trx, tylko a'propos geniusza odkrywającego swój geniusz, by "przymusowo" za nim podążyć to znów pojawia się kolejny kłopot.
Załóżmy, że byłbym genialnym neolitycznym szamanem (ale nikim innym), albo, że np. maziek ujawniłby swój geniusz jalo pilot fotonowych kosmolotów (ale tylko w tym fachu). Pytanie: czy jeśli w dwudziestopierwszowiecznych okolicznościach nasze genialne zdolności na nic, ba nawet się ujawnić nie zdołają, to liczyć nas jako geniuszy, czy nie?
Znaczy, czy geniusz nie jest aby kontekstualny?
Mam wątpliwości - raczej ludzkie uzdolnienia nie są tak sprecyzowane - jeżeli ktoś byłby genialnym szamanem oznacza że ma uzdolnienia w kierunkach: zielarstwo, chęć eksperymentów, taniec, może też psychologia (z elementami manipulacji), może łatwość uczenia się ogólna w tym przypadku skierowana na uczenie się właściwości roślin, oceny pogody po chmurach itp.
Podobnie - koordynacja ruchowa i przestrzenna i jakieś-tam jeszcze uzdolnienia potrzebne do obsługi fotonowców (np. łatwość przyswojenia wiedzy z dziedziny nawigacji czy budowy maszyn) ujawnią się też dzisiaj i taki przyszłościowy genialny
maziek może dziś zostać genialnym pilotem odrzutowców, żołnierzem, kosmonautą... albo może sportowcem, który po zakończeniu kariery zostanie konstruktorem maszyn albo chociaż ich producentem.
Oczywiście - można się spierać, że jako szaman czy pilot dany człowiek wykorzystuje swoje talenty optymalnie (maksymalnie?).
Jednak moim zdaniem geniusz to uzdolnienie w jakimś kierunku (powiedzmy że sporo większe niż "zwykły talent"), np nauki ścisłe, świetny słuch, talent do biegania, połączone z wysiłkiem w konkretnej dziedzinie. A czy to uzdolnienie da nam genialnego matematyka, a nie fizyka albo genialnego pianistę a nie skrzypka może już być cechą przypadkową, wynikającą z tego, co taki młody zadatek na geniusza w dzieciństwie robił... Jakby Adam Małysz nie był z Wisły tylko Janowa Podlaskiego to może byśmy mieli mistrza skoków... konnych przez przeszkody
Jeszcze a propos różnicy geniusz-talent:
nie potrafię ocenić, gdzie kończy się talent, a zaczyna geniusz, ale jest faktem historycznym, że wiele osób uznawanych za genialne (zwłaszcza w dziedzinach "mozgowych") były jednocześnie pozbawione absolutnie jakichkolwiek talentów w dziedzinach innych, nie miały ich nawet na poziomie przeciętnym. Szczególnie mocno to widać jeśli chodzi o tzw "inteligencję emocjonalną" - uspołecznienie, zdolność do współżycia z innymi, empatię, umiejętność porozumiewania się itp. Może to jakiś trop
PS
Ale nie każdy aspołeczny dziwak jest geniuszem