Pewnie mieli - wchodzilo sie przez samoczynnie suwane drzwi i wygladaly jak te dzisiejsze, japonskie, gdzie kokpit obslugi wyglada jak ten na mostku Enterprise'a (do podgrzewanie, wlaczania wody, pary, strumienia takiego, siakiego i innego i odpalania karaoke).
Chodziło mi o to, że (pomijając już hollywoodzką pruderię) nie wiedzieli jak
to (w miarę) realistycznie pokazać... (Skądinąd toalety pokazały się na chwilę - w postaci kolejki pod drzwiami wychodka - w epigońskim "Voyagerze" co stanowi bodaj jego jedyną zaletę...)
Natomiast, jako, że w "ST - The Next Generation" wspomniane jest iż ściany Enterprise'a mają zdolności samooczyszczania, istniała ukuta przez widzów teoria, że załoganci -
excuse le mot! - pod ścianami srali, a potem to się samo oczyszczało (lub też ichni
Transporter wiadomy produkt fekalnego procesu na atomy rozkładał...)
ps. wyjeżdzam na TrekSferę, na parę dni macie mnie z głowy
.