Motto:
Wyszłam pierwsza, przyszłam szósta, teraz jestem siódma...
Maziek - co to za historyjka z samolotem i gdzie zagadka? Tu saldo jest proste, a szefuńcio naczytał się Tuwima.
Miało to metaforycznie nawiązać do krawata? Jakaś wartoś dwukrotnie dodana? Nie wiem;)
Ola, czy jeśli pożyczę Ci 100 zł i mi nie oddasz - moja strata związana z tą pożyczką jest zależna od tego, czy pożyczałaś aby nie oddać, czy też tak wyszło? Lub czy nie oddając mi pożyczyłaś jeszcze od kogoś? Czy może od tego, czy ja też pożyczyłem kiedyś od kogoś, lub komu innemu? Dla mnie rąbnęłaś stówę, szlus. Nie no - Ty tak na poważnie?
Raczej nie - nigdy śmiertelnie poważnie. Albo sporadycznie:)
W ogóle nie zamierzałam zabierać tutaj głosu, bo uważałam, że Q wyczerpał temat. Ale St napisał:
Na wszelki wypadek pytanie powtórzę wyraźnie, powoli i z naciskiem: ile stracił przez tego przeklętego oszusta? Trzeba podać liczbę złotówek.Więc włączyła mi się opcja Kombinatoryka:)
Ponieważ do matmy i salda (chociaż nie było go w pytaniu) nie można się przyczepić - zostają furtki słowne - typu ile stracił, ale w całym ciągu zdarzeń.
Taki
Katar dla sprzedawcy - którego punktem wyjścia jest nieuczciwy klient.
Stąd ważne czy miał swoje pieniądze na początku (nie ma o tym info w zagadce) i kiedy oddał oraz co działo się z jego finansami do oddania owych 200zł.
Maziek - przecież nie chodzi o Twoją stratę - pożyczającego mi pieniądze (rozmieniającego 200zł) - ona jest stała: dopóki Ci nie oddam, tyle ile pożyczyłam, ale o stratę pożyczkobiorcy - moją (sprzedawcy).
Ona zależy od tego czy mam kasę żeby Ci oddać (bo tę od Ciebie wyrzuciłam), czy pożyczę drugi raz i zgubię = nie oddam Tobie ani drugiemu itd.
Dla Ciebie nic się nie zmienia, ale dla mnie - jeśli nie mam na zwrot ani jak zarobić - tak.
Coś jak spłacanie karty kredytowej kolejną kartą (Ty dostajesz swój zwrot) - ciągle jest tylko debet 100zł, ale jak któraś karta się sypnie, to piramidka.
Jasne - nie o tym było to zadanie, ale uważam, że - jak już pisałam - brak info o początkowej sytuacji sprzedawcy, pytanie nie o saldo, a ile stracił (kiedy?, w jakim czasie?, próbując wyjść z długu?) - generuje dodatkowe kwestie. Fakt - czepialskie i na pewno nie będące intencją autorów "Matematycznej bombonierki"
Kończąc - sprzedawca nie został wkręcony w ciąg katarowy - oddał 200zł, bo miał - stracił 200zł na rzecz klienta, oki?