Bóg=ogień
religia=dym
Pan doszedł do osobistego przekonania, że ognia nie ma, a dymi się jak cholera. Nie polemizuję tu z jego tezą, ponieważ jest to rzecz osobista a poza tym moje mniemanie w tym względzie jest powiedzmy niesprecyzowane.
Ty piszesz, że Cie wkurza ocenianie religii wg jej wyznawców i kapłanów. Co rozumiesz pod pojęciem religii? Jej pierwiastek boski, czy ludzki? Bo ja rozumiem pod tym pojęciem wyłacznie pierwiastek ludzki, czyli opakowanie, czyli dym. Jeśli tak, to tylko poprzez pryzmat kapłanów i wyznawców mozna to oceniac. Facet napisał na wstępie, że uważa, że Boga nie ma, wiec wiadomo, że dla niego religia to puste opakowanie a wszystko co pisze o religii odnosi się tylko do ludzi - bo Bóg nie istnieje, więc nie może się doń odnosić...
Z tego punktu widzenia facet nie ocenia religii, a tylko ludzi. W istocie rozwija stare i mądre przysłowie, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane... Osobiście uważam, że jego wizja jest jednostronna, że zauważa wyłącznie negatywy a nie pozytywy.