Po trzecie: w tej książce szczególnie podobały mi się niektóre z wypowiedzi mieszkającego tam pisarza, Sekułowskiego o ile pamiętam, chociażby te o życiu.
Stefan wyniósł ze szpitala pamiętnik - notatnik Sekułowskiego. W tomie II "Czasu Nieutraconego" ("Wśród Umarłych"), w rozdziale "Sekcja" spotyka doktora Wielenieckiego, o którym Sekułowski pisał.
-O, to tu zaraz... tu... to jego zapiski, uwagi... o przyjacielu - komuniście, byłem przekonany, że to właśnie pan...Może niespecjalnie Ci to pomoże w maturze, ale skoro prosiłaś o luźne uwagi...
. Kawałek dalej - ich rozmowa następnego dnia. Wypiszę fragmenty.
Wieleniecki:
Pańskie... przywiązanie do niego (Stefan zrobił obronny ruch ręką) nie wypływa z waszego podobieństwa. Mówię to, bo on i na mnie działał podobnie... kiedyś. (...)
Proszę pana, widzę, że Sekułowski umarły staje się dla pana groźniejszy od żywego. Pan go zaczyna mitologizować i tworzy kult, tyle że o jednym wyznawcy.(...)
Pan tam z nimi wszystkimi żył i szedł na śmierć. Ale ja, pozwoli pan, widzę te wypadki inaczej. Pan i Sekułowski studiowaliście ich bezsens, ich potworność. Ja widzę ich ład i konieczność: nie tylko tak było, ale tak musiało być.I dalej o Sekułowskim, cały czas mówi Wieleniecki:
Proszę pana, on potrzebował otoczenia wariatów, lubił atmosferę domu obłąkanych, bo ona potwierdzała lego wyobrażenie świata...(...)
On, proszę pana, przez całe życie wpatrywał się w siebie, jak ciężarna w płód rozpychający jej łono. (...) On się tak zestrugał i stoczył do końca - i nie dał nic.
Stefan postąpił krok naprzód, jakby chcąc zamknąć mu usta.(...)
A Sekułowski destylował w sobie chorobę, żeby się sączyła w każde słowo i w każdy wiersz, który pisał. Pan zbyt blisko żył z tym przez długi czas, pan musi to rzucić, bo inaczej pan się w tym zgubi i nie wyjdzie więcej. Tam nie ma drzwi.(...)
Więc pan naprawdę sądzi - odezwał się cicho Stefan- że on był niczym. Bo ja uważałem go za człowieka... genialnego.Nie należy zapominać, że tom II (podobnie jak i trzeci) miał w ogóle nie powstać, pisany był pod czujnym okiem cenzury (
Tłumaczono mi, że tu trzeba przerobić, tam dodać, tam ująć itd powiedział kiedyś Lem). Na dodatek Lem dość szybko zakazał go wydawać (ja mam książkę z 1957 roku).
W związku z tym nie dziwi to, że Wieleniecki jest komunistą i że wkłada tak dużo wysiłku w umniejszenie roli Sekułowskiego. Myślę, że możemy śmiało stwierdzić, że Lem nie miał zamiaru tak deprecjonować jego wartości (czyżby ktoś z cenzorów uznał, że należy się z Sekułowskim rozliczyć?). Moim zdaniem nie należy przykładać zbyt wielkiej wagi do słów Wielenieckiego.
Fragment tekstu Jerzego Jarzębskiego:
Jakże jednak traktować dziś całość utworu? Na wznawianie Czasu nieutraconego Lem nie daje po prostu zgody, twierdząc słusznie, że druga i trzecia część powieści zostały na nim wymuszone i w żadnej mierze nie odpowiadają osobistym jego zamysłom twórczym. Ale przecież całość tego potężnego, choć niejednorodnego dzieła istnieje w bibliotekach i nosi na sobie nazwisko autora - niezależnie od tego, w jakiej mierze można je dziś uznać za owoc kolektywnego wysiłku Lema i jego politycznych nadzorców.Ps - o książce można przeczytać tu:
http://www.lem.pl/polish/dziela/dziela.htm - i to Ci się może przydać.
Ps2 - cytatów szukałem wczoraj o 23:00
.
Ps3 - mam nadzieję, że inni forumowicze skomentują moje uwagi.