Polski > Lemosfera

Gdzie mieszkał Lem

<< < (4/18) > >>

Q:
Piękny dom! Piękne zdjęcia! :)

maziek:
Ok, turn on Your holo-gogles and let's rock'n'roll...

Mieszkaliśmy przy ulicy Brajerowskiej, pod czwartym numerem, na drugim piętrze.
Chodziliśmy na spacer — ojciec i ja — zazwyczaj do Ogrodu Jezuickiego albo w górę alei
Mickiewicza, w kierunku cerkwi Świętego Jura.

Stoję przed kamienicą Lemów. Kiedy obrócę się w lewo, widze Brajerowską,



która kończy się na ul. Mickiewicza, otwierając się na Uniwersytet Kazimierzowski po lewej i przechodząc "skosem" w Marszałkowską po której prawej stronie są Ogrody Jezuickie (na planie Ogr. Miejski).



Gdyby przejść obok nich kawałek dalej pojawia się zapierająca dech  piersiach katedra św. Jura...









Zimowymi przedpołudniami, kiedy w ogrodzie było jeszcze zbyt wiele
śniegu, przechadzaliśmy się Marszałkowską, przed Uniwersytetem Jana Kazimierza, gdzie
zadarłszy głowę, mogłem oglądać ogromne półnagie postacie kamienne w osobliwych też
kamiennych kapeluszach; spełniały nieruchomo swoje niepojęte funkcje: jedna siedziała,
druga trzymała otwartą księgę, oparłszy ją o gołe kolano.

Ale mieliśmy wszak wracać do domu. Z placu Smółki szło się przez Podlewskiego, ulicą
nieciekawą, a potem przez małe uliczki, Szopena i Moniuszki, gdzie silny zapach kawy z
palarni zwiastował już, że zaraz ukaże się nasza kamienica. Żelazna brama była czarna i
ciężka, dalej — kamienne stopnie.

To zdjęcie wklejam jeszcze raz: stoję plecami do kamienicy Lemów, przed sobą mam wylot uliczki Moniuszki.



Do czasów gimnazjalnych mało samodzielny, poza najbliższą okolicą bardzo słabo znałem Lwów; trochę ulicę Kazimierzowską, okolice więzienia Brygidek, ponurego gmachu o grubych murach, bo niedaleko odchodziła tam boczna ulica Bernsteina, gdzie wuj Fryc miał adwokacką kancelarię. jeszcze także Gródecką, którędy jechało się na wakacje, to znaczy na dworzec, wspaniały i olbrzymi u końca alei Focha.

Stoję przed kamienicą Lemów - obracam się w prawo. Widzę, że Brajerowska wpada w Kazimierzowską. Na pierwszym planie po prawej "ujście" Moniuszki... Kamienica Lema po lewej, rozpoznawalna po różyku w parterze i białym szyldziku.



Wychodzimy na skrzyżowanie z Kazimierzowską...



Stąd, jeśli obrócimy w lewo - popatrzymy w kierunku, w którym Lem jechał na wakacje...



Jest tam gdzieś daleko (niewidoczny) dworzec, prawie równie wspaniały jak opera...



Spod którego wracamy na powrót Grodecką...



Aby wrócić ponownie na skrzyżowanie Brajerowskiej i Kazimierskiej, gdzie tym razem odwracamy się w prawo, to jest w kierunku centrum, po lewej widzimy "ponury gmach o grubych murach" więzienia Brygidek...



Przeszedłwszy kawałek w stronę centrum odwracamy się z powrotem, aby rzucić okiem na skrzyżowanie (blisko, narożnik po prawej) z ulicą Bernsteina, dużo dalej po lewej widac po załamaniu gzymsów i zieleni drzewa ujście Brajerowskiej...



Odwracamy się ponownie ku centrum i po kilku krokach, w perspektywie ulicy Kazimierzowskiej widać Wysoki Zamek (gdzie przebacz nie dotarłem) - w przestrzelinie po lewej zamczystego budynku z napisem "ROSHEN" na dachu. Widać wzniesienie już w jesiennych barwach zamykające perspektywę ulicy.




Stąd porównanie do myszy, która orientując się doskonale w
otoczeniu, na pewno nie jest zdolna do jego estetycznej oceny — podobnie jak ja nie byłem
jako lwowski gimnazjalista. Niewątpliwie mijałem pomniki architektury, katedrę ormiańską

Wejście, z ulicy Krakowskiej...


wnętrze...



stare kamieniczki Rynku, ze słynną Czarną Kamienicą na czele, lecz nic o tym nie wiem.

Czarna Kamienica...


O pół do ósmej rano dolewałem wody do kawy, by ją ostudzić, i szedłem przez Moniuszki,
Szopena, plac Smółki z kamiennym Smółką pośrodku, Jagiellońską, mijając kino „Marysieńka”, ku ulicy Legionów. W głębi, z lewej strony, majaczyła perspektywa teatru, lecz
jak latarnia morska żeglarza, wabił mnie budyneczek daleko mniej pokaźny, stojący na rogu
placu Ducha — kiosk z wytworami pana Kawurasa.

maziek:
c.d.



No niestety, Tego kawałka, az do "majaczyła perspektywa teatru" nie mam. Teatr też mam mocno jako tako, bo akuratnie był mecz Ukraina - Anglia i przed teatrem (chodzi o operę lwowską) był postawny telebim i impreza masowa...





Kurtyna Siemiradzkiego. Po lewej loża Marszałkowska, po prawej samego Frantiszka Josifa...


"ogólne wrażenie"...


Rzeźba nad podniebieniem sceny (w centrum herb Lwowa).


Dalsza droga wiodła w poprzek Rynku, pod ogromnym pudłem magistrackim, z wieżą
Ratusza, obok studni z Neptunem i lwów kamiennie kucających u bramy, przez ciasną ulicę
Ruską na Podwale, gdzie stał dwupiętrowy, otoczony drzewami, budynek gimnazjalny.

Rynek - na trzecim planie ul. Ruska, po lewej, niestety niewidoczne "pudło magistrackie"...



Myślę, że drogi Lema "bifurkowały" i prawdopodobnie chadzał też obok Katedry Łacińskiej (widok z rynku)





Obok której była wspaiała kaplica Bonellich...




I sądząc z tego, że mijał Czarną Kamienicę zdarzało mu się iść ku Podwalnej ul. Strzelecką, pewnie po tym samym bruku...



Niestety dopiero w domu zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie koło gimnazjum, w którym uczył sie Lem przeszedłem trzy razy, zresztą informowany przez przewodnika "że tu mieściło się kiedyś gimnazjum" - no ale niestety nie zajarzyłem, za dużo było szczęścia.

To gimnazjum - jeśli dobrze myślę - jest ostatnim budynkiem po lewej stronie na poprzednim zdjęciu...


Tym, czym jest dla chrześcijanina niebo, był dla każdego z nas Wysoki Zamek.

To zadanie na przyszłość...

Wszystkie cytaty - o czym zapomniałem napisać poprzednio - są z Wysokiego Zamku.
Wszystkie nazwy ulic są ze "starego" Lwowa i można je znaleźć na tym planie:
http://www.mapywig.org/m/City_plans/LWOW_LEOPOL_LEMBERG_LVOV.jpg

liv:
Cóż Maziek, szczena mi opadła. Pomijając inne achy, zdjęcie nr. 4 od góry (żabką robione), cacuszko.
Adminie, Skrzacie, Terminusie i  kto tam jeszcze władny na tym forum. Za taka robotę należy się nagroda. Choćby księga pana Tomasza. Z dedykacją oczywiście.

Evangelos:
Mazku, jestes przefantastyczny!
Lwow tez.
Lwow Lema jeszcze bardziej.
Mnie sie zawsze takie wspominki z dziecinstwa bardzo dobrze kojarza, bo sam mam swoje miejsca, ktore sa zupelnie juz nie te same i pozostaly tylko w mojej wyobrazji. Wszystko to traci nieco cynamonowa nuta :-) Ale swietnie, ze moge choc troche Lemowego swiata dziecinstwa zobaczyc.
Jeszcze raz dziekuje za znakomita uczte dla wyobrazni.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej