizm?ze mial zwykle ludzkie przywary? No chyba ze na 564 cos wyskoczy;)
« Ostatnia zmiana: Września 17, 2010, 05:14:00 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #22 dnia: Września 18, 2010, 09:01:33 am »
Cytuj
Liv a dla Ciebie Kapuscinski jest jakas takas postacia mityczna?;)Niczego mitowalacego nie ma w tej ksiazce - ze pisal do SzM?ze wierzyl w komunizm?ze mial zwykle ludzkie przywary? No chyba ze na 564 cos wyskoczy;)
Postać nie, raczej jego teksty.
 Choć przyznam, nie przepadam za typami pochylającymi się z drżeniem rąk nad losem biednej części ludzkości, które z życiu prywatnym są bezwzględne dla bliskich itede.
Ale o to mniejsza.
"Mieszkanie, które wynajmuję  w Lagos, jest ciągle okradane(:)co prawda mógłbym wybrać sobie Ikoyi - bezpieczną luksusową dzielnicę nigeryjskich bogaczy, Europejczyków i  dyplomatów, ale jest to miejsce zbyt sztuczne, ekskluzywne, zamknięte i pinie strzeżone. A ja chcę żyć w mieście afrykańskim, przy ulicy afrykańskiej, w afrykańskim domu. Jak inaczej mogę poznać to miasto? Ten kontynent?"
Wolałbym nie dowiadywać się, że jednak rozdział z którego zacytowałem początek, tak bogaty w szczegóły, pisał w tejże Ikoyi, w klimatyzowanym pokoju, popijając drinka, wachlowany (bo klima akurat wysiadła ;) ) przez hebanową pokojówkę.
Ale, ale
Ostatnia z tytułowych postaci tego wątku, zniknęła z mediów.
Czyżby to był ostatni występ "profesora"?
http://bartek422.wrzuta.pl/film/2Kx6O82nkEL
Filmik coraz rzadszy, z Tuby i nie tylko już pousuwany, więc jakby miodzio uznał też, że przekroczyłem, wie co ma robić ;)
Pomijając treści, a raczej jej brak, uważam ,że ma spore walory muzyczne. :D
« Ostatnia zmiana: Września 18, 2010, 09:17:42 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #23 dnia: Września 18, 2010, 12:37:22 pm »
Tlumaczy sobie:- Tylko w taki sposob poznam zycie ludzi, o ktorych pisze.Chce mieszkac jak oni, daje sie pogryzc przez te same co oni insekty, choruje na te same choroby, je to samo...Nie brzydzi sie, gdy dostaje na talerzu zgrillowane szarancze - tluste, bialawe odwloki, ledwo przypieczone.Nowak (zostali razem wyslani przez PAP do Afryki - moj wtret;)) ociaga sie - obrzydliwosc!Kapuscinski niemal rzuca sie na jedzenie;jest w Afryce, bedzie jadl to, co je Afryka.
Cytat oczywiscie z Non - fiction.Te "mity" (ktore D. nazywa "legendami" ) to ojciec uciekajacy z transportu do Katynia, nadawanie dramaturgii opisywanym wydarzeniom co mialo powodowac rozmijanie sie z faktami itp.
Ta ksiazka nie jest napastliwa - Domoslawski na kazdym kroku usprawiedliwia Kapuscinskiego: jesli pisze o jego zauroczeniu socjalizmem to daje obszerny obraz polskiej historii, polityki itp. i analize dlaczego ludzie wen wierzyli po wojnie.Zaczynam nawet myslec ze kupilabym ta ksiazke - no moze w antykwariacie;)
Ale, ale
Ostatnia z tytułowych postaci tego wątku, zniknęła z mediów.

Raczej nie zniknela...a wrecz przeciwnie;)Bartoszewski wlasnie wydal ksiazke pt Moj Auschwitz. Troche powtorki z Pamietnika wieznia + rozmowa z autorem.

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/302116,bartoszewski-nie-kazdy-ma-prawo-do-pouczania.html
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

lilijna

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 312
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #24 dnia: Września 21, 2010, 01:56:44 pm »
Cześć Olu! Witam też pozostałych forumowiczów po dłuuuugiej przerwie!  :)

"Non-fiction", zgodnie z tym, co napisał Evangelos, przeczytałam. Wcale nie w tak strasznych mękach. To, co Evangelos widział jako męki było raczej niezdecydowaniem, o czym dalej. Ogólnie czytało mi się dobrze, dzięki książce poznałam mnóstwo faktów, z którymi w inny sposób nie miałabym możliwości się zapoznać, o których wcześniej nie miałam pojęcia, przy czym żaden mit, w moim odczuciu, nie został obalony. Chwilami miałam jednak wrażenie jakbym czytała niepotrzebnie, bo po co mi znajomość wszystkiego o życiu Kapuścińskiego, skoro interesuje mnie głównie jako reportażysta, korespondent, więc książkę odkładałam, po czym zabierałam się za nią znowu nie będąc do końca przekonaną, czy dobrze zrobiłam sięgając po biografię, jednak ciekawość wygrywała z wątpliwościami. I tak kilka razy.
 
Skończyłam książkę jakiś czas temu, więc pierwsze wrażenia zasnuły się mgłą, a emocje świeże po lekturze, zdążyły już opaść. Przeczytałam powyższe posty i chwilami będę się trochę powtarzała.

Idąc przez kolejne rozdziały miałam silne wrażenie, że Domosławski wyciąga niechlubne fakty z życia Kapuścińskiego, po czym od razu usprawiedliwia się, że nie krytykuje, nie oskarża, a tylko opisuje jak było. Wyciągnął, wyszukał, wygrzebał, podał do wiadomości publicznej, a teraz umywa ręce, mówiąc: tak było, a wy zróbcie z tym co chcecie. Pomimo powyższego rzeczywiście nie jest w opisywaniu faktów pozytywnych i negatywnych stronniczy i to prawda, że zbierając materiały wykonał mnóstwo pracy, chcąc przedstawić Kapuścińskiego jak najdokładniej, z każdej strony.

Jeśli o mnie chodzi Kapuścińskiemu - autorowi "Non-fiction" nie zrobiło nic złego, a Kapuścińskiego człowieka, czytając cały czas usprawiedliwiałam: przecież musiał podpisać, przecież musiał mieć dobre układy, przecież musiał napisać trochę inaczej, bo bez tego, wszystko co od niego wyszło wyglądałoby zupełnie inaczej, albo nie byłoby teko wcale...

Cieszę się, że Kapuściński był, pisał i że chciał się tym wszystkim z nami podzielić i mimo, że w moim odbiorze "Non-fiction" jest mnóstwo sprzeczności nie przyszło mi do głowy, żeby wszystkie książki Kapuścińskiego zapakować do kartonu i wynieść do piwnicy...

Pozdrawiam
lil

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #25 dnia: Września 22, 2010, 02:30:30 pm »
Witaj lili:)No, dobrnelam do konca;) Z grubsza zgadzam sie z tym co napisalas - rowniez czulam sie przytloczona szczegolami, nie urzadzilam pogrzebu dla ksiazek Kapuscinskiego po lekturze Non - fiction i uwazam ze jest to calkiem dobrze napisana ksiazka (przyznaje jednak ze mam male doswiadczenie w czytaniu biografii). Zas z chudsza dodam pare szczegolow;):
- ksiazka moglaby byc nieco krotsza - dlaczego? otoz czytajac ja za jednym podejsciem poczulam znuzenie, znuzenie bliskie znudzeniu: sęk w motywie przewijajacym sie przez cala ksiazke czyli pogladach politycznych, spolecznych Kapuscinskiego. Domoslawski krazy ciagle wokol tego tematu, nawet sie nieco powtarza - po prostu wyciaga tego samego kroliczka przy okazji zagladanie w rozne kapelusze. Sadze, ze mogl sie z tym tematem rozprawic tresciwiej...kiedy czyta sie po raz n-ty o wsparciu udzielanym K. przez Frelka to chce sie zakrzyknac: ale to juz bylo i niech nie wraca wiecej!;)Natomiast nie widze w tych zdaniach niczego obrazoburczego. Tak bylo i tylko, jak stwierdza sam D., szkoda ze w Imperium K. nie mowi o tym bezposrednio - w ogole nie chcial dyskutowac w tym temacie.
- natomiast najbardziej niesmaczny i wg mnie zupelnie zbedny rozdzial to Ucieczka Zojki o relacjach corki Kapuscinskich z rodzicami, zahaczajacy rowniez o jej prywatne sprawy - wg mnie bardzo uzasadnione moga tutaj byc protesty Pani K.- zastanawialam sie nawet czy czytac dalej skoro D. zaczyna uderzac w takie prywatne tony.
- rozdmuchany rozdzial o kobietach: coz na pewno nie jest to przewodnik po domach publicznych (jak chcial Bartoszewski nie czytajac tej ksiazki). Czy potrzebny?Moze komus, ale bez wplywu na odbior ksiazek K.
- hmm...niestety calkiem obojetna nie zostawily mnie te rozdzialy ktore zawieraja spore stezenie wypunktowanych  niescislosci w ksiazkach K. Domoslawski swoim zwyczajem wrzuca kamyk i zaczyna usprawiedliwiac...zas czytelnik zostaje w pomieszaniu;)
Generalnie mam wrazenie ze D. prowadzi nas w kierunku: K. rewelacyjny pisarz - marny (bo zmyslajacy, koloryzujacy fakty) dziennikarz - reporter (a nagrody dostawal za prace reportera). Zreszta stawia pytania czy K. nie trzeba przeniesc z polki dziennikarskiej na beletrystyczna. A z drugiej strony mowi o tym co czynia z informacja obecnie media: jak na nia wplywaja przez selekcje, koloryzacje itp.
Generalnie rzecz w tym ze K. nie opatrywal swoich ksiazek przypiskiem: fiction, opowiadanie itp., nie prostowal funkcjonujacych w spoleczenstwie legend na swoj temat ( np znajomosci z Che, Lumumba, Allende) - to jest najpowazniejszy zarzut tej biografii - usprawiedliwiany na wiele sposobow a jednak pozostawiajacy nieco zmieniony obraz Kapuscinskiego. Natomiast nie az tak zeby rzucac kamieniami w D. i palic ksiazki K.
Zas pytanie czy Kapuscinski zasluguje na miano reportera wszech czasow pozostaje otwarte.Sadze ze to tez jeden z glownych zarzutow stawianych przez przeciwnikow D. : dziwny to przyjaciel zachwycony tworczoscia - jak sam mowi - Mistrza, ktory stara sie posmiertnie odebrac slawe reporterska Kapuscinskiemu by wcisnac go miedzy utalentowanych literatow.
Mam jeszcze takie pytanie a propos Bartoszewskiego - abstrahujac od jego przypadku (chociaz dlaczego?)- czy sytuacje w ktorej uwalniano jakiegos wieznia z obozow koncentracyjnych (przed koncem wojny) byly czeste?Tzn czy to nic nadzwyczajnego?Bo mam tu pewien zgrzyt.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #26 dnia: Września 22, 2010, 07:49:26 pm »
Cytuj
czy sytuacje w ktorej uwalniano jakiegos wieznia z obozow koncentracyjnych (przed koncem wojny) byly czeste?
Kierowano tu także – od 1941 roku – tzw. więźniów wychowawczych na terminowy pobyt (56 dni), po którym byli zwalniani. Dla ok. 10 % takich więźniów pobyt ten zakończył się śmiercią.Jednocześnie możliwość zwolnienia z obozu była wykorzystywana przez rodziny więźniów oraz poszczególnych funkcjonariuszy nazistowskich, którzy głównie za łapówki takie zwolnienia ułatwiali lub umożliwiali – tak wykupiono np. Leona Schillera. Jak podaje w swoim raporcie rotm. Witold Pilecki takich zwolnień było około trzystu. Niekiedy zwolnienia były wynikiem interwencji zagranicznych - dzięki nim zwolniono z obozu Auschwitz m. in. Władysława Bartoszewskiego, Eryka Lipińskiego, Bohdana Korzeniewskiego. Zwalniani z obozu byli także Ślązacy, którym dawano do podpisania tzw. "Volkslistę" - listę narodową, w której musieli oni zadeklarować swoją przynależność do narodowości niemieckiej. Zdecydowana większość z nich była natychmiast wcielana do niemieckiej armii.
A to link do stronki
http://www.zgapa.pl/zgapedia/Auschwitz-Birkenau.html
Nie znam relacji Pileckiego, ale wygląda to wiarygodnie. 1940/41, to początki Auschwitz1, wiec i bałagan większy. Kasa plus "dojście" do stosownych urzędników zapewne pozwalało na taki manewr. W konkretnym przypadku są relacje, ale mało wiarygodne. Na wrogich mu stronach i z drugiej ręki.
 Nie będę ich powielał. Jak zechcesz sama znajdziesz. Natomiast interwencja zagraniczna w sprawie nikomu nie znanego 19-latka? Jaki ten świat piękny :)
W tym samym transporcie trafił do Auschwitz (tzw "drugim warszawskim") rotmistrz Pilecki. Założył tam konspirację.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Pilecki
Dopiero jego raporty, pony, ujawniły światu, czym był ten obóz. Ale to dużo później. Widocznie MCK miał lepsze źródła informacji ;)
Dzięki za wyczerpujące recenzje, Tobie i Lilianie
Pozdr.
« Ostatnia zmiana: Września 22, 2010, 10:34:01 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #27 dnia: Września 23, 2010, 11:00:26 pm »
Hm...moze racja ze lata 40/41 to dopiero "krzepniecie" praktyki obozowej ktora znalazla apogeum w nastepnych latach.
Niemniej liv widze ze zastanawia/dziwi Cie ta sama sprawa;) I szczerze powiedziawszy to dalej mi zgrzyta jeden niesforny trybik;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #28 dnia: Września 23, 2010, 11:39:24 pm »
Nie wiem, czy nie kombinujecie za bardzo. Ostateczne rozwiązanie powstało w 1942 roku. Natomiast jak się czyta to czy tamto o AK np. to wychodzi że za łapówkę/bimber/etc. można było wszystko albo bardzo dużo do końca wojny na każdym szczeblu.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Kapuściński, Domosławski, Bartoszewski
« Odpowiedź #29 dnia: Września 24, 2010, 12:38:25 am »
Mi akurat, to, nie zgrzyta. I nic nie kombinuję.
Chwilowo jestem porażony tym:
http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raport-witolda-1945.htm
Wiem długie.
 Pilecki przebywa w obozie równolegle z Bartoszewskim.  A poraża mnie piękno polszczyzny raportu, w zestawieniu z treścią.
Jeden fragment ad rem, drugi nie.
Zwolnionych z obozu w Oświęcimiu był minimalny procent. Byli to przeważnie koledzy z łapanek warszawskich, którzy spraw żadnych nie mieli, a których rodziny wykupywały za pieniądze, przez różnych pośredników trudniących się tym procederem, nieraz trafiając na szantażystów i szarlatanów. Lub też przez rodziny, które miały własne chody w konsulatach państw obcych, a nawet na Alei Szucha. W jesieni 1940 r. z warszawskich transportów zwolniono około 70-80 osób. W ciągu 1941 r. zwolnienia były bardzo rzadkie, dosłownie po kilku więźniów - razem do jesieni 41. Dopiero jesienią 1941 r. poszło około 200 więźniów na blok "wolnościowy" (specjalnie na ten cel przeznaczony), gdzie odbywali kwarantannę przed wyjściem z obozu. Karmiono ich lepiej, by doprowadzić do możliwego wyglądu, nie bito, a takich, co mieli ślady bicia przetrzymywano w szpitalu do zagojenia i wykurowania, by na świat nie wynieśli z sobą świadectwa potwornego obchodzenia się z więźniami w Oświęcimiu. Biorąc jednak pod uwagę, że w listopadzie 194 1 roku przyjeżdżający do obozu otrzymywali już numer bieżący ponad 25000, cóż znaczyło te ponad trzy setki zwolnionych...
        Koło dołu trzech esesmanów, nie mogąc odejść od komand w obawie przed Palitzschem lub komendantem, który kręcił się tego dnia po obozie, wymyśliło sobie rozrywkę. Zakładali się o coś ze sobą, każdy położył banknot na cegle. Następnie zakopywali jednego więźnia głową w piach, starannie zasypując dół. Patrząc na zegarki - liczyli, ile minut ruszać będzie nogami. Nowoczesny totalizator - pomyślałem sobie. Ten widocznie, który był najbliżej prawdy w określeniu, jak długo człowiek tak zasypany rusza się jeszcze zanim skona - ten zgarniał pieniądze.
Tak dobiegał końca rok 1940.
« Ostatnia zmiana: Września 24, 2010, 12:41:41 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana