Bo widzisz, usiłujesz sprowadzić rzecz na płaszczyznę, na jakiej uważasz, że należy ją dyskutować, do czego masz oczywiście prawo, ale z kolei romantycy mają prawo nie uważać jej za najistotniejszą. Jeśli, jak sądzę, przez chwilę się zastanowisz, to dojdziesz do wniosku, że rozwój czegokolwiek, co sprokurowała ludzkość sensownie i logicznie wygląda jedynie w książce do historii, możliwie niskiego poziomu nauczania i pod warunkiem, że tyczy wydarzeń możliwie odległych. Przypomina mi to wieszanie psów na KK za Inkwizycję i tym podobne, bez refleksji, że najwidoczniej taki etap, z dzisiejszego punktu widzenia potworny, nie tyle nawet był potrzebny (w znaczeniu użyteczny) - co musiał zaistnieć, bo tacy są ludzie.
Z drugiej strony wiedza o Wszechświecie (to poszerzanie rubieży, o które Ci chodzi) byłaby obecnie w piaskownicy gdyby nie ta sama ułomność ludzi, każąca im w pewnym momencie uznać eksplorację kosmosu (na przylepkę do jego zawłaszczenia dla celów militarnych) za pawie pióra czy też lwią grzywę polityki. Gdyby nie poleciał Sputnik i Gagarin a w odwecie Amerykanie nie wbili, jak to ujmujesz, szmaty na Księżycu - guzik by dostali naukowcy na sondy kosmiczne, badanie nowych napędów i takie tam inne. Mogliby sobie zwijać tutki papierowe i napełniać czarnym prochem i mniej więcej na tym by się kończyło.
Dlatego też patrzenie wycinkowe na ISS nie oddaje całej prawdy. Nawet jeśli przyjąć tezę, że w istocie bliska zeru jest wartość dodana z niej wynikająca, że jest ona przeżytkiem starego myślenia - to nie oznacza, że się do czegoś nie przydała, że nie musiała zaistnieć.
Co do samej tezy, że guzik na niej odkryto, to szczerze mówiąc nie wiem, aczkolwiek zdaje mi się, że przeprowadzono tam sporo eksperymentów w zakresie ciała stałego. Pewnie nie chodziło o wynalezienie koła, ale o potwierdzenie zakresu stosowalności teorii. Myślę także, że sporo wiedzy wynikło z samego faktu jej zbudowania.