Gratuluję odwagi - ja pisałam sobie magisterkę z SF i dyskusje nt. "czym się różni SF od fantasy" to liczne książki akademickie
Najbardziej roboczo i najprościej:
Za literaturę SF uznaje się taką literaturę, która pokazuje świat przedstawiony nierealny z punktu widzenia czytelnika, ale NIESPRZECZNY z wiedzą naukową. Tzn. pokazuje np. przyszłość jaka przy spełnieniu niektórych założeń mogłaby istnieć albo pokazuje światy równoległe (ich istnienie nie jest udowodnione, ale w chwili obecnej przyjmuje się je za możliwe) itp.
Na taką definicję powołują się m.in. J.Campbell, R. Heinlein, Lem (
Fantastyka i Futurologia, Kraków 79 - t. I, s. 97 - jeśli potrzebne ci są źródła). Podobne sformułowane definicje dostępne są też w
Słowniku terminów literackich pod red. J.Sawińskiego albo w
Literatura Polska. Przewodnik encyklopedyczny, Warszawa 84, hasło
SF - Ryszard Handke. Polecam też
Słownik literatury popularnej pod red. T. Żabskiego, Wrocław 97 - tam znajdziesz definicje również Fantasy.
Oczywiście - dużo zależy od momentu pisania książki, od wiedzy danego autora, od jego umiejętności albo też od podejścia do czytelników (np. Asimov doskonale WIE, że w świetle współczesnej nauki nie można podróżować z prędkościami nadświetlnymi, ale nie przeszkodziło mu to stworzyć cyklu książek o imperium galaktycznym, gdzie podróż z planety na planetę trwa krócej niż wędrówki komunikacją miejską).
Dlatego można znaleźć mnóstwo powieści, które wpisane są w kanon SF, ale nie do końca odpowiadają tej definicji. Dotyczy to zwłaszcza książek o mniejszych ambicjach. Ale Lema spokojnie możesz "użyć" - w jego utworach wszystkie wędrówki bohaterów, miejsca ich pobytu itp. są opisane zgodnie z wiedzą naukową, jeżeli pojawia się coś "wymyślonego", jak Ocean na
Solaris, to jest on dla nauki zagadką, ale nie wytworem magii!
Strasznie tego dużo wyszło