Wbrew Twym sugestiom, nie potrafię być na Twoim miejscu. Napisałem (zdanie warunkowe): "gdybym był" - to bym był. Ale może się mylę, może Ty odrzekłbyś inacze?.
Z niedzielnych nudów: towarzyszka kucharka, towarzysz ślusarz, towarzysz kelner - tak nikt nigdy w Polsce za mojego życia nie mówił do nikogo ani o kimś. Nawet pierwszy sekretarz POP w restauracji! To jest antykomuszy fejk albo kwadratowy żart/ironia.
W naszym woju, owszem, na pierwszym roku do dowódcy zwracaliśmy się "obywatelu majorze", ale na drugim i trzecim roku (pierwsze lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, a więc Gierek i esencja PRL) cały mój 3. pluton 18. kompanii mówił już "panie majorze".
R.