Konwergencja. W analogicznych warunkach analogiczna funkcja może dać podać podobną formę. Ryby i wieloryby mają płetwy, ale wieloryby mają ogony w poprzek... Nietoperze i ptaki latają ale jedne mają błoniaste skrzydła a drugie opierzone. Jednak - odróżniasz zawsze nietoperza od ptaka?
Podobnie jak z miejsca i bez wahania odróżniam Klingona od człowieka. Owszem - ilość warunków potrzebnych do wykształcenia humanoida jest znacznie większa, niż ta potrzebna do wykształcenia płetw czy skrzydeł. Problem w tym, że rozwiązanie humanoidalne może być - tego nie wiemy - bliskie ideału w pewnej klasie warunków. Pytanie czy ta klasa warunków odpowiedzialna za wykształcenie cech humanoidalnych jest aż tak dla Ziemi specyficzna, czy może te warunki są bardzo ogólne. Należałoby też zapytać, co rozumiemy przez humanoida.
Ryby i wieloryby mają inne ułożenie płetwy, nie ma to jednak szczególnego znaczenia dla spełnianej funkcji. Tym czasem odnóża są powszechne, formy stawów (bądź analogiczne) są powszechne u zwierząt lądowych: od owadów po ludzi; i zawsze kończyna łamie się w kierunku Ziemi. Dlaczego? I kolejne pytanie. Owady są znacznie starsze ewolucyjnie od ssaków. Nie zaobserwowano żadnych wyższych procesów poznawczych wśród owadów. Dlaczego?
To co irytuje pod tym względem w ST, to częsta wręcz identyczność innych humanoidów z ludźmi. Natomiast sama humanoidalność jako konwergencja (jej przejaw) wcale nie jest wykluczona. Za mało wiemy, ażeby to rozstrzygać.
Poza tym z tego wnoszę, że uważasz, że wszystkie planety na których może (jeśli w ogóle) powstać życie będą dokładnie jak Ziemia? Dla mnie to jednak naciągane. Jeśli Ci to nie przeszkadza to OK, ale mi bardzo.
Nie takie same, a zbieżne w pewnej klasie warunków. I nie życie, a życie świadome. I nie uważam, ale dopuszczam taką możliwość. Zdaje mi się, że żywisz całkowicie fałszywe mniemanie, iż w ST mamy tylko rasy humanoidalne.
i sądzisz może, że gdyby jakimś (przypadkowym) zrządzeniem losu ośmiornica stałaby się rozumną formą życia, to miałaby dwie nogi i dwie ręce oraz parę oczu i kręgosłup?
Odwracasz kota ogonem.
Ja czytałem wielce poważne dzieło dowodzące dlaczego to krukowate przeżyją III wojnę światową i staną się koroną stworzenia - sądzę, że skrzywiłyby się na Twoje pomysły.
Nigdzie nie twierdziłem, że niemożliwe jest inne inteligentne życie. Twierdziłem jedynie, że za humanoidalność może odpowiadać dość ogólna klasa warunków, a ewolucja jest rekurencyjna (tzn. jakiś podzbiór dziedziny selektorów jest wyznaczany przez formę organizmu). Ergo - możliwe jest dążenie ewolucji do form humanoidalnych, a owe formy mogą być jednym z czynników wzrostu inteligencji.
Dla mnie jest niedorzeczny i naiwny.
Niedorzeczne i naiwne jest twierdzenie, że coś może istnieć z większym bądź równym prawdopodobieństwem co humanoid, kiedy nie ma żadnego potwierdzenia, że coś takiego W OGÓLE może istnieć (a więc równie dobrze może być nierealne), a jest potwierdzenie istnienia humanoida.
Równie niedorzeczne jest upieranie się, że życie świadome i inteligentne może się wyrodzić w warunkach odległych od ziemskich, czy na bazie zupełnie innych pierwiastków, niż węgiel, kiedy nie mamy żadnego potwierdzenia tego faktu. Dopuszczenie możliwości - jest dorzeczne. Szacowanie, że to bardzo prawdopodobne jest naiwne i niedorzeczne, przydatne jedynie jako hipoteza.
Opieranie się na totalnie spekulacyjnych hipotezach (nie wiemy nawet jak dokładnie życie powstało na Ziemi) przy odrzucaniu jakichś fikcyjnych światów - jest niedorzeczne.
Czy z tego wynika, że nie ma rozumnych tygrysów, bo je eksterminujemy?
Nie - z tego wynika, że forma wyznacza podzbiór selektorów. Być może forma humanoidalna wyznacza stosunkowo więcej selektorów o wektorze inteligencja, niż inne znane nam przynajmniej formy.
To byłby dobry argument. Gdyby założyć, że był inteligentny. Ale on był niezrozumiały.
Owszem. Ale nadal ów byt jest niedorzeczny, bo jest jakąś zupą. Ale może masz jakiś pomysł jak on mógł wyewoluować?
Wiesz, staram się mówić prawdę. Uważasz, że humanoidalność a właściwie "ludzkość" to standard we wszechświecie. A ja wiem, że każdy element naszego ciała to czysty przypadek. To, że mamy kostki słuchowe z żeber i to że akurat pięć palców, i to że jednego fiutka (a nie, jak torbacze po dwa).
Jakimś dziwnym trafem inne zwierzęta też mają narządy słuchu, formy "palców", narządy rozrodcze. Coś chyba za szeroko wziąłeś formę humanoida. Dla mnie humanoid to postawa wyprostowana, dwie ręce (z mechanizmem chwytnym), dwie nogi, głowa na swoim miejscu. Co do stawu kolanowego - ostatnio nawet oglądałem odcinek TNG w którym przedstawiciele pewnej rasy sprawiali wrażenie (nie przyglądałem się, a głównie stali w tym odcinku), że staw w ich kończynach zgina się w odwrotną stronę.
I oczywiście, koniecznie musi to być postawa wyprostowana na dwóch nogach, absolutnie nie na trąbie?
Tak, absolutnie nie na trąbie. Właśnie sam dowodzisz przeciwko sobie. Trąba nie spełnia warunków, nogi tak.
No widzisz, dla Ciebie humanoidalność czemuś służy, a dla mnie ocean.
Dla mnie służy i ocean i humanoidalność. I to nas różni.
Nie załapałeś .
Załapałem. Uważam za głupotę zwracanie uwagi na czułki kiedy kosmita rozprawia o absolucie.