Właśnie przeczytałem słynne
najkrótsze opowiadanie SF, autora nawet przez Lema chwalonego. Pozwolę sobie zacytować w całości (tytuł oryg., treść po polsku):
"Frederic Brown – Knock
Ostatni człowiek na Ziemi siedział samotnie w pokoju. Rozległo się pukanie do drzwi…"Bogate interpretacyjnie, nie?
(Przy czym przyznam, że mnie pierwsze, automatyczne interpretacje tego tekstu poszły najprymitywniejszymi standardami - że pukajacy to: 1. robot meldujący, że statek gotów do odlotu czeka, 2. zombie wygłodniały co drzwi otworzyć usiłuje, 3. zwierzę wysoce wyewoluowane, z szacunkiem
last mana traktujące, bo pukające, 4. Łopce - zielone ufoki abo humanoidy legiuinowe - z wizytą, 5. z gwiazd powracający...
Wstyd gadać, że ma się takie skojarzenia...)