Nie dziwi mnie ocena widzów w serwisie Rotten Tomatoes: Godzilla i Kong: Nowe imperium w tym momencie ma 91% pozytywów, biorąc pod uwagę specyfikę tego serwisu jest to dobry wynik. Znakomity. Wskrzesza ta produkcja ducha tzw kina nowej przygody, w stylu Indiany Jonesa. W roli Indiany występuje tutaj weterynarz. Szczególnie kojarzy mi się tutaj część dziejąca się w Indiach. Mamy najlepszy, bo najbardziej dopracowany film z uniwersum Monsterverse, a było ich już 5. W tym jeden bez Godzilli. Na uznanie zasługują kolory, które są. Jasne plany. Scenariusz daje radę, aktorzy też. Widzę tu poważną ewolucję w cyklu. Lepiej to wygląda niż Marvel i DC razem wzięte. No może poza pewnymi przebłyskami.
Rozumiem też ocenę krytyków. Ci kretyni dali 54%, co świadczy dobitnie o ich poziomie. W każdym razie jest to ewidentnie film dla widzów a nie dla krytyków. Mamy tu bowiem typowe elementy takie jak Indiana, plemię lokalsów znające różne triki a nawet magię, zły przeciwnik, który jest zły. Konieczność wędrówki i walki, wykazania się dzielnością i innymi cnotami. Mały jest, który swoją rolę odegra. Jest dama w potrzebie. Nie ma natomiast silnej, dzielnej, niezależnej, co może wzbudzić furię tu i tam. Dobra, teraz będzie spoiler:
SPOILER
Zakończenie jest pozytywne: Kong znajduje swoich pobratymców, dziewczynka też. Kong i Godzilla znajdują nową koleżankę. Wszyscy są szczęśliwi. W dzisiejszych czasach musimy docenić takie rozwiązanie. Szereg moich obaw się nie sprawdziło: przypuszczałem, że różowy Godzilla będzie wyglądał okropnie, a nie wygląda. W trailerach Ilene Andrews/Rebecca Hall wygląda na strasznie postarzoną, a nie jest. Wątek ludzki jest OK, a tyle było marudzenia w tej kwestii. W końcu jest pełno potworów, które się pałętają po ekranie wykonując różne ciekawe czynności (w 5 filmie). Poznajemy uroki życia w pustej Ziemi, miejscową faunę i florę.
Wątek ludzki w porównaniu z poprzednimi produkcjami został poważnie uproszczony. Mamy tylko jeden, a nie dwa. Przez co unikamy dłużyzn. Zasadniczo ludzie robią jedną konkretną rzecz, czyli dążą do konkretnego miejsca. Pobocznie natomiast naprawiają Konga. Wszyscy są sympatyczni, dziewczynka jest sympatyczna, jej mamcia (przybrana) jest sympatyczna, weterynarz jest sympatyczny, Murzyn jest sympatyczny. Grubas pilotujący jest natomiast niesympatyczny, dlatego zostaje pożarty przez drzewo. Murzyn, znany z poprzedniego filmu natomiast przeżywa. Za mało robi jednak, służy jedynie do ekspozycji. Wcześniej w Halyłód wstawiali Murzyna aby następnie szybko go wykończyć, a tu patrz, nie. Wykończyli grubego, czyli jest to fatfobia. Aby fatfobia im uszła płazem uczynili grubasa białasem i to z brodą. W każdym bądź razie drużyna liczy 5 osób i jedna ginie, czyli w normie.
Fabuła jest prosta: zły król małp kontroluję potężną tytanicę, która ma moc mrożącego oddechu. Ów Skar King dysponuje magicznym artefaktem, który powoduje silny ból, czym zmusza ją do posłuszeństwa. Kiedyś pragnął podbić zarówno Pustą Ziemię jak i powierzchnię, ale Godzilla zamknął całe towarzystwo w jednym zakątku Pustej Ziemi. Teraz jednak zaczynają się wydostawać. Skar King dysponuje gronem swoich siepaczy, którymi się wysługuje. Całe to towarzystwo ciemięży liczne grono wielkich małp. Rozwalają nawet bazę ludzi w Pustej Ziemi. W tym czasie Kongowi się przykrzy samemu i udaje się na poszukiwania innych małp. Spotyka małego, który okazuje się jednak prowokacją i wciąga Konga w zasadzkę. W tym czasie plemię Iwy, posiadające umiejętności telepatyczne, wysyła sygnał wzywający pomocy. Odbiera go Godzilla i dziewczynka (Jia). Godzilla zaczyna się ładować, w tym celu wykańcza Tiamata. Czy też Tiamatę. A przecież w poprzednim filmie wszystkie potwory na górze zostały wykończone przez Godzillę? Teraz jakoś nie są. Jest tu pewna nieścisłość.
W każdym razie Kong walczy z Skar Kingiem, nie daje rady i musi się ranny wycofać. Otrzymuje robotyczne wspomaganie łapy i próbuje ściągnąć Godzillę na dół. Godzilla atakuje Konga, zalicza jednak nokdaun. Kong ciągnie Godzillę za ogon aby zrzucić go na dół, Godzilla atakuje jednak promienistym oddechem różowym. Do rozumu przemawia mu Mothra z Jią. 3 potwory ruszają na dół do walki. Finał przenosi się do Rio de Janeiro. Siła dwóch stron jest dobrze dobrana, konflikt prawdopodobny. Czego chcieć więcej?
Czy w przypadku Indiany Jones i Świątyni Zagłady też jeden z drugim krytyk będzie kwilił, że nie zgadza się z prawami fizyki? A Mumia? A Smerfy? Obecnie potworne uniwersum jest odjechane, przeistoczyło się w magiczne fantasy, na gruncie fizyki nie ma sensu tego rozpatrywać. Co należy jednak zauważyć? Na dole wszystko jest duże nie mamy zatem punktu odniesienia i potwory nie wydają się duże. Mamy też przesłanie, że kiedyś to faktycznie było, złoty wiek normalnie. Exterminacja Tiamat(y) wydaje się zbędna, jest to przykład fizolstwa Godzilli.
Podsumowując: Godzilla Minus One to to nie jest, ale jest miejsce i dla bardziej poważnych produkcji, i dla takiego akcyjniaka, gdzie się kłębi i się biją non stop. Co do samej bitki: poszli wyraźnie w dynamiczne potwory, bo nie są ograniczeni możliwościami aktorów noszących kostiumy. Nie kierujcie się zatem kwękaniami, bo wątek ludzki jest dobrze zbalansowany i potwory dają radę. Mamy tu do czynienia z produkcją rozrywkowo-sensowną. Łatwiejszą w przyswojeniu niż Diuna. Krupcia natomiast twierdzi, że potworów jest za dużo i to się wszystko kłębi, A w Diunie to jacyś gościa łażą po pustyni i co jakiś czas dźgają się nożami. Nie wiadomo o co chodzi.
O Filmie:
reżyseria Adam Wingard
scenariusz Terry Rossio, Jeremy Slater
to nie jest Sci-Fi
https://www.filmweb.pl/film/Godzilla+i+Kong%3A+Nowe+imperium-2024-10017673Nie dziwi mnie ocena widzów w serwisie Rotten Tomatoes: Godzilla i Kong: Nowe imperium w tym momencie ma 91% pozytywów, biorąc pod uwagę specyfikę tego serwisu jest to dobry wynik. Znakomity. Wskrzesza ta produkcja ducha tzw kina nowej przygody, w stylu Indiany Jonesa. W roli Indiany występuje tutaj weterynarz. Szczególnie kojarzy mi się tutaj część dziejąca się w Indiach. Mamy najlepszy, bo najbardziej dopracowany film z uniwersum Monsterverse, a było ich już 5. W tym jeden bez Godzilli. Na uznanie zasługują kolory, które są. Jasne plany. Scenariusz daje radę, aktorzy też. Widzę tu poważną ewolucję w cyklu. Lepiej to wygląda niż Marvel i DC razem wzięte. No może poza pewnymi przebłyskami.
Rozumiem też ocenę krytyków. Ci kretyni dali 54%, co świadczy dobitnie o ich poziomie. W każdym razie jest to ewidentnie film dla widzów a nie dla krytyków. Mamy tu bowiem typowe elementy takie jak Indiana, plemię lokalsów znające różne triki a nawet magię, zły przeciwnik, który jest zły. Konieczność wędrówki i walki, wykazania się dzielnością i innymi cnotami. Mały jest, który swoją rolę odegra. Jest dama w potrzebie. Nie ma natomiast silnej, dzielnej, niezależnej, co może wzbudzić furię tu i tam. Dobra, teraz będzie spoiler:
SPOILER
Zakończenie jest pozytywne: Kong znajduje swoich pobratymców, dziewczynka też. Kong i Godzilla znajdują nową koleżankę. Wszyscy są szczęśliwi. W dzisiejszych czasach musimy docenić takie rozwiązanie. Szereg moich obaw się nie sprawdziło: przypuszczałem, że różowy Godzilla będzie wyglądał okropnie, a nie wygląda. W trailerach Ilene Andrews/Rebecca Hall wygląda na strasznie postarzoną, a nie jest. Wątek ludzki jest OK, a tyle było marudzenia w tej kwestii. W końcu jest pełno potworów, które się pałętają po ekranie wykonując różne ciekawe czynności (w 5 filmie). Poznajemy uroki życia w pustej Ziemi, miejscową faunę i florę.
Wątek ludzki w porównaniu z poprzednimi produkcjami został poważnie uproszczony. Mamy tylko jeden, a nie dwa. Przez co unikamy dłużyzn. Zasadniczo ludzie robią jedną konkretną rzecz, czyli dążą do konkretnego miejsca. Pobocznie natomiast naprawiają Konga. Wszyscy są sympatyczni, dziewczynka jest sympatyczna, jej mamcia (przybrana) jest sympatyczna, weterynarz jest sympatyczny, Murzyn jest sympatyczny. Grubas pilotujący jest natomiast niesympatyczny, dlatego zostaje pożarty przez drzewo. Murzyn, znany z poprzedniego filmu natomiast przeżywa. Za mało robi jednak, służy jedynie do ekspozycji. Wcześniej w Halyłód wstawiali Murzyna aby następnie szybko go wykończyć, a tu patrz, nie. Wykończyli grubego, czyli jest to fatfobia. Aby fatfobia im uszła płazem uczynili grubasa białasem i to z brodą. W każdym bądź razie drużyna liczy 5 osób i jedna ginie, czyli w normie.
Fabuła jest prosta: zły król małp kontroluję potężną tytanicę, która ma moc mrożącego oddechu. Ów Skar King dysponuje magicznym artefaktem, który powoduje silny ból, czym zmusza ją do posłuszeństwa. Kiedyś pragnął podbić zarówno Pustą Ziemię jak i powierzchnię, ale Godzilla zamknął całe towarzystwo w jednym zakątku Pustej Ziemi. Teraz jednak zaczynają się wydostawać. Skar King dysponuje gronem swoich siepaczy, którymi się wysługuje. Całe to towarzystwo ciemięży liczne grono wielkich małp. Rozwalają nawet bazę ludzi w Pustej Ziemi. W tym czasie Kongowi się przykrzy samemu i udaje się na poszukiwania innych małp. Spotyka małego, który okazuje się jednak prowokacją i wciąga Konga w zasadzkę. W tym czasie plemię Iwy, posiadające umiejętności telepatyczne, wysyła sygnał wzywający pomocy. Odbiera go Godzilla i dziewczynka (Jia). Godzilla zaczyna się ładować, w tym celu wykańcza Tiamata. Czy też Tiamatę. A przecież w poprzednim filmie wszystkie potwory na górze zostały wykończone przez Godzillę? Teraz jakoś nie są. Jest tu pewna nieścisłość.
W każdym razie Kong walczy z Skar Kingiem, nie daje rady i musi się ranny wycofać. Otrzymuje robotyczne wspomaganie łapy i próbuje ściągnąć Godzillę na dół. Godzilla atakuje Konga, zalicza jednak nokdaun. Kong ciągnie Godzillę za ogon aby zrzucić go na dół, Godzilla atakuje jednak promienistym oddechem różowym. Do rozumu przemawia mu Mothra z Jią. 3 potwory ruszają na dół do walki. Finał przenosi się do Rio de Janeiro. Siła dwóch stron jest dobrze dobrana, konflikt prawdopodobny. Czego chcieć więcej?
Czy w przypadku Indiany Jones i Świątyni Zagłady też jeden z drugim krytyk będzie kwilił, że nie zgadza się z prawami fizyki? A Mumia? A Smerfy? Obecnie potworne uniwersum jest odjechane, przeistoczyło się w magiczne fantasy, na gruncie fizyki nie ma sensu tego rozpatrywać. Co należy jednak zauważyć? Na dole wszystko jest duże nie mamy zatem punktu odniesienia i potwory nie wydają się duże. Mamy też przesłanie, że kiedyś to faktycznie było, złoty wiek normalnie. Exterminacja Tiamat(y) wydaje się zbędna, jest to przykład fizolstwa Godzilli.
Podsumowując: Godzilla Minus One to to nie jest, ale jest miejsce i dla bardziej poważnych produkcji, i dla takiego akcyjniaka, gdzie się kłębi i się biją non stop. Co do samej bitki: poszli wyraźnie w dynamiczne potwory, bo nie są ograniczeni możliwościami aktorów noszących kostiumy. Nie kierujcie się zatem kwękaniami, bo wątek ludzki jest dobrze zbalansowany i potwory dają radę. Mamy tu do czynienia z produkcją rozrywkowo-sensowną. Łatwiejszą w przyswojeniu niż Diuna. Krupcia natomiast twierdzi, że potworów jest za dużo i to się wszystko kłębi, A w Diunie to jacyś gościa łażą po pustyni i co jakiś czas dźgają się nożami. Nie wiadomo o co chodzi.
O Filmie:
reżyseria Adam Wingard
scenariusz Terry Rossio, Jeremy Slater
to nie jest Sci-Fi
https://www.filmweb.pl/film/Godzilla+i+Kong%3A+Nowe+imperium-2024-10017673