Autor Wątek: Kwiz  (Przeczytany 556940 razy)

draco_volantus

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1602
  • quid?
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #45 dnia: Lutego 05, 2011, 01:26:21 am »
Łatwe - w którym ze swoich dzieł Lem trawi
i po swojemu wypluwa którą książkę Manna?
Rys jest tak ostry jak Kafka i Proust w Mannie.
I want my coffee hot and best social media I was a part of brought back in my lifetime.

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #46 dnia: Lutego 05, 2011, 01:38:51 am »
Trzeba zadawać takie pytania, na które nie ma odpowiedzi w guglach. Wpisałem tam Cogito ergo zum - i sami Państwo popatrzcie...
R.
P.S. Liv jest jak żona cezara, lecz mi chodzi o myślantową zasadę : - )
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #47 dnia: Lutego 05, 2011, 12:27:48 pm »
Jeżeli to jest ta książka, którą mam na myśli to powinien tutaj liv wjechać Manem;)
Ja mam lemowo - mostową zagadkę - na później...
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #48 dnia: Lutego 06, 2011, 06:29:15 am »
Na stronach 134-141 pierwszego wydania "Pokoju na ziemi" Tichy zawisa nad Flamsteedem na orbicie lunostacjonarnej, po czym, jako zdalnik, ląduje w tym kraterze. Ten Lemowy opis to jest treść zagadki/zadania.
Nagrodę za rozwiązanie podwyższam do dwóch tabliczek po 160 gramów wedlowskiej luksusowej z całymi orzechami, ponieważ jest to zagadka zapewne trudna dla szeregowych lemolubów i podchwytliwa, oraz dlatego, że dwie tabliczki po 160 g pakuje się do standartowej koperty z bąblami znacznie łatwiej niż jedną 220-gramową, a obiecanych ćwierćkilowych producent, okazuje się, nie robi.
Przypuszczam, że zagadka jest trudna dlatego, że trzeba ALBO trochę znać elementarną fizykę (w zakresie gimnazjalnym?), ALBO móc zasięgnąć porady osób na niej się znających (nie każdy ma taką możliwość).
Pytanie "zagadkowe" brzmi: na jakiej wysokości (mniej więcej) nad powierzchnią Srebrnego Globu stacjonarnie wisiał statek Tichego?  
Stanisław Remuszko
P.S. Jeśli ktoś ma uściślające wątpliwości - chętnie odpowiem (ale nie podpowiem).
« Ostatnia zmiana: Lutego 06, 2011, 01:35:57 pm wysłana przez Stanisław Remuszko »
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #49 dnia: Lutego 06, 2011, 04:57:28 pm »
Hm, nie wiem, czy się nie pomyliłem, bo mi wyszło że ta orbita będzie zdrowo (1170 km) pod powierzchnią Księżyca. Ale tyle przecinków, że może poległem w rachunkach. 

P.S. - pomyliłem się, zjadłem jeden kwadrat i teraz wychodzi mi, że to 39 326 km. Ciekawe, czy to już wszystko, co zjadłem.

P.S. II i jeszcze: nad samym ww kraterem wisieć nie mógł, bo on nie leży na równiku. Trochę się martwię tą podchwytliwością...
« Ostatnia zmiana: Lutego 06, 2011, 07:47:15 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #50 dnia: Lutego 06, 2011, 08:51:56 pm »
Pisze Mistrz:
...Nie miałem bezpośredniej łączności z ziemską bazą, tylko ze statkiem, wiszącym wysoko nade mną, bo poruszał się z tą samą prędkością kątową co powierzchnia Księżyca, na orbicie stacjonarnej...
R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2959
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #51 dnia: Lutego 07, 2011, 10:20:12 am »
A względem czego się ta powierzchnia Księżyca poruszała?
Powierzchnia Księżyca na orbicie geostacjonarnej?  ::)

Moje zdanie jest takie, że w książce z bohaterem Tichym wszystko jest możliwe, więc nie ma sensu liczenie tego czy owego.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #52 dnia: Lutego 07, 2011, 10:29:59 am »
To w końcu nie wiem, czy moja odpowiedź jest (w sensie liczbowym) poprawna. Z powodu zaziębienia cyferki zlewają mi się w szara kreską. Wyliczyłem orbitę stacjonarną dla Księżyca. Sam krater nie jest na równiku, więc nie może nad nim przechodzić orbita stacjonarna, ale ponieważ jest zaledwie kilka stopni to różnicy wielkiej nie będzie. Natomiast zdanie z ostatniego cytatu niezrozumiale, gdyż Krater Flamsteeda jest po widocznej stronie Księżyca, czyli zawsze skądś z Ziemi jest widoczny, zaś wiszący nad nim statek, z każdego punktu na Ziemi bywa codziennie niewidoczny - tak samo jak sam krater i cały Księżyc.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #53 dnia: Lutego 07, 2011, 02:29:57 pm »
@ Hokuspokus
Pisze Mistrz (strona 135 pierwszego wydania):
...Księżyc widziałem jak na dłoni... przez dwudziestokrotną lunetę...Szkła miałem najwyższej klasy, mógłbym liczyć przez nie... kamienie wielkości ludzkiej głowy...
A chwilę potem (w narracyjnym czasie i na stronie 136):
...Żeby osiąść na stacjonarnej orbicie, musiałem wzbić się wysoko i po trochu manewrowalem, aż ogromna, cała w słońcu tarcza Księżyca poczęła przesuwać się pode mna wolniej i wolniej. Gdy znieruchomiała na dobre, miałem dokładnie pod sobą Flamsteeda...
Mureszko
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2959
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #54 dnia: Lutego 07, 2011, 04:03:13 pm »
Dobra, będę strzelał. Uwaga... 90 tys km  ;D

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #55 dnia: Lutego 07, 2011, 04:09:33 pm »
Ja obniżę loty na około 60 tys  ::) (mam barrrrdzo mętne uzasadnienie;) )
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2959
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #56 dnia: Lutego 07, 2011, 04:28:01 pm »
Też o tym myślałem (punkt Lagrange'a), ale doszedłem do wniosku, że aby tak na oko na ten punkt trafić, to i Tichy mógłby mieć problemy  ;)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #57 dnia: Lutego 07, 2011, 04:34:12 pm »
Też o tym myślałem (punkt Lagrange'a), ale doszedłem do wniosku, że aby tak na oko na ten punkt trafić, to i Tichy mógłby mieć problemy  ;)

Ano;) ale Tichy pewnie ma Niezawodny Naprowadzacz Punktowy...swojego pomysłu;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #58 dnia: Lutego 07, 2011, 10:36:09 pm »
Z tatrzańskich wędrówek pamiętam, że kamienie wielkości ludzkiej głowy za pomocą mojego małego Nikona (10x) daje się widzieć z dystansu maksimum kilku kilometrów.
Niech będzie, że Tichy oglądał je przez swą lunetę z odległości kilkunastu kilometrów.
Przyjmijmy, że potem odfrunął silnikowo do eLjeden Lagrange'a, co musiało mu zająć ze dwie godziny (przy rozsądnym założeniu, że do połowy dystansu rozpędzał się, a od połowy hamował z przyspieszeniem/opóźnieniem jeden gie).
No, ale potem - jak wynika z Lemowego opisu - wypchnięty jakowąś katapultą wylądował (jako zdalnik) we Flamsteedzie w ciągu minut. Dobrze mówię?
No to, po pierwsze, nie da się w tak krótkim czasie beznapędowo/katapultowo przelecieć cóś koło ćwierci miliona kilometrów, które dzielą eLjeden od Srebrnego Globu.
Po drugie, na cholerę była mu jakakolwiek lunostacjonarna, skoro Flamsteed cały czas jest widoczny z Ziemi?
Po trzecie: czy możemy się zgodzić definicyjnie, że lunostacjonarna to jest taka orbita nad równikiem, na której siła odśrodkowa równoważy się z przyciąganiem Księżyca, w związku z czym nie trzeba krążącego po niej statku stale wspomagać wyrazistym ciągiem?
Już sam nie wiem, co o tym myśleć...
Stanisław Remuszko
 
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Kwiz
« Odpowiedź #59 dnia: Lutego 07, 2011, 11:50:29 pm »
Leniwy jestem ale w końcu poszedłem do półki i przeczytałem całość.

Pada tam stwierdzenie "stacjonarna orbita" więc na pewno nie jest to L1. W punktach libracyjnych ciała nie orbitują. Żeby orbitować ciało musi być przyciągane, w tych punktach nie ma ciążenia.
Na żadnej orbicie nie ma potrzeby wspomagać się ciągiem (no chyba, że coś na tej orbicie hamuje ciało orbitujące, np. resztki atmosfery - jak w przypadku ISS). Stacjonarna orbita to jest orbita, której okres jest dokładnie równy okresowi obrotu ciała, nad którym się orbituje, położona dokładnie nad równikiem. Ciało obraca się z taka samą prędkością kątową jak planeta - pozornie więc wisi nad jednym punktem powierzchni. Niższe orbity będą za szybkie, wyższe za wolne, istnieje więc jedna-jedyna taka orbita. Ciało niepoddane działaniu siły - jeśli się porusza - porusza się prostoliniowo. Ciało orbitujące znajduje się w stanie permanentnego upadku (dlatego zanika grawitacja - na ciałach spadających swobodnie nie jest odczuwalna - nie ma to związku z oddaleniem od obiektu wokół którego się orbituje). Najłatwiej to wyjaśnić przy orbicie kołowej - ciało w każdej chwili czasu spada dokładnie tyle ile w tej samej chwili oddaliłoby się od planety, gdyby leciałoby prostoliniowo - więc znajduje się na stałej wysokości nad powierzchnią planety.

Jeśli się nie pomyliłem w teoretycznym* obliczeniu orbity stacjonarnej dla Księżyca (ok. 40 tyś km) to przy założeniu lotu napędowego z przyspieszeniem 2g teoretycznie** Pirx mógł to osiągnąć w w nieco ponad półtorej godziny - zaczynając zaraz znad powierzchni. Dla przyspieszenia 1g byłoby to ok. 3 godzin, wciąż mieści się w schemacie.

Schody się zaczynają przy opisie "zrzutu". Zdalnik zostaje wypchnięty w dół i zaczyna spadać, tak szybko, że musiały się włączyć "rakietki hamownic". Jest to niemożliwe. Jeśli coś znajduje się na orbicie, to jest na niej dzięki dwóm oddziaływaniom - ruchowi postępowemu z określoną prędkością i przyciąganiu grawitacyjnemu. W tej sytuacji popchnięcie "w dół" powoduje sztuczne obniżenie orbity - ale na tej niższej orbicie nadwyżka prędkości ruchu postępowego (który się przecież nie zmienił, bo pchnięcie nastąpiło w kierunku doń prostopadłym) spowoduje natychmiast jej podwyższenie do poprzedniego poziomu a nawet "przedobrzenie" - i ciało zacznie się poruszać linią falistą ale średnio na poprzedniej orbicie, wcale nie będzie spadać. Żeby zejść z orbity trzeba zmniejszyć prędkość w ruchu postępowym - czyli hamować ruch po po orbicie, a nie usiłować się "dopchnąć" do planety.

Ponieważ mam awersję do cyferek w swoim stanie to na przykładzie Ziemi - na orbicie stacjonarnej prędkość ruchu postępowego wynosi 11 tyś km/h. Gdyby więc nie zmieniając tego ruchu "zepchnąć" orbitujące ciało w pobliże jej powierzchni, poruszałoby się ono nadal z tą zawrotną prędkością.

* zdaje się, po pobieżnym przestudiowaniu tego problemu, że stabilna orbita stacjonarna na Księżycu nie istnieje, z powodu zaburzeń od zbyt bliskiej Ziemi.
** w praktyce Tichy musiałby lecieć po spirali, ponieważ żeby osiągnąć orbitę - należy osiągnąć odpowiednią prędkość ruch postępowego - więc zeszłoby mu dłużej i niekoniecznie musiałby hamować.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).