Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Czcigodny Nader

Strony: [1] 2 3
1
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 18, 2015, 11:41:18 pm »
Czcigodny Nader by wychylił gdyż lubi się mądrzyć. Problem jeno, że ostatnio poza Solaris to ni hu-hu z Lema. Więc w każdej innej dyskusji "lemowej" Czcigodny Nader ani be, ani meee :-[
.chmura przeczytało cały wątek i postanowiło się podzielić opinią, że i Solaris ni hu-hu (przepraszam, nie mogłam się powstrzymać). de gustibus non est...

Mea puella... :-*
Non es iustificatus.
Omnes disputationibus cura gustat...
Semper est. :P

2
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 17, 2015, 12:56:10 am »

To było lata świetlne temu. Koncert: młody Gawliński. Jak opowiadałyśmy z koleżanką o tych latających stanikach, to każdy pytał o to samo: wy też?
Po którymś razie irytacja na ten standard mi wzrosła i wymyśliłam sobie odpowiedź - nie sądziłam, że jeszcze kiedyś się przyda - here you are: nie, ja przyszłam od razu bez :)

A tam, zaraz się irytować :) Na koncert Shakiry też poszedłem bez... ;D ;D ;D ;D

Cytuj
Raczej rozmowa weszła już na taki poziom subiektywności i abstrakcji, że niczego nie da się dodać:)
Bo jak wytłumaczyć, że coś się komuś wydaje bardziejsze?:)
To co? Może wychylisz swój Nader Czcigodny nos poza wątek: solaris?;)

Czcigodny Nader by wychylił gdyż lubi się mądrzyć. Problem jeno, że ostatnio poza Solaris to ni hu-hu z Lema. Więc w każdej innej dyskusji "lemowej" Czcigodny Nader ani be, ani meee :-[

Cytuj
Zabieg koloryzujący nie przekonał, ale gdzieś te quoty się pokolorowały;)

One tak same z siebie się cósik zabarwiły. Musi ten Ocean coś tu namotał... :o

3
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 17, 2015, 12:42:56 am »


Raczej w ogóle, niż minimalnie. Gdyby Lem przedstawił w konkretny, rzeczowy sposób te problemy w rozwikłaniu tajemnicy "fantomów" byłoby to i ciekawsze i zdecydowanie spójniejszę niż ukazywanie naukowców ( w domyślności mądrych ludzi, bo na tak ważną placówkę naukową nie wysyła się idiotów) których jedynym zajęciem są samobójstwa i chowanie się po kątach.

Z każdego człowieka, bez względu na jego "naukowość", można zrobić idiotę i wariata, i psychopatę, i kanibala - trzeba go tylko trochę potrzymać w opresyjnych i niezrozumiałych dla niego warunkach, a zacznie wyczyniać rzeczy, o jakie w normalnej sytuacji nikt by go nie podejrzewał.

Może trochę inaczej. Nie z każdego. W czasach zimnej wojny prowadzono takie badania. Na ludziach. W różnych wariantach. Przedtem były teorie psychologiczne, jak zwykle wzajemnie się wykluczające. Wyniki badań behawioralnych były generalnie niejednoznaczne i w sumie zależały od interpretacji obserwatorów (naukowców). Jednak faktem jest, że są osobnicy, którzy zdecydowanie łatwiej ulegają presji fizycznej/psychicznej prowadzących do zachowań uznanych za powiedzmy niedopuszczalne. W testowanych grupach, gdzie osoby poddane "obróbce" miały różne wykształcenie/pochodzenie/doświadczenie życiowe, nie zachodził jakiś statystycznie mierzalna zależność występowania zaburzeń socjopatycznych.
Jak byś był ciekawy takich spraw, to w sieci jest mnóstwo na ten temat.
Więc "szerokom palalelom" wracam cofając się tyłem do tyłu, do nieprawdopodobieństw w postaci Kelvina ;D

4
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 16, 2015, 02:33:06 pm »
W pewien sposób badali samodzielnie i na ile mogli, minimalnie ten temat poruszali.


Raczej w ogóle, niż minimalnie. Gdyby Lem przedstawił w konkretny, rzeczowy sposób te problemy w rozwikłaniu tajemnicy "fantomów" byłoby to i ciekawsze i zdecydowanie spójniejszę niż ukazywanie naukowców ( w domyślności mądrych ludzi, bo na tak ważną placówkę naukową nie wysyła się idiotów) których jedynym zajęciem są samobójstwa i chowanie się po kątach.

Cytuj
A kwestia murzynki i innych fantomów nie jest określona dokładnie co chyba lepiej wyszło niż gdyby Lem miał coś gotowego podać na tacy. Gibarian mógł na przykład kiedyś zamordować tę kobietę z zimną krwią. Poważny naukowiec, mający autorytet na całym świecie, z wielką misją do spełnienia na stacji Solaris... i z sekretną przeszłością, która to wszystko przekreśla. To była zbrodnia doskonała, a jednak Ocean ucieleśnił i ukazał ją teraz. Wystarczy by Snaut, Sartorius czy Kelvin powiązali fakty z przeszłości i Gibarian na zawsze zostanie pogrążony. Nie wytrzymał tej presji, przez myśl mu nie przeszło badanie tej murzynki - pamiętał ją aż za dobrze (poza stopami 8) ) - ani tym bardziej ukazywanie jej komukolwiek... To tylko ad hoc wymyślona historia, Lem pewnie wymyśliłby lepszą, ale w moim odczuciu zrobił coś jeszcze, jeszcze lepszego czyli nie dopowiedział wszystkiego :)

Ukazała się, wiec jest już po herbacie. ;D  To że nie jest sytuacja określona dokładnie, to nie podanie czegoś na tacy, a niedociągnięcie fabularne. W tym akurat miejscu książki. Niedopowiedzenie, a dziury fabularne to dwie różne sprawy.
Po za tym to co przedstawiłeś narusza tzw. regułę zawieszenia niewiary jak by to określiła niejaka Katrin Trammell.

Cytuj
Co do Kelvina zaś to sam mam mieszane uczucia. Do mnie przemawia "Cyberiada" i Klapaucjusz, który bardzo ostro wyzywa Trurla za stworzenie modelu społeczeństwa po to, żeby okrutnik Eksyliusz mógł się wyżyć. Przecież cierpiący nie jest ten, kto ci to swoje cierpienie da do potrzymania, abyś je mógł zmacać, nadgryźć i zważyć, lecz ten, kto zachowuje się jak cierpiący! Przychylając się do tego, uważam że w istocie Kelvin dokonałby zabójstwa nawet jeśli uznać, że Harey jest nienaturalna, nieludzka, nieżywa czy nierzeczywista...


Nie. Nie dokonałby, gdyby postać Kelvina była w granicach elementarnej logiki, którą powinni znać ci którzy na potrzeby książki lub filmu postaci kreują. Oczywiście Lem mógł pójść całkiem po bandzie i Kelvin mógł mieć trzy nogi i dwie głowy. ;D Teraz celowo ja przeginam...

Cytuj
Wg mnie Kelvin na Ziemi nie mógł znieść myśli o tym jak okropnie spaprał sprawę z Harey. Jej fantom sprawiający wszelkie pozory rzeczywistej Harey stanowił w takiej sytuacji coś absolutnie rozwalającego normalne myślenie i emocje. Jedyne co mu się udało wykombinować to, że albo Harey jest nierzeczywista, więc może zakończyć te katusze pakując ją do rakietki, albo już zupełnie zwariował... Odpowiadam więc, że nie chciał "uniknąć traumy dokonując zabójstwa". Traumę już jedną miał i w tym rzecz, że nawet cudowne pojawienie się ukochanej w jego życiu nie cofało tak naprawdę czasu ani nie pozwalało na wymazanie pamięci.

Jeszcze raz. Poco mordować coś co jest fantomem? Brak logiki. Dobrze, że nie jestem Kelvinem bo w momencie spotkania dawnej ukochanej pewno bym znalazł jakiś powód, żeby ja zamordować. :o Sory, ale takie tłumaczenie się kupy nie trzyma.
Jeszcze raz: jeśli kogoś się nadal kocha i po latach spotyka, to nie ma takiej opcji by próbować ją zabić. Chyba, że jest się psychopatą. A z treści Solaris takim fakt nie wynika (psychopatia Kelvina). Więc ponowny brak logiki. W SF można dużo, ale naprawdę nie należy przesadzać.

Cytuj
Na filmach czasem w wielkim wzburzeniu bohaterowie zrzucają wszystko z biurek, szafek i kanap wrzeszcząc na cały głos. Nie analizuje się czy to logiczne, rozsądne i co chcieli tym osiągnąć. Wpakowanie Harey do rakietki to był jakby ten sam odruch bezsilności, tylko wielokrotnie wzmocniony.

Jak powyżej :)

Reasumując: Wg. mnie Lem popełnił w Solaris grzech zaniechania w poprawnej konstrukcji akcji i głównego bohatera. Można sobie pisać SF, ale nadal należy pilnować wiarygodności postaci. A wiarygodność ta, to odpowiednie powiązanie z realnym światem. Autor oczywiście może stosować na różnych poziomach swoją licentia poetica jednak nie powinna ona wykraczać poza pewne ramy. Wtedy bowiem będzie tak jak z Kelvinem. Psycholog, naukowiec, mądry człowiek - zachowanie jak u psychopaty (nie poparte resztą tekstu).
Taki może przykład lekko od czapy:
Oglądając Gwiezdne Wojny raczej spokojnie przyjmujemy fakt, że Heniek Solo dosiadając Sokoła Millenium potrafi poruszać się z prędkościami nadświetlnymi. Dlaczego nie mówimy: bzdura, kretynizm, tego nie można zrobić... Dlatego, że to film SF gdzie dopuszcza się wiele bzdur? Nie. Dlatego, że w mnogości współczesnych teorii około einsteinowskich są takie, które dopuszczają mimo wszystko przekroczenie bariery prędkości światła. I wiedzą o tym nawet gimbusy. Więc taką wizję lotów jak w GW przyjmujemy, bo być może teraz tak latać nie możemy, jednak w przyszłości nie jest to wykluczone. Podstawowa logika jest spełniona. Ale gdyby... Heniek Solo w którymś epizodzie filmu zaczął wyjaśniać np. princessie Flei, że ową ekstremalność prędkości Sokoła zapewnia silnik, którego paliwem jest zupa ogórkowa, no to... właśnie... zajady ze śmiechu i pilne sprawdzenie w czołówce czy czasem filmu nie reżyserował Mel Brooks.
Więc dla mnie takie poprowadzenie  postaci Kelvina, naukowców, zabójstwo Harey, jest tą zupą ogórkową ;D ;D

5
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 16, 2015, 01:43:34 pm »
Spoko - masz u mnie jednego martwego smoka urojonego i dziewice prawdopodobieństwa;)
Ale wszystko w porządku? Bo najpierw stopy, teraz majtki...hmm :-\  Chociaż byłam na takim koncercie co to staniki na scenę latały...ale nie wiem...nie wiem :-\ ;)

Też sobie rzuciłaś? Tym stanikiem? :P

Ba. Pewnie. Wszyscy. Jednomężnie:)
Cza mieć swoje zdanie 8) ;)

Nie jednomężnie, a biseksualnie, bo kobiety w naszym fanowskim gronie też były  ;D ;D

Wystarczyło uczęszczać do szkoły podstawowej 8)
To ten Asnyk mimochodowo...by;)

Czcigodny Nader do szkoły podstawowej uczęszczał. Rzadko bo rzadko, ale jednak... Asnyka nie pamięta, więc albo go u nas nie wykładali, albo Czcigodny Nader akurat poszedł za szkołę zajarać  8)

Martusza ma wyjątkową pozycję w filmie - zaznaczoną kolorem. Kolorowa jest tylko strefa i sceny po powrocie Stalkera - kiedy ją niesie oraz ostatnia scena - z nią i szklankami.
Jej zmiana jest więc pewnym utożsamieniem ze strefą - ziszczenie życzeń Stalkera? Nie wiem. Tak sobie tylko pomyśliwam;)

Nie przekonałaś mnie. Z tym zabiegiem "koloryzującym".

Się nie wyklucza - niemniej Tarkowski jest bardziej wymagający;)

W czym jest bardziej wymagający? Ten Tarkowski?

edit: poprawiłem cytowania

6
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 14, 2015, 11:45:57 pm »
Nie masz racji w niczym co napisałeś wyżej w ogóle, a w szczególe i bardzo pobieżnie nie masz jej w tym, że w przypadku Kelvina nie mówimy o przekonaniu się osoby na jawie, że jest na jawie, tylko osoby we śnie, że jest we śnie a to istotna różnica nawet dla osób takich jak Ty, które (jeszcze) sądzą, że na jawie to na pewno sobie poradzą. Aczkolwiek nieprawdą jest, że sen to jakiś film (stwierdzenie absurdalne tylko już poprzez to, że nikt nie ładuje sobie kasety przed snem, lecz sen jest jednorazowym, autonomicznym wytworem mózgu). Ale to nie ma znaczenia w tej sprawie. Człowiek, który śni nie wie że śni i przyjmuje wszystko jako jawę. Nie więc znaczenia, czy sen jest ustalonym filmem, czy człowiek ma na ten film wpływ. Istotne jest tylko to, że umysł człowieka traktuje to jako rzeczywistość. Niewielu ludzi umie sobie zdać sprawę, że to co przeżywają to sen. Przy czym często wówczas wydaje im się, że się budzą - a tak naprawdę przeskakują do innego snu.

Choć powinienem z wdzięcznością przyjąć Twoją tezę że sen jest ustalonym filmem. Po przyjęciu tego twierdzenia jest oczywistym, że skoro w tym filmie ma się wydawać, że ma Ci się rozdwoić, to Ci się rozdwoi, a jak nie, to nie. Ale go nie przyjmuję, bo jest błędne. Nawiasem szpitale psychiatryczne pełne są osób, które mają olbrzymie problemy z odróżnieniem rzeczywistości od rojeń - wiele z nich wcześniej nie miało z tym problemu. Więc jak na początku - Kelvin, skoro przypuszczał, że właśnie zwariował, to ze względu na swoją profesję tym bardziej wiedział, że w tym stanie odróżnienie jawy od rojeń bywa niemożliwe.

Nie doczytałeś, a krótko było :) przecież "stoi" napisane, że sny są przypadkowym zbiorem obrazów wygenerowanych przez mózg, a nie ładowane z kasety.

Właśnie ze względu na swoja profesję nie powinien podejmować prób sprawdzania czy jest na jawie czy we śnie. Bo to jest bzdura. A taką próbę podjął. Czyli nie zachował się profesjonalnie, czyż nie tak? Nie widzisz tu sprzeczności w prowadzeniu/konstrukcji postaci? Przecież o to mi chodziło w całej dyskusji. ::)

Jeszcze jedno: gdy śnimy nie mówimy o świadomości czyli nie mówimy o człowieku jako takim, ale o zbiorze zapisanych informacji odtwarzanych według nieznanego świadomości klucza. Więc dywagacje czy ja śnie i wiem o tym czy nie, są jałowe.

Teraz w pewnym sensie się powtórzę: wprowadzanie wątków sen/halucynacja/jawa jest bardzo śliskim gruntem. Wymaga naprawdę żelaznej konsekwencji w fabule i znajomości psychologii. W moim mniemaniu ten wątek w Solaris jest właśnie "poślizgnięty" i zupełnie niepotrzebny. Sam zresztą to przed chwila udowodniłeś ;D Bo jak sam piszesz; jako psycholog powinien wiedzieć, że jakiekolwiek próby sprawdzenia sen/jawa/halucynacje są skazane na niepowodzenie. Więc jeśli "wiedział" (bo psychologiem był), to po co to "robił"?

7
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 14, 2015, 09:35:43 pm »
Wszystko się przyśnić może. Jednak prawdopodobieństwo marzenia sennego o takiej treści jest jak 1: ( ilość atomów we Wszechświecie).
Skąd ten wniosek? Nie wiem jak Ty, ale ja nie zawsze wiem, że śnię, a kiedy tego nie wiem zachowuję się "normalnie". To znaczy jak widzę drzwi, to je otwieram klamką (a nie przenikam przez nie) a jak latarka nie świeci, to sprawdzam baterie, czyli reaguję wg swojej wiedzy. Jakbym chciał sprawdzić czy jestem we śnie, to bym sobie przycisnął. Gdybym spał, to wynik niezależnie od tego jaki by był nic prawdziwego by mi nie powiedział. Mogłoby mi się przyśnić, że mi się rozdwaja, albo że mi się nie rozdwaja - ale wciąż bym spał. Mogłoby mi się nawet przyśnić, że się budzę - i co z tego? Nie ma żadnej metody aby jednoznacznie stwierdzić, że jesteś na jawie, to dość podstawowa prawda. 
Cytuj
Ale gdyby już się przyśniło to: nie masz wpływu na tok marzenia sennego. Nie możesz nic w nim nakazać. Czyli nakazać swoim palcom by majdrowały przy oczach ;D
Znów mogę mówić tylko za siebie, ale w moich snach mam mniej więcej taką dozę niepodległości jak w życiu realnym - na ogół mogę zrobić to co mi się podoba, jeśli nie zabrania tego "fizyka" snu. Jeśli np. w danym śnie umiem latać - to mogę sobie polatać.

Wiesz, w fantastyce to można wszystko upchnąć nawet to, że obrazy senne są logicznie następujące. Normalnie tak nie jest.
W marzeniach sennych nie masz żadnej "niepodległości". Oglądasz ciąg obrazów przypadkowo wygenerowanych. Mogą one być wypadkową traumatycznych wydarzeń w realnym świecie. To że latasz we śnie to nie znaczy, że podjąłeś "senną" decyzję o lataniu. Możesz sobie robić co chcesz, podejmować decyzje (w granicach zdrowego rozsądku :D), ale w życiu realnym.
Poza skrajnymi przypadkami dysfunkcji mózgu, możemy stwierdzić, że jesteśmy na jawie.

8
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 14, 2015, 07:45:58 pm »
Cytuj
Słowo-klucz: "fanów", prawda? : ;)

No nie! Czcigodny Nader obrażony został i żąda zadośćuczynienia!(może być jeden smok martwy, a młody, coby po ugotowaniu smakowity był i dwa tuziny chędogich dziewic, ale tylko 18+) ;D ;D
A poważnie... To fani w latach osiemdziesiątych ruszyli w tym kraju fantastykę. Powstały kluby (ŚKF chyba nadal istniej), przyznawano nagrody, uruchomiono własne fanziny, powstawały (nielegalne) wydania zagranicznych autorów SF. Z ruchu fanowskiego wywodzi się całkiem spora grupa polskich pisarzy SF i Fantasy. Twórcy Fantastyki (czasopismo) też mieli z tym fanowskim ruchem wiele wspólnego. Ale owi fani w masie swojej, że tak ujmę kolokwialnie "zlali moczem złocistym" Stalkera w wydaniu Tarkowskiego (czyżby wszyscy się mylili?). Oczywiście był też inny poziom "fanowania". Ale dotyczył głównie pryszczatych i niezbyt urodziwych panienek, które próbowały wilgotnymi majtkami trafić w Micka Jaggera ( w innych rockmenów też). Teraz nowe pokolenia pryszczatych panienek (też nieurodziwych) kontynuuje tradycję na koncertach boskiego :-\ Bimbera.Urodziwe, po wyselekcjonowaniu przez ochroniarzy, zdejmują majtki w garderobie.Też wilgotne ;D ;D ;D

Cytuj
Skąd założenie, że nie czytałam? Film by nie przeszedł? Mylisz się;)
Twoja metaforyczność zapachniała Asnykiem:
Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą:
Bezsilne gniewy, próżny żal!
Świat pójdzie swoją drogą!

...czyli to raczej żadna metafora i klarowne nawiązanie. To constans pokoleniowy. To pokładanie nadziei w zmianach, w młodych - z bieżącym niezrozumieniem itd.
Martuszę filmową widzę nieco inaczej niż jeno "nadzieję na przyszłość". Ona być może jest ziszczeniem życzeń stalkerowych. Mniejsza.
Mniejsza, bo tak sobie pomyślałam, że może Tarkowski zrobił dwa eSfilmy z rzędu - nieprzypadkowo.
One się łączą - poniekąd. Zresztą książki też.

Źle się wyraziłem. Napisałaś, że musisz sobie przypomnieć. Sory :)
Poezji nie czytuje.
Ja odbieram to nieco inaczej niż pokładanie nadziei w zmianach. Raczej jest to wskazanie/prognoza. Na zasadzie: co byście staruszkowie nie wymyślali i jak mocno próbowali utrzymać status quo, to i tak młodzi was wykopią. A jak to zrobią? Nie warto wam, starym dziadom, tłumaczyć, bo i tak nie zrozumiecie.
Nie sądzę, żeby Mariszka filmowa była ziszczeniem życzeń. Nic w fabule na to nie wskazuje. Raczej odbieram ją jako byt, który jest poza otaczająca Stalkera rzeczywistością. Jest w sumie obca. Z powodu jak powyżej.
Mariszka książkowa też z normalnego dziecka przeistacza się w całkowicie obcą dla Reda osobę. A właściwie to już nie osobę. Bo i fizycznie człowiekiem nie jest, a porozumienie się w sposób ludzki nie jest z nią możliwe. I te przepoczwarzenie się własnego dziecka jest jednym z powodów prób Reda Shoeharta (gangstera,bandyty, złodzieja)by się zmienić.

Cytuj
Strefa to poniekąd taki ocean - który ma spełnić życzenia.
Komnata (kula książkowa) spełnia najskrytsze myśli, marzenia - wchodzącego. Ale jest wybór. Możesz wejść, możesz nie wejść.
W Solarisie nie ma wyboru - ocean wydobywa co ukryte bez zgody właściciela myśli. I to wydobywa to, co filmowy Pisarz nazywa "soczystym mięsem".
[jakoś tak: moja świadomość domaga się światowego wegetarianizmu, a podświadomość kawałka soczystego mięsa. A czego ja chcę?]

Pełna zgoda.

Cytuj
I marginesik - to ostatnie życzenie z książki Strugackich:
SZCZĘŚCIE DLA WSZYSTKICH ZA DARMO! I NIECH NIKT NIĘ ODEJDZIE SKRZYWDZONY! 
...może poprowadzić w prostej linii do tego, o czym wielokrotnie pisaliśmy  przy okazji np. Wizji lokalnej, Altruizyny.
Bo niewykonalne. Dla wszystkich.
I to doskonale uchwycił Tarkowski w Stalkerze.
To nie jest film o spełnianiu marzeń i lepszej przyszłości;)
Ale oki - rozumiem awersję i nie namawiam:)
I w filmie i w książce są tylko próby spełnienia marzeń. I tu i tu, nic z tego w sumie nie wychodzi. Mnie bardziej przekonuje przekaz w Pikniku. Według mnie jest głębszy znaczeniowo. A poza tym cała książka ma niepowtarzalny koloryt i wiele podtekstów. Mówiąc szczerze wahałbym się gdyby ktoś mnie spytał czy to jest książka z gatunku SF. Chyba bym powiedział, że nie; awanturniczo-przygodowa-tak, obyczajowa-tak, sensacyjna-tak...

9
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 14, 2015, 06:58:25 pm »
Przypadkiem tu zajrzałem.
Ale, skoro już, to @ Liv i Maziek   -   :-)
Chciałbym też Autora wypowiedzi spytać o aspekt dzieło/bohomaz u impresjonistów. Mógłby Pan podać jakiś przykład (niekoniecznie linki, wystarczą nazwy obrazów/bohomazów)?  Ja już sobie sam odnajdę i się przypatrzę.
vosbm
Witam w dyskusji :)
Szanowny Kolego!
Nie mogę tego uczynić ponieważ nie jestem ani marszandem ani krytykiem sztuki. Kwestia impresjonizmu to tylko taka "figura" w dyskusji. Poza tym jako szeregowy odbiorca mam do "wglądu" tylko wybrane przez autorytety arcydzieła. Bohomazy spoczywają w piwnicach lub są głęboko zagrzebane pod śmieciami na strychach. Znamienici artyści podobno też palili nimi w piecach 8)Więc z porównania nici. :-X

10
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 14, 2015, 06:49:31 pm »
No dobra, ale co z tym naciskaniem gałki ocznej - może się przyśnić, czy nie może?
Wszystko się przyśnić może. Jednak prawdopodobieństwo marzenia sennego o takiej treści jest jak 1: ( ilość atomów we Wszechświecie).
Ale gdyby już się przyśniło to: nie masz wpływu na tok marzenia sennego. Nie możesz nic w nim nakazać. Czyli nakazać swoim palcom by majdrowały przy oczach ;D

11
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 14, 2015, 12:04:17 am »
Na poczatku dolaczam sie do powitania nowej krwi (moze nie zniknie zaraz). No i prosze: Ktos nowy sie pojawil, pisze o Solaris i od razu sie temat lemowy rozruszal.
Co do ksiazki samej, to ja sie przyznaje, ze uwazam ja za jedna z gorszych sposrod Lema tworczosci, tak jak niektorzy.
Nie wiem natomiast, co macie Wy, ktorzy to napisaliscie, na mysli, piszac o "papierowosci postaci u Lema". I choc nie rozumiem zwrotu, to domyslam sie ze chodzi o jednowymiarowosc, nieprzekonywujacy rys charakteru, o male prawdopodobienstwo takiej osoby w rzeczywistosci? Kelvin papierowy? Ale jednoczesnie histeryczno-nielogiczny? No, musze go usprawiedliwic. Ex, byla dla niego najglebsza trauma, najglebiej zepchnietym wspomnieniem, zraca rana i zapewne przyczyna prawiezalamania nerwowego. Nic dziwnego, ze jak ja zobaczyl, stracil glowe.
Co do innych postaci lemowych, to ktore sa papierowe? Pirx? Ze swoja rzemieslnicza solidnoscia, 3 dniowym zarostem na szerokiej gebie, indagujacy morsem Terminusa w ciemnym korytarzu, etc.? No way! Trurl i Klapaucjusz, moze sa papierowi? A moze Tichy? Nie zgadzam sie z taka ocena postaci. Fakt, mniej nas Lem delektuje tym co sie w srodku postaci klebi, bardziej sa one okreslane tym co robia, jak reaguja na rzeczywistosc, niz przez ich zycia wewnetrzne, co wlasnie wg. mnie dodaje im charakteru i realnosci. No, moze Hal Bregg jest wyjatkiem i tutaj Lem za duzo czasu poswiecil jego milosnym rozterkom, przez co postac wyszla troche karykaturalna.
   Solaris tez troche z jednej strony wyglada jak romans kosmiczny. Inni "goscie" i ich podloze sa zupelnie pominieci, opisy tasiemcowe oceanu w zasadzie nic nie wnosza, rozwleczenie watku milosnego-dramatycznego, w kontekscie problemu z kontaktem, ktory wg. samego Lema byl glowna trescia ksiazki, tez nie wnosi wartosci dodanej do problemu. To sa moje zastrzezenia do Solaris.
Witam obywatela Nexus :) Jak się miewa ser Olmy?
Co do Twoich wątpliwości: papierowa - to jednowymiarowa, płaska, bezpłciowa, nudna. Odpowiednik w grze aktorskiej: drewno, drewniany aktor, aktor jednej miny, Cichopek ;D
Nie odświeżyłem sobie Bajek Robotów ani Dzienników, czy Pirxa, więc tu się nie wypowiem. Z dawnych czytań pamiętam, że Pirx był raczej safandułą, a Tichy ciekawskim gadułą ;)
Jak krytykuje tu postać Kelvina i fabułę Solaris, tak moim zdaniem opisy Oceanu są przekonywujące, i mimo ich rozwlekłości, spójne i ciekawe. Pamiętaj, że jednak powstały przed erą MTV ;D, wiec Lem musiał mocno wysilić wyobraźnie by temu sprostać. Jednak współczesnego czytelnika doprowadzą raczej do omdlenia z nudów.

12
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 13, 2015, 11:47:25 pm »
Tiaa, doszedłem, do takiego momentu rozmowy, że, by w miarę sensownie móc kontynuować, powinienem przeczytać ponownie książkę Solaris. I organoleptycznie sprawdzić wrażenie.
Czytałem kilka razy ale dawno, dawno...i na tym jadę. Bronię wspomnienia.
Może być, Mister Nader, że macie rację.  :-\
I nie wiem, ryzykować?
Czy może pozostawić (sobie) te dobre, hmmm...jeden filozof zaleca nie wchodzić, bo można umoczyć.
I tak, czas rozstrzygający.

Zdecydowanie ryzykować :D Kto nie ryzykuje ten nektaru nie spija, że strawestuje Klasyka (nie pamiętam tylko, którego) :-X

13
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 13, 2015, 09:16:39 pm »

To witaj w klubie. :)
Ile wpisowe?  ;)
Cytuj
Nno nie wiem, czy nie jest szczególarzem.
Wracając do książki;
Wybitny psycholog zauważy w zachowaniach postaci niezborność z aktualnie panującą doktryną.
Wybitny lingwista wytknie przecinki w złych miejscach.
Wybitny antropolog zauważy niewłaściwy kolor stóp Murzynki.
Wybitny politcorrektor zauważy Murzynkę.
Wybitny astrofizyk zauważy niewłaściwy tor lotu czegośtam...etc.
I wszyscy zrobią błeee...książka do kitu.
Taką metodą i Dostojewskiego można na strzępy roznieść.

Ja tego nie zauważam, a jak zauważam to pomijam, co najwyżej się uśmiechnę - bo nie o tym książka.
Istotą impresjonizmu (poza techniką) jest uchwycenie wrażenia.

No trafiłeś acan w sedno! Z tym wrażeniem  ;D Bo o to w moim poście-zapytaniu od zawsze chodziło. To właśnie negatywne wrażenie przywiodło mnie do Was. By spróbować wyjaśnić czy ja się czepiam Solaris jak upierdliwy nietoperz, czy jednak mam rację traktując w obecnym czytaniu owe dziełko jako niezbyt udany płód literackiego fenomenu jakim generalnie jest Lem. Bo mimo tego negatywnego wrażenia, w tym konkretnym przypadku, nadal uważam, że Lem  genialnym był. Stąd też, w miarę dokładnie, starałem się przekazać co sprawiło, (w szczegółach) że takie a nie inne wrażenie odniosłem.

No cóż, każde dzieło można poddać dowolnie głębokiej analizie (to już tak ogólnie). Twórca musi mieć tego świadomość, więc jeśli jest odpowiedzialny za swoja twórczość i na strzępy rozerwany być nie chce, to niestety musi się ugiąć i nie odwalać chałtury ( co by to nie znaczyło w danym rodzaju twórczości). Bo tego mu ludzie nie wybaczą. Nawet jeśli do tej pory był sławą (vide Prometeusz i Ridley Scott)

Cytuj
Co do pewnego luzu dyscyplinarnego na stacji, mam wrażenie, iż rzecz dzieje się w czasach gdy loty kosmiczne i tego typu bazy są jak bułka z masłem. Rutynką.
Stąd brak kontroli i nadzoru, coś jak dziś stacja na Antarktydzie... (tak, tak - film "Coś" się przypomniał)

Luz jest także w Alienie i pokrewnych filmach. To jasne. Ale nie o luz mi chodziło, a o miałkość i drętwotę dialogów. Nic nie mam przeciwko przechadzającym się po pokładzie pół gołym Murzynkom (nie jestem rasistą ;D) i popijaniu gorzały przez Snauta. To jest ok i nie kłóci się ze zdroworozsądkowym podejściem do fabuły i bohaterów (czego nie można powiedzieć o Kelvinie).
Tak jak już wcześniej nadmieniłem, "twórstwo" wszelakie jest odbiciem naszego życia, a przez to w nim zakorzenione; w postaciach, rozwiązaniach fabularnych. Lubimy być przez twórców maści wszelakiej zaskakiwani, niejako też prowadzeni fabułą na smyczy. Jednakże jest jeden warunek: wszystko to musi być zanurzone w pewnej głębi prawdopodobieństwa i zdrowego rozsądku. Autor podług swojej maestrii może prawie dowolnie manipulować postaciami, fabułą, jednak musi trzymać się pewnego kanonu. Jeżeli z niego wypadnie, to zostanie zjechany jak bura suka. I nawet drobne niedociągnięcia urosną do miana poważnych zarzutów.

edit maziek: pozwoliłem sobie poprawić cytowanie.

14
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 13, 2015, 01:21:08 pm »
Cytuj
Generalnie jest to potwierdzone, ze nasza pamięć zawiera dokładne "engramy" miejsc, zdarzeń, sytuacji
Chyba jednak między engramem (czymkolwiek on jest, bo definicyjny ślad pamięciowy, średnio zadowala) a fotografią cyfrową jest pewna różnica, hę?  ;)
Pomijając już, że zdolniejsi pamiętają nawet poprzednie wcielenia. Pani Bławatska na ten przykład, ze szczegółami Atlantydę opisała.
Aż strach pomyśleć, co by z niej ocean jeszcze wyciągnął. ::)
Już pisałem, że tego nie wiemy. W każdym razie dzięki hipnozie, umiejętnie zadawanym pytaniom, można z delikwenta wyciągnąć szczegóły, które przy świadomym odbiorze są pomijane. Nie pamiętasz czy dziewczyna z która miałeś randkę rok temu miała na sobie kieckę czy szorty. Jednak twoja pamięć przechowuje bardzo szczegółowy obraz stroju twojej oblubienicy, czy tego chcesz czy nie chcesz. Intymne szczegóły tym bardziej :P
Pani Bławatska może i Atlantką była w poprzednim wcieleniu, ja natomiast Ramzesem II ::)
Cytuj
Poważniejąc zaś - to nie zarzut ino refluksja - mam wrażenie, że przyglądasz się książce przez lupę (tu stosowny cytat romantyczny) a tymczasem to obraz impresjonisty. Nawet jeśli Lem uważał inaczej. W sumie, sam nie wiedział jak to napisał...wyszło z niego.
To nie dziwota, że marudzisz.
Podobała się kiedyś? Cóż...starość nie radość. 8)
Nieprawda. Czcigodny Nader szczególarzem nie jest ino jak mu coś zgrzyta to marudzi. A tak w ogóle to Czcigodny Nader wesołym staruszkiem jest ;D ;D ;D
Poza tym, co do impresjonizmu, to gdy będziesz patrzył na dzieło impresjonisty przez lupę to zobaczysz zbiór maźnięć, który nic ci nie powie o istocie dzieła, czyli co ono przedstawia. Gdy jednak spojrzysz całościowo to zauważysz, ze każda kropka i maźnięcie pędzla ma swoją "wartość" i jest harmonijnie połączone z pozostałymi maźnięciami i kropkami tworząc spójny obraz. Jeśli w dziele impresjonisty niektóre kropki i maźnięcia będą wyłamywały się z owej harmonii, to nie będzie to dzieło, ale bohomaz.

15
Lemosfera / Re: Solaris
« dnia: Stycznia 13, 2015, 01:03:14 pm »
Spoko - fanka wybaczona;)
Pewnie masz na myśli finałową scenę Stalkera.
To:
https://www.youtube.com/watch?v=dNiVFCWMrqI
Na czym wg Ciebie polega owa metaforyczność i klarowność nawiązania?
Tak, o tą scenę chodzi.
W Pikniku Mariszka/Maria córka głównego bohatera jest w pewnym sensie symbolem nowego, nadchodzących zmian, takich które nie będą udziałem jej ojca. Bo on ich nie pojmie. Nowe pokolenie odrzuci wszystko z czym wiązało się pokolenie rodziców Mariszki. W książce jest to bardzo oryginalnie przedstawione, metaforycznie, ale zrozumiale. Jest też odniesienie do współczesnej Strugackim Rosji. Czasów obecnych i przedrewolucyjnych. Jednakże, żeby to odczytać, to co nieco należy znać historię Rosji. Na tym polega trudność w odbiorze Pikniku.
Mariszka filmowa jest taka sama. Jej świat, umiejętności, a przez to sposób postrzegania tego świata i wpływu na niego, będą obce jej rodzicom. I co najważniejsze, w Mariszce, reprezentantce nowego pokolenia będzie siła, która prawie w cudowny.
sposób zmieni zastane.
Przeczytaj książkę to "pogoworim ob etom niemnozko" :)

Strony: [1] 2 3