14506
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 31, 2008, 08:13:43 pm »Zawartość debaty w debacie nie może być większa, skoro debatujemy o spodziewanych efektach wysiłku umysłowego ciał politycznych
Dlaczego "wysiłek umysłowy" w kontekście "ciał politycznych" zabrzmiał mi mniejszą realnością niż 99,9% wizji ze "Star Treka"?
(Ale do kogo ja mam pretensję skoro te ciała są wybierane przez obywateli?)
A zresztą - jestem załamany....
http://community.livejournal.com/ru_aviation/894500.html?style=mine
No i tu podziwiamy efekt tego wysiłku umysłowego...
(I nie sądzę by dało się to zwalić na "ruską specyfike", niestety...)
A miało być tak pięknie...
ps. ale polityki nie unikniemy nawet w Kosmosie, oto jak widzi sprawę Kim Stanley Robinson, obserwujemy dyskusję pierwszych kolonistów na Marsie:
– Co ci się nie podoba w projekcie pierwszych schronów? – spytał John z zainteresowaniem.
– Są prostokątne – odrzekł Arkady. Stwierdzenie to wywołało żywiołowy śmiech, ale Rosjanin mówił dalej: – Mają prostokątny, stereotypowy kształt! Poza tym miejsca pracy oddzielono od kwater mieszkalnych, jak gdyby praca nie była najistotniejszym elementem naszego życia. Nie mówiąc już o tym, że część mieszkalna składa się niemal wyłącznie z prywatnych pokojów, odzwierciedlających hierarchię ważności, ponieważ naszym szefom przyznano większą przestrzeń.
– A czy nie zrobiono tego po prostu po to, aby ułatwić im pracę? – spytał Sax.
– Nie, tak naprawdę to wcale nie jest konieczne. To służy tylko podkreśleniu ich prestiżu. Typowy przykład „amerykańskiego stylu myślenia”, jeśli mogę tak to ująć.
W tłumie rozległ się jakiś jęk sprzeciwu.
– Czy koniecznie musimy się wdawać w politykę, Arkady? – zapytała Phyllis.
Na sam dźwięk tego złowróżbnego słowa zwarty tłumek słuchaczy rozsypał się. Mary Dunkel i parę osób ostentacyjnie odwróciło się plecami i skierowało w przeciwległy koniec pomieszczenia.
– Wszystko jest polityką! – krzyknął za nimi Arkady. – A nic nie jest bardziej z nią związane niż nasza podróż. Zaczynamy tworzyć nowe społeczeństwo; jakże mogłoby ono egzystować bez polityki?
– Jesteśmy placówką naukową – obruszył się Sax. – Nie potrzebujemy polityki.
– Kiedy leciałem ostatnim razem, w ogóle nie było takiego problemu – wtrącił w zadumie John.
– Ależ był – powiedział z uporem Arkady – tylko wtedy wszystko było prostsze. Wasza załoga składała się wyłącznie z Amerykanów, wykonujących polecenia zwierzchników podczas ściśle określonej czasowo misji. A my stanowimy międzynarodową ekipę, która zakłada stałą kolonię. To coś zupełnie innego.
Kilka osób znów zbliżyło się do Arkadego i Johna, aby lepiej słyszeć, o czym mówią.
– Mnie nie interesuje polityka – odezwała się Rya Jimenez, a Mary Dunkel poparła ją z drugiego końca pomieszczenia:
– To jedna z rzeczy, przed którymi stamtąd uciekłam!
Rosjanie zaczęli naraz mówić jedni przez drugich, wykrzykując takie kwestie, jak: „Już samo to jest stwierdzeniem politycznym!”
Aleks usiłował przekrzyczeć tłum:
– Wy, Amerykanie, chcielibyście położyć kres polityce i historii, aby znaleźć się w świecie, w którym dominujecie!
Kilku Amerykanów próbowało zaprotestować, ale Aleks nie dał sobie przerwać.
– To prawda! W ciągu ostatnich trzydziestu lat zmienił się cały świat, wszystkie kraje przeanalizowały własne problemy i wdrożyły programy gruntownych przemian w celu ich rozwiązania, wszystkie z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych. Stajecie się najbardziej konserwatywnym państwem na świecie.
– Przemiany, o których mówisz – wtrącił Sax – były w większości wymuszone, ponieważ kraje te cechowała skostniałość i były niemal na progu bankructwa. Stany natomiast rozwijały się przez cały czas, więc nie musiały przechodzić tak drastycznej przebudowy. Słuchajcie, amerykańska droga jest lepsza, ponieważ jest łagodniejsza. Jest bardziej przemyślana.
Wypowiedź ta pohamowała na chwilę rozpęd Aleksa i podczas gdy się nad nią zastanawiał, do rozmowy włączył się John Boone, który już od jakiegoś czasu z wielkim zainteresowaniem obserwował Arkadego:
– Wracając do tematu schronów, co chcesz w nich zmienić?
"Czerwony Mars"