Autor Wątek: Skrzynie doktora Corcorana  (Przeczytany 79562 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #75 dnia: Maja 28, 2010, 01:01:25 pm »
Nie do końca - to co zmierzone, to są dane obserwacyjne - mniej lub bardziej dokładne. Natomiast samo rozszerzanie Wszechświata jest wykoncypowane na podstawie innych pomiarów; np. mierzę co rano obwód w pasie i na podstawie tego stwierdzam, że tyję - a tu psikus, bo jakiś dowcipniś podmienił mi miarkę...
No tak, ale musiałby Ci podmienić i miarkę i spodnie, i majtki. No nie przesadzaj, że miarki nie ma. Takie rzeczy jak przesunięcie linii widmowych ku podczerwieni, "świece standardowe" supernowych Ia plus stała Hubbla to w sumie bardzo spójna miarka, której elementy są ustalane odrębnie. Ostatnio czytałem art. z dość krzykliwym (jak na prasę pop-sci) nagłówkiem w rodzaju "przeliczono wiek W-świata" (chodziło o bardzo przekrojowe badanie jasności supernowych Ia i że wyszło trochę coś innego niż do tej pory) no i poprawki z tego wynikające były rzędu 0,1 - 0,2 mld lat czyli na poziomie 1%. Całkiem niezłe dopasowanie.

Pierwszym założeniem Waszej dyskusji jest "arbitralność" (dowolność uznania lub nie) wszystkich faktów oraz całej wiedzy. Rozumiecie chyba, że w takiej sytuacji uprawiacie grupową masturbację umysłową, na którą ja chyba nie czuję się chętny.
W pewnym wieku już tylko taka zostaje  >:( .

Ale znów nie przesadzaj, musisz się z tym pogodzić, że tak jest (z nauką). Zresztą jako matematyk to przecież cały czas coś zakładasz i wyniki masz zależne od założeń. Czyż nie?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #76 dnia: Maja 28, 2010, 01:15:18 pm »
maziek (podobnie hokopoko): "Mi się zdaje, że jednak bez przyjęcia założenia, że są jakieś prawidła (powtarzalność) nie da się uprawiać nauki w obecnym tego słowa rozumieniu - bo po co? Można by owszem katalogować, ale nie dochodzić zależności."
*
.chmura sądzi, że nauka empiryczna nie "przyjmuje" żadnego "założenia" o powtarzalności zjawisk (wszystko jedno, czy chodzi o zjawiska objawiajace się mieszkańcom wiadomych skrzyń, czy o zjawiska objawiające sie mieszkańcom wszechswiata). nauka empiryczna tę powtarzalnosc zjawisk odkrywa i opisuje. powstala w ten spsob wiedza naukowa jest przydatna praktycznie i pozwala ludziom "manipulowac zjawiskami" (np. pozwala leczyc grypę albo spowodowac eksplozję atomową). o.

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2959
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #77 dnia: Maja 28, 2010, 01:52:06 pm »
@Hokopoko
Przy takim postawieniu sprawy (zresztą spodziewałem się takiej odpowiedzi) nie mamy w zupełności o czym -ani po co - rozmawiać. Pierwszym założeniem Waszej dyskusji jest "arbitralność" (dowolność uznania lub nie) wszystkich faktów oraz całej wiedzy. Rozumiecie chyba, że w takiej sytuacji uprawiacie grupową masturbację umysłową, na którą ja chyba nie czuję się chętny. Poszukam sobie innych wątków:)
Pozdr.

No, byś tylko w anachoretyzm nie popadł, już lepiej jaki zakon o ścisłej regule  ::)

Niestety, jest jak jest. Nie ma skutecznej metodologicznej obrony przed solipsyzmem, nie ma skutecznej obrony przed relatywizmem. O "prawdzie" można mówić tylko wewnątrz danego sytemu zasad i twierdzeń, a założenia tego systemu nigdy nie pochodzą z jakiegoś absolutnego "zewnątrz", co najwyżej z metodologicznej nadbudówki.

I tylko nie wiem, dlaczego tak Cię to tknęło przy okazji ekspansji Wszechświata, dane kosmologiczne są jednymi z najbardziej obciążonych rozmaitymi nieścisłościami, poczytaj sobie choćby o tzw. "świecach standardowych" - tu naprawdę trudno o jakiekolwiek jednoznaczne wnioski, bo dane są szczątkowe i niepełne, a za chwile może się okazać, że wszystko to było źle mierzone.

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2959
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #78 dnia: Maja 28, 2010, 02:03:56 pm »
maziek,
majtki mam na luźnej gumce  ::) - i tak samo na luźnej gumce są trzymane "świece" i przesunięcie ku podczerwieni (związane ściśle z prawem Hubble'a, to nie są niezależne parametry (o ile dobrze pamietam...)). Co rusz pojawiają się doniesienia, że coś tam może być źle mierzone, że nie uwzględnionoo wszystkich parametrów itp. Jedno z takich pod linkiem
http://www.cytadela.net.pl/?p=1307

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2959
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #79 dnia: Maja 28, 2010, 03:11:12 pm »
maziek (podobnie hokopoko): "Mi się zdaje, że jednak bez przyjęcia założenia, że są jakieś prawidła (powtarzalność) nie da się uprawiać nauki w obecnym tego słowa rozumieniu - bo po co? Można by owszem katalogować, ale nie dochodzić zależności."
*
.chmura sądzi, że nauka empiryczna nie "przyjmuje" żadnego "założenia" o powtarzalności zjawisk (wszystko jedno, czy chodzi o zjawiska objawiajace się mieszkańcom wiadomych skrzyń, czy o zjawiska objawiające sie mieszkańcom wszechswiata). nauka empiryczna tę powtarzalnosc zjawisk odkrywa i opisuje. powstala w ten spsob wiedza naukowa jest przydatna praktycznie i pozwala ludziom "manipulowac zjawiskami" (np. pozwala leczyc grypę albo spowodowac eksplozję atomową). o.

No a na czym opiera się ta "powstała wiedza" jak nie na założeniach własnie? I jednym z podstawowych (ogólnych, a nie szczegółowych) założeń jest takie, że jeśli mamy zdefiniowane X i zdefiniowane Y, i X w Y zachowa się w sposób Z, to przy powtórzeniu eksperymentu zachowanie będzie takie samo. I to działa jak ta lala... mimo że samo założenie jest wynikiem obserwacji i wnioskowania, nad którymi nie stoi żadna absolutna sankcja.

Terminus

  • Gość
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #80 dnia: Maja 28, 2010, 03:14:39 pm »
@H
Zatem jedynym celem poniższej dyskusji dla Ciebie jest popisywanie się swoją niewątpliwą erudycją.
"Hokopoko jest nieprzeciętnie inteligentym erudytą" - to jedyny wniosek, jaki wyniknie z tego wątku. Tylko o to mi chodzi.
Niezależnie, jakie "pytanie" postawimy sobie przy poczatku "dyskusji", zawsze będziemy starali się znaleźć "odpowiedź" za pomocą mechanizmu wyciągania wniosków z faktów, lub stawiania hipotez i próbowania ich obalenia. Jeśli jednak ten mechanizm, a to już w tym wątku dawno uczyniliście, zostaje zakwestionowany, w imię 'pewności absolutnej' która w rzeczy samej jest nieosiągalna to co pozostaje jako narzędzia dyskusji? Nic. Staje się jałowym targowiskiem próżności. I tak mi to właśnie wygląda.
Zdajesz się nie widzieć pewnej sprzeczności w swoim własnym postępowaniu. Otóż ze stanowiska rozumiejącego solipsyzm i kruchość wszelkich pojęć, chybotliwość hipotez i wątłość tego wszystkiego, co przyjmujemy za prawdziwe miotasz elokwentnie pioruny na kogolwiek, kto uzna cokolwiek za prawdziwe, praktyczne lub choćby 'wystarczająco udowodnione'. Ale w takim razie po co w ogóle pisywać te posty na forum, uczestniczyć w rozmowach? Przecież nie możecie nic "ustalić" - to niemożliwe, polega bowiem na przyjęciu wyjaśnień, uznaniu czegoś za prawdę, za dobre przyblizenie, za fakt. Zatem wchodzisz na forum zrobić sobie dobrze, wylać z siebie nieco pięknych sformułowań, namówić czytujących Cię kretynków do lektury może czegoś, co ty już dawno zdążyłeś zapomnieć, słowem oświecić nieco, etc.  Nawet to sensowne i zrozumiałe, jednak... No jakoś ja na Twoim dworze nie zamieszkam:)
Z solipsystami to jest tak, jak było z pewnym kolem na forum angielskim, który twierdził że solipsyzm rządzi i nie ma żadnej tezy, żadnego zdania p, o którym nie można dowieść że "p jest prawdą" z powodów, jakimi się tu obrzucacie w tym wątku rozkosznie. Ale kiedy zapytałem go o to, co w takim razie sądzi o zdaniu p="nie ma żadnej tezy, żadnego zdania p, o którym nie można dowieść że "p jest prawdą"..." to zniknął z forum na zawsze.
No ale ponieważ teraz solipsyści wrócili, to chyba się poddam:)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #81 dnia: Maja 28, 2010, 03:42:39 pm »
Rozumiecie chyba, że w takiej sytuacji uprawiacie grupową masturbację umysłową, na którą ja chyba nie czuję się chętny.

No ale ponieważ teraz solipsyści wrócili, to chyba się poddam:)

Jak grupowo, to nie do końca masturbacja (bo mutual masturbation podchodzi już pod non-penetrative sex ;)), ale zamiast się poddawać potraktujmy te praktyki cytatem z "Summy.." po prostu:

"Jest tedy podobne filozofowanie gruntowaniem bezdni, ponieważ owe „dna”, które się w materiale językowym utwierdza, nie są konieczne: każde można przebić, aby „wyjść dalej”, każde — zakwestionować. Skąd zaciekłość podobnego postępowania? Nie trzeba przyzywać nowych bytów dla jej wyjaśnienia: jest to, podobnie jak każdy akt, który życia ani nie wszczyna, ani go nie podtrzymuje — rozpusta po prostu, przyznamy chętnie, rozpusta szlachetniejsza od innych, w której język pełni rolę gotowego na wszystko partnera, logika — Kamasutry, absolut zaś — rozkoszy, przez to do wyuzdania wyszukanej, że bezpłodnej zawsze."
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #82 dnia: Maja 28, 2010, 03:43:38 pm »
maziek,
majtki mam na luźnej gumce  ::) - i tak samo na luźnej gumce są trzymane "świece" i przesunięcie ku podczerwieni (związane ściśle z prawem Hubble'a, to nie są niezależne parametry (o ile dobrze pamietam...)). Co rusz pojawiają się doniesienia, że coś tam może być źle mierzone, że nie uwzględnionoo wszystkich parametrów itp. Jedno z takich pod linkiem
http://www.cytadela.net.pl/?p=1307
Problemy są ale to nie jest tak, że ulega zerwaniu wnioskowanie. Na początku jest kopernikańskie założenie, że każdy wycinek W-świata wygląda w dużej skali identycznie. Fakt, że ono też jest podważane. Potem prawo Hubble - to jest wykazanie, że z powodu zjawiska Dopplera wszystkie obiekty obserwowane maja w różnym stopniu przesunięte widmo ku podczerwieni (choć jest kilka gwiazd i gromad, których lokalna prędkość do nas jest większa niż prędkość ekspansji i one maja przesunięcie ku nadfioletowi). Hubble postawił tezę, że wielkość tego "shiftu" jest proporcjonalna do odległości. Nawet całkowite wyłączenie supernowych Ia z oceny odległości nie kładzie sprawy, ponieważ jest kilka różnych obiektów, które pełnią tą sama rolę - gwiazdy zmienne RR L, cefeidy itd. Zakresy stosowalności tych obiektów zachodzą na siebie, więc wzajemnie się kalibrują. Zupełnie niezależnie od tego można wyznaczać odległość po najjaśniejszej galaktyce w danej gromadzie - lokalnie to jest obarczone największym błędem, ale statystycznie jest OK. Do tego weź promieniowanie reliktowe - kompletnie niezależne od mierzenia jasności i stałej Hubbla. Tym piękniejsze, że Gamow przewidzial je i oszacował na poziomie 5oK zanim zostało wykryte. Nawet jeżeli uznać, że liczby są trochę niepewne tam, gdzie łapiemy światło sprzed 13 mld lat, to jakościowo rysuje się obraz jednoznaczny.

P.S. I do tego co wcześniej:

A tam, zaraz łgać. Jak biolog zaczyna upraszczać filozofię, psychologię i religioznawstwo, to cudów nie ma się co spodziewać. Poza tym, gdy argumentację Dawkinsa przystawić do sposobu argumentowania jego oponentów, to i tak wychodzi na wzór naukowej rzetelności :D
Dla mnie dokładnie to samo: udowadniać naukowo, że jest Bóg, czy też udowadniać naukowo, że go nie ma. Od razu grzywa mi się mierzwi. A jak się bilog bierze za upraszczanie psychologii i religioznawstwa (przy którym mu wytknięto, że cała ta dziedzina dlań to wyrywki z Katechizmu Kościoła Katolickiego) to jest kicha.

Cytuj
"Coś" podlega tej samej regule co i "byt". To też coś znaczy. No i jeszcze trzeba wiedzieć, co znaczy "jest" i "wszechmocny", a teraz również "podlega" i "prawo". Sorry Winnetou, ale jak się "Cosiowi" przypisuje jakieś atrybuty, jak się coś o "Cosiu" stwierdza ( a tym przecież jest wszystko, co o "Cosiu" orzekamy), to nie mozna potem powiedzieć, że to wszystko przestaje obowiązywać i "Coś" jest całkiem inny, niżśmy uprzednio twierdzili  ::)
Stawiasz sprawę, jakby z postulatu o istnieniu praw natury wynikało, że nie ma cosia, który im nie podlega. Krótko mówiąc stawiasz takie założenie, tak to definiujesz ale...


Cytuj
ateista stosuje w tej sprawie tę samą zasadę, którą kieruje się uczony, gdy, na przykład, odrzuca jako ewidentnie fałszywe przypuszczenie, że istnieje taka łacińska formuła, która wypowiedziana we właściwy sposób w obecności osoby chorej przywraca jej zdrowie
.chmura mnie całkiem nie rozumie :( .

.chmura sądzi, że nauka empiryczna nie "przyjmuje" żadnego "założenia" o powtarzalności zjawisk
No nie wiem .chmuro. Czy można uprawiać naukę odrzucając zasadę przyczynowości?
« Ostatnia zmiana: Maja 28, 2010, 05:19:38 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #83 dnia: Maja 28, 2010, 05:33:37 pm »
kowal zawinił, cygana powiesili.
Czuję się trochę odpowiedzialny, za wzrost napięcia emocjonalnego, poprzez zadanie 2 pytań (po kilku głębszych zresztą  8) ). Hoko je rozwinął, tym niemniej uwagi Terma biorę też do siebie :).
Jak sądzę, na codzień, nikt z nas nie jest solipsystą, więc dyskusja ma raczej charakter rozrywki. Pouczającej zresztą. Ja w każdym razie, dzięki Wam się uczę, za co dziękuję. To chyba też jest jakaś wartość dodana.
Cytuj
Z solipsystami to jest tak, jak było z pewnym kolem na forum angielskim, który twierdził że solipsyzm rządzi i nie ma żadnej tezy, żadnego zdania p, o którym nie można dowieść że "p jest prawdą" z powodów, jakimi się tu obrzucacie w tym wątku rozkosznie. Ale kiedy zapytałem go o to, co w takim razie sądzi o zdaniu p="nie ma żadnej tezy, żadnego zdania p, o którym nie można dowieść że "p jest prawdą"..." to zniknął z forum na zawsze.
Boję się, że my nie znikniemy :D byłby to dowód na twój solipsyzm ;)
Na tej antynomi potknął się już starożytny kretyńczyk, a w czasach nam bliższych Russell. I zdaje się nikt, do dzisiaj, z niej jednoznacznie nie wybrnął. Nakazuje to chyba, pewną ostrożność w głoszeniu pewników.
Ja w każdym razie pamiętam jeszcze czasy (książkowo :)), gdy autorytety głosiły koncepcję wszechświata stacjonarnego, potem kurczącego, paroksyzmującego, teraz mamy rozszerzający. Ale czy na zawsze?
I trochę z boku (wybaczcie), bo zaczęło mnie to męczyć.
Pytanie
Jaka istnieje, (dająca się wyrazić słowami) różnica, między pojęciem zera i nieskończoności?
Pomijając praktyczną stronę zera, która dostrzegam (w systemie dziesiętnym np.)
Co można powiedzieć więcej o zerze niż to, że jest zerem (czyli nic), a o nieskończoności, że jest nieskończonością (też nic?).
A może to dwa pojęcia na to samo?
Z góry wybaczcie kretynkowi onaniście ;)


« Ostatnia zmiana: Maja 28, 2010, 05:36:14 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2959
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #84 dnia: Maja 28, 2010, 05:39:07 pm »
@H
Zatem jedynym celem poniższej dyskusji dla Ciebie jest popisywanie się swoją niewątpliwą erudycją.
"Hokopoko jest nieprzeciętnie inteligentym erudytą" 

E, po co aż tyle... wystarczyłoby samo "nieprzeciętnie inteligentny" albo samo "inteligentny erudyta" - jak mawiał K. Puchatek, poczęstowany chlebem z miodem: a po co jeszcze chleb?


Cytuj
Niezależnie, jakie "pytanie" postawimy sobie przy poczatku "dyskusji", zawsze będziemy starali się znaleźć "odpowiedź" za pomocą mechanizmu wyciągania wniosków z faktów, lub stawiania hipotez i próbowania ich obalenia. Jeśli jednak ten mechanizm, a to już w tym wątku dawno uczyniliście, zostaje zakwestionowany, w imię 'pewności absolutnej' która w rzeczy samej jest nieosiągalna to co pozostaje jako narzędzia dyskusji? Nic. Staje się jałowym targowiskiem próżności. I tak mi to właśnie wygląda.


Nie wiem, czy słyszałeś, że są tzw. "złe pytania", na które odpowiedzi nie ma w ogóle albo odpowiedzi może być dowolnie dużo w zależności od przyjętych kryteriów. I pytanie postawione na początku tego wątku do tej kategorii własnie należy. Co więcej, "jakość" tego pytania została stwierdzona  przez rozmówców od razu, długo przed tym, nim ja tu zabrałem głos. W tej kwestii każdy może sobie wyciągać wnioski - jakie chce.

Cytuj
Zdajesz się nie widzieć pewnej sprzeczności w swoim własnym postępowaniu. Otóż ze stanowiska rozumiejącego solipsyzm i kruchość wszelkich pojęć, chybotliwość hipotez i wątłość tego wszystkiego, co przyjmujemy za prawdziwe miotasz elokwentnie pioruny na kogolwiek, kto uzna cokolwiek za prawdziwe, praktyczne lub choćby 'wystarczająco udowodnione'.

Zarzut samozwrotności relatywizmu się nie ima. Dlaczego - proponuję (ale broń Boże nie namawiam...) zajrzeć do jakiegoś podręcznika metodologii, przy okazji dowiesz się, na jakich to niewzruszalnych fundamentach stoi cała wiedza.

Nie wydaje mi się, by forma moich stwierdzeń była w jakiś sposób bardziej "piorunująca" od wypowiedzi innych, a jeśli piorunującym ma być zakres, w jakim się poruszam, to zarzut ten mogę uznać tylko za komplement.


Cytuj
Ale w takim razie po co w ogóle pisywać te posty na forum, uczestniczyć w rozmowach? Przecież nie możecie nic "ustalić" - to niemożliwe, polega bowiem na przyjęciu wyjaśnień, uznaniu czegoś za prawdę, za dobre przyblizenie, za fakt. Zatem wchodzisz na forum zrobić sobie dobrze, wylać z siebie nieco pięknych sformułowań, namówić czytujących Cię kretynków do lektury może czegoś, co ty już dawno zdążyłeś zapomnieć, słowem oświecić nieco, etc.  Nawet to sensowne i zrozumiałe, jednak...


Tak, nie możemy nic ustalić i nikt tu się chyba nie porywa na ustalanie - po prostu sobie gadamy, jak kto może i na ile go stać: bo nie mamy nic lepszego do roboty.

Nikt tu chyba (ja na pewno nie) nie ma zamiaru zbawaiać świata czy oddawać życia w imię takiej czy innej PRAWDY. I tego chyba nie jesteś w stanie zrozumieć: nie pierwszy to raz, gdy z Twojej wypowiedzi przebija bezgraniczny patos - nie kategoryczność stwierdzeń, bo ta zdarza się i mnie, i chyba wszystkim innym, ale właśnie taki grobowy, kostyczny patos, jakby od tego, co tu powiemy, Bóg wie co zależało, jakby każde zrelatywizowanie uznanych prawd, naukowych "wartości", miało od razu pociągać za sobą konsekwencje w skali co najmniej globalnej, a może i kosmicznej. Więc zrozum: my się bawimy. A jeśli się w tej zabawie czegoś nauczymy, to tym lepiej. A jeśli nie - nic się nie stanie.

W każdym razie - ja się bawię, może to "my" było nadmiarowe i jest tu jeszcze ktoś, oprócz Ciebie, szukający sensu życia, ale dla mnie te dyskusje to właśnie intelektualna rozrywka, na luzie, bez nadmiernych wymagań wobec innych i wobec siebie, i bez zobowiązań. I właśnie za jedyną użyteczną rzecz, jaką tu mogę zrobić, uważam namawianie do lektury, bo jeśli ktoś chce się rzeczywiście czegoś dowiedzieć, to powinien swe kroki skierować do książek i naukowych pism, dyskusja na forum może być tylko impulsem do tego i nic z niej więcej nie wynika.

Cytuj
Z solipsystami to jest tak, jak było z pewnym kolem na forum angielskim, który twierdził że solipsyzm rządzi i nie ma żadnej tezy, żadnego zdania p, o którym nie można dowieść że "p jest prawdą" z powodów, jakimi się tu obrzucacie w tym wątku rozkosznie. Ale kiedy zapytałem go o to, co w takim razie sądzi o zdaniu p="nie ma żadnej tezy, żadnego zdania p, o którym nie można dowieść że "p jest prawdą"..." to zniknął z forum na zawsze.

Nie wiem, jak jest z solipsystami, bo jak dotąd żadnego nie spotkałem, wiem natomiast, że stanowisko to jest wewnętrznie spójne i nie ma argumentów, by go odeprzeć.

Co do owego zdania "p", to sorry, ale cały Twój wywód nie trzyma się kupy - zwyczajnie, językowo, kompletny galimatias. Podejrzewam, że może w tym chodzić o paradoks kłamcy - jeśli tak, to skoro Russell i Strawson nie zdołali rozwiązać problemu definitywnie, to nie wymagaj tego od biednego solipsysty...

W każdym razie ten kolo pewnie trafił szóstkę w totka, bo byle zdanie p to na pewno nie jest powód do rezygnacji z solipsyzmu czy choćby z dyskusji o nim. Czego i sobie, i wszystkim innym "kretynkom" życzę  :D


maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13384
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #85 dnia: Maja 28, 2010, 06:13:20 pm »
tym niemniej uwagi Terma biorę też do siebie :).
Term lubi z nagła wpaść, wrzucić odbezpieczony granat, wypaść i z drugiej strony drzwi trzymać klamkę ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #86 dnia: Maja 28, 2010, 07:14:08 pm »
@Hoko, Term

Wiecie Wy, Panowie, że Was Lem napisał? Przecież ten Wasz teraźniejszy spór to jest powtórka (z nieznacznymi zmianami, ale która w końcu informacja powtarzana jest bez zakłóceń?) sporu Konstruktora z Filozofem toczonego w "Summie..." (sporu zresztą swoistego, bo nie mamy tam gąb gadajacych, tylko Lema streszczajacego sprzeczne stanowiska).

I w istocie gdy argumentacja Terma odbija się od argumentacji Hoko (a moja od maźkowej) mamy do czynienia z taką oto (z grubsza) sytuacją:

Próżno będzie konstruktor przedstawiał filozofowi owoce swoich działań, wskazując, w jakiej mierze odpowiedzi na klasyczne pytania filozofii zależą od technologicznie konstruowalnych warunków brzegowych (to, czy nihil est in intellectu, quod non fuerit prius in sensu, zależy także od konkretnej charakterystyki przedprogramowania chromosomowego mózgów; odpowiednia nadmiarowość takiego przedprogramowania może udostępnić mózgom „wiedzę syntetyczną a priori”).

Tym niemniej stanowisko "konstruktorskie" (o ile przystoi trzeciorzędnemu politykierowi, w dodatku byłemu, mnie znaczy, stroić się w szaty konstruktora i czynić tym sobie nadmierny zaszczyt; Term, ma po temu, zdaje się, prawa znacznie większe) ma się czym bronić przeciw filozoficznej abstrakcji:

"Konstruktor /.../ uprawia określoną filozofię, chociaż broni się przed wciągnięciem w jej spory. Uważa, że istnieje jedna rzeczywistość, którą można interpretować na nieskończoną ilość sposobów. Niektóre z tych interpretacji pozwalają osiągać upatrzone cele. Czyni je swoim narzędziem. /.../
Konstruktor, na równi z fizykami, zaangażował się w działanie. Dlatego rozumie, że użyteczność można pojmować rozmaicie: jak morfinista albo jak Newton. Dlatego nie daje się wciągać w spory, które uważa za jałowe. Jeżeli mózg jest zbudowany z atomów, czy to znaczy, że atomy mają „potencję psychiczną”? Jeżeli fala wyrzuci na brzeg trzy patyki, można ułożyć z nich trójkąt albo wziąć je w garść i bić kogoś po głowie. Czy potencja bicia i geometrii jest „własnością” owych patyków? Konstruktor proponuje, aby wszystko rozstrzygać doświadczeniem, a. jeśli doświadczenie nie jest, ani nigdy nie będzie możliwe, sprawa przestaje dla niego istnieć. Pytanie o to, „jak istnieje matematyka” albo „dlaczego jest świat”, pozostawia bez odpowiedzi nie przez zamiłowanie do ignorancji, ale przez znajomość skutków, jakie pociąga za sobą rozstrzyganie takich pytań*. Interesuje go tylko, co może począć z matematyką i ze światem. Nic więcej."


Dowodem - może dalekim od formalnej doskonałości, ale niezwykle praktycznym - to, że nawet Hoko nie spotkał nigdy konsekwentnego solipsysty, i że nawet najkonsekwentniejsi relatywiści latają - jak co do czego - głosić swe tezy samolotami, nie na miotłach (choć przecie teorie, na których oparto działanie samolotów to tylko jeden z nieskończoności uprawnionych - ich zdaniem - sposobów interpretacji, nie dodam interpretacji czego - bo to też dla nich relatywne).

(Prywatnie dodam, ze jeśli konsekwentni solipsyści czy relatywiści kiedykolwiek istnieli to tak pogardzane przez nich realia - używam tych słów z całą świadomością uproszczeń jakie czynię, i niedoskonałości języka opisu - dawno ich odsiały przez ewolucyjne sito.**)

ps. cytowane zdania trochę powyrywałem z kontekstu wedle swojej wygody i lektura "Summy..." łatwo to wykaże....


* skutki te to oczywiście sytuacja w której mózg popada w stupor, bądź bezproduktywne zapętlenie, bo nie da się powiedzieć nic lub też - co na jedno wychodzi - da się powiedzieć wszystko; ładnie zdaje relację z popadnięcia w taki stan Autor niniejszego wątku....

** w końcu, na ile da się stwierdzić, i Hoko i - zwłaszcza! - maziek bliżsi są w życiu codziennym konstruktorskiego praktycyzmu niżby to wynikało z głoszonych tez
« Ostatnia zmiana: Maja 28, 2010, 07:39:43 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6897
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #87 dnia: Maja 28, 2010, 07:23:08 pm »
Moze nie zostaniemy niczym Dante ze swoim: Nescio quid;)


P.S.
Term lubi z nagła wpaść, wrzucić odbezpieczony granat, wypaść i z drugiej strony drzwi trzymać klamkę ;) .

No Panie mazieju...ryzykowne zagranie...w najlepszym przypadku mozna zostac z klamka w dloni i mina a la Groucho Marx;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #88 dnia: Maja 28, 2010, 07:35:55 pm »
Cytuj
Term lubi z nagła
Taki jego urok i nawet mi się to podoba. :) Przydaje pieprzu, no i studzi. A wyzwisk na poważnie nie biorę, bo wiem, że żartuje.
Jest na to nawet dowód logiczny. Skoro czytający Hoko to kretynki, to Term, który również czyta Hoko, bo sensownie odpowiada, też  musi nim być.
A nie sądzę by tak o sobie myślał. :P
A z tym solipsyzmem to chyba pomyłka. Zakłada on, że wszystko poza jednostkowym bytem, jest złudzeniem.
 Tu zaś, to złudzenie (hipotetyczne), przenosimy poza układ słoneczny. Czyli w miejsce, gdzie nie dotrą nasze narzędzia badawcze i jesteśmy skazani na "bierne" interpretowanie przychodzących sygnałów.
« Ostatnia zmiana: Maja 28, 2010, 09:19:23 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16081
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Skrzynie doktora Corcorana
« Odpowiedź #89 dnia: Maja 28, 2010, 07:46:17 pm »
A z tym solipsyzmem to chyba pomyłka. Zakłada on, że wszystko poza jednostkowym bytem, jest złudzeniem.
 Tu zaś, to złudzenie (hipotetyczne), przenosimy poza układ słoneczny.

Tylko poniekąd, bo z poglądów negujących prawdziwość (jakkolwiek ją definiować, by znów nie dzielić włosa na czworo) tego co dostępne empirii solipsyzm po prostu idzie najdalej. Nie dziwota więc, że w końcu do niego doszliśmy (zaczęliśmy od skrzyni, Corcorana i bytu rozumnego przyskrzynionego w złudzeniu, po drodze skrzynka i Corcoran nam się ulotniły).
« Ostatnia zmiana: Maja 28, 2010, 07:51:32 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki