Nie byłbym szczególnie zdziwiony, gdybym się dowiedział, że wpada jeden ze stu ajentów. Albo z tysiąca.
Czy ja wiem? Piszemy tu o przywództwie w/w Matuszki rzeczy mocno krytyczne, od lat, nie wszyscy tożsamości specjalnie kryjąc, a jakoś nam cegły z dachów na głowy nie spadają latami, nie musimy się bać tak, jakbyśmy się bali żyjąc w Moskwie czy Petersburgu. Z tym, że to moja - przeważnie polska - perspektywa. U Was - z racji sąsiedztwa i historycznych zaszłości - jest pewnie tego towarzystwa dość sporo, choć demaskujecie.
akurat w tym wypadku identyfikacja sprawców, "Pietrowa i Boszyrowa", nie jest zasługą brytyjskiej Security Service (MI5). Względnie jest tylko częściowo. W znacznym stopniu przyczynił się do tego Bellingcat, organizacja dziennikarstwa śledczego. Amatorzy, by tak rzec.
Owszem, zresztą chyba nawet sam to linkowałem, ale czy to tym bardziej źle nie świadczy o antygmachowych - teoretycznie - fachmanach, że ich amatorzy rozpracowują? Swoją chyba nikt w SF nie przewidział, że takie możliwości (kontr)wywiadowcze trafią do rąk nie państw, nie korporacji (tu się stosowne wątki znajdzie - od Bestera przez Dicka do cyberpunkowców), nie jakichś zmyślonych kosmo-feudałów, ale +/- zwykłych obywateli. (Do Lema to akurat nie zarzut - w kontekście "Pamiętnika...". Trudno o monolicie-Gmachu pisząc stawiać na inicjatywy obywatelskie. Chociaż... z drugiej strony... Czy nie jest ten Gmach (mikro)światem, w którym każdy robi za kontr/wywiadowcę?)