To jedno, ale mnie męczy robienie polityki wewnętrznej kosztem zewnętrznej zwłaszcza w oparciu o prawdziwą wojnę, zwłaszcza przez ludzi, którzy się w usta całowali jak Honeker z Breżniewem z prokremlowski partiami jak Jewropa długa i szyroka - jeszcze jakieś pół roku temu. Co ewidentnie nie służyło scalaniu UE bo wszystkie te partie mają jeden wspólny cel - rozwalić a przynajmniej osłabić poprzez rozspojenie UE. Dlaczego Ukraina chce do UE a partia Pana Waszczykowskiego, jakkolwiek by tego nie czarowali i nie ubierali w słowa, próbuje tę Unię na każdym kroku walnąć łokciem w słabiznę a przynajmniej uszczypnąć? Jaki cel chciał osiągnąć Pan Waszczykowski inny niż wewnętrzny, partyjny, mówiąc to co powiedział? Czy może powiedział to, żeby przekonać wymienione osoby do zmiany zdania czy nastawienia? Do zacieśnienia dialogu? Czy ta wypowiedź pomogła Ukrainie? Wyborcza i nie tylko się odkleja, bo nie ma takiego kleju, którym da się zlepić to co mówią, i co robią koledzy Pana Waszczykowskiego. Co nastąpi po rozbiciu jedności Unii? Moje przykre przewidywania: Francuzi stwierdzą, że nie ich problem, Niemcy już (przed wojną) ustami nowego kanclerza zapowiedzieli, że nie czują się już w tym pokoleniu winni DWŚ a zresztą jest u nich, poniekąd słuszny, nowy trend, żeby pokazać, że nie tylko oni są winni DWŚ i mają świetny materiał bo Rosja to ochoczo pokazuje live wszystkim niedowierzającym w opisy babć i dziadków co się działo jak Armia Czerwona wyzwalała kraj. Niemcy więc poczekają i wrócą do biznesu. Rura czeka. Jeśli NATO z powodu Turcji czy jakiegokolwiek innego nie przyjmie Szwedów i Finów do paktu, będzie to jasny sygnał dla Rosji, że za jakieś 15-20 lat może spróbować, na początek pewnie raczej z Finlandią. Białoruś nieuchronnie stanie się Rosją, formalnie czy nie, ale to tylko kwestia, kiedy walnie w kalendarz ichniejszy kacyk. USA raczej będą pomagać militarnie, bo Rosja jest chyba nadal ich wrogiem geostrategicznym nr 1, a nawet jeśli już tylko nr 2, to akurat jest koniunktura, żeby w miarę tanimi pieniędzmi upuścić niedźwiedziowi krwi, zwłaszcza, że okazał się wyleniały. Polska sama w sobie ma za mały potencjał, aby konkretnie pomóc Ukrainie na dłuższą metę, zwłaszcza militarnie. OK, przekazaliśmy to i owo, sęk w tym, że za bardzo nie mamy już co przekazać a nasze możliwości wytwórcze, nawet, jeśli będziemy je rozbudowywać nie urosną z roku na rok. Wystarczy spojrzeć, jakie kwoty przyznał senat US Ukrainie i porównać je z całym naszym budżetem wojskowym. To daje pojęcie ile kosztuje wojna i w którym punkcie my jesteśmy w skali, niezależnie od tego, ile jak na swoje możliwości przekazujemy. Może np. jeszcze Anglia też postawi na finansowanie tej wojny. Czy ktoś jeszcze? Benelux? Portugalia? Grecja?
Na marginesie nie ma oczywiście spójnego planu. Przekazaliśmy T-72. Tych czołgów na papierze mieliśmy faktycznie 300 czy coś koło tego (znawcy twierdzą, że to raczej mniej niż więcej, ze względu na stan i kanibalizację) i praktycznie od lat 90-tych trzyma się je, bo nie wiadomo, co z nimi zrobić. Część zmodernizowano do PT-91 Twardy, ale nie było to rozwojowe. W którymś momencie postawiono na nowsze Leopardy II z docelową modernizacją do wyższego standardu, ale polityka się wmieszała, modernizacja idzie jak po grudzie, teraz ni z gruszki ni z pietruszki kupujemy Abramsy a może i koreańskie K2. Osobno wszystko to są bardzo dobre czołgi i niczego bardziej sobie nie życzę jak 500 Abramsów (z adekwatną osłoną plot), choć to zależy od wersji i jak nowy pancerz i system kierowania ogniem nam sprzedadzą, tylko jak to określił to mój kolega - to taki cygański strój. Tu rzemyk, tam blaszka, a tu szkiełko. Wszystkie armie dążą do unifikacji sprzętu, zwłaszcza tak drogiego. Na każdy taki czołg trzeba mieć narzędzia, zapasowe części, całe silniki, wozy techniczne itp., przy czym my tych części nie wytwarzamy, tylko musimy kupić. Do tego dokłada się logistyka, zwłaszcza w razie W - cóż nam po przekładniach do Abramsów, jak potrzebne są do Leopardów? Wszystko to zdaje mi się marnotrawieniem pieniędzy, które można by było efektywniej wydać decydując najpierw, o co nam chodzi - a nie kupować z powodu, że akurat taki towar ktoś ma na półce. To samo z helikopterami itd.