Autor Wątek: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej  (Przeczytany 154787 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #60 dnia: Kwietnia 09, 2012, 02:45:07 pm »
To co zalinkowałeś jest wstrząsające dla mnie, zebrane tak w jednym miejscu. Dzięki za ten link. Trudno cokolwiek cytować, ale z rozmaitych książek, wspomnień które czytałem wyłania się takie poczucie, że to powstanie miało być, zaraz od początku wojny, że taka była zbiorowa świadomość, że ono będzie. Od notatek powstańców "wreszcie walczymy" gdzieś po pamiętnikach aż po bunkrowanie broni i niewykazywanie jej na stanach, żeby w razie czego była (odróżniając ten "celowy" trend od bunkrowania "zgodnie z wielowiekowym obyczajem").

Mimo wszystko mi się nie mieści w głowie, że taka decyzja mogła zostać podjęta ad hoc. Milkną domysły przy faktach - ale nie jest do uwierzenia, że taką decyzję podejmuje się, bo ktoś przez radio z wrogiego obozu nawołuje. Można nie brać takiego nawoływania, albo słysząc je nawiązać łączność z ze stroną nawołującą, ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie aż takiej naiwności. Tym bardziej właśnie po Akcji Burza, kiedy kwestia traktowania AK przez ACz nie była już w żadnym razie domeną domysłów...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #61 dnia: Kwietnia 09, 2012, 06:49:05 pm »
liv, i ja dziękuję. Obraz pewno nie obiektywny w 100% (jak każde źródło historyczne), ale robi wiarygodne i - jak już powiedzial maziek - wstrząsające wrażenie.

Atmosfera beznadziei (zamiana okupanta na okupanta). Bezprzykładne bohaterstwo mlodych "żołnierzy" (cudzysłów bo to niedoszkoleni, bezbronni, ochotnicy byli) idących z gołymi rękami na bunkry. Polityczna spychologia, iście kawiarniane narady szefow stronnictw krajowych, gdy trwały już walki, naiwne "pokerowe zagrania" Mikołajczyka, sprzecznie pokazywana w różnych relacjach postawa Sosnkowskiego. Conajmniej niejasna rola Okulickiego (wygląda, że albo szaleniec, albo jakiś prowokator), chwiejny Bór-Komorowski, dziwaczne, prowadzące do dekonspiracji rozkazy "Montera" (kolejny z dowódców wymagający baczniejszego rzutu oka). Fakt, że żołnierze i ludność cywilna byli wybijani masowo, a dowodztwo w większości poszło elegancko do niewoli i wystawiło piersi po odznaczenia (gdybym miał naturę insynuatora rzekłbym, że zrealizowali swój cel, uciekli przed NKWD).
Mimo wszystko ludzkie, acz nazwać je piłatowymi, to i tak mało, odruchy okupantów - Rokossowski układający (podobno, bo to też problematyczne) jakieś plany przyjścia Warszawie z pomocą, von dem Bach okazujący swoiste miłosierdzie, bo bardziej selektywny w egzekucjach niż Hitler przykazał. (Ciekawa zresztą sytuacja, że po wszystkich stronach frontu znaleźli się dowódcy conajmniej o polskość posądzani.) Korzystne - jak na sytuację - warunki kapitulacji powstania na Pradze (kolejna sytuacja warta głębszych analiz).
Zachodni alianci załatwiający swoje interesy, zacierający ręce Stalin, wściekły Hitler i... polskie "elity" (na których tle obecne przestają wydawać się najgorsze), hojnie szafujące cudzym życiem...* Nic dziwnego, że potem tylu zwykłych Polaków poszło drogą, którą Miłosz opisuje na przykładzie Andrzejewskiego...**

Mocna lektura.


* Stalin i stalinowcy mieli więc po wojnie b. ułatwioną, nie tylko od strony propagandy, robotę...

** to też jest kontekst w którym należy widzieć - nie tak dawno wypominane - podpisy Szymborskiej czy Mrożka, pod różnymi ohydztwami, czy - przy całym zachowaniu proporcji, bo Mistrz nigdy tak się nie zagalopował, by gardłować o wyroki śmierci - szczery chyba prokomunizm (acz nie prostalinizm, "Korzenie" dowodem) w "Obłoku..."...
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 09, 2012, 06:59:39 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

tzok

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 409
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #62 dnia: Kwietnia 10, 2012, 02:58:18 am »
liv, dołączam się do podziękowań! To była bardzo ciekawa lektura otwierająca oczy. Pomijając kwestie błędów logistycznych, nieprzygotowanie, złą strategię, itd. przede wszystkim szokujące są kulisy podjęcia decyzji o powstaniu. Z książki wynika, że dowództwo (a w szczególności gen. Okulicki) doskonale wiedziało, że to się skończy tragiczną śmiercią tysięcy osób oraz zniszczeniem miasta. Celem była gra polityczna z aliantami (żeby po wojnie nie oddali nas w ręce sowietów). A podejście było takie, że im tragedia i wyniszczenie większe tym dla osiągnięcia celu potencjalnie lepsze, o czym świadczą stenogramowane słowa ww. gen. Okulickiego

To na pewno była niesamowicie trudna decyzja do podjęcia, ale mimo wszystko moralnie oceniam ją negatywnie. Nie można szafować ludzkim życiem (i na taką skalę!) by ugrać coś politycznie. Zwłaszcza, że w tym czasie prawie nic nie wiadomo było o nieludzkim obliczu stalinizmu (były zsyłki, ale prawda o łagrach zaczęła być jakkolwiek ujawniania dopiero po śmierci Stalina). Zatem nie można uzasadniać decyzji o powstaniu tym, że była to obrona przed stalinizmem samym w sobie - po prostu nie chciano stać się kolejną republiką sowiecką... Czyli w gruncie rzeczy na szali stały: niewielkie powiększenie szans na niepodległość (politycznie, nie militarnie) oraz prawie pewna śmierć 200 tys. ludzi i zniszczenie stolicy - wg mnie nikt nie powinien nigdy podjąć decyzji by poświęcić to drugie.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 10, 2012, 03:01:26 am wysłana przez tzok »

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #63 dnia: Kwietnia 11, 2012, 03:17:43 pm »
Jestem w trakcie lektury pedeefu powstańczego...jakoś skojarzył mi się z Jerzym Łojkiem i jego próbą analizy powstania listopadowego. Jego Agresja 17 września 1939 była chyba jedną z pierwszych pozycji pozapodręcznikowych na różowiejącym wydziale nauk politycznych.

A co do Dostojewskiego:
Rozumiem, że gdy zaczynamy selekcjonować fakty, to selekcja już jest podszyta jakimś wartościowaniem (uważam za istotne/uważam za nieistotne) i dla jednego istotniejszy może być wpływ na historię królów, a dla innego - (przywoływanego) stanika.
Z drugiej jednak strony wszakoż nawet literatura dowodzi, że się da ograniczyć subiektywizm do minimum - popatrz na Flauberta, albo na to jak Dostojewski (choć do Polaków, wiadomo, miał uraz) opisuje swoich bohaterów bez wydawania osądów o nich. +/- o to mi idzie.
(Bardziej zresztą traktuję ów postulowany obiektywizm jako o cel, do którego warto dążyć, niż cel w 100% osiągalny. Tak w stylu drogi będacej celem ;).)

To miało być serio?Czy teraz widzę ironię tam, gdzie jej nie ma? ;)
Po pierwsze takie przesuniecie znaczeń (z faktów na psychologię) nie ma sensu (podobnie jak wcześniejsze porównywanie historii do fizyki), po drugie - weźmy np. Biesy: czy ruch rewolucyjny nie jest tutaj aby oceniany? Hę? Przełożony na uniwersalną historię? Że Dostojewski nie wskazuje palcem: o...ten tam jest zły...a ten całkiem znośny? Fakt, że to nie przygody Supermana, nie ma happy endu i czarno - białych postaci, to nie ten poziom łopatologii. Niemniej ocena jest, jest nawet przestroga i wszechstronna analiza. Poczytaj Dostojewskiego.
 
Nauka historii ma jakby dwa etapy: uczenie o niezaprzeczalnych faktach historycznych (tutaj możliwy obiektywizm - nikt nie zaprzeczy, że wojna wybuchła, umarł król, niech żyje król) oraz przedstawianie typów ludzkich uwikłanych w tę historię. Jeśli chcesz mówić o suchych datach i faktach (pierwsza etap) to już liv napisał Ci jak to będzie wyglądać. Jeśli chcesz do tego dodać motywy czyli tzw czynnik ludzki (drugi etap) nie unikniesz oceny. Chociażby z tego powodu, że decyzje polityczne mające wpływ na proces historyczny nie są jednowymiarowe. Są podejmowane w powiązaniu z okolicznościami wewnętrznymi, zewnętrznymi, ad hoc, strategicznie itp.- szczególnie te podejmowane w warunkach zagrożenia są trudne do ujednoznacznienia.
Stąd za każdym razem interpretujemy czy dane posunięcie było słuszne czy nie, czy np. można było uniknąć konfliktu czy nie i tak bez interpretacyjnego końca:)

Poza tym czy zdecydujemy się opowiadać o historii stanika czy dynastiach Piastów i Jagiellonów to jest to poziom ogólności, na którym stosunkowo łatwo o obiektywne decyzje. Natomiast, jeśli już zdecydujemy się na którąś historię, to zaczynają się problemy: które fakty z historii stanika uznamy za kamienie milowe, które pominiemy. którym nadamy szczególne znaczenie? Podręcznik do nauki historii w np. szkole podstawowej nie pomieści szczegółowej analizy każdego zdarzenia, każdej decyzji - stąd subiektywny wybór na kolejnym poziomie: jak przedstawić historię stanika by ktoś nie podniósł rabanu, że pomija się z premedytacją udział lewicującej piątki z okolic Pcimia, która wynalazła fiszbinę przed prawicową trójką z Nidzicy. Jeśli fiszbina powoduje powstawanie guzów to kogo oskarżyć? Pomysłodawcę? Czy może materiał był zły? A może wszystkiemu winne tajne porozumienie centrum ze szwaczką z Ukrainy?;)
Dążę do tego, że jak na początku subiektywnie wybieramy, którą historię opowiemy, tak w toku jej snucia wybieramy fakty, które nam ją zilustrują. Na końcu zaś - w podsumowaniu - na tej podstawie interpretujemy jaki był wpływ piątki, trójki i szwaczki na dalsze losy rzeczonej historii, żeby móc snuć jej ciąg dalszy. Znowu dokonując subiektywnych wyborów materiału historycznego i tak to narasta i obrasta legendą:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #64 dnia: Kwietnia 11, 2012, 10:14:38 pm »
po drugie - weźmy np. Biesy: czy ruch rewolucyjny nie jest tutaj aby oceniany? Hę? Przełożony na uniwersalną historię? Że Dostojewski nie wskazuje palcem: o...ten tam jest zły...a ten całkiem znośny? Fakt, że to nie przygody Supermana, nie ma happy endu i czarno - białych postaci, to nie ten poziom łopatologii. Niemniej ocena jest, jest nawet przestroga i wszechstronna analiza. Poczytaj Dostojewskiego.

Czytałem, wbrew pozorom ;). Ale taki poziom subiektywizmu, to ja łykam bez bólu (nawet jak Dostojewski nie gustował w ateistach ;)), znacznie bardziej boję się łopatologii właśnie (takiej jak u Kraszewskiego, nie przymierzając, który umiał swoją postać nazwać wprost - w toku narracji - historycznym czarnym charakterem, czy jakoś tak). Subtelne zabarwianie nauki swoimi poglądami - przy zachowaniu pluralizmu opinii - mam za akceptowalne, pisałem zresztą o tym:
No to - moim wielce skromnym zdaniem - uczniom wypadnie przedstawić opis ograniczony tylko do faktów oraz do tego w czym owe interpretacje się zgadzają (z ewentualnym wyliczeniem rozbieżności  interpretacyjnych, tam gdzie bez odmienności interpretacji się nie da).
/.../
(A na wyższym poziomie edukacji należy wrzucać wszystkie możliwe interpretacje - z ew. wyłączeniem tych, co jawnie wychodzą od kontrfaktyczności - bez narzucania jednej
Zrozumiałaś - po prostu - moje postulaty bardziej maksymalistycznie niż ja ;).

Nauka historii ma jakby dwa etapy: uczenie o niezaprzeczalnych faktach historycznych (tutaj możliwy obiektywizm - nikt nie zaprzeczy, że wojna wybuchła, umarł król, niech żyje król) oraz przedstawianie typów ludzkich uwikłanych w tę historię. Jeśli chcesz mówić o suchych datach i faktach (pierwsza etap) to już liv napisał Ci jak to będzie wyglądać. Jeśli chcesz do tego dodać motywy czyli tzw czynnik ludzki (drugi etap) nie unikniesz oceny. Chociażby z tego powodu, że decyzje polityczne mające wpływ na proces historyczny nie są jednowymiarowe. Są podejmowane w powiązaniu z okolicznościami wewnętrznymi, zewnętrznymi, ad hoc, strategicznie itp.- szczególnie te podejmowane w warunkach zagrożenia są trudne do ujednoznacznienia.
Stąd za każdym razem interpretujemy czy dane posunięcie było słuszne czy nie, czy np. można było uniknąć konfliktu czy nie i tak bez interpretacyjnego końca:)

Poza tym czy zdecydujemy się opowiadać o historii stanika czy dynastiach Piastów i Jagiellonów to jest to poziom ogólności, na którym stosunkowo łatwo o obiektywne decyzje. Natomiast, jeśli już zdecydujemy się na którąś historię, to zaczynają się problemy: które fakty z historii stanika uznamy za kamienie milowe, które pominiemy. którym nadamy szczególne znaczenie? Podręcznik do nauki historii w np. szkole podstawowej nie pomieści szczegółowej analizy każdego zdarzenia, każdej decyzji - stąd subiektywny wybór na kolejnym poziomie: jak przedstawić historię stanika by ktoś nie podniósł rabanu, że pomija się z premedytacją udział lewicującej piątki z okolic Pcimia, która wynalazła fiszbinę przed prawicową trójką z Nidzicy. Jeśli fiszbina powoduje powstawanie guzów to kogo oskarżyć? Pomysłodawcę? Czy może materiał był zły? A może wszystkiemu winne tajne porozumienie centrum ze szwaczką z Ukrainy?;)
Dążę do tego, że jak na początku subiektywnie wybieramy, którą historię opowiemy, tak w toku jej snucia wybieramy fakty, które nam ją zilustrują. Na końcu zaś - w podsumowaniu - na tej podstawie interpretujemy jaki był wpływ piątki, trójki i szwaczki na dalsze losy rzeczonej historii, żeby móc snuć jej ciąg dalszy. Znowu dokonując subiektywnych wyborów materiału historycznego i tak to narasta i obrasta legendą:)

ola, wszystko prawda, ale takie rzeczy wyłażą dopiero na poziomie uniwersytackim (jak nauczyciel sensowny, to i licealnym). Na poziomie podstawówki - choć kończyłem ją w czasach, gdy naukę historii starano się zabarwiać ideologicznie - pamiętam, że byla głównie wyliczanka faktów, nieznacznie tylko zabarwiona marksizmem (kształtowanie formacji społecznych, zaakcentowane silniej dzieje ruchu robotniczego) i - poza historią najnowszą oczywiście - praktycznie nieprzekłamana. (Czyli, po odkłamaniu paru spraw, mój ideał.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Terminus

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 770
  • AST-Pm-105/044 Uniwersalny Naprawczy
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #65 dnia: Kwietnia 12, 2012, 12:36:16 am »
Zaczynam myśleć o oddzieleniu dyskusji nt. PW w nowy wątek. Wkrótce...

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #66 dnia: Maja 22, 2012, 03:29:33 pm »
Wracając do korzeni wątku:
http://www.cda.pl/video/38080e1/Studentka-2-roku-AWF-vs-kibic-Lechii-Gdansk-bez-matury
Zakładając, że autentyczne (a dziewczę stanowi przypadek reprezentatywny dla liczącej się statystycznie grupy)... nie mam nic do dodania.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #67 dnia: Maja 22, 2012, 10:24:11 pm »
Cytuj
Zakładając, że autentyczne (a dziewczę stanowi przypadek reprezentatywny dla liczącej się statystycznie grupy)... nie mam nic do dodania.
Ryzykowne założenie.
 Serial jest z wyraźną tezą , a ustawienie kolegi z szalikiem, po stosownym instruktażu, banalnie proste. Widzimy to, co chcą żebyśmy widzieli.
Co nie zmienia faktu, że matura...:)
Jednak w tym konkretnym wypadku, niezbyt właściwa ilustracja.
 Panienka z AWF, zapewne wysportowana, zapewne nie zdawała matury z historii. Zapewne jest po klasycznym kursie szkoły średniej. A jeżeli chodziła do klasy np. sportowej - nawet lekkopółśredniej.
Więc porównane są dwie osoby bez matury z rozpytywanego przedmiotu.
Podejrzewam, że na biologi zagięłaby kibica bez trudu.
Rożnica w poziomie informacji, może wynikać więc, z zupełnie innych powodów.
Aż boję się myśleć jakich. 8)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #68 dnia: Maja 22, 2012, 10:30:11 pm »
Właśnie miałam napisać, że w sumie żadna różnica czy ten filmik jest ustawiony, czy nie - utrwala postawę/zachowanie: nie ucz się, szkoła do niczego, ulica/życie da Ci lepszą wiedzę itd.
Ten spoób przedstawienia jest tendencyjny;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #69 dnia: Maja 22, 2012, 10:34:02 pm »
Ryzykowne założenie.
 Serial jest z wyraźną tezą , a ustawienie kolegi z szalikiem, po stosownym instruktażu, banalnie proste. Widzimy to, co chcą żebyśmy widzieli.

Owszem, dlatego uczyniłem zastrzeżenie w formie warunkowego założenia.

Panienka z AWF, zapewne wysportowana, zapewne nie zdawała matury z historii. Zapewne jest po klasycznym kursie szkoły średniej. A jeżeli chodziła do klasy np. sportowej - nawet lekkopółśredniej.

To by jednak znaczyło - przy uprzednim wiadomym założeniu - że szkoły średnie przekazują b. mało tzw. wiedzy ogólnej, oraz, że kierunkowość wyksztalcenia produkuje kompetentnych (albo i nie) w wąskiej dziedzinie kretynków.

Dodać trzeba, że płynące z w/w założenia wnioski pokrywają się w sporym stopniu i z pozafilmowymi danymi obserwacyjnymi.

utrwala postawę/zachowanie: nie ucz się, szkoła do niczego, ulica/życie da Ci lepszą wiedzę itd.
Ten spoób przedstawienia jest tendencyjny;)

Owszem, teza filmiku jest to wylewanie dziecka z kąpielą... za okno... z dziesiątego piętra. Dokładna odwrotność tezy, której podporządkowany jest ten wątek.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #70 dnia: Maja 22, 2012, 10:49:17 pm »
Cytuj
To by jednak znaczyło - przy uprzednim wiadomym założeniu - że szkoły średnie przekazują b. mało tzw. wiedzy ogólnej, oraz, że kierunkowość wyksztalcenia produkuje kompetentnych (albo i nie) w wąskiej dziedzinie kretynków.
Też mam takie obserwacje.
To efekt m.in. umasowienia szkolnictwa średniego. Zakładając optymistycznie pewną stałą niezdolnych, przeciętnych, zdolnych na przestrzeni dziesięcioleci, kiedyś w liceum lokowali się zdolni i część przeciętnych. Teraz zdolni są w mniejszości. Doszli średniacy i ci którzy powinni wylądować w zawodówkach.  A nawet szkołach specjalnych  (teraz, pochylamy się z troską, obkładamy pedagogami i...przepychamy:).
 W mojej miejscowości kiedyś czterowydziałowe liceum, jest obecnie ośmiowydziałowe. Te dodatkowe cztery klasy nie składają się z ...ech.
Pomyśleć, że zostało to już dawno przewidziane. I to nie przez Lema :)

W 1927 roku Chesterton wygłosił wykład o największym nadchodzącym niebezpieczeństwie. Stwierdził, że największym niebezpieczeństwem jest masowe wyrównanie do niskiego poziomu, "standaryzacja przy użyciu niskich standardów", zarówno w sferze kultury, jak intelektu. W jego ocenie, tę groźbę niosły zarówno socjalizm, jak kapitalizm. Uważał bowiem kapitalizm i socjalizm za dwie strony tego samego medalu, dwie odmiany identycznego totalitaryzmu. Sprzeczność między nimi była jego zdaniem powierzchowna i w istocie pozorna
http://kotwicki.blogspot.com/2012/04/socjalizm-kapitalizm-dystrybutyzm.html
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #71 dnia: Maja 23, 2012, 12:29:12 am »
Idę już spać, ale był u mnie dzisiaj sam Maziek i postawił ciekawą hipotezę, że sam podział strukturalny jest zły: podstawówka-gimnazjum-liceum dla takich grup wiekowych. Trudno mi z tym polemizować, zauważę tylko, że co innego Edukacja, a co innego Wychowanie, oraz oświadczę, że - na mój rozum - Wychowanie jest ważniejsze od Edukacji przynajmniej w tym sensie, że bez Wychowania nie może być Edukacji, a bez Edukacji może być Wychowanie (co do generaliów, rzecz jasna).
Tematem wątku jest bez wątpienia Edukacja, i myślę, że rację ma Terminus, by podwątek PW wyodrębnić.
Dla wyostrzenia: uważam, że kasacja matury z matematyki i w ogóle odpuszczenie sobie ksztalcenia ścisłego były dla Edukacji Narodowej tragedią proporcjonalnie podobną do tej, jaką dla Narodowej Substancji było PW.
Dobranoc.
VOSM
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #72 dnia: Maja 23, 2012, 01:22:44 am »
Tak trójpodział to paranoja o czym mówię od lat. Teoretycznie mogli zrobić 6 lat podstawówki i 6 gimnazjum/liceum ale to by się kłóciło z egalitaryzmem.
O:
http://soplandia.fm.interia.pl/glos/edukacja.htm

Natomiast matematyka jest źle nauczana i dopóki nie nauczą się uczyć matematyki/fizyki to ich obecność na maturze nieporozumieniem.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #73 dnia: Czerwca 01, 2012, 05:00:12 am »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Terminus

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 770
  • AST-Pm-105/044 Uniwersalny Naprawczy
    • Zobacz profil
Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« Odpowiedź #74 dnia: Czerwca 01, 2012, 12:49:08 pm »

W 1927 roku Chesterton wygłosił wykład o największym nadchodzącym niebezpieczeństwie. Stwierdził, że największym niebezpieczeństwem jest masowe wyrównanie do niskiego poziomu, "standaryzacja przy użyciu niskich standardów", zarówno w sferze kultury, jak intelektu. W jego ocenie, tę groźbę niosły zarówno socjalizm, jak kapitalizm. Uważał bowiem kapitalizm i socjalizm za dwie strony tego samego medalu, dwie odmiany identycznego totalitaryzmu. Sprzeczność między nimi była jego zdaniem powierzchowna i w istocie pozorna
http://kotwicki.blogspot.com/2012/04/socjalizm-kapitalizm-dystrybutyzm.html

Świetna lektura, dzięki