Autor Wątek: Ludzkość jako gatunek  (Przeczytany 258107 razy)

Falcor

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #105 dnia: Sierpnia 19, 2006, 01:40:03 pm »
Cytuj
Zapewne znalazłby się niejeden gatunek zwierzęcia, który robi coś, co do przetrwania nie jest mu niezbędne ani nie ma żadnych przystosowawczych funkcji.

http://www.funmansion.com/html/Bird-Moonwalk.html
Chociaż w tym przypadku chodzi właśnie o zaimponowanie "dziewczynie" ;) Ale myślę, że mógłby to robić w bardziej "standardowy" sposób.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 19, 2006, 01:47:45 pm wysłana przez Falcor »

Hokopoko

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #106 dnia: Sierpnia 19, 2006, 01:41:44 pm »
Zaś jeśli chodzi o Darwina, to on umarł dość dawno i od tego czasu troche się w poglądach pozmieniało - jest to troche bardziej skomplikowane niż tylko prokreacja...
( jak mawia poeta, handel i kopulacja...

Hokopoko

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #107 dnia: Sierpnia 19, 2006, 01:43:34 pm »
Cytuj
http://www.funmansion.com/html/Bird-Moonwalk.html
Chociaż w tym przypadku chodzi właśnie o zaimponowanie "dziewczynie" ;) Ale myślę, że mógłby by to robić w bardziej "standardowy" sposób.


Jak się ma wybredną dziewczyne to nie ma rady...

dzi

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #108 dnia: Sierpnia 19, 2006, 02:05:31 pm »
Ja stawiam ze muzyka i inne "szalenstwa" to wynik myslenia abstrakcyjnego (symbolicznego) oraz tego ze mamy ta ceche robienia rzeczy "nie wiadomo po co". I draco, gdybys "czail" muzyke wiedzialbys ze slucha sie jej a czesto i gra dla wlasnej przyjemnosci glownie. ;)

A sport to z kolei stawiam ze po partnerow. Mniej lub bardziej posrednio.

draco_volantus

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #109 dnia: Sierpnia 19, 2006, 02:23:51 pm »
Cytuj

RZOUMU to nikt nie ma, więc nie należy się czepiać psa.

jeśli zaś chodzi o "rozum" i "ROZUM" to wg mnie różnica jest tu bardziej ilościowa niż jakościowa. Lem zresztą używa tego określenia (pisanego dużymi literami), o ile pamiętam, bardziej w sensie racjonalności, aniżeli stopniowania rozumów. A psy nie są w swoich działaniach wcale mniej racjonalne niż ludzie; często wręcz przeciwnie...

cwaniaczek to ty jesteś k***a że mi łapiesz literówki w 12 sekund

draco_volantus

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #110 dnia: Sierpnia 19, 2006, 02:28:07 pm »
Cytuj
I draco, gdybys "czail" muzyke wiedzialbys ze slucha sie jej a czesto i gra dla wlasnej przyjemnosci glownie. ;)

tak się składa że głównie jestem muzykiem i gram czasem nawet po kilka godzin dziennie.
Nie chce mi się z wami gadać :]
Darwin miał w tym przypadku rację i basta.
Ex cathedra, nie wiem po co zaczynałem dyskusję skoro uznaję własne słowa za aksjomaty et cetere i tak dalej i tym podobne ble ble

Macrofungel

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #111 dnia: Sierpnia 19, 2006, 05:45:39 pm »
   Parę spostrzeżeń, które mi się nazbierały w głowię w ciągu ostatnich dni (jeśli po kimś powtarzam, wybaczcie, wątek czytałem dość pobieżnie bo nie miałem czasu).
   Generalnie rozchodzi się o to, jak to się stało, że to akurat my i tylko my rozwinęliśmy cywilizację techniczną. Otóż postaram się przynajmniej po części i w miarę możliwości odpowiedzieć na pytanie. (będzie długo i nudno, i nie wiem, czy ktokolwiek zdoła to doczytać do końca). Przede wszystkim trzeba założyć, że gatunek zdolny do stworzenia cywilizacji musi posiadać co najmniej DWIE cechy:
   -primo- wysoko rozwiniętą inteligencję, żeby móc wymyślić jakieś urządzenie
   -secundo- odpowiednie narządy, takie jak ręce, by móc je zbudować.  
  Oczywiście zgadzam się, że każde stworzenie spełniające pierwszy warunek będzie dostosowywać swoje narzędzia do własnych możliwości, stąd nie musi mieć koniecznie pięciopalczastej dłoni z przeciwstawnym kciukiem- macki z przyssawkami albo szczypce mogły by być równie dobre, bo też dają możliwość całkiem precyzyjnego manipulowania obiektami. Ale płetwy już nie. Stąd takie zwierzęta jak np. delfiny odpadają. Owszem, są zadziwiająco inteligentne nawet w porównaniu z małpami (u szympansa stosunek masy mózgu do masy ciała jest zaledwie dwa razy większy niż u przeciętnego ssaka; u delfina pięć razy) Ale to im jeszcze nic nie daje. Może poradziły by sobie z rozwiązywaniem testów z kwadracikami i gwiazdkami, ale i tak nie miały by szans na rozwinięcie techniki więc ich  rozwój nie posuną się już dalej. Moznaby zapytać, dlaczego w toku ewolucji nie wyrosły im ręce? Odpowiedź jest prosta- bo dobrze sobie radzą bez nich. Wiedzmy, że nasze dłonie też nie powstały po to, byśmy mogli wytwarzać narzędzia. Powstały jako przystosowanie do łażenia po drzewach.
   Podsumujmy:  musimy mieć spełnione przynajmniej dwa warunki, by myśleć choćby o pierwszych krokach w kierunku cywilizacji. Gatunków które je spełniały powstało KILKA- weźmy na przykład takiego człowieka neandertalskiego, który wszak reprezentował nieco inną gałąź ewolucyjną niż homo sapiens (prawda, był z nim blisko spokrewniony, ale jeden nie wywodził się bezposrednio od drugiego). Ale tylko ten ostatni przetrwał epokę lodowcową. Swoją drogą, my pewnie też trochę pomogliśmy neandertalczykom zniknąć z tej planety. Z "hobbitami" z wyspy jakiejś-tam było z resztą podobnie. Z tych gatunków człekokształtnych, które się do dziś uchwały, żaden paza jednym nie spełniał w sposób zadowalający waruku pierwszego. I nic w tym dziwnego- takie na przykład szympansy żyją w dżungli, gdzie mają wszystkiego pod dostatkiem, nie muszą się martwic o to, jak by tu upolować dziesięciotonowego mamuta, więc nie muszą być takie mądre, jak nasi przodkowie.  
   Ktoś mógłby zadać pytanie, dlaczego podobnych gatunków nie powstało więcej. Znów prosta odpowiedź- bo w tym "wyścigu" nie idzie o rozwinięcie inteligencji, tu idzie wyłącznie o przetrwanie, a w tym inteligencja nie zawsze pomaga. Jak ktoś chciałby się o tym przekonać, mogę go wyrzucić gołego i bez ekwipunku na środku pustyni- wątpię, czy  w takiej sytuacji przydała by mu się do czegoś znajomość iluś-tam języków programowania. Dla kontrastu weźmy takie rakiny- te zwierzęta nie zmienily się prawie w ogóle w ciągu ostatnich 200 milionów lat, a to dlatego, że wcale nie musiały się specjalnie zmieniać, bo były absolutnie doskonałe. Jak pierwsze rekiny pływały w morzach, to dinozaurów jeszcze nie było :o. Przetrwały ze trzy wielkie wymierania, a dziś dalej są głupie jak każda inna ryba i wcale im to nie przeszkadza, bo w swoim środowisku i tak nie mają sobie równych.
 cdn...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 28, 2006, 06:01:41 pm wysłana przez Macrofungel »

Macrofungel

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #112 dnia: Sierpnia 19, 2006, 05:46:06 pm »
 cd:
Ale wróćmy do głównego wątku- ostał się nam jeden gatunek, który potrafił majstrować przy prymitywnych narzędziach. W tym momencie miał tylko minimalną przewagę nad innymi zwierzętami- może był o milion czy dwa miliony lat ewolucji do przodu. Milion lat w ewolucji biologicznej to chwila, ale milion lat rozwoju technologicznego- to wieczność. Rozwój cywilizacji trwa w skali biologicznej nanosekundę, stanowczo z krótko, by mogły się międzyczasie rozwinąć inne gatunki dorównujące nam inteligencją.
   Właściwie mógłbym posunąć się dalej- powiedziałbym, że to właśnie nasza technika sprawia, że jesteśmy tak strasznienieprawdopodobnieniesamowicie mądrzy, a nie na odwrót. Ktoś mógłby zaprotestować i powiedzieć, że technika nie istniałaby bez fizyki, fizyka bez matematyki i tak dalej. Ale tak się składa, że prawa fizyki najpierw poznawano w sposób empiryczny, przy pomocy prostych przyrządów (równia pochyła Galileusza itd.) a dopiero potem dorobiono do nich teorię. Najpierw zbudowano katapultę, a potem ktoś napisał równanie krzywej balistycznej.
   Układa się więc dość logiczny łańcuch przyczynowo skutkowy: mamy zręczne dłonie i wydajny mózg => stworzylismy technikę => rozwineliśmy naukę => jesteśmy mądrzy. I będę się upierał, że taka właśnie kolejność jest właściwa, a nie odwrotna (tj. najpierw zupełnie nagle i z niewyjaśnionych przyczyn staliśmy się nieprawdopodobnie mądrzy, więc wymyśliliśmy matematyke, stąd fiykę i tak dalej, i dzięki temu stworzyliśmy cywilizację). Nie było mowy o takiej sytuacji, że jakiś małpolud pewnego razu uderzył się w głowę (w jaskini strop niski), doznał nagłej iluminacji i napisał na ścianie wzór Taylora, po czym reszta małpoludów przez dłuższą chwilę wybałuszała oczy i drapała się po głowach, mysląc, co z twego nowego twierdzenia dla nich ważnego wynika. Prawda jest taka, że zanim taki małpolud był w stanie policzyć całkę powierzchniową niezorientowaną, msiał się sporo nastukać młotkiem i namachać łopatą.
   Dodajmy do tego jeszcze, że taki rozwój postępuje wykładniczo. Kiedyś małpolud potrzebował zapewne kilku wieków żeby przejść od kija do czegoś, co by choć w przybliżeniu przypominało dzidę. Dziś mamy komputery które podwajają swoje osiągi co półtora roku. Dzieje się tak dlatego, że korzystamy z ogromnych zasobów wiedzy, które przez tysiąclecia gromadzili nasi przodkowie. Pojedynczy człowiek wcale nie jest taki mądry- musi się uczyć całymi latami, by posiąść choć drobną część zgromadzonej przez ludzkość wiedzy. Sam niczego by nie osiągnął. Gdyby go zaraz po urodzeniu zostawić w buszu, pewnie nie przewyższał by w znacznym stopniu szympansów czy im podobnych zwierząt. To właśnie ten ogrom zgromadzonej przez nas w przeciągu tysiącleci wiedzy sprawia, że jako gatunek osiągnęliśmy tak wiele.
  Uff, to by chyba na razie było na tyle- nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałem taki elaborat. Myślę, że choćby po części wyjaśnia to fenomen naszej cywilizacji- a nawet jeśli nie, to ja chyba i tak nie będę w stanie uwierzyć, że nasz gatunek został w jakiś sposób wyróżniony- ot, po prostu w tym momencie i na tej planecie zrobiło się tak, ze to łyse małpy rozwinęły cywilizcję, ale gdzie indziej i kiedy indziej mogły to być gady albo ptaki, albo mogłoby (co być może jeszcze bardziej prawdopodobne) inteligentnych stworzeń w ogóle nie być.

Macrofungel

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #113 dnia: Sierpnia 19, 2006, 05:48:12 pm »
Aha, jeszcze jedno- wieloryby komponują muzykę w jak najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Czy robią to wyłącznie ze względów praktycznych, czy też po prostu to lubią, to chyba one tylko wiedzą. pzdr.

Zlatan

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #114 dnia: Sierpnia 19, 2006, 06:53:18 pm »
Nazbierało się tyle ciekawych wypowiedzi w tym temacie, że nie wytrzymam. Muszę dorzucić moje trzy grosze. Nie mogłem niestety na bieżąco.

Konkurs inteligencji wygrany przez ptaka. To mnie nie dziwi. Uważam nawet, że są ptaki inteligentniejsze jeszcze od kruka czy kawki, choć mogę się mylić.
W każdym razie odsyłam do Wikipedii http://en.wikipedia.org/wiki/Alex_(parrot)
Tylko jak to możliwe przy ptasim móżdżku niezbyt wielkim także w stosunku do masy ciała (musi przecież móc latać!)? Może inteligencja nie zależy wyłącznie od mózgu? Heretycka myśl.

Zycie we Wszechświecie: Zgoda, że prywatne wypowiedzi naukowców nie muszą być stanowiskiem nauki. Ale wiele obserwowalnych faktów wskazuje pośrednio, że życie w kosmosie musi być czymś niemal zwyczajnym. Nie dość, że wszędzie roi się od układów słonecznych z planetami ale nawet w chmurach pyłu międzygwiezdnego występują takie związki chemiczne jak metan, amoniak i dwutlenek węgla ale i kwas mrówkowy, alkohol etylowy a nawet niektóre aminokwasy. Ingrediencje do zupy są. Teraz tylko dolać wody (występuje niemal nagminnie w naszym układzie słonecznym – więc chyba i w innych), zamieszać podgrzać i gotowe.
Oczywiście pozostaje wciąż to męczące pytanie: Skoro tak to dlaczego jeszcze nie nawiązaliśmy kontaktu.
Teraz coś zabawnego: Autorzy interesującej książki “The Antropic Cosmological Principle” John Barrow i Frank Tipler (znane nazwiska w świecie naukowym) przeprowadzili następujące wyliczenie: Wszechświat potrzebował co najmniej 5 miliardów lat żeby procesy atomowe we wnętrzu gwiazd przetworzyły pierwotny wodór na pierwiastki z których nasza planeta i my sami jesteśmy zbudowani. Załóżmy, że po następnym miliardzie lat powstało życie, które potrzebowało kolejnych czterech miliardów lat aby wytworzyć cywilizację nieco wyżej rozwiniętą od naszej. W 10 miliardów lat po Big Bangu, cywilizacja ta wysłała w kierunku najbliższych gwiazd roboty, które dotarłszy na miejsce miały wykorzystując lokalne surowce zbudować swoje własne kopie i wysłać je w podróż do najbliższych gwiazd (oczywiście z wyjątkiem tej z której pochodził robot macierzysty chociaż nie jest to jakiś warunek absolutny). Proces ten miał być powtarzany po dotarciu do każdej kolejnej gwiazdy. Wg. wyliczenia autorów roboty podróżujące z prędkością ok. 90 km./s. odwiedziłyby każdy zakątek naszej galaktyki po upływie ok. 300 milionów lat badając wszystkie planety w napotykanych układach słonecznych, ewt. zakładając tam kolonie i zaludniając je sztucznie wyhodowanymi przedstawicielami cywilizacji, która je wysłała.
Krótko mówiąc – jeśli ufoludki istnieją to muszą tu już być.

Zlatan

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #115 dnia: Sierpnia 19, 2006, 06:57:39 pm »
Co do zachwytów nad człowiekiem: To że używamy naszej inteligencji do sprawnego mordowania siebie nawzajem oraz niszczenia środowiska nie dziwi mnie, bo po prostu widzę w tym świadectwo naszego zwierzęcego dziedzictwa. Gdyby kanarkom albo gołębiom dać karabiny maszynowe, raz dwa trzeba by je objąć ochroną jako gatunki zagrożone wyginięciem (ale nie kruki czy wilki – patrz Konrad Lorenz – “Tak zwane zło” – człowiek pozbawiony broni naturalnych – kłów i szponów przypomina bardziej kanarka niż wilka).

Terminus podał jednak moim zdaniem dziwaczny przykład wredności człowieka.
Cytuję: sprzedaż 300 kobiet z obozu w Auschwitz jako królików eksperymentalnych dla niemieckiej firmy farmaceutycznej Bayer w 1943
Na tle innych zaszłości w Auschwitz nie widzę tu nic o czym by warto mówić. Niewolnictow I handel niewolnikami istnieje już od tysięcy lat ale na zimno zaplanowane, precyzyjnie zorganizowane i starannie przeprowadzone ludobójstwo na milionową skalę zdarzyło się jak dotąd tylko jeden raz. Gdyby Hitler wygrał wojnę, kto wie czy nie chwaliłby się tym jako jeszcze jednym dowodem wyższości rasy niemieckiej nad innymi, znacznie mniej inteligentnymi i posiadającymi jedynie zaczątki takich umiejętności jak kreatywność, zdolność abstrahowania, sport, muzyka etc.

Jeśli chodzi o dziury w ewolucji, podzielam zdanie Edredona. Racja! Przecież Lem w Golemie XIV porównuje wynalazienie przez ewolucję fotosyntezy do sztuki latania, czego dalszym logicznym ciągiem powinien był być stwór o napędzie fotonowym a nie ptaszydło mechanicznie łopoczące skrzydłami. To dopiero jest dziura!

Hipoteza Fiałkowskiego. Jeżeli człowiek nie biega dostatecznie szybko by się chłodzić pędem powietrza a antylopy tak – to jak człowiek mógł polować na antylopy zamęczając je pościgiem? Skoro już po pięciu minutach znikały mu gdzieś za horyzontem, to taki pościg mógł trwać całymi dniami. Antylopa mogła w międzyczasie skubnąć sobie trawki albo napić się wody. A ścigający ją myśliwy? Musiałby zabierać ze sobą zapas na drogę czy jak? Co innego likaony albo wilki – te chyba biegają szybciej od człowieka.
Dlaczego “makiaweliczna inteligencja” nie wydaje się K. Fiałkowskiemu możliwa? Jane Goodall opisuje jak szympans, którego ochrzciła imieniem Dawid odkrył, że ciągnąc za sobą po kamieniach pustą puszkę po konserwach i robiąc mnóstwo łomotu wprawia w popłoch starszych i silniejszych samców. W krótkim czasie awansował na przywódcę grupy. Chyba trudno wątpić, że jego możliwości rozrodcze uległy w związku z tym znacznemu poprawieniu bo to jest niemal prawo socjologii zarówno wśród zwierząt jak i ludzi.

Dlaczego inteligencja “wzięła się” tylko u ludzi. Może to jest jednak źle postawione pytanie?
Czy na pewno umiemy rozpoznawać inteligencję gdy się z nią stykamy?
Jeszcze nie tak dawno sądzono np. że noworodki są niewiele inteligentniejsze od pantofelków. Dopiero po zastosowaniu kamer telewizyjnych, elektrod rejestrujących fale mózgowe itp. stwierdzono, że (przepraszam za eufemizm) g… prawda. Niestety czytałem o tym tak dawno, że bałbym się streszczać. Chodziło w każdym razie o zróżnicowane reakcje na bodźce, zdolność zapamiętywania, rozpoznawania itp.
Zresztą co tam noworodki. Wyobraźcie sobie zaślinionego, trzęsącego się i bełkocącego niezrozumiale spastyka. Nie należy bynajmniej do rzadkości, że pod tą powłoką ukrywa się sprawnie funkcjonujący mózg, zdolny do przyswojenia sobie najbardziej złożonych idei.
Co tu dużo gadać – a Stephen Hawkins? (Wiem, wiem, to nie spastyk).
A przecież mówimy tu o rozpoznawaniu inteligencji u istot nie różniących się niczym od nas (poza chorobą rzecz jasna).
Jeśli zaś chodzi o pantofelki – podobno nawet one poddają się w ograniczonym stopniu tresurze.



Zlatan

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #116 dnia: Sierpnia 19, 2006, 06:59:39 pm »
Choroba! Teraz dopiero zauważyłem, te kody w moim tekście. To dlatego, że pisałem w MS Word a potem "wkleiłem " do edytora Forum. Przepraszam.

draco_volantus

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #117 dnia: Sierpnia 19, 2006, 07:08:00 pm »
panie grzyb: urządzenie, a nie użądzenie, bo mnie oczy bolą.
wracając do tematu:
wysoko rozwiniętą inteligencję -> wolę określenie ROZUM, już miliard było opini o tym czym różnimy się od zwierząt i najpopularniejsza teoria głosi, że my nie tylko postrzegamy świat i zabawki dookoła ale też innych ludzi i jesteśmy świadomi że ci inny ludzie też myśla tak samo jak my i dzieje się to około 2. roku życia.
i jest to w miarę ładnie powiedziane, bo takie testy luster to IMHO żenada.
Aha przypomniało mi sie ze dowodem tej teorii są ludzie autystyczni. Tu sie zgadzam, ale nie zastrzegam że tylko my mamy tą świadomość że inni postrzegaja swoje byty tak jakmy :)

Cytuj
Teraz coś zabawnego: Autorzy interesującej książki “The Antropic Cosmological Principle” John Barrow i Frank Tipler (znane nazwiska w świecie naukowym) przeprowadzili następujące wyliczenie: Wszechświat potrzebował co najmniej 5 miliardów lat żeby procesy atomowe we wnętrzu gwiazd przetworzyły pierwotny wodór na pierwiastki z których nasza planeta i my sami jesteśmy zbudowani. Załóżmy, że po następnym miliardzie lat powstało życie, które potrzebowało kolejnych czterech miliardów lat aby wytworzyć cywilizację nieco wyżej rozwiniętą od naszej. W 10 miliardów lat po Big Bangu, cywilizacja ta wysłała w kierunku najbliższych gwiazd roboty, które dotarłszy na miejsce miały wykorzystując lokalne surowce zbudować swoje własne kopie i wysłać je w podróż do najbliższych gwiazd (oczywiście z wyjątkiem tej z której pochodził robot macierzysty chociaż nie jest to jakiś warunek absolutny). Proces ten miał być powtarzany po dotarciu do każdej kolejnej gwiazdy. Wg. wyliczenia autorów roboty podróżujące z prędkością ok. 90 km./s. odwiedziłyby każdy zakątek naszej galaktyki po upływie ok. 300 milionów lat badając wszystkie planety w napotykanych układach słonecznych, ewt. zakładając tam kolonie i zaludniając je sztucznie wyhodowanymi przedstawicielami cywilizacji, która je wysłała.
Krótko mówiąc – jeśli ufoludki istnieją to muszą tu już być.

nikt Cinie powiedział, ze wszechświat się ciągle rozszerza?  ;)

Falcor

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #118 dnia: Sierpnia 19, 2006, 10:22:35 pm »
Cytuj
-secundo- odpowiednie narządy, takie jak ręce, by móc je zbudować.  
   Oczywiście zgadzam się, że każde stworzenie spełniające pierwszy warunek będzie dostosowywać swoje narzędzia do własnych możliwości, stąd nie musi mieć koniecznie pięciopalczastej dłoni z przeciwstawnym kciukiem- macki z przyssawkami albo szczypce mogły by być równie dobre, bo też dają możliwość całkiem precyzyjnego manipulowania obiektami. Ale płetwy już nie.
A zęby? Sam trzymam w nich czasem jakąś linę, jak mi rąk brakuje :) I całkiem nieźle sobie tym narządem radzę. Jak ktoś potrafi kombinować to ograniczenia fizyczne nie są taką wielka przeszkodą. To chyba tak jakby stwierdzić, że człowiek nie może pływać pod wodą bo nie ma skrzeli. Ale się pogłówkowało i... jakie piękne okręty atomowe teraz mamy ;D

Cytuj
Pojedynczy człowiek wcale nie jest taki mądry- musi się uczyć całymi latami, by posiąść choć drobną część zgromadzonej przez ludzkość wiedzy. Sam niczego by nie osiągnął. Gdyby go zaraz po urodzeniu zostawić w buszu, pewnie nie przewyższał by w znacznym stopniu szympansów czy im podobnych zwierząt.
Ale gdyby zabrać stamtąd tego człowieka z powrotem (jak w "Tarzanie" :D ) wraz z jakąś małpą, to czy nie "uczłowieczałby" się nieporównywalnie szybciej od niej? Czy nie? Kiedyś był opisany taki przykład w prasie, ale było to tak dawno, że już nie pamiętam jak się skończyło.

Ogólnie treściwe te Macrofungelowe wypowiedzi :), choć nadal mam wątpliwości. Zawsze to już jednak jakieś konkretne hipotezy.

Cytuj
nawet w chmurach pyłu międzygwiezdnego występują takie związki chemiczne jak metan, amoniak i dwutlenek węgla ale i kwas mrówkowy, alkohol etylowy
No to na wschód od nas musi być jakaś cywilizacja ;D

Cytuj
Gdyby Hitler wygrał wojnę, kto wie czy nie chwaliłby się tym jako jeszcze jednym dowodem wyższości rasy niemieckiej nad innymi
Historia zawsze stoi po stronie zwycięzcy. Gdyby wygrał, to wielce prawdopodobne, że uczylibyśmy się w szkole, jak to słusznie wytępiono bezwartościowe i złe ludzkie jednostki.

Zlatan

  • Gość
Odp: Ludzkość jako gatunek
« Odpowiedź #119 dnia: Sierpnia 19, 2006, 10:57:14 pm »
 "nikt Cinie powiedział, ze wszechświat się ciągle rozszerza?"

Wszechświat się rozszerza, ale Galaktyka o ile mi wiadomo - nie.