@
NEXFeudalizm jako taki nie byl wcale taki zly. Zamienil sie dopiero w ustroj niewolniczy, kiedy z chlopa niewolnika wlasnie zrobiono.
Jak Cię tak czytam, to mam wrażenie, ze w Twoich oczach (prawie) każdy system jest dobry, tylko ludzie
to, co powiedział Piłsudski...
Piętnujesz socjalistów (zwłaszcza w odmianie komunistycznej), że
ignoruja ludzka nature i zamiast wprowadzac system do niej dostosowany, staraja sie dostosowac czlowieka do systemu ktory sobie uroili.
I w tym z Tobą polemizował nie będę, ale z drugiej strony jakby nie zauważasz
*, że Twój
nie taki zły feudalizm jednak jakoś w to niewolnictwo się stoczył, że Twój
świetny kapitalizm tak jakoś samorzutnie zrodził z siebie - wstrętne Ci - myślenie socjalistyczne, ale i - jak to zwiesz -
banksterów...
Znaczy: w założeniach wszystko zawsze wygląda doskonale (pierwotnie ponoć nawet system niewolniczy w Grecji nie był dla niewolników szczególnie dotkliwy - takie wnioski wysnuwają niektórzy z tego, co o ich pozycji pisze w "Odysei"), w praktyce skręca jakoś w dość paskudne strony...
(A z drugiej strony - by nie tylko minusy widzieć - mimo tych wszystkich paskudztw ogólny bilans jakby wychodzi w tym wszystkim na plus, np. wypadki przy pracy zdarzają się jakby statystycznie rzadziej niż w czasach opisanych przez Reymonta w "Ziemi obiecanej". I tu pojawia się pytanie - skoro kapitalizm pojawił się w pewnym momencie, samorzutnie, w wyniku ewolucji społecznej, to czemu nie ma kiedyś ta ewolucja wypluć z siebie jakiegoś innego, może lepszego
**, ustroju? Czy upieranie się przy nim to nie jest dążenie do petryfikacji?)
Zaznaczam z naciskiem, ze mowie tylko o uczciwie zbudowanych fortunach.
Tylko, zaraz, jeśli system prawny pozwala na określone hocki-klocki, to
nolens volens musisz uznać, że zarobienie na nich było równie uczciwe, co czerpanie zysków z - dajmy na to - stworzenia i upowszechnienia genialnego wynalazku przynoszącego powszechny pożytek...
(Tzn. możesz potem system zmienić, by na owe hocki nie pozwalał, ale jako porządny konserwatysta nie pozwolisz wszak swojemu prawu działać wstecz. Czyli: jeśli
banksterzy działali legalnie, a po zmianie prawa przestaną robić to, co właśnie zdelegalizowałeś, musisz im przyznać, że niewinne z nich lilije, choć jakże pomysłowe...)
(A swoją drogą... Kapitalizm mogę zrozumieć: wynagradza - w teorii co najmniej - kreatywnych, pracowitych, przedsiębiorczych. Ale dziedziczenie majątków? Urodzić się synem p. Kulczyka to dowód w/w cech? Chyba tylko gdy brać serio niektóre, co mętniejsze,
niuejdżowskie doktryny reinkarnacji
.
Przecie wymarzony podatek
Mębra nie musi zaraz zabierać tym, co się sami dorabiają. Może - po skandynawsku - być spadkowy...)
* choć niby napisałeś:
Moze to tez wynika z ludzkiej natury, z jej innej czesci. Tej, ktora zlodziejowi kaze lakomie patrzec na cudze mienie.
** piszę
"może", bo niekoniecznie postrzegam ewolucję społeczną na sposób heglowsko-marksistowski (jako spiralną wspinaczkę ku jakiejś
"górze"), raczej po ortodoksyjnie neodarwinowsku, jako błądzenie błędów... choć z drugiej strony jednak jakby każdy dominujący ustrój sprawował się jakoś lepiej od poprzedniego (bo skądś ten brodaty Karol M. swoje tezy wysnuł)...