Ale skorzystaliście ?
Jasne, a skąd wiem, że na dole nie ma obsługi?
To teleferico miałam upatrzone wcześniej.
Klif ma 451m i naprawdę robi wrażenie – zjeżdża się omalże pionowo (takie odczucie), na drobinkę ziemi.
Na miejscu włączył mi się lęk wysokości i z żalem stwierdziłam, że jednak nie wsiądę. Wysokość, rdza, cienkie linki...hm…w dodatku tylko ja niby chciałam;)
Po prawdzie zmiana decyzji przez jednych starszych Francuzów – przyszli po nas i kupowali wg mnie bilety – więc stwierdziłam, że co? że oni? a ja?
– jak kupiliśmy swoje – pani Francuzka się uśmiechnęła – wyciągnęła zza rogu budynku kij i powiedziała mi, że oni na nogach…w dół…a ja już z biletem w ręce – so;)
Ale warto pokonywać swoje lęki – na dole naprawdę dobre miejsce na ładowanie bateryjek.
Nawiasik i a propos kolumn – mają tam oryginalne lotnisko – wg mnie molo:
https://www.youtube.com/watch?v=-HP6vm6_3SgWbrew opinii - lądowanie było jedno z lepszych i przyjemniejszych – gorzej ze startem – widok umykającego pasa, znikających budynków, wiedza, że pas się kończy, a samolot ciągle jedzie…czy zdąży? Bo wyhamować już nie;)
Pierwsze wrażenie, jakie się ma (przynajmniej ja) oglądając dzieła Gaudiego to poczucie naiwności i cukierkowatości, która nie miała finansowych czy technicznych zahamowań, a miała możliwości. Podobne wrażenie odnoszę oglądając budynki O'Gherego - brak w ich formie większego sensu ponad to, że są poudziwniane (to są oczywiście komentarze padalca o orle).
Ten park Gaudiego wygląda trochę na Disneyland. Kolory, kształty – bajkowe.
Co do o'Gherego to pozostaję przy swoim, Gaudi natomiast tylko tak wygląda na pierwszy rzut oka a w rzeczywistości jest bardzo złożony.
Przy Gaudim - Gehry jest po prostu ubogi. Czy brak jego pracom sensu? Inny świat, inna mentalność, bez ideowej podbudowy. Gaudi to wielki szczególarz - jak patrzę - u niego nie tylko kształt bryły, te krzywizny, ale też detale, mnóstwo szczegółów i znaczeń.
Widziałam tylko tańczący dom Gehry'ego - w Pradze. Ot, skrzywiony przeszklony budynek - ciekawostka, urozmaicenie, ale na pewno nie zostawia człeka w takim pomieszaniu zmysłów jak budowle Gaudiego.
I on to pociągnął dalej, praktycznie-naukowo, był jednym z prekursorów zastosowania krzywej łańcuchowej do projektowania konstrukcji. Swobodnie wisząca za dwa końce, luźna i wiotka lina (łańcuch), obciążona odwrotnie tak, jak będzie obciążony łuk w budynku - układa się samorzutnie w najlepszy możliwy kształt do przeniesienia takich obciążeń. Wystarczy to potem obrócić do góry nogami . Gaudi budował bardzo skomplikowane modele swoich dzieł z linek, obciążając je woreczkami z piaskiem (można sporo więcej znaleźć wpisując "Gaudi catenary"), dlatego te dziwne kształty wbrew pozorom są możliwie najbardziej zgodne z naturą i sztuką budowlaną - w tym sensie, że wszystkie kamienie w jego budynkach są zasadniczo tylko ściskane, nic nie jest wyłamywane czy przesuwane.
Tak, czytałam o tych jego woreczkach. Niemniej budowa tych krzywizn, powyginanych kolumn - na zacisk - ok - możliwość to jedno, ale wykonanie? Mnie już dziwi zwykłe sklepieni łukowe...a co dopiero cała taka zaciśnięta budowla;)