To może podałbyś jakowy przykład tej aktualności, możemy sobie o tym poklachać.
Płeć jest odpowiednia podobnie jak i nick. A ja poważam się wychwalać "Summę" jako pierwszą między pierwszymi, bo lekturę znacznej większości dzieł Lema, podobnie jak i zakup, mam już za sobą;) A poza tym to książka/gigaesej bez przeczytania której nie jestem w stanie wytrzymać pół roku...No wlasnie mam DOKLADNIE takie same odczucia, nie umialem tylko tego tak opisac. No i bralem poprawke ze w zwiazku z tym ze byla to pierwsza z "masowego" czytania Lema wiec moglem byc "w szoku", stad wrazenie. Jednak widac powodem nie byl szok lecz poprostu miazdzaca doskonalosc ksiazki.
To najczystsza krystalizacja myśli LEMologicznej: nie barwiona fabułą, nie hamowana ciśnieniem przystępności dla w-miarę-przeciętnego-odbiorcy, nie owijana w żadne wystawowe fatałaszki. Tu błyszczą tylko czyste idee przelane przez Mistrza na papier. Najlepsza i najbardziej niesamowita rzecz jaką w życiu widziałem - może tak:)
I choć postanowiłem, że wcześniej przeczytam Blade Runnera Dicka i Koniec Dzieciństwa Clarke'a, które wreszcie udało mi się znaleźć to poważnie się nad tym zastanawiam. Cóż, Lem jest the best.
No wlasnie mam DOKLADNIE takie same odczucia, nie umialem tylko tego tak opisac. No i bralem poprawke ze w zwiazku z tym ze byla to pierwsza z "masowego" czytania Lema wiec moglem byc "w szoku", stad wrazenie. Jednak widac powodem nie byl szok lecz poprostu miazdzaca doskonalosc ksiazki.
No jeśli ktoś nie czytał Summy to ja nie wiem na jakiej podstawie mógłby się uważać za wielbiciela lub/i znawcę Lema
Ja nie czytałem. Ale słuchaj, skoro w takim razie Ty jesteś wielbicielem lub/i znawcą Lema, to może byś mi opowiedział jak to jest? Fajnie? Pewnie równie przyjemnie jak nie należeć do nieoświeconego tłumu?
Ciekawym w takim razie jak też się zapatrujesz na inne pozycje z tego kLEMatu, więc: "Filozofię przypadku", "Fantastykę i futurologię", a także "Golema XIV" (któryto, moim zdaniem, naturalnie przynależy do tej kategorii, jakoże tak po prawdzie jest to esej rozpięty jeno na delikatnej osnowie fabularnej)...Filozofii ani Fantastyki nie czytalem, Golem na u mnie drugie miejsce (jest gdzies w okolicy watek "twoj top 10").
No jeśli ktoś nie czytał Summy to ja nie wiem na jakiej podstawie mógłby się uważać za wielbiciela lub/i znawcę Lema
To zdanie jest po prostu bez sensu.... W przyszłości formułuj swoje wypowiedzi w mniej arogancki sposób.
Mimo tego "nieudanego" wejścia witam na forum.
Deckard
Luca: Poza tym nie można mówić o autorze kilkudziesięciu książek, że się go uwielbia za jedną książkę, bo wtedy wielbi się tą książkę a nie jej autora, który tożsamy jest z całokształtem swojej twórczości a nie tylko z jednym dziełem.
Luca: Dlatego bez sensu, że "Summa" to nie beletrystyka, a wiele osób może lubić Lema właśnie za dokonania w Beletrystyce.
No jeśli ktoś nie czytał Summy to ja nie wiem na jakiej podstawie mógłby się uważać za wielbiciela lub/i znawcę Lemamożna zinterpretować następująco.
Sprawa jest bardzo prosta. Twój, Luca, post inicjujący ma nieodpowiedni ton, ot co.
To by było na tyle. Teraz tak. Jeśli sobie drogi Luca życzy, to zgodzę się, że istotnie może ktoś, kto nie przeczytał Summa Technologiae nie ma pełnej znajomości ideologii Lema.
Z kolei twierdzenie, że ktoś z grupy (2) nie może być Lema Wielbicielem uważam za drugie w kolejności kandydujące do tytułu kretynizmu roku.
(...)
Przeca można Lema lubić za c.o.k.o.l.w.i.e.k, na przykład za sposób, w jaki przekrzywia okulary, i już się jest jego wielbicielem. Rozumiemy? Najprawdziwszym wielbicielem!!!
Beletrystyka Lema oparta jest na wielu jego świetnych pomysłach i przede wszystkim dlatego jest tak dobra. W Summie można znaleźć kompilację wszystkich tych pomysłów i znacznie więcej - wyłożone kawa na ławę. To właśnie tam Mistrz najszerzej uchyla nam drzwi do swojego wszechświata.
Hehe, oj bo to nie jest tak ;)
I powiem tak. Jesli o mnie chodzi to idealnym rozwiazaniem, tj. dajacym najwiecej przyjemnosci, bylo by czytanie wszystkich ksiazek Lema i na koncu przeczytanie Summy.
Napadliście na biednego Luca (zwłaszcza Terminus) jak by co najmniej zrobił zamach na Lema. Przecież nie miał nic złego na myśli, a ton jego wypowiedzi o wielbicielstwie Lema w ujeciu Summy i jej znajomości wcale nie był obraźliwy!
Coś Ty Termi taki nerwowy? ;D Zawsze był z Ciebie taki pełen humoru, zrównoważony chłopiec, a teraz co? ;)
Hahahahahahahaha ;D ;D ;D
Peace...
Nie na Lema, tylko na ludzi, którym odmówił prawa do bycia 'wielbicielami'. Czyli na mnie, i dlatego jestem taki nerwowy. W jego wypowiedzi ani Lem, ani Summa nie są dla mnie istotne. Chodzi tylko o personal insult. Co już zresztą wyjaśniłem w swoim drugim poście. Co, nie czytałeś go?
Patrz wyżej. A nerwowy nie jestem, dalej kąpię się z gumową kaczką i śpię z pluszowym misiem ::)
Luca, rzuc jakis temat. Czego np. nie przewidziales, co Cie najbardziej zaskoczylo podczas czytania? Albo co wciaz Cie ze tak powiem zachwyca?
ano (ta, blyskotliwy dialog... ;) )
Hmm... Na początek może co mi na bieżąco do głowy przychodzi:
1. Hodowanie informacji, czerpanie jej z niewyczerpanych zasobów chaosu w sposób podobny jak poczyniła to ewolucja w procesie doboru. Bo żywy organizm to wszak BARDZO pokaźna ilość informacji "z niczego" i zgromadzona przez "nikogo".
2. Nieuchronność zatoru informacyjnego i inne konsekwencje podające w wątpliwość możliwość długotrwałego wzrostu wykładniczego cywilizacji.O, przypomniales mi! Podbalo mi sie to rozwazanie na temat ze procent ludzi zajmujacych sie nauka moze rosnac by radzic sobie z "obsluga" rozwoju technologicznego i ogolnie naukowego. Oczywistym jednak jest, ze granica takiego rozwoju jest sytuacja w ktorej wszyscy ludzie na Ziemi beda naukowcami, wtedy bedzie trzeba dokonywac wyborow ktore dziedziny nauki rozwijac a ktore nie i zmienimy sie z rozwoju wykladniczego na "slabszy".
3. Szerokie spojrzenie na kwestie rozwoju życia i inteligencji we wszechświecie. Lem wyciąga na jaw cały szereg niczym nieuzasadnionych założeń, które leżą u podstaw większości prognoz krążących po świecie...Skoro wszechswiat jest nieskonczony (albo chociaz bardzo duzy), skoro statystycznie powinno sie pojawic kilka cywilizacji to statystycznie powinna juz byc conajmniej jedna ktora opanowala astroinzynierie. Pytanie zatem, dlaczego nie obserwujemy fenomenow astroinzynierii na niebie? Rozwazania na ten temat byly tez max interesujace...
4. "Ziemskość" chemii, w której wszystko odnoszone jest do tlenu, który akurat w panujących na naszej planecie warunkach jest wyróżniony.Tak, zabawne nasze podejscie nazwane "geocentryzmem chemii". Np. grupowanie pierwiastkow na gazy, ciecze i ciala stale.
5. Ogólnie pojęta filozofia czy metodologia nauki. Co może być teorią naukową i jakie warunki musi koniecznie spełniać.!!! Najpiekniejsze co jest w tej ksiazce i generalnie jedno z piekniejszych rzeczy jakie czytalem to opis czym jest matematyka. Przez kurcze kilka lat meczylem sie z probami wytlumaczenia o co mi chodzi z ta matematyka, w koncu znalazlem opis Lema i obficie uzywam go po calej sieci teraz ;) Tu na forum tez gdzies byl, chyba w threadzie "cytaty". No i ogolnie rozwazanie na temat metodologii nauki i calej filozofii nauki. Piekne to jest, strasznie dlugo czegos takiego szukalem. (do dzis pamietam gdzie to czytalem i w jakim szoku i zachwycie bylem ;) )
6. Język-Informacja-Ewolucja-Entropia.Damn, a tough one ;)
7. Wymieniać możnaby niemal w nieskończoność, lecz niestety nie mam teraz wystarczających na to pokładów czasu:/Kurcze w sumie przeczytal bym sobie jeszcze raz ;)
Wiem, że conieco ogólnikowo, ale czas goni... No i nie wiem czy będę w stanie konstruktywnie kontynuować dyskusję, bo Juwenalia już rozpoczęte:-DAno, staralem sie poszerzyc, ciekawe czy sie komus spodoba ;)
Skoro wszechswiat jest nieskonczony (albo chociaz bardzo duzy), skoro statystycznie powinno sie pojawic kilka cywilizacji to statystycznie powinna juz byc conajmniej jedna ktora opanowala astroinzynierie. Pytanie zatem, dlaczego nie obserwujemy fenomenow astroinzynierii na niebie? Rozwazania na ten temat byly tez max interesujace...
!!! Najpiekniejsze co jest w tej ksiazce i generalnie jedno z piekniejszych rzeczy jakie czytalem to opis czym jest matematyka.
Lem jest raczej sceptykiem jesli chodzi o ufoludki wlasnie
Stargard Szczecinski (http://www.mapquest.com/maps/map.adp?formtype=address&searchtype=address&country=PL&addtohistory=&city=Stargard+szczecinski)...
Stargard Szczecinski (http://www.mapquest.com/maps/map.adp?formtype=address&searchtype=address&country=PL&addtohistory=&city=Stargard+szczecinski)...
końcu każdy zna się na estetyce, bo jest wrażliwy na prawdziwe piekno (przyrody, obrazu, słowa, )...
hannibal lecter kochał bacha.
gusty są niewywiedne z logiki
hm. ja chcialam tylko powiedzieć, że sądy estetyczne, moralne itp. należą do innego porządku wypowiedzi niż sądy logiczne i empiryczne
Sokratoides, dajże w końcu spokój Chmurce. Wracaj do tematu czyli Summy oraz Dzi.
Co Ty chcesz jej zrobić?
Owa konkluzja, która wypłynęła w czasie waszej rozmowy, była tak niesamowita, że zwyczajnie nawet by mi do głowy nie przyszła.
.
czyżbym był odosobniony w tym moim ZACHWYCIE nad językiem niektórych akapitów np. Śledztwa, Maski???
Spostrzeżenie, iż osoby doceniające literaturę piękną stronią od jego techniczności, a osoby preferujące literaturę faktu odrzucają pierwiastek ludzki zawarty w jego książkach jako coś zbędnego, trafia w samo sedno zagadnienia i bardzo wiele wyjaśnia.
Owa konkluzja, która wypłynęła w czasie waszej rozmowy, była dla mnie tak niesamowita, że zwyczajnie nawet by mi do głowy nie przyszła.
Pozwoliło mi to wreszcie zrozumieć niektórych forumowiczów.
chmura to kobieta czy mężczyzna?
Z pewnością jest grupa ludzi, która podchodzi pod to stwierdzenie, mimo to uważam je za zbyt uogólniające.
dzi: Beletrystyka Lema nie jest uboższą i zanieczyszczoną wersję eseju.
dzi: Nic takiego przecież z mojej wypowiedzi nie wynika. Przyjmujesz, że skoro wolę beletrystykę, to automatycznie eseje uważam za literaturę niższą i w związku z tym pragnę abyś mi to przyznał i publicznie się pokajał, jako drugorzędny czytelnik.
Z mojej wypowiedzi natomiast wynika teza zupełnie odwrotna, głosząca iż formy te istnieją obok siebie niezależnie, a ponieważ żadna z nich nie może pełnić roli drugiej, nie ma mowy o wyższości jednej nad drugą.
Jedyne co chcę więc przekazać to, iż nie można nazwać "Summy" największym dziełem Lema, można natomiast rozważać czy jest jego najlepszym esejem.
Analogicznie nie można powiedzieć, że dajmy na to "Solaris" jest najlepszą książką w dorobku tego autora, a jedynie rozważać czy jest jego najlepszą powieścią.
Ocena czy prym jakościowy należy się "Summie", czy "Solaris", jest NIEMOŻLIWA.
Spostrzeżenie, iż osoby doceniające literaturę piękną stronią od jego techniczności, a osoby preferujące literaturę faktu odrzucają pierwiastek ludzki zawarty w jego książkach jako coś zbędnego, trafia w samo sedno zagadnienia i bardzo wiele wyjaśnia.
(...)
Dopiero teraz wiem co motywowało Lucę, grzmiącego, że znawcą Lema może być wyłącznie tek, kto "Summę" czytał. Muszę w takim razie szanownego pana zmartwić, bo "Summa" jest zbiorem i streszczeniem tylko czystych koncepcji i problematyki poruszanej przez autora.
Twierdzenie, iż jest ona esencją jego literatury jest zupełnym odrzuceniem jego pisarstwa. Znaczy bowiem, że w "Solarisie" dostrzegasz tylko sam ocean, a to świadczyło by (jeśli rzeczywiście tak jest) o jakimś wręcz kalectwie emocjonalnym.
Człowiek, to przede wszystkim świat emocjonalny, sfera intelektualna pojawia się dopiero jako następna.
Prymat emocji jest tak istotny, że nawet na wykładach z historii filozofii najpierw poznaje się życiorys filozofa, ponieważ tylko przez pryzmat rządzących nim namiętności można właściwie zrozumieć co tak naprawdę miał na myśli i dlaczego rozumował właśnie w ten sposób.
"Summa" jawi się w kontekście tego trochę (choć nie do końca) jak opracowanie lektur do liceum.
Co do jednego miałeś rację na pewno - nie lubię "Solaris" i uważam za najbardziej (a może nawet jedyne) przereklamowane dzieło Mistrza. Zobaczymy jak ryzykowna jest podobna deklaracja na tym forum...;-]
Co do jednego miałeś rację na pewno - nie lubię "Solaris" i uważam za najbardziej (a może nawet jedyne) przereklamowane dzieło Mistrza. Zobaczymy jak ryzykowna jest podobna deklaracja na tym forum...;-]
A więc, mój nienawidzący nieoświeconych Przyjacielu, myślę, że posuwasz się do wielkiej przesady, jednocześnie snując tezy w sposób pełen sprzeczności. Otóż nie poważasz emocji, lub zdajesz się je jawnie i dumnie deprecjonować, zaś w tym samym poście przytaczasz hymn do miłości, który te emocje gloryfikuje i ubóstwia. Św. Paweł stwierdza wprost, że to właśnie Ci, którzy nie doceniają świata uczuć, są jako 'cymbały brzmiące'. Wielka to w Twoich słowach kontadykcja.
Co do Twojego porównania twórczości Lema do drzewa, gdzie Summa jest korzeniem a reszta chrustem i kwieciem, to jest całkiem słuszne. Ja ze swojego obowiązku bycia w opozycji do Summowiczów pozwolę sobie jeno zapytać: jaka część drzewa wydaje owoc i ziarno? Korzeń? Cytujesz św. Pawła, więc pewno i zdanie ,po owocach poznacie ich' jest ci znane. Gdzie owoce? Tylko mi nie pisz, że wszystek drzewo z korzenia wyrasta, bo już li ktoś ci własnymi Twoimi słowami odpowie, że to to fakt oczywisty do banalności.
Piszesz, że nie lubisz Solaris, i że jest ów przereklamowany. A wiesz, to już byłaby dyskusja o gustach i duchach, więc wcale nie zamierzam reagować.
I jam ten cymbał brzmiący właśnie;>
Kontradykcja chyba nie, prędzej raczej naiwność. Być może faktycznie to moja wina, ale liczyłem na to, iż bywalcy forum odczytają aluzję do słów Golema, któryto hymnem do miłości właśnie demonstrował swoją pogardę i oderwanie od emocji...
Dlaczego tego nie zrobił?
możemy my też skrobać nowel stosy całe,
i może się przydarzy, że choć części małe
do czytania zdatne się okażą wkrótce...
sorry for the offtopic:ROTFL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://nice-females-dicked.org/video?id=1263908
Gdyby nie ta medycyna nie miałbym szansy dozyć tych 80 lat i wtedy się męczyc, tylko nie mniej sie męcząc zmarłbym jako np. 40 latek...Ja natomiast pytam "co w tym zlego"? Wlasnie o to mi chodzi. Myslisz ze ludzie kiedys jak umierali wszyscy zgodnie w wieku 40 lat byli z tego powodu nieszczesliwi? Albo bardziej nieszczesliwi niz my teraz z powodu umierania w wieku 80 lat? Myslisz ze jak ludzie kiedys gineli na wojnie z wioska oddalona o 2km to byli z tego powodu nieszczesliwi? W sensie absolutnym? Wszystko jest tylko i wylacznie kwestia nastawienia i wychowania. A nieszczesliwi poprostu jestesmy zazwyczaj, cokolwiek by sie nie dzialo.
A jakość życia też bedzie można (prawdopodobnie) poprawić (vide odkrycie telomerów)...Co to sa telomery?
Zresztą nie mówię, że wszystko co robimy jest dobre... Tak jak mówiłem działamy na oślep, ale działamy dlatego, że stan obecny jest dalece niezadowalający. Wolimy więc ponosić ryzyko niż tolerować aktualny stan.No wlasnie, taka mamy ceche. I spoko, milo popatrzec (szkoda tylko ze trzeba sie tak napracowac przy tym). Tylko moze nie rozwazajmy czy jest to dobre czy zle bo zwyczajnie nie mamy mozliwosci tego wiedziec. Poprostu to robmy.
Wszystko jest tylko i wylacznie kwestia nastawienia i wychowania.
Co to sa telomery?
Tylko moze nie rozwazajmy czy jest to dobre czy zle bo zwyczajnie nie mamy mozliwosci tego wiedziec. Poprostu to robmy.
Paradoksow tych nie znam. Ale przekonany jestem ze subiektywne odczucie swiata jest wazniejsze dla szczescia niz stan obiektywny (o ile taki w ogole istnieje). Sprawdzalem nawet ;)CytujWszystko jest tylko i wylacznie kwestia nastawienia i wychowania.
No wg. Twojej logiki nie chodzi w ogóle o zewnętrzne warunki, a o nasze do nich nastawienie. Zbliżyliśmy się więc oto do paradoksów, które Mistrz pokazał w opowiadaniu "Kobyszczę" stanowiącym epilog do w "Cyberiady".
Ciekawe ;)CytujCo to sa telomery?
Takie "cuś" odpowiedzialne m.in. za proces starzenia:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Telomer_%28genetyka%29
Natomiast nam, i wszystkim generalnie, zawsze wydaje sie ze teraz jest normalnie a "nieteraz" bylo/bedzie strasznie. I tak sie wydaje z wiekow na wieki.
I rozumiem ze wg Ciebie to cos da tak? Ze ludzkosc bedzie szczesliwsza? ;)
OK, to narazie rozwazmy zawezona wersje. Wszystkim wydaje sie ze teraz jest normalnie a przedtem bylo strasznie. I tak sie wydaje z wiekow na wieki. Lapiesz? ;)CytujNatomiast nam, i wszystkim generalnie, zawsze wydaje sie ze teraz jest normalnie a "nieteraz" bylo/bedzie strasznie. I tak sie wydaje z wiekow na wieki.
To akurat nieprawda, niestety, gdyby było inaczej nie dążylibyśmy do postępu.
No przynajmniej będzie miała więcej czasu na odczuwanie szczęścia :PCos wymysla, nowe cele, nowe powody do smutku, nowe bodzce rozwoju ;)
OK, to narazie rozwazmy zawezona wersje. Wszystkim wydaje sie ze teraz jest normalnie a przedtem bylo strasznie. I tak sie wydaje z wiekow na wieki. Lapiesz? ;)
Cos wymysla, nowe cele, nowe powody do smutku, nowe bodzce rozwoju ;)
Zalezy od tego jak definiujemy lepszosc. Mi sie wydaje ze jedno co sie liczy to subiektywnosc odczuwania, a to sie nie zmienia. Wiec bodziec jest a nagrody nie ma. Co gorsza wydaje mi sie tez, ze robiac te wszystkie rzeczy a nie majac z nich radosci dodajemy sobie kupe pracy (bo "produkowana jednostka technologii" na czlowieka jest dzis bez porownania wieksza niz 10k lat temu) nic w zamian nie dostajac i zastanawiam sie kiedy i jak to sie skonczy.CytujOK, to narazie rozwazmy zawezona wersje. Wszystkim wydaje sie ze teraz jest normalnie a przedtem bylo strasznie. I tak sie wydaje z wiekow na wieki. Lapiesz? ;)
Łapię ;) . A czy Ty łapiesz, że to oznacza, że sprawy jednak idą ku lepszemu (skoro kazde kolejne pokolenie to dostrzega).
O, za szybko odpowiedzialem :D Patrz wyzej.CytujCos wymysla, nowe cele, nowe powody do smutku, nowe bodzce rozwoju ;)
I twierdzę, że to jest dobre.
Wydaje mi sie rowniez ze fakt ze Ty uwazasz to za lepsze (pewnie nawet jest to dla Ciebie dosc oczywiste) to wplyw kulturowy. Porownuje wtedy do czesci (tej religijnej, zapomnialem jak sie nazywaja) Indyjskiego spoleczenstwa i widze ze tam tego nie ma, czyli nie jest to obiektywne i oczywiste.
jestesmy tacy bo tacy jestesmy, bo takimi "stworzyla nas Natura" i tyle. Wiec nie zastanawiam sie nad tym. Chociaz gdy wchodzimy na temat autokreacji to faktycznie zastanawiac sie by nalezalo. No ale co o tym mysle tez pisalem...
Nie ma czegos takiego jak poziom zycia. To pojecie jest stworzone przez kulture zachodnia. Opiera sie na milionie zalozen, w tym na tym ze zycie doczesne jest najwazniejsze i nie ma zycia po smierci. Wystarczy w to nie wierzyc i juz pojecie poziomu zycia staje sie bez sensu. To wlasnie w kolko pisze ze "waznosc" tego ze musimy miec lepszy "poziom zycia" jest nam wkrecona. Ze ludzie kiedys mieszkajac w jaskini odczuwali swoje zycie tak samo jak my teraz majac medycyne i higiene i bidety. Tak samo czuli zagrozenie, wiedzieli ze umra itd itp. Nawet fakt ze zyli dwa razy krocej nie mial znaczenia bo bylo to "normalne", wszyscy tyle zyli. A gdy zyli dluzej to pewnie cierpieli bo byli podatniejsi na jakies (zapewne teraz leczone) choroby. I my podobnie, umieramy dosc chetnie w wieku 80 lat bo i tak wszystko nas boli i nic nie kumamy. A kiedys sie temu beda dziwic bo juz ich bolalo nie bedzie i beda mysleli ze teraz to ludzie sie dolowali tym ze umieraja w wieku lat 80.CytujWydaje mi sie rowniez ze fakt ze Ty uwazasz to za lepsze (pewnie nawet jest to dla Ciebie dosc oczywiste) to wplyw kulturowy. Porownuje wtedy do czesci (tej religijnej, zapomnialem jak sie nazywaja) Indyjskiego spoleczenstwa i widze ze tam tego nie ma, czyli nie jest to obiektywne i oczywiste.
Porównaj jednak obiektywny poziom życia tam, a tu i sam oceń. (To, że wszystkie sądy sa subiektywne i niepewne nic tu nie zmienia, bo i z filozofią nie można przesadzić - vide nierozstrzygalne pytanie solipsyzmu.)
Niestety znowu nie znam tych tekstow, jestem wybitnie malo oczytany ;)Cytujjestesmy tacy bo tacy jestesmy, bo takimi "stworzyla nas Natura" i tyle. Wiec nie zastanawiam sie nad tym. Chociaz gdy wchodzimy na temat autokreacji to faktycznie zastanawiac sie by nalezalo. No ale co o tym mysle tez pisalem...
A'propos miejsca człowieka we Wszechświecie, to całkiem ciekawą wizję tego zagadnienia miał Egan w "Stanie wyczerpania" (ta okurat u nas wydane) choć wnioski wyciągnięte z "paradoksu obserwatora" w tej jego powieści (bo w róznych utworach rozważa różne koncepcje) były nieznośnie antropocentryczne. Wolę już wizje Baxtera, gdzie ludzkość jest tak naprawdę mała i nieistotna.
To pojecie jest stworzone przez kulture zachodnia. Opiera sie na milionie zalozen, w tym na tym ze zycie doczesne jest najwazniejsze i nie ma zycia po smierci.
I my podobnie, umieramy dosc chetnie w wieku 80 lat bo i tak wszystko nas boli i nic nie kumamy. A kiedys sie temu beda dziwic bo juz ich bolalo nie bedzie i beda mysleli ze teraz to ludzie sie dolowali tym ze umieraja w wieku lat 80.
Poziom zycia widzi sie gdy w ludzkosci sa roznice, gdy w tym samym czasie jeden ma lepiej a drugi gorzej. Wtedy ten ktory ma gorzej to widzi. Jak wszyscy maja gorzej (i zyja np 40 lat) to nie wiedza ze maja gorzej.
Czyli jesli jednak liczy sie subiektywny odbior
Ale nie chodzi o to czy to zycie istnieje naprawde czy nie tylko czy ktos tak mysli czy nie. To czy to prawda czy nie nie ma najmniejszego znaczenia. Poza tym ja nie mowie ze Ty masz myslec tak czy siak, tylko mowie ze inni moga myslec inaczej niz Ty i sa ku temu jakiestam przeslanki. Twierdze oczywiscie tez, ze ich przekonania sa rownoprawne z Twoimi.CytujTo pojecie jest stworzone przez kulture zachodnia. Opiera sie na milionie zalozen, w tym na tym ze zycie doczesne jest najwazniejsze i nie ma zycia po smierci.
Zatem udowodnij, że życie to istnieje, a będę zmuszony uwzględnić ten czynnik w swoich rozważaniach. Póki co nikomu się to nie udało (ba, nie ma nawet jednolitej koncepcji tego pośmiertnego życia). Skoro używasz tego argumentu, to tak jakbyś kazał mi układać plan dnia na jutro wciaz powtarzając: "ale skąd pewność, że nie przylecą ufoki i nie zniszczą Ziemi?". Budowanie koncepcji na nie podpartych niczym domysłach nie jest logiczne i to niezależnie od kontekstu kulturowego.
Ale każde pokolenie patrząc w przeszłość, stwierdza,że poprzednicy mieli gorzej. Jakie argumenty logiczne przeciwstawisz tej powszechnej opinii?Nie przeciwstawie bo to prawda. Ja mowie co innego. Mowie ze kazde pokolenie czuje sie ze ma "normalnie" (dajmy na to ich poziom szczescia wynosi 0) i mysli ze poprzednicy mieli gorzej (mysli ze ich poziom szczescia wynosil -5). Jednak jesli cofniemy sie w czasy poprzednikow to sytuacja sie powtorzy, oni znowu beda mysleli ze maja "normalnie" (szczescie = 0) i ze ich poprzednicy mieli zle (szczescie = -5). Czyli de facto z punktu widzenia kogokolwiek jest ciagle tak samo (mimo ze oczywiscie nie jest w sensie obiektywnym). O to mi chodzi.
Ale przeciez mozesz myslec jak chcesz :) Ja tylko przedstawiam moje myslenie bo zrozumialem ze jestes nim zainteresowany. Przyjmujac czysty subiektywizm zezwalam zarowno sobie jak i Tobie myslec co chcemy i stwierdzam ze jest rownoprawdopodobne ze kazdy z nas ma racje.CytujCzyli jesli jednak liczy sie subiektywny odbior
No jeśli liczą się subiektywne odczucia, nie logika i obiektywne kryteria, to po co do mnie argumentujesz, skoro zawsze mogę temu przeciwastawic subiektywne przekonanie, że nie masz racji? (To jest właśnie pułapka postmodernistycznego subiektywizmu, w któą sie wpędziłeś. Przyjmujac czysty subiektywizm wyrzekasz sie mozności argumentowania)
Ale nie chodzi o to czy to zycie istnieje naprawde czy nie tylko czy ktos tak mysli czy nie. To czy to prawda czy nie nie ma najmniejszego znaczenia. Poza tym ja nie mowie ze Ty masz myslec tak czy siak, tylko mowie ze inni moga myslec inaczej niz Ty i sa ku temu jakiestam przeslanki. Twierdze oczywiscie tez, ze ich przekonania sa rownoprawne z Twoimi.
Mowie ze kazde pokolenie czuje sie ze ma "normalnie" (dajmy na to ich poziom szczescia wynosi 0) i mysli ze poprzednicy mieli gorzej (mysli ze ich poziom szczescia wynosil -5). Jednak jesli cofniemy sie w czasy poprzednikow to sytuacja sie powtorzy, oni znowu beda mysleli ze maja "normalnie" (szczescie = 0) i ze ich poprzednicy mieli zle (szczescie = -5). Czyli de facto z punktu widzenia kogokolwiek jest ciagle tak samo (mimo ze oczywiscie nie jest w sensie obiektywnym). O to mi chodzi.
Ale przeciez mozesz myslec jak chcesz :) Ja tylko przedstawiam moje myslenie bo zrozumialem ze jestes nim zainteresowany. Przyjmujac czysty subiektywizm zezwalam zarowno sobie jak i Tobie myslec co chcemy i stwierdzam ze jest rownoprawdopodobne ze kazdy z nas ma racje.
Oj tak tak, dzi to jest relatywista postmodernista dekonstrukcjonista negatywista i względnik.
Zaś tak na marginesie, jak zobaczyłem to Q od góry do dołu, pomyślałem, o ho, znowuż jakiś bot zaatakował...
Ja mowie co innego. Mowie ze kazde pokolenie czuje sie ze ma "normalnie" (dajmy na to ich poziom szczescia wynosi 0) i mysli ze poprzednicy mieli gorzej (mysli ze ich poziom szczescia wynosil -5). Jednak jesli cofniemy sie w czasy poprzednikow to sytuacja sie powtorzy, oni znowu beda mysleli ze maja "normalnie" (szczescie = 0) i ze ich poprzednicy mieli zle (szczescie = -5). Czyli de facto z punktu widzenia kogokolwiek jest ciagle tak samo (mimo ze oczywiscie nie jest w sensie obiektywnym). O to mi chodzi.
I otóż "Summa..." się ukazała:Czy dołączono "Trzydzieścia lat później"? Podobno wydanie WLiego r. 2000 nie ma nawet "Dwadzieścia lat później"