Na przemian, żeby się żony nie zorientowały!
Ha, co to jednak znaczy waga doswiadczenia!
Q, slusznie, bo temat zboczyl na boczne tory.
Co do podsumowania, to opowiadanie skonczylo sie w pewnym zawieszeniu. Niby Tichy jest pewien, ze Corcoran nie zaingeruje w zaden sposob, ale czy napewno?
Tak jak pisalem wczesniej, wydaje mi sie ze glownym motywem jest tu ten Bog ulomny, niedoskonaly. Z jednej strony odpowiedzialny za los stworzenia, a z drugiej pelen pytan do samego siebie i dylematow. "Nie ma odpowiedzi, sa tylko dylematy". Na czym mu tak naprawde zalezy w tym eksperymencie? Na dobru skrzynkowych osob? Ich szczesciu? Na wlasnym poczuciu boskosci, czy wladzy? Sam nie wie na czym?
I druga kwestia, czyli los i polozenie skrzynek. Fantomatyzacja. Los skrzynek nie rozni sie niczym od losu "zyjacych" ludzi. I choc sa tylko programem w skrzyni, to my wcale nie jestesmy na jakiejs uprzywilejowanej pozycji. Przynajmniej na wspolczesnym poziomie technologii, ktory uniemozliwia nam wyjscie z umyslem poza wlasne ciala i przesiadki w cos bionicznego, co moglo by zyc np. 100 mln lat.
Nie zaczynajac jeszcze Decantora, nawiaze do niego. Dusza ta, wynaleziona jest w takiej samej sytuacji jak skrzynka bez bebna. Czy Corcorana kusilo by odlaczenie jednej ze skrzynek od bebna, tak dla eksperymentu, by zobaczyc co sie moze stac z taka swiadomoscia? Czy zrobil by to na dlugo? Moze na zawsze? Dreszcz przez czlowieka przechodzi...