Ależ niczego nie obalamy
(poza flaszkami).
Siedzisz w rakiecie, a więc obiekcie posiadającym jakieś zdolne pomieścić człowieka rozmiary makroskopowe.
- sytuacja 1 - stoisz na ziemi. Centrum grawitacji znajduje się więc jakieś ~6400 km od Ciebie. Co najmniej na dwa "proste" sposoby możesz to stwierdzić - albo mierząc kąt między pionami w różnych miejscach (piony nie będą równoległe do siebie bo celują w środek ziemi), albo używając dwóch zegarków. Współczesne zegary atomowe, poprzez zmianę chodu w związku ze zmianą natężenia pola grawitacyjnego są w stanie wykryć zmianę wysokości na jakiej się znajdują o zaledwie 1 cm a może już i lepiej, bo niedawno czytałem, że wiedzą jak podwyższyć tę czułość do 1 mm.
- sytuacja 2, lecisz i podlegasz przyspieszeniu wraz z rakietą. Piony w każdym miejscu będą wzajemnie równoległe a pomiar przyspieszenia w dowolnym punkcie da taki sam wynik.
W odpowiednio dużej rakiecie możesz to stwierdzić organoleptycznie. Jeśli rakieta stoi na ziemi a jej podłoga jest prostolinijna to w odpowiednio dużej odległości od punktu gdzie podłoga jest prostopadła do pionu zaczniesz iść pod górę idąc po równej podłodze. Raczej taka rakieta będzie "dość" duża, jeśli na szybko się nie machnąłem to wychodzi mi, że 1 cm odchyłki od pionu na 2 m wysokości nad podłogą zachodzi w okolicy 32-go kilometra od miejsca, gdzie podłoga jest prostopadła do pionu. Podobnie w odpowiednio wysokiej rakiecie na którymś piętrze poczujesz, że jesteś jakby lżejszy... Tym niemniej są to typowe problemy w budownictwie i geodezji, że trzeba przy dużych i wysokich obiektach uwzględniać, że jeśli stoją pionowo to odległość między nimi u podstawy jest nieco mniejsza niż u wierzchołków i są to centymetry, co już bywa istotne np. w mostach linowych. Nad Bałtykiem jest taki budynek Prora, który Hitler budował jako ośrodek wczasowy dla robotników III Rzeszy. Składa się z trzech tasiemców o długości ok. 500 m każdy a w sumie ma ok. 1,5 km więc krzywizna ziemi od początku do końca to ~18 cm a więc zapewne już tam można wykryć bez problemu dalmierzem laserowym (takim dziś powszechnie używanym w budownictwie), że lokalne piony z obu końców nie są wcale równoległe do siebie.
Ale oczywista postulatu Einsteina to nie obala (i tu mi się skojarzyło z zadaniem z obiegającymi się monetami - dlatego ze w przytaczaniu zasady równoważności też zwykle brak ścisłości). Einstein mianowicie twierdził, że owszem, przyspieszenia wynikającego z siły grawitacji nie da się odróżnić od wynikającego z ruchu -
ale w infinitezymalnej objętości. Nawiasem mówiąc, jeszcze pewnie 20 czy 30 lat temu rzeczywiście nie było żadnego sposobu, aby w rakiecie a w zasadzie jej kokpicie o typowych rozmiarach, czyli rozmiarach liczonych w pojedynczych metrach, wykryć tę różnicę. Zdałem sobie z tego sprawę słuchając któregoś tam popularnego wykładu Dragana, który akurat zastrzegł się odruchowo, że zasada ta dotyczy nieskończenie małych objętości. Nie wyjaśniał tego dalej, ale spowodował, że zacząłem myśleć a w zasadzie dlaczego...
Cóż kawał widać i stary, i internacjonalny, bo ja go poznałem na studiach, czyli najmarniej 30 lat temu
.