Polski > DyLEMaty

kłopoty z globalnym ociepleniem

(1/72) > >>

Antoni Murkowski:
Coś mi się nie zgadza w dyskusjach globalnego ocieplenia.
Znane mi dyskusje i rozważania na temat globalnego ocieplenia sprowadzają się do problemu, kto i w jakim zakresie powinien ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, by w ten sposób zahamować wzrost średniej temperatury powierzchni Ziemi (obecnie prawie 15 st. C). Na wartość tej temperatury ma wpływ: stopień pochłaniania promieniowania słonecznego (Ziemia wraz z atmosferą odbija ok. 40 procent tego promieniowania) oraz zdolność izolacyjna cząsteczek pary wodnej i gazów pochłaniających promieniowanie podczerwone, nazwanych gazami cieplarnianymi (CO2, CH4, O3, tlenki azotu i in.). Gdyby w atmosferze ziemskiej nie było pary wodnej oraz gazów cieplarnianych to temperatura powierzchni Ziemi ustaliłaby się na poziomie –18 st. C. Na ten przyrost (33 st. C) głównie przyczynia się para wodna (ok. 20,5 st. C; ludzie na to nie mają bezpośredniego wpływu) i CO2 (ok. 7,5 st. C; jego stężenie rośnie co roku o ponad 0,5 proc.). Stężenie pozostałych gazów cieplarnianych także szybko rośnie (od 0,3 proc. do 1 proc. rocznie).
Oczywiście należy działać i apelować do rządów i społeczeństw, aby maksymalnie ograniczały emisję tych gazów, a więc zmniejszały ilość samochodów (emisja CO2 i tlenków azotu), przestawiały się na energooszczędne technologie, ograniczały uprawę ryżu i hodowlę bydła (emisja metanu), zmniejszały przyrost naturalny i inne podobne zalecenia, które jak widać w większości są nierealne. Sprawa podpisania protokołu z Kioto i brak jego akceptacji przez rząd USA (ok. 30 proc. światowej emisji CO2) są dowodem małej skuteczności takich konferencji i szczytnych apeli.
Wzrost globalnej temp. o ok. 0,8 stop. C w ostatnim stuleciu, już spowodował znane i odczuwalne zakłócenia klimatyczne na całym świecie. Prognozy na bieżące stulecie przewidują wzrost temperatury od 3 do 5 razy wyższy. Uderzający jest przy tym widoczny brak (wsród naukowców, ekologów, technologów) realnej koncepcji, która pozwoliłaby na ograniczenie, a następnie kompensację zaistniałych zmian w klimacie Ziemi. Sytuacja jest bardzo poważna, a skutki tego mimowolnego, globalnego eksperymentu porównywalne z katastrofą kosmiczną lub światowej wojny nuklearnej.
Moim zdaniem jest jedno realne działanie będące w zasięgu i możliwościach technicznych czołowych mocarstw gospodarczych, które zresztą w głównej mierze przyczyniły się do obecnych zakłóceń klimatycznych. Temperaturę Ziemi można obniżyć (do poziomu sprzed np. 50 lat) poprzez ograniczenie dopływu energii słonecznej na jej powierzchnię. Wiąże się to ze zwiększeniem ilości odbitego promieniowania słonecznego, czyli wzrostem albeda Ziemi. Możliwości jest kilka: np. zwiększenie ilości smug kondensacyjnych wytwarzanych przez samoloty (specjalne lub rejsowe) w odpowiednim czasie, miejscu i wysokości. Podobną rolę mogą spełniać sztuczne obłoki pyłowe zawieszane na odpowiedniej wysokości przy wykorzystaniu efektu kominowego.
Możliwe jest, że takie koncepcje były już dyskutowane, a ja ich nie znam. Za informacje, z góry dziękuję.
Serecznie pozdrawiam
A. Murkowski

Terminus:
Witamy na forum.

Zwiększanie albedo Ziemii, moim zdaniem, będzie się, jeśli wykonać je zaproponowaną przez Pana metodą, wiązało z dalszym wzrostem zawartości CO2, czyż nie?

Jeśli chodzi o wzrost zawartości tegóż dwutlenku i, jak pan się wyraził, bezsilność naukowców/technologów w tym kierunku, to cóż mogę powiedzieć. Moim zdaniem wina nie leży po stronie elit intelektualistycznych i prokurentów rozwoju, tylko po stronie priorytetów ustroju kapitalistycznego. Nie jestem anarchistą, ale mniemam, iż jakakolwiek inicjatywa, wysunięta przez, nazwijmy, ,,naukowców'' zostanie przez ,,polityków'' odrzucona ze względu na ujemną intratność.  

Sami widzimy to na przykładzie Stanów Zjednaczonych, które odrzucając protokół z Kioto udowodniły, że jednocześnie jest im bardzo bliskie szerzenie tak przez nich zwanej solidarnej wolności i demokracji, a z drugiej strony jakiekolwiek inicjatywy podejmowane z perspekywą  straty dla USA będą przez nich ignorowane.

Zatem, jeśli mam być szczery, to uważam, że jedyną metodą uratowania Ziemii przed skutkami efektu cieplarnianego jest pozostawienie status quo, co spowoduje w czasie kilkuset lat wyginięcie całej ludzkości, a bez ludzkości Ziemia zregeneruje się w jakieś 200-300 lat i będzie pięknie.

Zatem, poczekać 600 lat, nic nie robić, a będzie dobrze. My już tego nie ujrzymy, ale... no nie można mieć wszystkiego.

Wictor:
Jestem kopletynym laikiem w tej kwestii i raczej nie powinienem sie wypowiadac ale wlasnie czytam ksiazke Michaela Crichtona "Panstwo Strachu". To ksiazeczka sensacyjna poruszajaca temet globalnego ocieplenia. Autor cytuje wielu naukowcow, ktorzy twierdza calkiem co innego.Mianowicie globalnego ocieplenia nie ma. Wszyscy uwazaja, ze dzialalnosc czlowieka powoduje wzrost temperatury, nie sposob sie z tym nie zgodzic ale ten wzrost jest minimalny. Podobnie jest z podnoszeniem sie poziomu morz i oceanow.W zasadzie sie nie zwieksza. Wiele lodowcow nie topi sie a rozszerza. Itp., itd. wszystko poparte w przypisach artykulami naukowcow. Nie wiem w co wierzyc. Czy rzeczywiscie uleglismy globalnej manipulacji faktami? Jesli to tylko fikcja (mam na mysli powiesc Crichtona) to dlaczego opisuje on wyniki prawdziwych badan, ktore przecza teorii efektu cieplarnianego? Jesli sie wyglupilem zabierajac glos to przepraszam. W kazdym razie ksiazka zasiala we mnie ziarno niepewnosci.

Macrofungel:
Ja też nie jestem meteorologiem, ale chyba nie skłamię jeśli powiem, że stwierdzenie "klimat na Ziemi się ociepla"  jest uproszczeniem. Bo wzrost temperatuty w jednym miejscu może spowodować jej spadek gdzie indziej. Wiem, że brzmi to jak pewna anegdotka o motylku, który trzepocząc skrzydełkami wywołuje tajfun na przeciwnej półkuli, ale faktem jest, że pogodą rządzi niezwykle skomplikowany system zależności, i pozornie nieistotne czynniki mogą mieć na nią znaczny wpływ. Nawet minimalny wzrost temperatury może wpłynąć na globalną cyrkulację powietrza, pociągając za sobą daleko idące konsekwencje- i niekoniecznie będzie to ocieplenie. W jednym z niedawno nakręconych filmów katastroficznych spowodowało to nawet lokalną epokę lodowcową, i wielu naukowców przyznaje, że sytuacja taka jest możliwa. W takim przypadku średnia temperatura na planecie może nawet zmaleć. Sprawa nie jest więc wcale tak czarno-biała.

dzi:
A moze jest tak, ze myslimy ze mozemy wiecej niz mozemy faktycznie?
A moze jest tak, ze czy bysmy chcieli czy nie i tak zrobimy to co musimy?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej