Polski > Prezentacje maturalne

Lem - co można jeszcze napisać?

<< < (3/4) > >>

liv:

--- Cytat: maziek w Marca 17, 2017, 07:05:18 pm ---E no, roboty ciągnęły z butli (lejdejskiej) jak się patrzy.

--- Koniec cytatu ---
No ta, zaczem, jak czułem, przeoczyłem.
Te poprzebierane roboty, bodaj z 11-stki też nieźle używały. Pamięć wraca.  :)
Poprzebierane bądź żelastwo, ale ludzie luccy, lepniaczy - nic nic. Pruderia (pozaerotyczna, bo ta w innym wątku) epoki, czy autora?
Pići nijelzia.  ;)

Q:
Napisałem:

--- Cytat: Q w Marca 17, 2017, 11:50:51 am ---koty w twórczości Lema jako Opakowie, czyli obecne przez nieobecność ::).
--- Koniec cytatu ---

A jednak muszę to odszczekać (może adekwatniejsze będzie: odmiauczeć?), bo wszak jest jeden, w "Terminusie". I to w dość istotnej roli, natrafił bowiem Pirx na tytułowy automat... ponieważ kot...

"Zeszedł na dół, ukląkł i zajrzał do studzienki pomiarowej. Lustra peryskopu były w czarnych plamach od starości. Trochę za dużo szlaki radioaktywnej, ale ostatecznie Mars nie Jowisz — można obrócić w dziesięć dni. Wyglądało, że paliwa jest na kilka takich rejsów. Uruchomił kadmowe blendy. Wskazówka zatrzęsła się i niechętnie przesunęła na drugi koniec skali. Sprawdził opóźnienie — ujdzie. Tyle, aby kontrola SPT przepuściła — z przymknięciem oka.
Coś poruszyło się w kącie. Dwa zielone światełka. Zapatrzył się w nie i drgnął, bo przesunęły się wolno. Podszedł bliżej. To był kot. Czarny, chudy. Miauknął cicho i przywarł grzbietem do jego nogi. Uśmiechnął się i poszukał w otoczeniu wzrokiem, aż znalazł wysoko, na żelaznej półce, rząd klatek. Coś białawego mrowiło się w nich pospiesznie. Od czasu do czasu łysnął między drutami czarny paciorek oka. Białe myszy. Wożono je jeszcze czasem na starych statkach, jako żywe wskaźniki radioaktywnego przecieku. Pochylił się, żeby pogłaskać kota, ale ten umknął mu i zwracając głowę ku najciemniejszej, zwężonej części komory, cicho miauknął, wygiął grzbiet i na wyprężonych łapach przesunął się ku betonowej skarpie, za którą czerniało coś, jakby czworokątne przejście. Koniec wyprężonego ogona zadrgał, zwierzę pełzało dalej, już ledwo widoczne w półmroku. Pirx, zaintrygowany, zajrzał tam, schylając głowę. W pochyłej ścianie widniały na wpół uchylone kwadratowe drzwiczki, wewnątrz refleks światła połyskiwał na czymś, co wziął za zwoje metalowego węża. Kot wpatrywał się w to, nastroszony, jego zesztywniały ogon wykonywał drobne ruchy.
— No, co znowu, tam nic nie ma — mruknął Pirx i przysiadając prawie na obcasach, zbliżył oczy do ciemnej wnęki. W środku siedział ktoś. Matowe błyski leżały na skulonym torsie. Kot zaczął zbliżać się do drzwiczek, miaucząc cichutko. Oczy Pirxa przywykały do ciemności — coraz wyraźniej dostrzegał spiczaste, wysoko uniesione kolana, lśniący słabo metal nagolenników i opasujących je segmentowych ramion. Tylko głowa kryła się w cieniu.
Kot miauknął.
Jedno ramię poruszyło się z chrzęstem, wysunęło na zewnątrz i dotykając końcami żelaznych palców podłogi, utworzyło skośny most, po którym kot szmyrgnął błyskawicznie w górę i usadowił się na barku siedzącego.
— Hej, ty — powiedział Pirx, nie wiadomo, do kota czy do tego stworu, który powoli, jakby pokonując ogromny opór, jął cofać rękę. Odezwanie się Pirxa sparaliżowało ten ruch. Żelazne palce stuknęły o beton.
— Kto tam to — odezwał się zniekształcony, jakby dobywający się z żelaznej rury głos — Terminus mówi — kto?"

Zdaje się, że odpowiednio bystry (nad?)interpretator dałby radę zrobić z tego kota pracę magisterską (zwł. gdyby to z przywołanym dukajowym drobiazgiem modnie zazębił) ;).

ps. Swoją drogą to ciekawe (od strony psychologicznej). że nikt z nas, którzyśmy sobie na Lemie zęby zjedli, nie zapamiętał owego sierściucha...

liv:

--- Cytuj ---natomiast nie przychodzi mi do głowy co do dorobku (dość dużego) lemologii można jeszcze dodać.
--- Koniec cytatu ---
To może tutaj, są jakieś styczne - jest magisterka, jest Lem, jest szukanie tematu "około", jest sporo podpowiedzi...
Wniosek - oceany jeszcze do zapisania - i kropla z tychże, uformowana już (przypadkiem napatoczona, więc może wyważam otwarte, aleć tam...) Tym niemniej magisterki o Lemie mają to do siebie, że łatwiej się je publikuje, choć przy okazji naraża na recenzje. Nie tylko promotorów.  8)
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/252475/bohater-gombrowicza-i-lema-wobec-chaosu-rzeczywistosci

Q:

--- Cytat: liv w Września 25, 2017, 10:51:17 am ---choć przy okazji naraża na recenzje. Nie tylko promotorów.  8)
--- Koniec cytatu ---

Jak o tym mowa, to dziwię się - w ramach tego recenzowania - że autor pracy:

--- Cytat: liv w Września 25, 2017, 10:51:17 am ---bohater-gombrowicza-i-lema-wobec-chaosu-rzeczywistosci
--- Koniec cytatu ---
na tapetę "śledztwo" wziął. Mnie by bardziej do "Kosmosu" - "Pamiętnik..." pasował. W obu wypadkach to samo groteskowe szukanie sensu w bezsensie, przy czym Lem podniósł to do skali instytucjonalnej.

liv:

--- Cytuj --- W obu wypadkach to samo groteskowe szukanie sensu w bezsensie,
--- Koniec cytatu ---
Groteskowe?  :)
Tu jest "dogłębna recenzja", choć wnioski z niej podobne.
http://czepiamsieksiazek.pl/?p=1888
Coś dla Ariela
Analizuje wybrane utwory, odwołując się do różnych metodologii, perspektyw badawczych i filozofii. Psychoanaliza, antropologia ponowoczesna, perspektywa epistemologiczna, Kierkegaardowski egzystencjalizm, to tylko niektóre z nich. W książce pojawiają się też wzmianki o tekstowym charakterze rzeczywistości wykreowanej w omawianych utworach, o pisaniu jako procesie twórczym oraz relacji autor – czytelnik.
Sam się nie wypowiadam bo...e, może by przeczytać w końcu ten Kosmos?  ::)
Tylko że odrzuca jakoś ten Gombro. Niby wypada, niby wiem, niby raz na kilka miesięcy zmuszę się do przeczytania takiej co niby wypada, hmmm....cienka jest?  :D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej